Jerzy Pilch - Bezpowrotnie Utracona Leworęczność

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Pilch - Bezpowrotnie Utracona Leworęczność» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezpowrotnie Utracona Leworęczność: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Twórczość Jerzego Pilcha nie wymaga specjalnej rekomendacji. W swojej książce Pilch rejestruje różnorodność życia społeczno-obyczajowego współczesnej Polski, łącząc swe obserwacje z nostalgiczno-ironicznymi wspomnieniami z okresu dzieciństwa i młodości. Oryginalność obserwacji, humor i sarkazm, błyskotliwe paradoksy i groteska to dodatkowe atuty autobiograficznej prozy Pilcha. Jerzy Pilch wybitny prozaik, autor Monologu z lisiej jamy (1996), zbioru opowiadań pt. Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej (1988), powieści Spis cudzołożnic (1993), Tysiąc spokojnych miast (1998), felietonów opublikowanych w zbiorach Rozpacz z powodu utraty furmanki (1994) oraz Tezy o głupocie, piciu i umieraniu (1997), które znalazły się w siódemce najlepszych książek roku, nominowanych do Nagrody NIKE 98.

Bezpowrotnie Utracona Leworęczność — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skuteczna tresura, w rezultacie której pies zaczyna wykonywać paraludzkie czynności, powinna być obwarowana zakazami prawnymi i religijnymi. Jest to przykład złowieszczej uzurpacji człowieka próbującego bezbożnie kształtować przyrodę na swoje podobieństwo i czerpiącego z tej uzurpacji dwuznaczne rozkosze. Jeśli człowiek jest panem stworzenia, to przysposabianie psa do człowieczeństwa i czynienie z niego przez to quasi – pana stworzenia jest aktem bluźnierczym. Posiadać zwierzę i zachwycać się tym, że to zwierzę się uczłowie- cza, że się, nie daj Panie Boże, upodabnia do nas, to jest przecież przejaw zwykłego zwyrod- nienia. Gdybym miał psa i gdyby ten pies (co w przypadku psa jest nieuniknione) upodabniał się do mnie, miałbym silne poczucie, że zwierzęciu dzieje się nieodwracalna krzywda. Z całą pewnością nie odczuwałbym cienia satysfakcji, cienia przyjemności. Może ktoś mi powie, bo sam nie wiem, może ktoś mi powie, jaka to byłaby przyjemność oglądać od samego rana zio- nące spirytualiami, wiecznie skacowane bydlę o roztrzęsionych łapach? Jaka to jest satysfak- cja mieć koło siebie stworzenie skłonne do studziennych depresji, swoimi sprawami wyłącz- nie zajęte i pod pretekstem, że magnez wypłukany, wyżerające całą czekoladę z kredensu? A na jaką jasną cholerę byłby mi zramolały kundel z nadwagą samczący się obleśnie na widok każdej wyczesanej i zadbanej suczki?

Niepodległy niczemu kot nie przejmie naszych przypadłości, nie upodobni się, zachowa tożsamość, a zachwyt dla jego doskonałości będzie jak katharsis.

Po paru latach, jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata, łącznie z psami, jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest, i nie należy nań się uskarżać. Nie należy też z tego, co piszę, wyciągać pochopnego wniosku, jakobym miał jakieś osobiste kynologiczne urazy, bo ich nie mam.

Trzymam się obiektywizmu oraz dzielę obserwacjami czynionymi na przykładzie pary matczynych, żyjących w wiecznej nienawiści suk. Psy te, jak sądzę, w towarzystwie mojej toksycznej matki czują się świetnie, ponieważ same są toksyczne i bliskie im są obosieczne zasady: bezwzględnej podległości, ślepego posłuszeństwa i całkowitego uzależnienia. Kot nie czułby się tu dobrze, kot nie chciałby tu sprawować władzy, bo kot żyje wedle zasad niepod- ległości, niezależności i wolności.

