Józef Kraszewski - Stara baśń

Здесь есть возможность читать онлайн «Józef Kraszewski - Stara baśń» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_prose, foreign_antique, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stara baśń: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stara baśń»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

IX wiek, dzieje plemienia Polan. Władzę nad plemieniem sprawuje okrutny kneź Popiel, zwany Chwostkiem, oraz Niemka, jego małżonka Brunhilda. Ludzie buntują się przeciwko jego rządom, co prowadzi do wojny domowej.Stara baśń nawiązuje do wielu podań dotyczących Polski przed 966 rokiem. Ukazuje historie osobiste – np. nieszczęśliwą miłość młodego kmiecia Domiana do pięknej Dziwy – a także przedstawia sposób życia plemienia Polan, ich obyczaje, moralność, codzienność. Stara baśń stanowi pierwszą część cyklu powieściowego Dzieje Polski autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego. Jest jego najsłynniejszą powieścią, została wydana w 1876 roku.Józef Ignacy Kraszewski był jednym z najważniejszych – i najpłodniejszych – pisarzy XIX wieku. Wciągu 57 lat swojej działalności napisał 232 powieści, głównie o tematyce historycznej, społecznej i obyczajowej.

Stara baśń — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stara baśń», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ja wam coś powiem o prastarych czasach… Słyszeliście to od ojców waszych, a ojcowie od ojców swych słyszeli… że nasza mowa ciągnęła się dawniej daleko za Łabę, nad Dunaj; za Dunajem, nad sine morze i na zachód aż do Gór Czarnych. Był to czas szczęśliwy, gdyśmy na niezmiernej przestrzeni byli sami jedni, a sąsiedzi w domu co robić mieli. Chodziliśmy naówczas bez mieczów, z gęślami, rolę uprawiali, w otwartych siedzieli chatach i gospodarzyli w mirach bez wszelkich kneziów… Dawne to czasy… Od morza przypadli jedni, od gór zaczęli napastować drudzy… z orężem w dłoni niewolniczy a karny lud… Musieliśmy się bronić… Skończyło się szczęście nasze, śpiewanie i spokój… Zamorskich wodzów trzeba było wziąć, stołby murować, grodziska stroić i bić się… A stara swoboda zawsze się nam przypominała… kneź nam był wrogiem… i cóż? Ot, plemię nasze wyciskają powoli Niemcowie i wycisnęli je już z sadyb dawnych, i pod nogami nam co dzień ziemi ubywa…

Zamilkł Piastun, a po chwili dodał:

– Kneziów się zbędziemy, a Niemcy nam na kark wlezą…

Wisz się poruszył.

– Nie chcemy się ich zbywać – odrzekł – ale tego Chwosta tylko na innego zamienić… Wiecie dobrze, iż on pierwszy z Niemcami trzyma… ród jego cały serce tam ciągnie… Znajdziemy innego… Dosyć się naszej krwi ulało… Wiecu nam trzeba…

Znowu pomilczał gospodarz.

– Trzeba nam wiecu i trzeba zmiany – rzekł – ale i wiec niełatwy, i zmiana. Ciężką to sprawę poruszacie, jakbyście gołą rękę w ul wsadzili… Jedni na Chwostka płaczą, drudzy trzymają z nim… Zgody nie będzie, tymczasem Niemiec języka dostanie 240 240 dostać języka – wypytać się, dowiedzieć się. [przypis edytorski] i najedzie wówczas, gdy my się z sobą zajadać będziemy… Wiecu nam trzeba, ale zgodnego a takiego, jakie ongi bywały, gdy za ojców radzono… Zwołajcie wiec…

Poczęli tedy obliczać, o ile we trzech mogli i umieli, kogo za sobą mógł mieć Chwostek, a kogo przeciw sobie i okazało się, że niemała liczba stanąć mogła po stronie knezia, chociaż okrutnik był i dla nikogo serca nie miał.

