Roman Jonasz - Byłem Księdzem
Здесь есть возможность читать онлайн «Roman Jonasz - Byłem Księdzem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Byłem Księdzem
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Byłem Księdzem: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłem Księdzem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Byłem Księdzem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłem Księdzem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Oczywiście jako dziecko nie byłem aniołkiem, ale też nie wychowywała mnie ulica. Poza rodzicami najwięcej w tym względzie zawdzięczam księżom, co do których miałem wtedy sporo szczęścia. Moje związki z parafią i serdeczne kontakty z księżmi trwały przez cały okres szkoły podstawowej i liceum. Na pewno, zwłaszcza w tym ostatnim czasie, coraz bardziej krytycznie zaczynałem patrzeć na świat, w tym również na moich idoli w sutannach. Jednak w wieku, w którym młody chłopak ma tysiące pomysłów na to, co będzie robił w przyszłości – ja ciągle nosiłem w sobie pragnienie bycia jednym z nich. Ciągle żywe było we mnie uczucie sprzed lat, że będę klerykiem, a później księdzem. Kilka dziewczyn, z którymi chodziłem w liceum, chyba wyczuwało to moje ukryte powołanie, bo wszystkie uważały mnie za dziwaka i nawiedzonego. Tymczasem w mojej świadomości dojrzewała ostateczna decyzja.
W 1986 r. obnoszeni się z pragnieniem pójścia do seminarium było jeszcze bardzo niebezpieczne. Można było po prostu nie zdać matury. Uświadomiła mi to moja polonistka, której potajemnie zwierzyłem się z mojego postanowienia. Rodzice, jak nie trudno się domyśleć, byli wniebowzięci; tak samo jak miejscowi księża, na czele z proboszczem. Czułem wyraźnie, że wprawiłem całe swoje otoczenie w stan radosnego uniesienia. Członkowie najbliższej rodziny wyrażali swoje uznanie dla mojej decyzji i odwagi. Nie kryli poglądu, że ksiądz w rodzinie to – ni mniej, ni więcej – tylko swój człowiek w Sądzie Najwyższym. Oni już czuli się zbawieni, nie mówiąc o innych korzyściach, które miałyby ich spotkać. Jedna z ciotek wyraziła to aż nazbyt dosadnie – „kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie”. Byłem bohaterem, rodzinnym mesjaszem. To całe miłe zamieszanie wokół mojej osoby utwierdzało mnie w podjętej decyzji. Jak by jej jednak nie oceniać i na nią nie patrzeć – była to decyzja wynikająca ze szczerej intencji zostania świętym kapłanem – uczniem Chrystusa. Było we mnie wielkie, szczere pragnienie służenia innym ludziom, pomagania im. Obok tego pragnienia chwilami do głosu dochodziły też i inne, bardziej prozaiczne i materialne. Wiedziałem, że księża nie cierpią biedy. Jeżdżą zachodnimi samochodami. Mają komfortowo urządzone mieszkania. Sprzęt grający wysokiej klasy. Dla dziewiętnastolatka takie sprawy nie są bez znaczenia. Nie zamierzałem wszak zostać pustelnikiem, czy żebrakiem. Rodzina i całe otoczenie utwierdzało mnie w tym przeświadczeniu, że jestem kimś ważnym, wyjątkowym; że wiele rzeczy mi się po prostu należy skoro tak się poświęcam dla Boga. Także wielu parafian osobiście wyrażało swoje uznanie dla mojego postanowienia – wszak byłem pierwszym „odważnym” po czternastu latach. Postawy adorowania księży i ciągłego przekonywania ich, iż są panami świata – są powszechne. Wielokrotnie, każdego dnia doświadczałem tego sam za strony wiernych i moje otoczenie wcale w tym względzie się nie wyróżniało. Ksiądz, będąc sam (lub kilku) w wielotysięcznej parafii jest hołubiony i adorowany, zwłaszcza przez starsze kobiety. To przede wszystkim one, nieświadome tego co robią – rozpieszczają i psują swoich „księżyków”, a gdy ci obrastają w piórka i zaczynają wykręcać „numery”, ich dotychczasowe adoratorki przemieniają się w „świętą inkwizycję”.
Mój proboszcz zaofiarował się zawieść mnie do Włocławskiego Seminarium, abym złożył wszystkie potrzebne papiery; świadectwo maturalne, opinię proboszcza i wikariuszy. Kiedy przekroczyliśmy próg i weszliśmy do obszernych pomieszczeń – korytarzy, na których wisiały ogromne portrety biskupów, rektorów, profesorów – odruchowo wstrzymałem oddech i poddałem się atmosferze dostojeństwa i surowej wręcz powagi jaka tu panowała. Wysokie okna, potężne drzwi, łukowate sklepienia sufitów – to wszystko sprawiało wrażenie bardziej naw kościelnych niż uczelni, czy też domu dla męskiej młodzieży. Mały, szpakowaty człowieczek, który zaczął wyłaniać się z drugiego końca korytarza, nie pasował do całości. Okazało się, że był to sam prefekt studiów (2-gi wicedyrektor). Przywitał się z nami wesoło, po czym mój proboszcz oddalił się, a ja podążyłem za moim nowym przełożonym. Chociaż byłem tam na własne życzenie, poczułem się przez chwilę jak rzecz przekazana nowemu właścicielowi. Zrobiło mi się nieprzyjemnie obco. Poczułem dziwny strach przed czymś nieznanym, a może tylko przeniknął mnie chłód tych dwumetrowych murów i duch dawnych czasów, zamknięty w potężnych ramach obrazów. Ksiądz prefekt Konecki zaprowadził mnie do swojego mieszkania. Usiadł naprzeciwko mnie i przez dłuższą chwilę, która wydawała mi się godziną, patrzył prosto w moje oczy, jakby chciał poznać moje myśli i intencje. „Po co tu przyszedłeś” – zdawał się pytać przenikliwym wzrokiem – „czy dla kariery, czy na wierną służbę Kościołowi”? Zrobiło mi się nieswojo. Zaczął w końcu pytać o rodzinę i moich znajomych księży. Teraz wiem, że chodziło mu o to, który z nich mógłby mieć na mnie zły wpływ. Na koniec musiałem napisać na kartce – dlaczego chcę zostać księdzem. Poza obrzydliwym błędem ortograficznym, moja argumentacja najwidoczniej mu się spodobała. Z szerokim uśmiechem podał mi rękę na pożegnanie – „do zobaczenia we wrześniu” – powiedział. Kiedy wyszedłem z zimnych, surowych murów na czerwcowe słońce poczułem ulgę i radość – zostałem przyjęty!
Warto tu wspomnieć, że w seminariach duchownych nie ma praktyki zdawania egzaminów wstępnych. Warunkiem dopuszczenia do studiów, oprócz wspomnianych już dokumentów, jest tzw. rozmowa kwalifikacyjna. Już w trakcie semestru ks. rektor opowiadał nam, jak to pewnego razu przyjechała do uczelni mama ze swoim synem. Kiedy upewniła się, że rozmawia z rektorem oświadczyła z całą powagą: „Jeśli już mój syn ma być księdzem to chcę żebyście wykształcili go na biskupa. On się zresztą i tak do niczego innego nie nadaje. Uczy się słabo, jest chorowity i nic go nie interesuje”. O tym, jaką w seminarium trzeba mieć głowę do nauki, zdrowie i siłę woli, aby się nie złamać już po pierwszych miesiącach – każdy kto spróbował tego chleba wie najlepiej.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Byłem Księdzem»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłem Księdzem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Byłem Księdzem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.