Haruki Murakami - Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland

Здесь есть возможность читать онлайн «Haruki Murakami - Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka "Koniec świata i Hard-boiled Wonderland" opublikowana została prawie dwadzieścia lat temu, w 1985 roku, co może oznaczać, że Japonia wcześniej niż Ameryka przejęła się ideą matriksa, zapewne dlatego, że silnie doświadczyła strachów społeczeństw wysoko stechnicyzowanych. Ktoś dobierze się do naszego mózgu, coś, dajmy na to elektryczna maszynka do mięsa czy telewizor, roztoczy kontrolę nad naszym życiem. W jednej z pierwszych scen książki Murakamiego bohater jedzie dźwiękoszczelną windą, gorączkowo zastanawiając się, gdzie ukryte są kamery.
Hikikomori siedzą w kuchniach
Bohaterowie większości książek Harukiego Murakamiego rezygnują z intratnych posad, eleganckich mieszkań, luksusowych samochodów, a ich marzeniem jest, jak w przypadku bohatera "Końca świata…", żeby kupić sobie mały domek na wsi, pić piwo, słuchać Mozarta i uczyć się greki. Niestety, aby zarobić na domek, bohater "Końca świata…" pracuje w Systemie (i przetwarza w swoim bezbronnym, ale genialnym mózgu jakieś skomplikowane dane). Pracuje jednak niechętnie, jakby półgębkiem.
Bohaterowie, których stworzył Murakami, przypominają dzisiejszych hikikomori – młodych Japończyków, którzy zamykają się w domach i latami z nich nie wychodzą. Jak alarmują psychologowie i socjolodzy, to coraz powszechniejszy w Japonii rodzaj depresji. Hikikomori zostają przez Murakamiego wywabieni z domów, bo muszą (o ironio losu!) ratować świat. Także bohater "Końca świata…" rad nie rad włazi do kanałów, zmaga się z podziemnymi stworami, przyjmuje dziwnych gości, którzy demolują mu mieszkanie – jest oczywiście Alicją w Krainie Czarów bezradną wobec wciąż strofujących ją istot. Za przewodnika po krainie "pod ziemią" (po zaświatach?) ma zaś dorosłą wersję "króliczka" – pulchną dziewczynę w różowym kostiumiku.
Proza Murakami kipi tego typu absurdalnym humorem. Japoński pisarz zbiera jak odkurzacz literackie (i filmowe) tropy, figury stylistyczne, schematy fabularne – jest w prozie może kimś porównywalnym do Tarantino, ale przy tym ma coś z powagi czy ponuractwa Lyncha (tak jak on lubi eksponować motywy odsyłające do psychoanalizy: studnie, tunele). Murakami prowokuje porównania z filmem, ponieważ jego proza jest gęsta od obrazów. W tym sensie zmysłowa, a nie intelektualna.
Silnie eksploatowany przez horrory klasy B motyw "stworów z podziemi, które porywają ludzi i żywią się trupami" u Murakamiego rozwija się ku mniej spektakularnej, ale może tym intensywniejszej grozie – ku skojarzeniom z pisarstwem najwybitniejszego nowelisty japońskiego Akutagawy Ryunosukego (twórcy m.in. opowiadania o Kappach – krainie wodników) i ku jego "Życiu pewnego szaleńca" – pełnej bólu opowieści o świecie, który rozsypuje się jak stłuczone lustro.
Nawiązania do "Alicji w Krainie Czarów" w "Końcu świata…" można uznać jedynie za grę na planie fabuły albo wziąć za wskazówkę. "Alicja…" to analiza umysłu pogrążonego we śnie napisana przez matematyka. Abstrahując od operacji logicznych, postawiony tam zostaje egzystencjalny problem tożsamości. Czy ja to ja? Gdzie jest moja stopa? – pytała Alicja zagrożona roztopieniem się w… Śnie? Niebycie? Śmierci? I w istocie to sen i śmierć są tematem "Końca świata…" Harukiego Murakamiego.
Schodzenie do bardo
Bohater żyje w dwóch nurtach. Murakami prowadzi narrację w ten sposób, że związki przyczyny i skutku między poszczególnymi etapami jego historii są zamazane. W nurcie dziennym dostaje jakieś zadania do wykonania, racjonalizuje rzeczywistość, próbuje panować nad sytuacją i złożyć świat w spójną całość. W nocnym "stanie przejścia" przebywa w mieście zasypanym śniegiem, za którego murami umierają jednorożce, a na peryferiach dogorywają cienie, które odłączono od ciał. Pracuje w bibliotece, gdzie z czaszek jednorożców wydobywa się i czyta sny (przypomina się tu i Poe, i Borges).
"Koniec świata…" może być odczytany jako zapis wędrówki po bardo – buddyjskiej krainie zmarłych-żywych – które jest miejscem jakiegoś stanu pośredniego, gdzie umysł jeszcze żyje fantomami dni, kakofonią obrazów. "Dlaczego słońce wciąż świeci? Dlaczego ptaki wciąż śpiewają? Czyżby nie wiedziały, że świat się już skończył?" – czytamy w motcie książki.
Murakami potrafi w prozie osiągnąć to, co rzadko się udaje – z obrazów opatrzonych, dźwięków osłuchanych i wyzutych z wszelkiego czaru, jak Sting puszczany w supermarketach, z fragmentów wydobytych z pamięci i uczuć tak odległych, jakby przytrafiły się komuś innemu – Murakami potrafi ułożyć historię, która jest jak dziecięca zabawa, wciagająca i jednak groźna, tajemnicza jak jednorożce, które są obecne, a przecież nigdy nie istniały.

Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Drobny deszcz padał wciąż w ten sam niezauważalny sposób. Rozłożyłem parasol i minąwszy parę ulic, wydostałem się z cichego willowego zaułka na główną drogę. Przeszedłem obok fryzjera, piekarni, sklepu ze sprzętem do surfingu (ciekawe, po co komu sklep ze sprzętem do surfingu akurat tutaj, w Setagaya), potem minąłem trafikę, cukiernię, wypożyczalnię wideo i pralnię. Przed pralnią ujrzałem szyld: „W dni deszczowe 20% taniej". Nie mogłem pojąć, dlaczego w dni deszczowe pierze się taniej. Przez szybę dostrzegłem łysego właściciela, który z ponurym wyrazem twarzy prasował właśnie koszulę. Do sufitu, niczym bluszcz, pięło się kilka grubych węży z parą do żelazka. Właściciel pralni, jak to bywało dawniej, prasował własnoręcznie. Poczułem do niego sympatię. Tutaj na pewno nikt nie przypiąłby zszywaczem numerka do mojej koszuli. Bardzo tego nie lubię i dlatego nigdy nie oddaję swoich rzeczy do dużych pralni.

Przed pralnią znajdował się niewielki klomb. Na kilku grządkach rosły kwiaty, których nazw nie znałem. Nie dlatego, że to kwiaty rzadko spotykane, przeciwnie, kwiaty były tak pospolite, że każdy normalny człowiek powinien znać je na pamięć. To ja ich po prostu nie znałem. Wielkie krople wody spływające z dachu wsiąkały się w czarną ziemię. Zrobiło mi się jakoś smutno. Żyłem już na tym świecie trzydzieści pięć lat, a nie znałem nazw najzwyklejszych kwiatów. Stojąc przed pralnią, odkryłem już kilka rzeczy. To, że nie znałem nazw kwiatów, i to, że w dni deszczowe oddanie rzeczy do pralni kosztowało mniej. Przechodziłem tędy niemal codziennie, ale nigdy nie zauważyłem nawet tego klombu.

Dostrzegłem też ślimaka i to było dla mnie kolejnym odkryciem. Do tej pory sądziłem, że ślimaki można spotkać tylko w czerwcu, w porze deszczowej. No, ale gdzie miałyby się podziać przez resztę roku?

Przeniosłem tego październikowego ślimaka na grządkę i postawiłem go na liściu. Przez chwilę liść huśtał się pod jego ciężarem, a kiedy się uspokoił, ślimak wysunął głowę i powoli rozejrzał się dookoła.

Zawróciłem. W trafice kupiłem paczkę larków king size i zapalniczkę. Wprawdzie rzuciłem palenie pięć lat temu, ale pomyślałem, że jedna paczka papierosów wypalona w ostatnim dniu życia nie powinna mi już zaszkodzić. Pod dachem trafiki włożyłem papierosa do ust i zapaliłem go zapalniczką. Tak dawno tego nie robiłem, że kiedy zaciągnąłem się dymem, lekko ścierpły mi końce palców, a mózg na chwilę przestał pracować.

Następnie wstąpiłem do cukierni i kupiłem cztery ciastka. Wszystkie miały długie francuskie nazwy i kiedy dziewczyna za ladą skończyła je wreszcie pakować, nie mogłem sobie przypomnieć, co właściwie kupiłem. Dziewczyna była wysoka jak jodła i bardzo niezręcznie wiązała sznurek. Prawdę mówiąc, nie spotkałem jeszcze wysokiej dziewczyny, która miałaby zręczne palce. A może po prostu nie miałem szczęścia?

Z wypożyczalni wideo, która znajdowała się obok, korzystałem czasami w przeszłości. Prowadziło ją małżeństwo mniej więcej w moim wieku. Spojrzałem przez szybę na telewizor, ustawiony tuż przy wejściu. Ciężkie czasy Waltera Hilla. Charles Bronson gra w tym filmie gołorękiego boksera, a James Coburn jego menażera. Wszedłem do środka, usiadłem na sofie i dla zabicia czasu postanowiłem obejrzeć scenę walki.

Ponieważ właścicielka nudziła się sama za ladą, zaproponowałem jej jedno z moich ciastek. Wybrała ciastko z orzechami, ja wziąłem sobie mrożony sernik.

Jedząc sernik, przyglądałem się scenie, w której Charles Bronson bije się z olbrzymem. Wszyscy myślą, że wygra olbrzym, ale ja oglądałem ten film wcześniej, więc wiedziałem, że Bronson nie da się pokonać. Kiedy skończyłem sernik, zapaliłem papierosa, wypaliłem go do polowy, po czym upewniwszy się, że Bronson znokautował przeciwnika, wstałem z sofy.