Rozmowa cicha przeciągnęła się do wieczora. Szli potem razem do chaty i zasiedli po wtóre przy ognisku. Tu zaledwie chleb rozłamali, gdy mały, krępy człeczyna, z głową krótko ostrzyżoną, z oczyma kocimi, w obcisłej siermiężce, zjawił się w progu. Zobaczywszy go, wnet zamilkli wszyscy; był to znany kneziowski sługa, na nieustannych posyłkach spędzający całe życie. Obawiano się go na grodzie i w okolicy, bo podpatrywał, podpełznąć umiał, podsłuchać i donieść panu, co pochwycił. Oka jego nic nie uszło… Siadywał jak żbik na drzewach, gdy mu trzeba było niewidzianym gdzie być, wszywał się w gałęzie, zakradał do lisich nor, zakopywał w stogach siana, przylegał w wiszarach i trzcinach… Dla małego wzrostu i lichej postaci Znoskiem go zwano. Zjawienie się jego gdziekolwiek bądź, nic nigdy nie wróżyło dobrego. Złośliwa żmija nie wracała nigdy bez łupu na gród, a łupem były oskarżenia, które do ucha Chwostkowi nosił.

Szeroka gęba z zębami białymi śmiała się w progu. Znosek stał i patrzył po izbie. Pozdrowił Piastuna i nic nie mówiąc przysiadł na ławie, przypatrując z wielką uwagą gościom…

Milczenie panowało w izbie, tylko Rzepica, która się około ognia kręciła, a jako niewiasta więcej obawiała Znoska niż Piastun, podała mu kubek piwa… Obrzydły karzeł wziął go dziwnie, popatrzył na gospodarza i gości i po cichu rechotać począł, jakby sam sobie się śmiejąc.

– Matko Rzepico – odezwał się głosem schrypłym Znosek – ty masz lepsze serce od innych. Przynajmniej zlitowaliście się nade mną, nad którym nikt się nie ulituje, którego wszyscy nienawidzą! A co ja winien? Co ja komu winien?… Albo to ja taki zły, jak mówią?… Oczu nikomu nie wyłupiłem… czarów nie rzucam na nikogo… służę każdemu… słucham wszystkich. Przecie nogami mnie kopią, plują na mnie… i każdy by mnie zgniótł, gdyby mógł…

I śmiał się szkaradny Znosek, popijając z kubka.

– Skądże to wiesz, że ci ludzie tak źle życzą?– zapytał Piast.

– Z oczów im to patrzy! Oho! – mówił karzeł. – Ja mam psi węch, Piastunie.

Pomilczawszy chwilę, począł dalej.

– Wiecie nowinę?

– Cóż tam za nowina? – spytał gospodarz.

– Na grodzie u miłościwego pana gotuje się uczta wielka i radość wielka… Naprzykrzyło się nam wojować i swarzyć… Kneź chce się ze swymi pojednać… Tego, co mu oczy wyłupiono, puszczą, aby sobie w świat szedł. Kto wie, a może mu oczy odrosną? Stryjów i bratanków zaprosi kneź do stołba i zgodę na wieki zapijemy!…

Słuchali wszyscy w milczeniu.

– Powinniście się cieszyć z tego – mówił Znosek. – Potem wszyscy kneziowie jak się wezmą za ręce, to dopiero ład będzie u nas!… Teraz zbiorą się lada żupankowie i na gród się cisną, a pięściami nam grożą pod nos… bo wiedzą, że knezie z sobą się waśnią… Później już tego nie zobaczymy!

Mrugnął bystro oczyma i roześmiał się. Drudzy milczeli, gdy z podwórza głos się dał słyszeć. Wszyscy zwrócili głowy ku wnijściu. W progu stał człowiek siermięgą czarną odziany, w czapce czarnej, z kijem w ręku, oczyma jakby obłąkanymi patrzył we wnętrze chaty, liczył nimi tych, co w niej byli. Wzrok jego zatrzymał się na Znosku i usta, które już miał otworzyć, zamknęły się. Nie powitawszy nawet nikogo, zawrócił się od progu, odszedł i usiadł na przyzbie.

