Bolesław Prus - Faraon
Здесь есть возможность читать онлайн «Bolesław Prus - Faraon» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Историческая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Faraon
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Faraon: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Faraon»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Faraon — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Faraon», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Bicie kijem było tak upowszechnione w szczęśliwym państwie faraonów jak jedzenie i spanie. Bito dzieci i dorosłych, chłopów, rzemieślników, żołnierzy, oficerów i urzędników.
Kto żył, dostawał kije, z wyjątkiem kapłanów i najwyższych dostojników, bo tych już nie miał kto bić. Książę więc dość spokojnie patrzył na chłopa bitego kijem; ale zastanowił go chłop nurzany w wodzie.
— Ho! ho!.. — śmiał się tymczasem wioślarz — a to go poją!.. Zgrubieje tak, że żona będzie musiała nadsztukować mu opaskę.
Książę kazał przybić do brzegu. Tymczasem chłopa wydobyto z rzeki, pozwolono mu wykaszlać wodę i znowu schwycono go za nogi, pomimo nieczłowieczych wrzasków żony, która zaczęła kąsać ludzi trzymających ją.
— Stój! — krzyknął książę do oprawców, którzy ciągnęli chłopa.
— Czyńcie waszą powinność! — zawołał przez nos jegomość w baraniej peruce. — Kto jesteś, zuchwalcze, który ośmie…
W tej chwili książę zwalił go przez łeb swoją miarą, która na szczęście była lekka. Mimo to właściciel poplamionej tuniki aż usiadł na ziemi, a obmacawszy perukę i głowę, spojrzał na napastnika zamglonymi oczyma.
— Odgaduję — rzekł naturalnym głosem — że mam honor rozmawiać ze znakomitą osobą…
Oby ci, mój panie, zawsze towarzyszył dobry humor, a żółć nigdy nie rozlewała się po kościach…
— Co wy robicie z tym człowiekiem?… — przerwał książę.
— Pytasz, mój panie — odparł jegomość, znowu przez nos — jak cudzoziemiec, nie znający ani miejscowych zwyczajów, ani ludzi, do których odzywa się zbyt poufale.
Wiedz przeto, że jestem poborcą jego dostojności Dagona, pierwszego bankiera w Memfis.
A jeżeli jeszcze nie zbladłeś, dowiedz się, że dostojny Dagon jest dzierżawcą, pełnomocnikiem i przyjacielem następcy tronu (oby żył wiecznie!) i że ty dopuściłeś się gwałtu, o czym zaświadczą moi ludzie, na gruntach księcia Ramzesa…
— Więc to… — przerwał książę, lecz nagle zatrzymał się. — Więc jakim prawem katujecie w podobny sposób książęcego chłopa?
— Bo nie chce łotr płacić podatków, a skarb następcy jest w potrzebie…
Pomocnicy urzędnika, wobec katastrofy, jaka spotkała ich pana, wypuścili swoje ofiary i stali bezradni niby członki ciała, któremu ucięto głowę. Uwolniony chłop znowu zaczął pluć i wytrząsać wodę z uszu, ale za to żona jego przypadła do wybawcy.
— Kimkolwiek jesteś — jęczała składając ręce przed księciem — czy bogiem, czy nawet posłańcem faraona, posłuchaj o naszej nędzy. Jesteśmy chłopami następcy tronu (oby żył wiecznie!) i zapłaciliśmy wszystkie podatki: w prosie, pszenicy, kwiatach i skórach bydlę cych. Tymczasem ostatniej dekady przyszedł do nas ten oto człowiek i każe sobie znowu dać siedm mierzyc pszenicy…
„Jakim prawem? — pyta mój mąż — przecie podatki już zapłacone?” A on mego męża wali na ziemię, kopie nogami i mówi: „Takim prawem, że dostojny Dagon kazał.” — „Skądże wezmę? — odpowiada mój chłop — kiedy nie mamy żadnego zboża i już z miesiąc karmimy się ziarnami albo korzonkami lotosu, o które także coraz trudniej, bo wielcy panowie lubią bawić się kwiatami lotosu.”
Zatchnęła się i zaczęła płakać. Książę czekał cierpliwie, aż się uspokoi, ale unurzany chłop mruczał:
— Ta baba swoim gadaniem nieszczęście na nas sprowadzi… A mówiłem, że nie lubię, jak mi się baby mięszają do interesów.
Tymczasem urzędnik podsunąwszy się do wioślarza spytał go po cichu, wskazując na Ramzesa:
— Kto jest ten chłystek?…
— Bodaj ci język usechł! — odparł wioślarz. — czy nie widzisz, że to musi być wielki pan: dobrze płaci i tęgo wali.
— Ja zaraz poznałem — szeptał urzędnik — że to musi być ktoś wielki. Młodość zeszła mi na ucztach ze znakomitymi panami.
