Józef Kraszewski - Waligóra

Здесь есть возможность читать онлайн «Józef Kraszewski - Waligóra» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_prose, foreign_antique, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Waligóra: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Waligóra»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przenosimy się do roku 1226 i 1227, gdzie spotykamy dwa skonfliktowane rody – Odrowążów i Gryfitów. Tytułowy bohater, Waligóra, jest przedstawicielem tego pierwszego i bratem biskupa krakowskiego, Iwona Odrowąża. Przedstawicielem rodu Gryfitów jest Jaszko, wichrzyciel i spiskowiec.Śledzimy ich wędrówki po kraju i poznajemy Polskę okresu rozbicia dzielnicowego – bywamy w dworkach książęcych, siedzibach możnowładców, gospodach i salach sądowych, a ostatecznie jesteśmy świadkami pogłębienia się kryzysu w kraju podczas zjazdu książąt w Gąsowie.Waligóra to kolejna powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego wchodząca w skład cyklu historycznego Dzieje Polski. Autor ponownie przedstawił nam galerię interesujących postaci, wielką politykę i wątki miłosne.

Waligóra — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Waligóra», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W zgodzie być ze wszystkiemi, jednać i łagodzić chciał, aby mu życie nie ciężyło.

Dlatego chętnie był Krakowa ustąpił Laskonogiemu, chętnie dał dział bratu, pojednał się ze Ślązakami, a i teraz pochlebiał sobie że Plwacza i Światopełka zmusi do układów i zgody… O brata na Mazowszu zupełnie był spokojnym – uśmiechała mu się przyszłość ta, którą prorocze oko Biskupa Iwona widziało chmurną i groźną, bo lepiej znał ludzi.

Obok pięknego Leszka, który pochylony nieco szedł przy Biskupie, jak dziecię przy ojcu, uśmiechając mu się – postępowała strojna i wdzięczna żona jego Grzymisława, na której czole niewieściem spokój i wesele mężowskie się odbijało. – Na twarzach dworu Leszkowego, choć widać było chęć wtórowania panu, niektóre z nich, starszych zwłaszcza były posępne – zrezygnowane, zadumane…

I Biskup też dnia tego po wieczornych i rannych rozmowach z duchownemi, z troską jakąś wszedł na zamek. Głęboko przejęty odprawiał mszę świętą, zdała się go razić ta wesołość nieopatrzna; lecz w pierwszej chwili zatruwać jej nie chciał…

Zaledwie wszedłszy w podwórze zamkowe, Leszek po kilku pytaniach o podróży Biskupowi rzuconych, zmienił obrót rozmowy, i zaczął o pięknym czasie do łowów, do których się przysposabiał…

– Gdybym na was, ojcze mój, nie czekał, – rzekł obracając się ku niemu, – jużbym był ruszył w lasy – alem rękę waszą chciał ucałować i Kraków, a sprawy na których wy się lepiej niż ja rozumiecie, pod waszą opieką zostawić.

– Piękna to i miła rycerska zabawa te łowy, – odrzekł Biskup, – ale miłościwy panie, na waszych ramionach dużo leży, wiele biednych się na was ogląda…

Ja sądzę że gdy tyle spraw zalega, znowu Colloquium było potrzebne, lub w krakowskiem albo w sandomirskiem…

W Colloquium zastąpicie mnie Comesami i przedniejszem rycerstwem – rzekł Leszek, – sędzia mój nadworny, podsędek, kanclerz… Jam chyba tam na to potrzebny ażebym miejsce zajął poczestne… A czyż są sprawy tak pilne?

– Znajdą się zawsze byle wiec był zwołany – odparł Biskup…

Leszek westchnął.

– Ludzie bo, – dodał, – spokojnie żyć nigdy nie mogą.

– Są ludźmi! – westchnął Biskup.

– Sądzić sprawy! – dorzucił książe, – sądzić sprawy, naówczas gdy taka jesień śliczna do lasu woła; gdy skwary letnie przeszły a zima ciężka jeszcze daleko… Prawda ojcze mój – panowanie jest niewolą zarazem – i – jak powiadają, im wyżej kto siedzi tem mocniej się poci…

U drzwi zamkowych księżna uśmiechem wdzięcznym pożegnała Biskupa, spieszyła do Bolka swego, którym się oboje tak cieszyli jak pierworodnym i jedynym.

– Zobaczysz dziecię i pobłogosławisz, ojcze nasz, – rzekł książe, – rośnie w oczach, a rozumny jest iż zdumiewa wszystkich!

– Niech rośnie na pociechę naszą – odparł Biskup nieco roztargniony…

Leszek ciągle wesoło zagadując wprowadzał Iwona do wielkiej izby gościnnej, gdy ten zatrzymał się w progu i szepnął.

