Jenny Downham - Zanim Umrę

Здесь есть возможность читать онлайн «Jenny Downham - Zanim Umrę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zanim Umrę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zanim Umrę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Każdy musi umrzeć.
Szesnastoletniej Tessie zostało zaledwie kilka miesięcy życia, więc rozumie to lepiej niż inni. Przygotowała jednak listę dziesięciu rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Na pierwszym miejscu umieściła seks. Termin – tego wieczoru.
Książka, dzięki której poczujesz się szczęśliwy, że żyjesz. – "Heat"
Nie wierzę, że można ją było przeczytać i nie zapłakać. – "Daily Express"
Przypomina, byśmy doświadczali w pełni każdej chwili i nie bali się spełniać pragnień. – "Guardian"

Zanim Umrę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zanim Umrę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Boże!

– Przestań to powtarzać!

– Scott wie?

Kiwa potakująco głową.

– Nie mogłam go wtedy znaleźć na rynku. Przez cały weekend nie odbierał telefonu, więc wieczorem poszłam do niego i musiał wysłuchać, co miałam mu do powiedzenia. Nienawidzi mnie. Szkoda, że nie widziałaś jego miny.

– Jakiej?

– Patrzył na mnie jak na idiotkę. Jakby pytał, dlaczego byłam taka głupia? Jestem pewna, że potyka się z kimś innym. Te dziewczyny miały rację.

Chcę podejść i pogłaskać ją po ramieniu, po przygarbionych plecach. Nie robię tego, bo wydaje mi się, że Zoey nie ma ochoty na tego typu gesty.

– Co będzie dalej?

Wzrusza ramionami. Dostrzegam w jej zachowaniu lęk. Wygląda teraz tak, jakby miała dwanaście lat. Jak dziecko na łodzi płynącej po wzburzonym morzu bez zapasów jedzenia i kompasu.

– Możesz urodzić, Zoey.

– To nie jest zabawne.

– Nie miało być. Będziesz miała dziecko. Dlaczego nie?

– Nie zamierzam go mieć, bo tak mówisz!

Widzę, że te myśli nie są dla niej nowością.

– To pozbądź się go.

Jęczy cicho, opiera głowę o ścianę i wpatruje się ponuro w sufit.

– To czwarty miesiąc- mówi. – Myślisz, że nie jest za późno? Pozwolą mi usunąć?- Ociera łzę rękawem.- Jak mogłam być tak głupia? Mama się dowie o wszystkim. Powinnam była iść do apteki i kupić pigułki. Po co w ogóle poszłam z tym do Scotta?

Nie mam pojęcia, co mogłabym powiedzieć. Nie wiem nawet, czy chciałaby mnie słuchać, gdybym umiała ją pocieszyć. Wydaje się taka odległa na tym krześle.

– Chcę, żeby znikło- szepcze i patrzy prosto na mnie.- Nienawidzisz mnie za to?

– Nie.

– Ale znienawidzisz, jeśli usunę ciążę?

Możliwe.

– Zrobię herbatę- mówię.

Na tacy leżą kruche ciasteczka oraz saszetki z cukrem i mlekiem. Ten pokój jest naprawdę ładny. Wyglądam przez okno, czekając, aż zagotuje się woda. Dwaj chłopcy kopią piłkę na promenadzie. Pada, więc włożyli kaptury. Nie wiem, w jaki sposób widzą piłkę. Jeszcze przed chwilą to ja tam byłam z Zoey, szłyśmy zmoknięte i zmarznięte. Trzymałam ją za rękę.

– Z portu codziennie wypływają statki- zauważam.- Może udają się w jakieś odległe strony, gdzie jest ciepło.

– Idę spać- oświadcza Zoey.- Obudź mnie, kiedy będzie po wszystkim.

Jednak nie wstaje z krzesła i nie zamyka oczu.

Pod oknem przechodzi rodzina. Ojciec popycha wózek, a mała dziewczynka w różowym, lśniącym płaszczyku trzyma mamę za rękę. Zmokła, pewnie marznie, ale wie, że zaraz znajdzie się w domu i wyschnie. Czekaj ją ciepłe mleko. Bajki w telewizji. Może ciasteczko i piżamka.

Ciekawe, jak ma na imię. Rosie? Amber? Wygląda tak, jakby jej imię miało kolor. Scarlett?

Nie miałam zamiaru tego robi. Nie zastanawiałam się. Po prostu przechodzę przez pokój i otwieram szafę. Przestraszyłam wieszaki, które cicho dzwonią jeden o drugi. Czuję zapach wilgotnego drewna.

– I co?- pyta Zoey.

Wnętrze szafy okazuje się lśniąco białe. Odmalowane. Dotykam go palcami, ale nic się nie zmienia. Jest tak jasno, że kształty pokoju zaczynają się zacierać. Co kilka lat znikamy bez śladu.

Zoey wzdycha i opiera się na krześle.

– Nie powinnaś była zaglądać.

Zamykam szafę i wracam do czajnika.

