Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola

Здесь есть возможность читать онлайн «Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chorangiew Michala Archaniola: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chorangiew Michala Archaniola»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chorangiew Michala Archaniola — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chorangiew Michala Archaniola», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W domu zagoniłem Julię do krojenia warzyw - burczała, ale nie wymawiała się zbytnio. Wydawało się, że zwykłe, domowe czynności ją uspokajają. Nie miałem nic przeciwko temu, produktów do krojenia też nie brakowało… Planowałem na dzisiaj zupę ostro-kwaśną, gotuję ją w trzynastolitrowym garze, wbrew pozorom, nie stoi dłużej niż dwa, góra trzy dni. Moi znajomi ją uwielbiają, ja także. Przez dłuższą chwilę przyglądałem się Julii krytycznie - używam przeraźliwie ostrych japońskich noży kuchennych i nie chciałem, aby nasza znajomość zaczęła się od tego, że panienka obetnie sobie trzy palce. Współczesne nastolatki raczej nie słyną z umiejętności kulinarnych, jednak moja podopieczna posługiwała się nożami, jakby miała za sobą przynajmniej kilka kursów Cordon Bleu. Odetchnąłem z ulgą i skoncentrowałem się całkowicie na gotowaniu. Klasyczne, chińskie przepisy są dość skomplikowane, gdyż bazują na systemie Pięciu Przemian. Poszczególne składniki muszą być pokrojone w określony sposób i dodane do potrawy w ustalonej przez ekspertów tao kolejności.

Wrzuciłem do wrzącej wody tymianek, majeranek i rozmaryn, inicjując Przemianę Ognia. Zanim woda zagotowała się ponownie, podsunąłem Julii do pokrojenia grzyby mun. Teraz, gdy proces został rozpoczęty, wystarczyło pilnować, by jeden element przechodził płynnie w drugi. Godzinę później dodałem do gotowej już zupy kilka łyżek octu winnego, aby potrawę zdominował element drewna. Szczerze mówiąc, nie traktuję wytycznych kuchni taoistycznej jako prawd objawionych, ale taki przypominający rytuał magiczny lub alchemiczny proces gotowania uspokaja mnie, a i potrawy są smaczniejsze. Wiem, bo sprawdziłem to kilkakrotnie, dodając te same składniki w innej kolejności. Efekt był co najwyżej przeciętny.

Zanim zasiedliśmy do stołu, jeszcze raz przemyłem Julii skroń płynem używanym do treningu „żelaznej dłoni”. Tym razem nie protestowała, siniak był o połowę mniejszy niż kilka godzin wcześniej.

Obserwowałem dziewczynę, gdy podnosiła do ust pierwszą łyżkę zupy. Gdy przełknęła, jej twarz poczerwieniała, a czoło zrosiło się potem. Zagryzając wargi, by nie parsknąć głośnym śmiechem, podsunąłem szklankę piwa.

- Jesteś chociaż pełnoletnia? - spytałem. - Nie chciałbym, aby twój ojciec mnie obił za demoralizację…

Prychnęła pogardliwie, ale nie odpowiedziała. Łykała łapczywie chłodny napój.

- Powinienem cię uprzedzić, że to zupa dla zaawansowanych smakoszy chińszczyzny - powiedziałem z udaną skruchą.

- Jest smaczna - mruknęła. - Tylko trochę ostra.

- Przyzwyczaisz się. Po kilku łykach będzie lepiej. Zjadła pełen talerz i poprosiła o dokładkę. Dopiła piwo, ale nie zaprotestowała, kiedy zamiast następnej butelki Tsingtao dostała wodę mineralną. Potem trochę poczytaliśmy. Zaproponowałem jej Karierę Nikodema Dyzmy. Z ukradkowych uśmieszków wywnioskowałem, że książka się podoba. Pod wieczór odwiozłem dziewczynę do hotelu. W pokoju czekał na mnie de Becque w towarzystwie dwóch mężczyzn, których bez wahania sklasyfikowałem jako ochroniarzy. Gdy wyszli na jego skinienie, w klapie garnituru jednego z nich mignął mi charakterystyczny złoty znaczek.

- SEAL? - spytałem z niedowierzaniem w glosie. - Czy oni są z SEAL?

De Becque przytaknął z nieco zakłopotanym wyrazem twarzy.

- To moja ochrona - przyznał.

- A pan jest…?

- Zajmuję się walką z terroryzmem - odparł wymijająco. - W Kanadzie. Jak spędziliście czas?

- Była grzeczna. - stwierdziłem, beztrosko czochrając Julii włosy.

Lubię małe dzieci, wyzwalają u mnie opiekuńcze uczucia, te większe niekoniecznie, ale Julia była wyjątkowo sympatyczną panienką. Zaczerwieniła się. Jej ojciec otworzył usta, zastygł w bezruchu niczym rażony piorunem.