Pies preferuje system represyjny, kot demokrację. Pies to jest ustrój totalitarny, kot to jest seks partnerski. Kot jest synonimem, symbolem i ucieleśnieniem Niezależności. Nie jest przypadkiem, bo nie może być przypadkiem, że jeden z najbardziej niezależnych ludzi XX wieku, a może jeden z najbardziej niezależnych ludzi wszystkich czasów – Jerzy Giedroyc mianowicie – jest wielbicielem kotów. (Tak jak nie jest przypadkiem, że Jerzy Ulg, na przy- kład, jest sympatykiem psów). Czytam właśnie frapującą korespondencję Giedroycia z Je- rzym Stempowskim, czytam, co o tych listach pisze w „Tygodniku” Tomek Fiałkowski (dla przyjaciół Fifi), który trafnie pisze, że obaj korespondenci, zajęci bieżącymi dziejami, spra- wami publicznymi, codzienną walką, „niemal wcale nie piszą o sobie”. To prawda, że o sobie oni nie piszą, dla siebie nie mają czasu, ale jednak o kotach piszą, dla kotów czas mają. Ściśle mówiąc, ma czas dla swych kotów Jerzy Giedroyc, który list z 4 czerwca 1960 (poruszywszy wpierw sprawę pogrzebu Pasternaka, planów wydawniczych „Kultury” i rychłej podróży do USA) kończy następująco: „Mam w tej chwili masę przykrości. Dla odmiany z kotami. Naj- pierw kot został w jakichś turniejach miłosnych straszliwie zmasakrowany i dostał anginy i zapalenia płuc. Na szczęście już z tego wyszedł. Gorzej, że anginy dostała kotka, która jest przy tym w poważnym stanie. Mimo weterynarza i zastrzyków jej stan jest ciągle groźny. Nic nie je od paru dni i naprawdę nie wiem, co robić. To bardzo niebezpieczna rzecz , przywiązy- wać się do kogoś i czuć się w takich momentach całkowicie bezradnym”.

Jest to fragment kluczowy dla całej, blisko tysiąc stron liczącej korespondencji, prawdę powiedziawszy, jest to fragment kluczowy w ogóle. W gruncie rzeczy dziwię się, że Fiałkow- ski fragmentu tego nie tyle nie zauważył, bo zauważyć z pewnością zauważył, nie ma takich fragmentów, których Fifi by nie zauważył. Jeśli w jakiejś książce jest fragment, którego nie zauważył, to znaczy, że jest to fragment nie napisany, a i to nieprawda, bo nie napisane frag- menty on też zna. Monotonne jest pisanie kolejny raz o apokaliptycznej biegłości czytelniczej redaktora Fifi, ale w tej akurat chwili niepodobna tego cokolwiek spetryfikowanego refrenu nie powtórzyć. Toteż jak mówię, nie dziwię się, że mieszkający w Fifim patologicznie skru- pulatny czytelnik Giedroyciowej strofy o kotach nie zauważył, bo zauważył, dziwię się nato- miast, że mieszkający w Fifim namiętny koneser kotów strofy tej nie wyeksponował.

Bo co mówi i jakie kluczowe znaczenie ma ten fragment? Powiada on mianowicie, iż kto by miał dalekowzroczność polityczną, a przywiązania do stworzeń by nie miał, byłby „jako miedź brząkająca albo cymbał brzmiący”. Być może ryzykownie parafrazuję apostoła Pawła, ale w jego sławnym Liście do Koryntian miłość do kotów umniejszona nigdzie nie jest, mi- łość ta mieści się w obrębie wielkiej miłości, której jakbyś nie miał, niceś nie jest. Bez miło- ści najzacniejsze dary Boże (np. dar niezależności, dar odwagi, dar walki) nie są pożyteczne. Nie stawiam kuriozalnej tezy, że gdyby nie koty, Jerzy Giedroyc niczego by dla Polski nie zrobił, zauważam jedynie, że obecność kotów jest w życiu Jerzego Giedroycia znacząca, a wielcy ludzie obdarzeni darem jakiejś słabości są przez to tym więksi. Bez kotów Redaktor

„Kultury” zrobiłby dla Polski może i więcej, miałby dla Polski trochę więcej czasu, ale bez kotów wielki Giedroyc nie byłby aż tak istotnie, tak realnie wielki.