– Może pan jeszcze trochę posiedzi – zaproponowała właścicielka.

Powiedziałem, że chętnie, ale zostawiłem ubranie w pralni, i spojrzałem na zegarek. Było dwadzieścia pięć po pierwszej. Moja suszarka już dawno przestała się kręcić.

– A niech to!

– Nie ma się czym martwić. Na pewno nikt nie ukradł pańskiej bielizny.

– Mam nadzieję – odparłem bezsilnie.

– Może wpadnie pan w przyszłym tygodniu? Będę miała trzy stare filmy Hitchcocka.

W pralni nie było już nikogo. Wyjąłem ubranie z bębna, zapakowałem je do torby i wróciłem do domu.

Grubaska spała w moim łóżku jak zabita. W pierwszej chwili pomyślałem, że może naprawdę umarła i przystawiłem ucho do jej twarzy. Usłyszałem jednak cichy równomierny oddech. Wyjąłem z torby suche ubrania i położyłem je na poduszce, a pudełko z ciastkami postawiłem obok lampy. Gdyby to było możliwe, najchętniej położyłbym się obok niej i zasnął.

Wyszedłem do kuchni, napiłem się wody i wtedy przypomniałem sobie o moczu. Oddałem mocz, po czym wróciłem do kuchni, usiadłem na krześle i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem zlew, piecyk gazowy, kuchenkę, lodówkę, toster, półki, kosz na śmieci, elektryczny garnek do ryżu, ekspres do kawy i inne tym podobne rzeczy. Określa się to jednym słowem: kuchnia, ale na kuchnię składa się tyle rozmaitych przedmiotów. Zdawało mi się, że w tej kuchni wyczuwam harmonię świata, który podobnie jak kuchnia składa się z mnóstwa drobnych spraw i rzeczy.

Byłem jeszcze żonaty, gdy wprowadzałem się do tego mieszkania. To się wydarzyło osiem lat temu. Często siadałem przy kuchennym stole i do późnej nocy czytałem książki. Żona spała zawsze bardzo spokojnie. Czasami martwiłem się, że może umarła we śnie, i sprawdzałem, czy jeszcze oddycha. Może nie byłem doskonałym mężem, ale kochałem ją tak, jak potrafiłem.

A więc mieszkałem w tym domu już od ośmiu lat! Na początku było nas troje: ja, żona i kot. Najpierw opuściła mnie żona, potem kot, a teraz sam będę musiał odejść. Zapaliłem papierosa i znów napiłem się wody. To dziwne, że nie wyprowadziłem się stąd wcześniej – pomyślałem. Mieszkanie nie podobało mi się od początku, czynsz też nie należał do niskich. Słońce świeciło w okna zbyt jaskrawo, a dozorca nie grzeszył uprzejmością. Moje życie w tym mieszkaniu nie było szczęśliwe. No i zaludnienie spadło zbyt gwałtownie.

Ale ostatecznie to wszystko i tak niedługo się skończy.

A może czeka mnie wieczne życie? Nie umrę, lecz przeniosę się do innego nieśmiertelnego świata, w którym wreszcie będę mógł być sobą, w którym odnajdę to, co straciłem do tej pory, i to, co tracę nadal?

Być może profesor ma rację. Nie, on na pewno ma rację. Ten starzec nigdy się nie myli. Skoro powiedział, że wejdę do nieśmiertelnego świata, to znaczy, że stanie się tak na pewno. Tylko że prawdę mówiąc, nie rozumiałem z tego ani słowa. Po pierwsze uważałem, że byłem w wystarczającym stopniu sobą, a po drugie nie mogłem sobie wyobrazić ani nieśmiertelności, ani tego, co nieśmiertelny myśli o swojej nieśmiertelności. Zwłaszcza jeśli otacza go wysoki mur i stado jednorożców. Już świat Czarnoksiężnika z krainy Oz wydawał mi się realniejszy.

A co właściwie straciłem w moim życiu? Rzeczywiście straciłem wiele rzeczy. Gdybym chciał to wszystko spisać, zapisałbym pewnie maczkiem duży studencki zeszyt. Czasami wydawało mi się, że to nie było nic wielkiego, a potem bardzo tego żałowałem. Zdarzało się też na odwrót. Wciąż traciłem różne rzeczy, ludzi i uczucia. W moim życiu, jak w kieszeni płaszcza, znajdowała się jakaś wielka dziura, której w żaden sposób nie można było zaszyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Haruki Murakami - Norwegian Wood
Haruki Murakami
Haruki Murakami - Pinball, 1973
Haruki Murakami
Haruki Murakami - Hear the Wind Sing
Haruki Murakami
libcat.ru: книга без обложки
Haruki Murakami
Haruki Murakami - Dance Dance Dance
Haruki Murakami
Marek Krajewski - Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Haruki Murakami - 1Q84
Haruki Murakami
Haruki Murakami - Kafka on the Shore
Haruki Murakami
Отзывы о книге «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland»

Обсуждение, отзывы о книге «Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x