Hong Ying - Córka rzeki
Здесь есть возможность читать онлайн «Hong Ying - Córka rzeki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Córka rzeki
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Córka rzeki: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Córka rzeki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ujawnia prawdziwe oblicze chińskiego socjalistycznego dobrobytu i pokazuje, że człowiek o rozbudzonej świadomości może odmienić własny los.
Córka rzeki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Córka rzeki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Podczas siąpiących deszczów bruk na drogach ginął pod warstwą mazistego, śliskiego błota. Deszcz przyprawiał o rozpacz, bo wydawało się, że już nigdy nie przestanie padać. Najgorzej było w zimie. Ludzie, którzy nie mieli na kalosze, musieli chodzić w plastikowych sandałach, trzęsąc się z zimna, gdy lodowata woda wciskała im się między palce u stóp.
Zdarzało się, że mżawka, rozpylona jak mgła, tak ograniczała widoczność, iż nie można było dojrzeć drugiego brzegu rzeki. Syreny statków wyły przenikliwie, wysyłając ostrzegawcze sygnały.
Właśnie w jeden z takich dni wdrapałam się na wzgórze, uważając przy tym, aby nie zjechać po śliskich, nierównych stopniach. Na głowie miałam stary, zniszczony kapelusz, z którego sterczały połamane bambusowe witki. Musiałam iść pochylona, bo inaczej woda, ściekając ze stożkowatego kapelusza, wsiąkałaby mi w ubranie.
Drzwi domu nauczyciela nie były zamknięte; żaden z jego sąsiadów nie odważyłby się tam zajrzeć, bo prawdopodobnie uważano, że w domu straszy. Jednak atmosfera zagrożenia czyniła to miejsce jeszcze bardziej pociągającym. Przystanęłam pod okapem, podekscytowana jak nigdy dotąd, i zapytałam, czy ktoś jest w domu.
Ponieważ nie doczekałam się odpowiedzi, pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Na biblioteczce stała fotografia kobiety oprawiona w ramki. Owalną twarz okalały lśniące czarne włosy zaczesane do tyłu i krótko obcięte, jak u wszystkich Chinek w tamtych czasach. Kobieta miała na sobie sweter z golfem oraz narzucony na wierzch płaszcz ze zgrzebnej wełny. Moje serce biło jak szalone, miałam przed sobą zdjęcie jego matki; domyśliłam się tego od razu, podobieństwo było bardzo wyraźnie. Patrzyła na mnie, jakby chciała mi coś powiedzieć.
W kącie stał popękany porcelanowy wazon posklejany cementem. Dostrzegłam na nim ślady dawnego malowidła. Obok biblioteczki na konsolce zauważyłam staroświecki gramofon. Za oknem bambusowy gaj połyskiwał szmaragdowe w deszczu. Świeże pranie wisiało na bambusowym kiju wspartym o słupki werandy, susząc się cierpliwie w przesyconym wilgocią powietrzu.
Na krzesłach, na łóżku, na komódce – wszędzie leżały książki. I gazety. Jemu i jego przyjaciołom książki były niezbędne do życia; potrafili przesiedzieć cały wieczór zanurzeni w lekturze albo dyskutować do rana o jakiejś powieści czy losie któregoś z fikcyjnych bohaterów.
W marzeniach wielokrotnie odwiedzałam dom nauczyciela historii; jako jego przyjaciółka siadałam z książką w kącie, słuchałam, jak jego znajomi dyskutują albo czytają na głos jakieś piękne fragmenty. Może byłam zanadto nieśmiała, może odczuwałam za duże skrępowanie w obecności obcych, a może po prostu nie chciałam, by przyjaciele nauczyciela mnie zobaczyli, w każdym razie nigdy naprawdę nie zapukałam do jego drzwi. Wystarczyło mi zaglądać tam w wyobraźni. W ten sposób dni szybciej mijały, a życie stawało się bardziej znośne.
Miałam cztery lata, kiedy zaczęła się rewolucja kulturalna, a czternaście, gdy dobiegła końca. Dzieci w tym wieku powinny przede wszystkim zajmować się nauką, nam jednak większość czasu pochłaniało uczestnictwo w najróżniejszych czynach społecznych; formowaliśmy tarasowo schodzące pola na wsi, zbieraliśmy złom na przyfabrycznych wysypiskach, czasem nawet zakradaliśmy się w nocy do wnętrza fabryki i wykręcaliśmy z maszyn metalowe części, które potem odstawialiśmy do punktu zbiórki surowców wtórnych.