– Miłościwy książe, radbym z wami, kanclerzem Mikołajem i Markiem Wojewodą, trochę pomówił na osobności, lepiej nam będzie w komorze waszej niż tu, gdzie nas łacno niespodzianie kto zajść może…

Dwór właśnie tłumnie napływał do izby, Leszkowe oblicze sposępniało, znać było że mu ta na osobności rozmowa mięszała szyki, mąciła spokój, że radby ją był bodaj odłożyć – lecz z Iwonem gdy co rzekł, – opór był trudny…

Tuż za niemi szli ci powołani przez niego, stary Mikołaj Repczol kanclerz, w czarnej sukni duchownego, z bladą twarzą wielkiemi pofałdowaną marszczkami, mąż silnej budowy na oko, lecz zmuszony na kiju się opierać. Twarz jego może skutkiem cierpień wewnętrznych więcej jeszcze troski i zadumy wyrażała niż Biskupia. Iwo też większą pewnie miał wiarę w przyszłość nad niego. Drugim był Marek Wojewoda mąż też lat już podeszłych, ale rycerskiej postawy, którego oczy niespokojne do czuwania nawykłe, biegły badając zarazem twarz Iwona i Leszka… Z nich dwu większą i pilniejszą uwagę zdawał się zwracać na Pasterza. Wszyscy tu tak mu ulegali jak sam książe.

Leszek też zmusił się zaraz do przybrania łagodnego wyrazu i z pośpiechem zwrócił się ku komorze swej, którą na znak pański stojące u drzwi otwarło pacholę… Było to najmilsze schronienie pana, izba w której tylko pożądanych a poufałych przyjmował gości. – Z niej naturę i charakter księcia poznać mógł każdy łatwo… Ścian prawie w niej widać nie było tak zawieszono ją całą rozmaitego rodzaju bronią myśliwską i rycerską, w której Leszek się kochał.

Był w tem ład pewien i zamiłowanie widoczne… Szeregiem stały zbroje lżejsze i cięższe, wschodnie i włoskie, niemieckie i starodawne z blach i naszywanych łusk składane. Rzędami stały hełmy od dawnych ciężkich i mniej kształtnych, do tych które teraz zdobiono rogami, skrzydły i postaciami zwierząt złoconemi i malowanemi…

Świeciły pasy rycerskie drogiemi kamieniami i emalią, wisiały przy nich miecze, mieczyki, puginały, noże myśliwskie; dalej oszczepy kute, włócznie, siekierki bojowe, buzdygany z przywieszonemi na łańcuchach kulami, najeżonemi ostremi strzały, łuki sadzone, kołczany, tarcze…

Cała jedna połać świeciła większemi i mniejszemi szczytami, z wizerunkami lwów, orłów, gryfów, a w pośrodku na jednej misternie wyrzeźbiony i pomalowany był rycerz jadący konno, który niedźwiedzia rzucającego się nań oszczepem uderza. Taki sam wizerunek jak na tej tarczy chciał Leszek mieć na swej książęcej pieczęci…

Podłoga pańskiej komory cała była grubo wysłana skórami zwierząt, ubitych ręką pana. Chlubił się on tem że, dwie komnaty zasłał tym łupem łowów, wśród którego i pamiętny niedźwiedź leżał, co już konia Leszkowego pochwycił był łapami, gdy mu cios zadał śmiertelny…

Izba ta wprawdzie najmilszą była książęciu, ale do poważnej narady najniebezpieczniejszą, Biskup wiedział o tem z doświadczenia, bo ilekroć tu się odbywały obrady, Leszek je zawsze przerywał, mówiąc o swych zbrojach, orężu i czynach łowieckich. Jak myśliwy, jak rycerz lubiał o tem rozprawiać, a najmilszemi mu byli ci co słuchali go chętnie i podziwiali zręczność jego, której zresztą nikt nie mógł zaprzeczyć.

Iwonowi wskazawszy miejsce na wysłanem krześle, książe sam stanął naprzeciw niego, a za nim sparty na kiju swem kanclerz i w bok ujmujący się Wojewoda.

Lice Leszkowe znowu jakby błagając o litość Biskupa, uśmiechało się do niego, z Iwona uśmiechu wywołać nie mogąc. Widać było że książe nic się zbyt ważnego nie spodziewając w rozmowie, krótko ją sobie zbyć życzył.

Spojrzawszy na Biskupa, który się zadumał, myśląc od czego pocznie – Leszek też zachmurzył się.

– Mam to nieszczęście – odezwał się Iwo, – żem ja zawsze prawie przeznaczony być dla miłości waszej, złej wróżby ptakiem…

– Owszem, – odparł Leszek żywo – wy mi jesteście najlepszym opiekunem i ojcem…

– Ale z miłości i troskliwości ku wam – zawsze złe wieści przynoszę…

– Czyż złe? ojcze mój? – spytał książe ręce składając…

– Życie wszelakie twardem jest, a samiście rzekli, – odezwał się Biskup, – im kto wyżej siedzi.

– Radźmy więc na to złe – żywo rzekł Leszek, – radźmy aby je usunąć. – Lecz wy, ojcze mój drogi – dodał, – wy z tej ojcowskiej waszej pieczołowitości nademną, często może więcej widzicie złego niżeli jest… Ja radbym i w zło i w złych co je sprawiają nie wierzyć…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Waligóra»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Waligóra» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Józef Kraszewski - Stara baśń
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Strzemieńczyk, tom drugi
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - W oknie
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Z dziennika starego dziada
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Djabeł, tom pierwszy
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Garbucha
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Głupi Maciuś
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel, tom drugi
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Rejent Wątróbka
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Rzym za Nerona
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Waligóra»

Обсуждение, отзывы о книге «Waligóra» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x