Rzecz jasna o słabości, a już zwłaszcza o kłopotliwej słabości do bydlęcia domowego, trudno jest rozlegle perorować i przypuszczam, że redaktor Fifi, który przecież do dziś nosi pod powiekami widmo swego niebywałego rudego kocura, co umarł parę lat temu, z tego właśnie powodu kwestię kocią pomija. Wierna pamięć o Filemonie jest powodem jego inte- lektualnego uniku i powściągliwego milczenia. Milczenie to podobałoby się Jerzemu Stem- powskiemu, który piętnował u autorów romantyczną skłonność do zwierzeń i brak powścią- gającej tę skłonność szkoły klasycyzmu. (Stempowski, nawiasem mówiąc, losem kotów mieszkających w Maisons-Laffitte zajął się w sposób niezadowalający, prawdę powiedziaw- szy, w ogóle się ich losem nie zaciekawił).

W tych tu wyznaniach mańkuta ja daję radykalną folgę romantycznej skłonności do zwie- rzeń, czynię nawet intymne zwierzenia w imieniu pełnego dyskrecji Fifi. Inna rzecz, że zgoła do niczego drogą bezpośredniej narracji i prywatnych wyznań nie doszedłem, do niczego nie zbliżyłem się nawet, życie moich bliźnich, żywych i umarłych, a nawet moje zmarnowane życie dalej wydaje mi się nie do opisania. Rzeczywistość, co jest w zasięgu ręki i pamięci, jest w istocie jak niedościgły Lewiatan, przecinający ciemne i gęste oceany.

Jest zatem niedobrze. Z tysiąca rozlicznych powodów jest niedobrze. Matka z czołem przytkniętym do szyby stoi całymi godzinami przy oknie i patrzy w męce, jak nowi sąsiedzi swawolnie pustoszą stary ogród pana Kossobudzkiego. Schodzę do centrum, sprawdzam, czy na farze nie ma klepsydry, zaglądam do księgarni, na pocztę, na targ. Jest pełnia lata i nie ma narciarzy w barwnych kombinezonach, co przysparzali mi zgryzoty, ale letnicy w papuzich bermudach nie lepsi, a może i gorsi. Na budynku szkoły, w której czterdzieści lat temu pani Mazur, wpatrując się niemo w stawiane moją prawą ręką litery, trzebiła ze mnie resztki anal- fabetyzmu, wisi żółty transparent z napisem: „Najbardziej jadowite węże świata w centrum Wisły”. Dziesięciu mężczyzn w góralskich strojach śpiewa na rynku starą piosenkę o wolno- ści. Obłoki płyną nad Czantorią. Gdzieś w Polsce spadają ulewy, przychodzą powodzie. – Dopust Boży niechaj uczy pokory – z zawieszonego nad muszlą koncertową głośnika słychać głos proroka Jeremiasza. – Dopóki zło nie przestanie zwyciężać, dopóki nie połączą się roz- dzieleni kochankowie, dopóki nie ockną się śpiący rycerze – nie ustaną kataklizmy… – Głos proroka Jeremiasza okazuje się głosem zastępcy kierownika sztabu przeciwpowodziowego. Kamień spada mi z serca, ale i tak mam wrażenie, że w wypowiedzi zastępcy kierownika jest jakaś niejasność.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jerzy Pilch - My First Suicide
Jerzy Pilch
Jerzy Pilch - The Mighty Angel
Jerzy Pilch
Jerzy Edigey - Sprawa dla jednego
Jerzy Edigey
Jerzy Andrzejewski - Ład Serca
Jerzy Andrzejewski
Karin Fossum - Utracona
Karin Fossum
Jerzy Pilch - Miasto utrapienia
Jerzy Pilch
Jerzy Andrzejewski - Miazga
Jerzy Andrzejewski
Jerzy Żuławski - Zwycięzca
Jerzy Żuławski
Отзывы о книге «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezpowrotnie Utracona Leworęczność» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x