Pod koniec każdego semestru łącznicy klasowi, wytrawni donosiciele, zawsze składali jakieś meldunki świadczące o mojej niewłaściwej postawie. Czarne znaczki na sprawozdaniu semestralnym napawały mnie przerażeniem: nie lubi ciężkiej pracy, nie współdziała z kolektywem, nie wykazuje entuzjazmu dla narodowych przedsięwzięć, reprezentuje obojętną postawę wobec zadań politycznych. Ojciec stał w najlepiej oświetlonym miejscu w pokoju i przygnębiony czytał po cichu sprawozdanie. Matka zbyt słabo czytała, żeby to wszystko zrozumieć, a ponieważ nie wierzyła w wersję ojca, szła do kogoś, aby przeczytał jej sprawozdanie. Ileż wstydu musiała się najeść! Wracała do domu jeszcze bardziej zła niż zwykle.
Moje sprawozdania semestralne z roku na rok stawały się gorsze, a jedno było wręcz pokazowe: reprezentuje burżuazyjne myślenie, czyta grube pożółkłe książki, zrywa kwiaty przy drodze i chowa je do tornistra, ma niską świadomość polityczną, nie wykazuje chęci wstąpienia do Związku Młodzieży Komunistycznej, otwarcie twierdząc, że nie ma czasu na takie bzdury, odmawia szczerej rozmowy z nauczycielami lub z łącznikami klasowymi, nie przyjmuje zbiorowego krytycyzmu, nie przejawia solidarności z kolegami z klasy, nie włącza się do wspólnej zabawy podczas przerw. To były opinie mojej grupy, czternastu uczniów, którży wzajemnie wyszukiwali swoje mocne i słabe strony. Z jakiejś nieznanej mi przyczyny nieodmiennie stawałam się celem zbiorowej krytyki. Opinia wychowawcy zawsze brzmiała mniej więcej tak: „Zgadzam się ze zdaniem kolektywu i mam nadzieję, że uczennica przyjmie krytykę, przyzna się do błędów i więcej ich nie popełni”.
To chyba właśnie tamtego roku po raz pierwszy zobaczyłam nauczyciela historii. O ile dobrze pamiętam, przyszedł do mego gimnazjum na zastępstwo, które miało potrwać tydzień czy dwa. Ale wtedy nie zwróciłam na niego uwagi, zresztą on też mnie nie zauważył. Wówczas mężczyźni nie mieścili się w kręgu moich zainteresowań, a ja na pewno nie wpadłam mu w oko; prawdopodobnie nawet dzisiaj nie uznałby mnie za kobietę szczególnie atrakcyjną.
Co by było, gdybym więcej go nie spotkała? Albo gdyby potraktował mnie tak samo niechętnie jak pozostali nauczyciele, koledzy z klasy czy sąsiedzi? Nie, on był inny niż wszyscy i powinnam być wdzięczna, że pojawił się w moim życiu. Samo niebo mi go zesłało.
Na początku lata Trzeci Brat, który zawsze majstrował przy radiach, czy to sąsiadów, czy swoim, zreperował wyrzucony na śmieci odbiornik i podarował go ojcu, który już bardzo źle widział. Pożyczyłam go i w nocy kręciłam gałką tak długo, aż znalazłam stację, o której wspomniał mi nauczyciel historii. Pierwszy raz w życiu usłyszałam, jak ktoś czyta Biblię.
Bo choćbym też chodził wpośród cienia śmierci, nie będę się bał zła, albowiem ty jesteś ze mną; laska twoja i kij twój, te mię pocieszyły […]! miłosierdzie twoje pójdzie za mną po wszystkie dni żywota mojego, abym mieszkał w domu Pańskim przez długie dni.
Te słowa musiały być powiedziane bezpośrednio do mnie, bo inaczej jak mogłyby mi dostarczyć tylu wzruszeń, wycisnąć łzy z oczu? Zakochałam się w Psalmach i w Pieśni nad Pieśniami, słuchając potajemnie radia. Nie miało znaczenia, skąd był ten bóg, najważniejsze, że wlał mi otuchę w serce i że mnie chronił. Czasami nieświadomie czyniłam znak krzyża, przechodząc przed świątynią Buddy, lub składałam dłonie, mijając krzyż, czym budziłam wesołość obserwatorów. Niektórzy ludzie zarzucali mi bluźnier-stwo, ale ja nie uważałam, bym zrobiła coś złego.
2
Dowiedziałam się z radia, że Jangcy osiągnęła najwyższy poziom w ciągu ostatnich dwudziestu sześciu lat i że idzie fala powodziowa.
Tego samego dnia, we wrześniu 1980 roku, radio podało jeszcze jedną informację: według nowego prawa minimalny wiek do zawierania małżeństwa wynosił dwadzieścia dwa lata dla mężczyzn i dwadzieścia dla kobiet. Natomiast partia nalegała, aby pary wstrzymywały się ze ślubem do chwili, kiedy suma ich wieku wyniesie pięćdziesiąt. Jeżeli ktoś wstąpił w związek małżeńskich, osiągnąwszy wiek minimalny, nie czekały go sankcje sądowe, natomiast mógł zostać ukarany przez zakład pracy za przestrzeganie litery, a nie ducha prawa.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Córka rzeki»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Córka rzeki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Córka rzeki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.