— Aha! jeszcze ci nawet po tych ucztach zostały sosy na odzieniu — odburknął wioślarz.
Kobieta wypłakawszy się prawiła dalej:
— Dzisiaj zaś przyszedł ten pisarz ze swoimi ludźmi i mówi do mego chłopa: „Kiedy nie masz pszenicy, oddaj nam dwu synków, a dostojny Dagon nie tylko daruje ci ten podatek, ale jeszcze za każdego chłopca co roku zapłaci po drachmie…”
— Biada mi z tobą! — wrzasnął topiony chłop. — Zgubisz nas wszystkich gadulstwem… Nie słuchaj jej, dobry panie — zwrócił się do Ramzesa. — Jak krowa myśli, że ogonem odstraszy muchy, tak babie zdaje się, że językiem odpędzi poborców… A nie wiedzą, że obie są głupie…
— Tyś głupi! — przerwała baba. — Słoneczny panie, który masz postać królewską…
— Biorę was za świadków, że ta kobieta bluźni… — rzekł półgłosem urzędnik do swoich ludzi.
— Kwiecie pachnący, którego głos jest jak dźwięk fletu, wysłuchaj mnie!.. — błagała kobieta Ramzesa. — Więc mój mąż powiedział temu urzędnikowi: „Wolałbym stracić dwa byczki, gdybym je miał, aniżeli oddać moich chłopców, choćbyście mi za każdego płacili po cztery drachmy na rok. Bo jak dziecko wyjdzie z domu na służbę, nikt go już nie zobaczy…”
— Bodajbym się udusił!.. bodaj ryby jadły ciało moje na dnie Nilu!.. — jęczał chłop. — Przecie ty cały folwark zmarnujesz swoimi skargami… kobieto…
Urzędnik widząc, że ma poparcie strony głównie zainteresowanej, wystąpił naprzód i zaczął znowu przez nos:
— Od czasu jak słońce wschodzi za pałacem królewskim, a zachodzi nad piramidami, działy się w tym kraju różne dziwowiska… Za faraona Semempsesa ukazywały się około piramidy kochom zjawiska cudowne i dżuma spadła na Egipt. Za Boetosa rozwarła się ziemia pod Bubastis i pochłonęła wielu ludzi… Za panowania Neferchesa wody Nilu przez jedenaście dni były słodkie jak miód. To widziano i wiele innych rzeczy, o których wiem, bo jestem pełen mądrości. Ale nigdy nie widziano, ażeby z wody wyszedł jakiś nieznany człowiek i w majątkach najdostojniejszego następcy tronu bronił zbierania podatków…
— Milcz! — krzyknął Ramzes — i wynoś się stąd. Nikt wam nie zabierze dzieci — dodał do kobiety.
— Łatwo mi wynieść się — odparł poborca — bo mam lotne czółno i pięciu wioślarzy. Ale dajże mi, wasza dostojność, jakiś znak do pana mego, Dagona?…
— Zdejmij perukę i pokaż mu znak na swoim łbie — rzekł książę. — A Dagonowi powiedz, że mu takie same znaki porobię na całym ciele…
— Słyszycie bluźnierstwo?… — szepnął poborca do swoich ludzi cofając się ku brzegowi wśród niskich ukłonów.
Wsiadł w czółno, a gdy jego pomocnicy odbili i odsunęli się na kilkadziesiąt kroków, wyciągnąwszy rękę począł wołać:
— Oby was kurcz złapał za wnętrzności, buntownicy, bluźniercy!.. Stąd prosto jadę do następcy tronu i opowiem mu, co się dzieje w jego dobrach…
Potem wziął kij i zaczął okładać swoich ludzi za to, że nie ujęli się za nim.
— Tak będzie z tobą!.. — wołał grożąc Ramzesowi.
Książę dopadł swego czółna i wściekły kazał wioślarzowi gonić za zuchwałym urzędnikiem lichwiarza. Ale jegomość w baraniej peruce rzucił kij i sam wziął się do wioseł; jego zaś ludzie pomagali mu tak gorliwie, że pościg stał się niepodobnym.
— Prędzej sowa dogoni jaskółkę, aniżeli my ich, mój piękny panie — rzekł śmiejąc się wioślarz Ramzesa. — Ale co wy, to nie musicie być miernikiem, tylko oficerem, może nawet z gwardii jego świątobliwości. Zaraz walicie w łeb! Znam się na tym, sam przez pięć lat byłem w wojsku. Zawsze waliłem w łeb albo w brzuch i nie najgorzej działo mi się na świecie. A jak mnie kto zwalił, zaraz zrozumiałem, że musi być wielki… W naszym Egipcie (oby go nigdy nie opuszczali bogowie!) strasznie ciasno: miasto przy mieście, dom przy domu, człowiek przy człowieku. Kto chce jako tako obracać się w tej ciżbie, musi walić w łeb.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Faraon»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Faraon» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Faraon» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.