- Moja córka posiada tytuł doktorski z zakresu slawistyki i jest znaną dziennikarką - powiedział po chwili. - Bardzo znaną. Ma nawet swój program w telewizji.

- Jakiś program dla dzieci?

Przez grzeczność nie pytałem o ten doktorat, niektóre kraje mają dość dziwne systemy nadawania stopni naukowych.

- Julia ma dwadzieścia siedem lat…

Teraz ja zbaraniałem.

- Dlaczego pozwoliłaś mi myśleć, że jesteś nastolatką? - zwróciłem się do dziewczyny, marszcząc brwi. - Czemu nie protestowałaś, kiedy cię zagoniłem do roboty w kuchni?!

- No właśnie, dlaczego? - powtórzył de Becque.

Miał dziwną minę, tak jakby nadzieja mieszała się w nim z obawą.

- Och, papa!

Julia rzuciła mu się w ramiona.

- Przeszła ciężkie chwile w Kanadzie - wyjaśnił, głaszcząc ją uspokajająco. - Natrętni wielbiciele i nie tylko…

- Ten siniak to…? - zawiesiłem głos.

De Becąue przytaknął.

- Opisywała mafię… Mimo że uprzedzałem, czym to się może skończyć. Prawdopodobnie przylecieli za nią. Skontaktowałem się z miejscową policją, ale… - Wzruszył ramionami. - Niestety, oficjalne procedury mają swoje ograniczenia - dodał, popatrując na mnie wymownie.

Z trudem stłumiłem uśmiech. Pewnie, że mają, de Becque wiedział świetnie, że jest pod nadzorem polskich służb. Jeśli jego wizyta miała coś wspólnego z walką z terroryzmem, musiał otrzymać dyskretną ochronę, tak jak i Julia. Dlatego całej sprawy nie mogli załatwić chłopcy z SEAL. Nieoficjalnie.

- Gdyby się dało coś zrobić, popchnąć sprawy naprzód…

Uniosłem brwi - najwyraźniej ktoś tu uważał mnie za walczącego ze złem rycerza. Co prawda niewiele rzeczy wkurzało mnie tak, jak znęcanie się nad kobietami i dziećmi, to pamiątka po dzieciństwie spędzonym w towarzystwie Siwego, jednak nie sądziłem, aby Julii cokolwiek w tym momencie groziło. Samo niebezpieczeństwo też nie mogło być wielkie, w Kanadzie były tylko dwie naprawdę silne mafie: rosyjska i chińska. Gdyby Julia weszła im w drogę, nie skończyłoby się na siniaku… Tak więc zapewne chodziło o prężną grupkę lokalnych obszczymurków, którzy nazwali się mafią po obejrzeniu jakiegoś sensacyjnego filmu.

- Właśnie precyzujemy zakres polsko-kanadyjskiej współpracy dotyczącej spraw związanych z bezpieczeństwem - poinformował mnie de Becque, oglądając od niechcenia paznokcie.

Westchnąłem, facet nie miał zamiaru odpuścić. Z drugiej strony nie dziwiłem się, gdyby zagrożono komuś, kto był mi bliski…

- Ma pan jakieś namiary na tych typków? Zdjęcia, dane osobowe?

- Oczywiście, zaraz przyniosę.

- Po co ci to? - Zmarszczyła brwi Julia, kiedy jej ojciec wyszedł z pokoju.

- Może będę mógł pomóc - odparłem wymijająco.

- To znaczy jak? - naciskała.

Nie odpowiedziałem, poczekałem, aż de Becque wróci.

- Co pan z tym zrobi? - spytał, wręczając mi trzy fotografie i kilka kartek papieru.

- Dam znajomemu - odparłem.

- Znajomemu?

- To niejaki Ihor Magik.

- Magik?

- Tak go nazywają, bo kiedy pstryknie palcami, to ludzie znikają…

- Nie możesz ich zabić! - krzyknęła Julia.

Wzruszyłem ramionami.

- Nie zabiję. Nawet ludzie Magika tego nie zrobią. Po prostu ich zniechęcą…

- Skąd znasz tego… Magika? - spytała. - Zadajesz się z ruską mafią?!

- Wyciągnąłem jego wnuczkę spod samochodu, on uważa, że musi spłacić dług. Nigdy z tego nie korzystałem, ale teraz dam mu szansę.

- Nie możesz… - powtórzyła Julia bezradnie.

- Mogę - odparłem uprzejmie. - Jutro na uczelni o tej samej porze - rzuciłem, wychodząc.

Miałem nadzieję, że ustalenia dotyczące polsko-kanadyjskiej współpracy zostaną tak skorygowane, że wynagrodzi mi to konieczność kontaktu z Magikiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Chorangiew Michala Archaniola»

Обсуждение, отзывы о книге «Chorangiew Michala Archaniola» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x