Joanna Chmielewska - Zwyczajne życie

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Zwyczajne życie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детская проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zwyczajne życie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zwyczajne życie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka "Zwyczajne życie" napisana lekko i z humorem, który tak bardzo cechuje Chmielewską, że można ją czytać w ramach relaksu. Jak zwykle główni bohaterowie przeżywają niesamowite historie, muszą rozwiązywać zawikłane tajemnice i popadają w rozliczne tarapaty.

Zwyczajne życie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zwyczajne życie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeszcze nigdy żadna istota ludzka nie wydała im się tak zachwycająca, cudowna, upragniona jak młody człowiek, oglądający ich ładunek z żywym niepokojem na obliczu. Przewracając się w pośpiechu, wlokąc za sobą ściskane w rękach drągi, dysząc ciężko i wydając jakieś nieartykułowane, chrapliwe okrzyki, obie wypadły zza zbawczego pnia i runęły na niego. Krzysztof Cegna w pierwszej chwili przeraził się, wypad miał bowiem wszelkie znamiona napaści, zaraz jednak twarz mu się rozjaśniła wyrazem niebotycznej ulgi.

– Chwała Bogu! – wykrzyknął. – Już się bałem!

Więcej powiedzieć nie zdążył, Tereska i Okrętka bowiem uznały za słuszne natychmiast poinformować go o wszystkich wydarzeniach w obojętnej kolejności, domagając się równocześnie energicznej akcji. Wysiłki, zmierzające do zrozumienia, co mówią i o co im chodzi, były na razie bezskuteczne.

– Tylko teraz! Dopóki on tam siedzi! – wołała Okrętka, poszczekując zębami i jąkając się ze zdenerwowania. – Muszą nas znaleźć i wrócą, ale w piwnicy jest kłódka!

– Zderzyli się i dlatego byli tyłem do siebie! – mówiła, trzęsąc się z przejęcia Tereska. – I dlatego musieli nas szukać, bo widziałam, i tę dziurę też…

– I było ich dwóch, i nie wiadomo, skąd się wziął ten trzeci…

– Mieli dwa numery! Rozumie pan? Dwa numery! To znaczy, jeden numer, ten sam! Oba! Rozumie pan?

Krzysztof Cegna rozumiał na razie, że była kraksa samochodowa, skutkiem której gdzieś zrobiła się widoczna dla Tereski dziura, i że dwaj faceci, zaopatrzeni w jakieś jednakowe numery, usiłowali je zabić, a wszystko razem odbywało się w piwnicy na schodkach. Wydało mu się to raczej mało prawdopodobne. Z wielkim wysiłkiem jął rozplątywać ten skomplikowany węzeł informacji, upierając się przede wszystkim przy zachowaniu jakiegoś porządku chronologicznego. Po paru minutach chaosu pojął wreszcie, że najpierw było zderzenie.

– Dwa Fiaty, mówi pani? Jednakowe? Miały ten sam numer i on się niczym nie różnił! I litery te same?

– No mówię panu, rewolucja francuska, pięćdziesiąt siedem, osiemdziesiąt dziewięć! Oba! Obok siebie!

– I moja ciotka, WG! Oświetlone! Myślałyśmy, że nam się w oczach dwoi!

– I to musi być jakiś potworny kant!

– Zaraz! I potem co panie widziały? Jeden przejechał i pojechał dalej na Powsin! A za nim co, Volkswagen?

– Volkswagen. Szary…

Krzysztof Cegna zaczął nagle rozumieć mnóstwo rzeczy i zrobiło mu się gorąco. Przez chwilę nie wiedział, co robić najpierw, zdobywać dalsze wiadomości, czy rozpowszechniać uzyskane. Machnięciem ręki powstrzymał potok sensacji i odwrócił się do milicjanta, który wysiadł z samochodu i z zajęciem przyglądał się i przysłuchiwał grupie na środku szosy. Z przedniego siedzenia wychylał się równie zainteresowany kierowca.

– Chłopie, ale masz fart! – powiedział z podziwem.

Krzysztof Cegna nie miał teraz czasu roztkliwiać się nad swoim szczęściem.

– Wiesiek, złap majora – polecił z pośpiechem. – Nikogo innego, bo tylko major się w tym połapie. Rany Boga, ale melanż! No dobra, i co dalej? Potem szanowne panienki wlazły do tej chałupy?

– Nie, na podwórze. Tam się zupełnie nie było gdzie schować, wszędzie same parkany.

– A ten samochód jechał i świecił.

– I w końcu musiałyśmy wejść do tej komórki pod schodami, a to była piwnica…

Krzysztof Cegna słuchał z uwagą, kiwając głową i niekiedy żądając dodatkowych szczegółów. Na wieść o osobnikach, podnoszących płytę chodnikową, doznał wyraźnego wstrząsu, ale nim zdążył dać temu wyraz, milicjant wezwał go do samochodu, oświadczając, że ma majora. Z blaskiem w oczach i rumieńcem na obliczu Krzysztof Cegna rzucił się do nadajnika, za nim zaś rzuciły się Tereska i Okrętka, którym wyłącznie bliska obecność Skrzetuskiego dawała poczucie bezpieczeństwa.

