Colleen McCullough - Ptaki Ciernistych Krzewów

Здесь есть возможность читать онлайн «Colleen McCullough - Ptaki Ciernistych Krzewów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Историческая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ptaki Ciernistych Krzewów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ptaki Ciernistych Krzewów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rozsławiona przez słynny serial australijska saga rodzinna, rozgrywająca się przez ponad pół wieku. Dzieje rodu Clearych, w którym urodziło się ośmiu synów i jedyna córka Meggie. Poznajemy jej dzieciństwo, młodość, nieudane małżeństwo i największy sekret: uczucie do młodego, ambitnego i przystojnego Ralpha, który jest księdzem. zaskakujące losy bohaterów, delikatność w rysunku postaci i paleta emocji, jakie towarzyszą wielkiej miłości, zjednały powieści miliony wielbicieli. Szerokie tło obyczajowe na tle wspaniałej przyrody Australii i Nowej Zelandii.

Ptaki Ciernistych Krzewów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ptaki Ciernistych Krzewów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przewodzący sforze pies o stalowoszarej sierści, wielki queenslandzkie bydlę, niewolniczo podporządkowujący się księdzu i podążał za nim bez namysłu, dając do zrozumienia, że Frank gra tutaj drugie skrzypce. Po trosze odpowiadało to Frankowi; on jeden spośród synów Paddy-ego nie polubił życia w Droghedzie. Kiedyś pragnął jednego: wyjechać z Nowej Zelandii – ale nie po to, żeby trafić na to odludzie. Nienawidził nieustannego patrolowania pól, twardej ziemi służącej za łóżko niemal co noc, ostrych psów, z którymi nie można się było przyjaźnić i które trzeba było zastrzelić, jeżeli nie wykonały należycie swojej pracy.

Ale jazda konno naprzeciw zwałom chmur – to miało posmak przygody; nawet gnące się z trzaskiem drzewa zdawały się tańczyć w radosnym zapamiętaniu. Ksiądz Ralph pracował jak opętany, posyłając psy na niczego nie spodziewające się gromadki owiec, podrywając z miejsca głupie wełniaste stworzenia, które podskakiwały i beczały przerażone, aż śmigające przez trawę cienie zbiły je w gęste, pędzące stado. Tylko dzięki psom garstka ludzi mogła uporać się z prowadzeniem tak ogromnego majątku jak Drogheda, hodowane do pracy z owcami i bydłem psy wykazywały zdumiewającą inteligencję i nie potrzebowały wielu wskazówek.

Przed zapadnięciem zmroku ksiądz Ralph w asyście Franka, który bezskutecznie starał mu się dorównać, z pomocą psów wypędził wszystkie owce z jednego pola, co normalnie zajmowało kilka dni. Koło kępy drzew przy bramie na drugie pole rozkulbaczył klacz wyrażając na głos nadzieję, że zanim zacznie padać, uda im się również stamtąd przegonić owce. Psy porozkładały się na trawie z wywalonymi jęzorami, a duży queenslandzki owczarek łasił się i przypadał do ziemi u stóp księdza Ralpha. Z torby przy siodle Frank wygrzebał odrażające kawałki kangurzego mięsa i cisnął psom, które rzuciły się na nie kłapiąc zębami i gryząc się w zazdrosnej rywalizacji.

– Cholerne bydlaki – powiedział. – Nie zachowują się wcale jak psy. To szakale.

– Zapewne znacznie bardziej przypominają psy, które stworzył Pan Bóg – rzekł łagodnie ksiądz Ralph. – Są czujne, inteligentne, agresywne i prawie nieoswojone. Jeśli mam być szczery, wolę je od tych wszystkich udomowionych ras. – Uśmiechnął się. – Koty też. Zauważyłeś, jak kręcą się koło szop? Dzikie i złe jak pantery, nie pozwolą człowiekowi zbliżyć się do siebie. Są znakomitymi myśliwymi i żadnego człowieka nie uznają za swojego pana albo żywiciela.

Wyciągnął z torby przy siodle baraninę na zimno i paczkę chleba z masłem, uciął dla siebie kawałek mięsa, a resztę podał Frankowi. Położywszy chleb z masłem na klocu drzewa służącym m obu za stolik, z wyraźną przyjemnością wbił białe zęby w mięso. Pragnienie ugasili wodą z płóciennego bukłaka, a potem skręcili papierosy.

Nie opodal rosło samotne drzewo wilga. Ksiądz Ralph wskazał je papierosem.

– Tam będziemy spali – powiedział rozpinając pasy przytrzymując koc i podnosząc z ziemi siodło.

Frank ruszył za nim do drzewa, powszechnie uważanego za najpiękniejsze w tej części Australii. W kształcie niemal idealnie okrągłe, miało gęste żółtawozielone liście. Gałązki rosły tak nisko, że owce sięgały do nich z łatwością, dlatego też wszystkie wilgi były od dołu równo przystrzyżone jak ozdobny żywopłot. W razie deszczu dawały lepsze schronienie niż inne australijskie drzewa, które miały z reguły rzadsze listowie niż drzewa wilgotniejszych krain.

– Nie jesteś szczęśliwy, Frank, prawda? – spytał ksiądz Ralph kładąc się z westchnieniem i zwijając następnego papierosa.

Leżący opodal Frank obrócił się i spojrzał na niego podejrzliwie.

