Zwykle na kilkanaście minut przed szóstą cichy szmer zwiastuje, że sala się budzi – i jeśli dozorca spojrzy przez okno swego pokoju na salę, choćby nie miał zegarka, wie, że czas wstać.
W rogu sali zebrała się starszyzna grupy i żywo rozprawia na temat zawieszonej kartki z planem dnia, a więc kto jest dziś dyżurnym, kto ma po śniadaniu przyjść na opatrunek, bo przy palancie 16 16 palant – gra, w której uczestnicy podzieleni na dwie drużyny podbijają kijem małą piłkę gumową. [przypis edytorski]
nogę sobie zadrapał; dalej: kąpiel, próba wyścigów, spacer do olszynki, pisanie listów do domu.
Ktoś przy oknie przygląda się kwiatom: czy przez noc urosły. Inny, siedząc w łóżku, uderza krzemieniem o krzemień i dziwi się, że iskier nie ma, a sąsiad go poucza, dlaczego tak się dzieje. Paru chłopców goni się między łóżkami, starając się czynić to jak najciszej. Wreszcie któryś krzyknie: „Nauczyciel patrzy!” – i wszyscy dają nurka do łóżek.
I rano nie wolno hałasować na sali, ale nie wolno mniej znacznie, bo i tak za kilka minut wstać będzie trzeba.
Wielu już pod kołdrą pospuszczało do pasa koszulę, by na pierwsze hasło wyskoczyć żywo i zająć najlepszy kran w umywalni.
Najlepsze z dziesięciu są środkowe krany, z dwóch ostatnich woda leci zbyt małym strumieniem, a z dwóch pierwszych bije zbyt mocno i pryska. A woda zimna, studzienna.
– Pierwszy rząd, wstawać!
Nie ma takiego, który by się ociągał. Biegną, tupiąc głośno bosymi nogami, czasem się który poślizgnie na kamiennej podłodze umywalni, wszyscy się śmieją i on się śmieje.
– Proszę pana, on zabrał mydło.
– Chcesz go podać do sądu?
– Nie.
Spieszą się, bo drugi rząd niecierpliwie czeka kolei i tyle jeszcze pracy przed pierwszym śniadaniem.
– Drugi rząd, wstawać!
Spieszą się, bo Józef nie lubi, gdy dużo wody wychodzi, a trzeba żyć z nim w zgodzie, bo grabie i miotłę pożycza.
– Trzeci rząd, wstawać! – Głowa, szyja, uszy, nos i oczy. Kto się źle umyje, będzie musiał wrócić na poprawkę.
Trzeci rząd biegnie do kranów, drugi wyciera się i ubiera, pierwszy łóżka ściele.
Słanie łóżek – niełatwa to sprawa. Trzeba strzepać prześcieradło, rozruszać słomę w sienniku, równo położyć kołdrę, na wierzchu lekko oprzeć poduszkę, a ręcznik gładko zawiesić na poręczy. Każdy stara się wykonać to najpiękniej, by móc zapytać się z dumą:
– Proszę pana, a moje dobrze?
Młodszym pomaga dyżurny; tylko mały Adamski gardzi pomocą i w nagrodę za sumienną pracę zostaje ręcznikowym dyżurnym.
I tu przy słaniu łóżek, jak i przy myciu, zawsze ktoś komuś przeszkodzi i po karku oberwie.
– Proszę pana, on mnie bije.
– Chcesz go podać do sądu?
– Nie.
– To jazda na werandę.
Rano są wszyscy w dobrym humorze, więc chętnie przebaczają swym wrogom.
Sala pustoszeje, zaludnia się weranda.
Prędko modlą się chłopcy, niektórzy może zbyt szybko przewracają kartki modlitewników – „syderów” 17 17 syder , właśc. sidur (z hebr. siddur : porządek) – zbiór modlitw codziennych. [przypis edytorski]
. Ale Bóg wyrozumiały jest dla dzieci kolonii, nie gniewa się o to.
Dzwonek.
– Proszę pana, dziś ja pierwszy dostaję przylepkę.