Liczę, nalewając wodę do filiżanek. Zoey jest w czwartym miesiącu ciąży. Dziecko potrzebuje dziewięciu miesięcy, żeby urosnąć. Urodzi się w maju, tak jak ja. Lubię maj. Są długie weekendy. Kwitną wiśnie. I dzwonki. Ludzie zajmują się swoimi trawnikami. Wokół unosi się usypiający zapach świeżo skoszonej trawy.

Do maja pozostało 154 dni.

Rozdział 23

Cal nadbiega truchtem z głębi ciemnego ogrodu. Wyciąga rękę.

– Następna- prosi.

Mama otwiera pudełko z petardami. Ma taką minę, jakby wybierała czekoladkę. Podnosi delikatnie jedną i czyta napis na etykiecie.

– Kwitnący ogród.

Cal pędzi z petardą do taty. Nogawki spodni ocierają się o siebie. Pomiędzy gałęziami jabłoni prześwituje światło księżyca i pada na trawę.

Przyniosłyśmy z mamą krzesła z kuchni i usiadłyśmy przy drzwiach. Jest zimno. Nasze oddechy parują. Nadeszła zima, ziemia pachnie wilgocią, jakby wszelkie życie zamarło, przyczaiło się, żeby zachować resztki energii.

– Czy wiesz, jakie to straszne tak zniknąć, nie mówiąc nikomu, dokąd się wybierasz?- pyta mama.

Jest specjalistką od znikania, więc wybucham śmiechem. Wygląda na zaskoczoną, nie rozumie ironii.

– Tata twierdzi, że po powrocie spałaś bez przerwy przez dwa dni.

– Byłam zmęczona.

– Napędziłaś mu stracha.

– A tobie?

– Mnie też.

– Kwitnący ogród!- woła tata.

Rozlega się trzask i świetliste kwiaty strzelają w górę, rozprzestrzeniają się w powietrzu i powoli opadają na ziemię.

– Ach!- Mama wzdycha- To było piękne.

– Doskonałe!- Cal gania się po ogrodzie, żeby się nacieszyć rakietą, zanim odda ją tacie. Razem wbijają patyk w ziemię. Myślę o ptaku i o króliku Cala. W naszym ogrodzie pochowano wiele zwierząt, pozostały po nich tylko kości leżące pod ziemią.

– Dlaczego pojechałaś nad morze?- pyta mama.

– Bo miałam ochotę.

– Po co wzięłaś samochód taty?

Wzruszam ramionami.

– Jazda samochodem była na mojej liście.

– Wiesz- mówi- nie możesz robić wszystkiego, co ci przyjdzie do głowy. Musisz myśleć o ludziach, którzy cię kochają.

– O kim?

– O tych, którzy cię kochają.

– Będzie hałas- ostrzega tata.- Zatkajcie uszy.

Rakieta startuje z głośnym hukiem, który czuję w sobie. Wibracje przedostają się do mojej krwi. Przepływają przez mózg.

Mama nigdy nie powiedziała, że mnie kocha. Ani razu. Pewnie nigdy tego nie powie. Teraz byłoby to zbyt oczywiste. Zrobiłaby to z litości i wprawiła nas obie w zakłopotanie. Czasem myślę o tych krótkich chwilach wypełnionych ciszą, które się zdarzały, zanim się urodziłam, kiedy leżałam zwinięta w ciemnej przestrzeni jej ciała. Ale nie poświęcam im uwagi zbyt często.

Mama poprawia się na krześle.

– Tesso, zamierzasz kogoś zabić?- mówi to lekkim tonem, ale czuję, że jest poważna.

– Oczywiście, że nie!

– To dobrze- wzdycha z ulgą.- Więc, co jest następne na twojej liście?

Zaskoczyła mnie.

– Naprawdę chcesz wiedzieć?

– Naprawdę.

– OK. Sława.

Kręci głową z niedowierzaniem, ale Cal, który właśnie podbiegł po petardy, uważa, że to fantastyczny pomysł.

– Spróbuj wsadzić do buzi jak najwięcej słomek do picia- proponuje.- Światowy rekord to 258.

– Zastanowię się- obiecuję.

– Możesz też dać się wytatuować na lamparta. Albo położysz się na łóżku, a my wciągniemy cię na nim na autostradę.

Mama przygląda się mu w zamyśleniu.

– 21 wystrzałów. Kaskada- mówi.

Liczymy. Fajerwerki unoszą się miękko w górę, rozpryskują na niebie jak gromady gwiazd, a potem powoli opadają na ziemię. Zastanawiam się, czy trawa będzie rankiem nosiła żółte ślady siarki, cynobru i akwamaryny.

Wysyłamy kometę w kosmos, żeby zapewnić Calowi nowe atrakcje. Tata zapala ją i wypuszcza z dachu. Petarda ciągnie za sobą lśniący ogon.

Mama kupiła bomby dymne. Kosztowały trzy i pół funta każda i Cal jest pod wrażeniem. Głośno obwieszcza ich cenę tacie.

– Więcej to kosztuje, niż jest warte!- odkrzykuje tata.

Mama składa dwa palce i celuje w niego, wywołując tym samym jego serdeczny śmiech, który przyprawia ją o drżenie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zanim Umrę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zanim Umrę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zanim Umrę»

Обсуждение, отзывы о книге «Zanim Umrę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x