– Ten mnie tylko zobaczył – rozśmiał się karzeł – i ochota mu od gościny i od mowy odpadła.

To mówiąc dopił piwa, kubek postawił, wstał i stanąwszy pośrodku izby, rzekł, w boki się biorąc.

– Wisz i Doman! Wisz i Doman!…

– Znacie mnie? – zapytał stary Wisz.

– Ja?… naokół o dziesięć dni drogi znam wszystkich – rzekł Znosek – nawet psy podwórzowe po imieniu… a jakbym kmieciów znać nie miał?… Tamten, co z progu zszedł, to stary Ziemba… nieprawdaż? Nawet wiem, z czym przychodzi i co mu gębę zamknęło… Syn jego miał na grodzie przypadek… Sczepili się z Sławojem przy uczcie i pozarzynali… Potemeśmy go puścili na jezioro, żeby się otrzeźwił, ale wody się nadto opił i… zdechł…

To mówiąc roześmiał się Znosek, pokłonił, zawinął, skoczył i znikł.

Po wyjściu jego długo cicho było w chacie, jakby się powrotu obawiano. Ziemba też siedzący na przyzbie nie wchodził; czekał pewnie, aż się niezdara oddali. Po dobrej chwili dopiero pokazał się w progu. Piastun, gdy próg przestąpił, poszedł go przywitać.

– Przyszedłem się wam opowiedzieć z sieroctwem moim – odezwał się stary. – Syna mi na grodzie ubito. Ciałośmy ledwie odzyskali, aby je poczestnie spalić na stosie… Mówcie, bracia dobrzy, ludzie my jesteśmy czy zwierzęta dzikie, które bez pomsty kłuć wolno?…

Ręce założył i stał pogrążony.

– Mam dwóch jeszcze synów – mówił po chwili – choć tych bym chciał całych uchować! Gdzie się z nimi skryć? Jak głowy ich osłonić?… Chwostek na mnie zawzięty…

Wisz, wstawszy z ławy, przybliżył się do niego.

– Bracie – rzekł – czas nam myśleć o sobie… siądź i radź.

Przybył w ten sposób jeszcze jeden do szczupłego gronka, które się na wiec zgadzało 241 241 zgadzać się – tu: umawiać się. [przypis edytorski] .

Do późnej nocy karmili się żalami i szeptali między sobą. Nazajutrz rano Doman i Wisz opuścili zagrodę Piastunową. Chociaż ludzi swoich zostawił stary u sąsiada, nadto mu pilno było powracać do domu, by nakładał dla nich drogi. W lesie rozstali się z Domanem i Wisz znanymi krótszymi przesmykami w puszczy puścił się wprost do swej zagrody. Drugiego dnia nad wieczór był już u wrót, a psy radośnie skomląc witać pana wybiegły. W chacie świeciło jeszcze, stara Jaga drzemiąc z kądzielą siedziała przy łuczywie. Pokłoniła się mężowi do kolan, wedle obyczaju, Wisz na ławie siadł się rozzuwać, pytając o dom i chudobę. Nadszedł zbudzony syn starszy i opowiadał, co się pod niebytność ojca doma robiło i trafiło. Wilk porwał był owcę, a nie zdołano go zabić, choć pastwę mu odebrano. Była to wina pastuszków, którzy się oba pospali.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stara baśń»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stara baśń» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Józef Kraszewski - Strzemieńczyk, tom drugi
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - W oknie
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Garbucha
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Głupi Maciuś
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel, tom drugi
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Rejent Wątróbka
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Rzym za Nerona
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Stara baśń, tom trzeci
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Stara baśń, tom pierwszy
Józef Kraszewski
Józef Kraszewski - Stara baśń, tom drugi
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Stara baśń»

Обсуждение, отзывы о книге «Stara baśń» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x