Z całego chleba przylepki są najsmaczniejsze, dlatego chłopcy dostają je po kolei.
Szkoda, ach szkoda, że chleb ma dwie tylko przylepki.
Chłopcy siedzą przy stołach, dyżurni roznoszą mleko.
Kąpiel. Pisklęta, bocian i tatarak. Głupi człowiek. Marzenia o wędce i palant.
Idziem, idziem do kąpieli,
Wrócim czyści i weseli
( powtórzyć: )
Lewą, prawą —
Dalej żwawo —
Idziem wszyscy wraz.
Tak śpiewają chłopcy, idąc parami przez polankę koło czworaków, przez podwórze dworskie, przez drogę między ogrodem – aż na łąkę koło młyna – do rzeki.
Woda, mydło niechaj żyje.
Umyjemy ręce, szyję,
( powtórzyć: )
Słonko grzeje,
Wiatr nie wieje —
Do kąpieli czas.
Duże, jasne, dobre słońce wsi polskiej patrzy z łagodnym uśmiechem na długi sznur dzieci, słucha ich śpiewu i nie pytając się, kto one, skąd przyszły, gładzi i rumieni złotymi promieniami ich blade twarze.
Wstyd się lękać zimnej wody;
Musi zuchem być, kto młody,
( powtórzyć: )
Jak ta rybka,
Zwinna, szybka,
Buch do wody, buch!
Jedna kąpiel – to tysiąc śmiechów i tysiąc czarów – sto ciekawych widoków i dziesięć co najmniej przygód.
– Ooo, proszę pana – co to?
Ba, cudowne zjawisko: kura z pisklętami. Kto nie był jeszcze na wsi, widzi je po raz pierwszy.
– Ach, cóż byłoby za szczęście złapać jedną taką śmieszną żółtą kurkę i trochę potrzymać. Ale dozorca nie pozwoli – ten nieznośny, nudny dozorca.
Więc przynajmniej obejrzeć z bliska, dokładnie. I pary się rozbiegają.
– Proszę pana, on nie idzie w parze.
– Chcesz go podać do sądu?
– Nie.
Idziemy dalej.
– Proszę pana, co to?
Ba, drugie cudowne zjawisko: gniazdo bocianie na kole i sam gniazda gospodarz – bocian.
Takiego dużego ptaka chłopcy nie widzieli jeszcze: większy od indyka.
– To nie ptak, to balon – poucza któryś.
A teraz strach: mijamy się na wąskiej drodze z krowami. Codziennie się spotykamy.
Krowy się zatrzymują i bardzo ciekawie patrzą na białe bluzy i białe czapki płócienne chłopców. Niektóre łby odwracają i patrzą z ukosa, jak gdyby myślały:
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.
Towarzystwo Kolonii Letnich – organizacja stworzona w 1882 r. przez Stanisława Markiewicza (1839–1911), lekarza, higienistę i działacza społecznego. Jej zadaniem była organizacja kilkutygodniowego wypoczynku na wsi dla ubogich miejskich dzieci (osobno dla dziewcząt i chłopców, a także dzieci chrześcijańskich i żydowskich). Siedziba Towarzystwa mieściła się na ul. Świętokrzyskiej 25 w Warszawie od 1904 r. [przypis edytorski]
dozorca – tu: opiekun, wychowawca. [przypis edytorski]
Michałówka – ośrodek wczasowy Towarzystwa Kolonii Letnich wybudowany w 1902 r. niedaleko Małkini w powiecie ostrowskim (przy linii kolejowej Tłuszcz–Ostrołęka, ok. 3 godzin jazdy pociągiem od Warszawy) nad rzeką Brok (lokalna nazwa Broczysko). Składał się z czterech budynków: dwóch parterowych sypialni połączonych werandą, budynku gospodarczego i osobnej toalety. [przypis edytorski]
kajet (daw.) – zeszyt. [przypis edytorski]
guwerner (z fr. gouverneur ) – nauczyciel. [przypis edytorski]
Читать дальше