– Co to znaczy: szczęśliwy?

– W tej chwili szczęśliwy jest twój ojciec i twoi bracia. Ale ty nie, podobnie jak twoja matka i siostra. Nie podoba ci się Australia?

– Nie podobają mi się te strony. Chcę jechać do Sydney. Może tam imałbym szansę do czegoś dojść.

– Sydney? To jaskinia nieprawości – rzekł ksiądz Ralph z uśmiechem.

– Nie dbam o to! Tutaj jestem tak samo spętany jak w Nowej Zelandii. Nie mogę się od niego uwolnić.

– Od niego?

Ale te słowa wymknęły się Frankowi mimo woli i nie chciał nic więcej powiedzieć. Leżał wpatrując się w liście nad głową.

– Ile masz lat, Frank?

– Dwadzieścia dwa.

– Tak?! Czy byłeś kiedyś z dala od rodziny?

– Nie.

– Nie byłeś nigdy na potańcówce, nie miałeś dziewczyny?

– Nie. – Frank uparcie nie używał należnego księdzu tytułu.

– Więc nie będzie cię już dożo dłużej trzymał.

– Będzie mnie trzymał aż do śmierci.

Ksiądz Ralph ziewnął i ułożył się do snu.

– Dobranoc – powiedział.

Rankiem chmury wisiały niżej, ale nie padało przez cały dzień i zdążyli opróżnić drugie pole. Przez całą Droghedę z północnego wschodu na południowy zachód przebiegało pasmo pagórków; na znajdujących się tam pastwiskach zebrano wszystkie owce i bydło, żeby zwierzęta mogły schronić się wyżej, gdyby woda przelała się przez skarpy parowu i wystąpiła z brzegów Barwon.

Deszcz zaczął padać z zapadnięciem zmroku, w momencie kiedy Frank razem z księdzem szybkim kłusem zmierzali do brodu w strumieniu za domem zarządcy.

– Teraz nie ma co żałować koni! – krzyknął ksiądz Ralph. – Popędź dobrze swojego, chłopcze, bo utoniesz w błocie!

W ciągu kilkudziesięciu sekund przemokli do suchej nitki, a spieczoną ziemię pokryła woda. Zbita gleba z trudem wchłaniająca wilgoć zamieniła się w morze błota spowolniając konie, które grzęzły w nim po pęciny. Na trawiastym gruncie udawało im się przyśpieszyć, ale w pobliżu strumienia, gdzie na wydeptanej ziemi nic nie rosło, musieli zsiąść z koni. Teraz konie bez trudu posuwały się naprzód, natomiast Frank w żaden sposób nie mógł utrzymać równowagi. To było gorsze niż lodowisko. Na czworaka doczołgali się do skraju pochyłości i ześlizgnęli na dół jak pociski. Kamienisty bród, w którym leniwa woda sięgała zwykle do pół łydki, skrył się pod spienioną kipielą głęboką na cztery stopy. Frank usłyszał śmiech księdza. Konie, popędzane okrzykami i chlaśnięciami przemokłych kapeluszy, wdrapały się szczęśliwie na przeciwległy brzeg, ale Frank i ksiądz bezskutecznie usiłowali pójść w ich ślady. Za każdym razem ześlizgiwali się z powrotem na dół. Kiedy ksiądz wpadł na pomysł, żeby wdrapać się na wierzbę, zjawił się Paddy, zaalarmowany przybyciem koni bez jeźdźców, i wyciągnął ich z pomocą liny.

Potrząsając głową z uśmiechem ksiądz Ralph podziękował Paddy'emu za zaproszenie do domu.

– Oczekują mnie w rezydencji – wyjaśnił.

Mary Carson wcześniej niż ktoś ze służby usłyszała jego wołanie, ponieważ obszedł dom od frontu w przeświadczeniu, że łatwiej stamtąd dotrze do swojego pokoju.

– W takim stanie nie wejdziesz do środka – oznajmiła stojąc na werandzie.

– Więc bądź tak miła i przynieś mi parę ręczników i moją walizkę.

Bez żenady przyglądała się, jak ściąga koszulę, buty i spodnie, potem oparty o uchylone okno do jej salonu z grubsza wyciera się z błota ręcznikiem.

– Jesteś najpiękniejszym mężczyzną, jakiego w życiu widziałam, Ralphie de Bricassart – powiedziała. – Dlaczego jest tylu przystojnych księży? Irlandzkie pochodzenie? Trzeba przyznać, że Irlandczycy to urodziwy narów. A może dla przystojnego mężczyzny stan duchowny jest ucieczką od konsekwencji własnej urody? Głowę daję, że dziewczęta w Gilly cierpią z twojego powodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ptaki Ciernistych Krzewów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ptaki Ciernistych Krzewów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Colleen McCullough - La huida de Morgan
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El Primer Hombre De Roma
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El Desafío
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El caballo de César
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Czas Miłości
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Credo trzeciego tysiąclecia
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Antonio y Cleopatra
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Morgan’s Run
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Las Señoritas De Missalonghi
Colleen McCullough
Colleen McCullough - 3. Fortune's Favorites
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Sins of the Flesh
Colleen McCullough
Отзывы о книге «Ptaki Ciernistych Krzewów»

Обсуждение, отзывы о книге «Ptaki Ciernistych Krzewów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x