– Oni mają dwa wozy – meldował pośpiesznie. – Identyczne Fiaty, ten sam numer rejestracyjny, na jednym, oczywiście, fałszywy. Zamieniają się przy pierwszej okazji, miejsce muszą mieć umówione, jeden odciąga obstawę, a drugi ma spokój i jedzie, gdzie chce. W tej chwili oba są na mieście… Druga wiadomość: skrytka w melinie wykryta. Jeden z bandy zamknięty w piwnicy przed półgodziną… Nie, to przypadek… Prawdopodobnie jeszcze tam siedzi. W skrytce złożono towar, też jakieś pół godziny temu. Wóz komendy mokotowskiej na patrolu, Aleja Wilanowska, przy zakręcie śmierci… Tak jest, zaczekać!

– Zaraz tu będą – powiedział wysiadając – mówcie dalej. Zamknęłyście na skobel?

– I podparłam drągiem – wyznała Okrętka – Nie wiem, czy on się tam nie udusi.

– Myśmy się nie udusiły we dwie, to on się nie udusi sam jeden – zaprotestowała Tereska. – Nic mu nie będzie. Dziwię się tylko, że nie krzyczał.

– Pewnie zgłupiał. On nas szukał, żeby nas pomordować. Zostawiłyśmy okno w kuchni otwarte.

– To niedobrze. Jakby w razie czego wrócili, od razu się połapią. Mogą wszystko wynieść gdzie indziej. Czekajcie no, Wiesiek, daj jeszcze raz majora…

Po krótkiej wymianie zdań w samochodzie Krzysztof Cegna nieco się uspokoił.

– W porządku, tam gdzieś jest ich człowiek. Znaczy, wywiadowca. Jakby co, to przypilnuje…

– Samochodem jest? – przerwała Tereska.

– Nie, chyba nie. Na piechotę.

– To na nic. Oni wywiozą samochodem i co? Będzie za nimi leciał?

– Samochodem nic nie zwojują, bo już całe miasto ich pilnuje, a nasze wozy też tam jadą. My z nimi zaraz pojedziemy.

– Ja nie!!! – wrzasnęła gwałtownie Okrętka.

Krzysztof Cegna spojrzał na nią z zakłopotaniem.

– Ale musicie pokazać to miejsce. Jak pani chce, to może pani tu zostać, a tylko jedna pojedzie, ale myślałem, że będzie pani wolała jechać.

Perspektywa pozostania samej na szosie w ciemnościach, wyłącznie w towarzystwie sągu drewna na opał, sprawiła, że Okrętka zatrzęsła się ze zgrozy. Z dwojga złego już lepiej było jechać do przeklętego miejsca w towarzystwie milicji. W ostateczności może przecież nie wysiadać z samochodu…

– I co będzie? – pytała nadzwyczajnie przejęta Tereska. – Wydobędą teraz wszystko z tej dziury?

– Przeciwnie – odparł Krzysztof Cegna, pełen dumy, satysfakcji i szczęścia. – Zostawi się wszystko i poczeka się na nich, żeby złapać na gorącym uczynku, jak sami będą wyjmować. Trzeba tylko sprawdzić, jak tam jest, czy nie mają jakiegoś innego dostępu. Nie wiem, jak z tym bandziorem w piwnicy, on tam siedzi całkiem niepotrzebnie. Lepiej było go nie zamykać.

– Lepiej było, żeby nas pomordował?!

– No nie… Ale zamykać niedobrze, a przynajmniej trzeba było nie tak porządnie. Już by do tej pory sam wylazł i nie byłoby kłopotu.

– Może wylazł… – powiedziała Tereska niepewnie.

– Ale już i tak nic nie będę mówił, boście zrobiły dziesięć razy więcej niż ja. Medal wam się należy. Że też mnie tknęło, żeby tu przyjechać!

– A skąd pan się tu właściwie wziął?

– Bałem się, że zrobicie co głupiego – wyznał Krzysztof Cegna po krótkim wahaniu. – Byłyście wczoraj na Dworu Głównym… A dzisiaj przyszedł przemyt i wiadomo było, że oni się przy tym pokręcą. Mogłyście się na nich nadziać, więc poszedłem się dowiedzieć, gdzie jesteście, i okazało się, że pojechałyście właśnie tutaj, po drzewo. Złapałem chłopaków z patrolu i namówiłem ich, żeby też tu pojechali, im było wszystko jedno, akurat nie mieli żadnych wezwań… O, jadą!

W kilkanaście minut później Tereska i Okrętka, siedząc w samochodzie milicyjnym, w niejakim oddaleniu od zbójeckiej meliny, w napięciu oczekiwały wiadomości z placu boju. Razem z nimi siedział major, milczący i jakby czegoś niezadowolony.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zwyczajne życie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zwyczajne życie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Bułgarski bloczek
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Zwyczajne życie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zwyczajne życie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x