Gypsy uśmiechnęła się, po czym zauważyła, że wśród gotówki znajduje się lista drogich, trudnych do znalezienia przedmiotów zapisanych na kartce papieru. Zerknęła na drugą kobietę, zdając sobie sprawę, że musi ona wiedzieć o nagłym napływie demonów, skoro składa tak dziwne prośby, ale nie miała teraz czasu, by o tym dyskutować.
Gypsy skinęła głową, jakby po prostu zamówiła pudełko czekoladek.
Gdy klientka odeszła z pudełkiem wątpliwych przedmiotów, Gypsy zerknęła w stronę Nicka, widząc, że dwaj mężczyźni stoją naprzeciwko siebie i patrząc na siebie, oceniają się nawzajem.
"W czym mogę pomóc?" zapytała Gypsy podchodząc z drugiej strony lady.
Nieznajomy odwrócił się od Nicka z uśmiechem, "Mam nadzieję, że tak. Czy przypadkiem nie ma tu dzisiaj tego starego pryka, który prowadzi ten sklep?".
Uprzejmy uśmiech Gypsy osłabł, ale już nie raz odpowiadała na to pytanie, odkąd przejęła sklep. "Przykro mi, ale zmarł nieco ponad miesiąc temu. Obserwowała, jak cichy smutek wkradł się do oczu mężczyzny i to ją uspokoiło. Z taką reakcją, na pewno nie był tu po to, by sprawiać kłopoty.
"To może jego wnuczka jest dostępna?" - zapytał spokojnie mężczyzna.
"Jestem jego wnuczką. Czy jest coś, w czym mogę panu pomóc?" zapytała uprzejmie Gypsy.
Mężczyzna zmarszczył lekko brwi w zakłopotaniu, ale szybko ukrył to uprzejmym uśmiechem, "Może. Powiedziano mi, żebym przekazał to właścicielowi." Wysunął kopertę z kieszeni tak, że mogła zobaczyć jej brzeg. Mając obok siebie Pana Szybkiego Rysia, nie był pewien, czy nie zostanie ona wyrwana.
"Jestem współwłaścicielką" - powiedziała Gypsy z dumą, teraz, gdy Lacey wróciła.
Mężczyzna wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, ale w końcu położył kopertę na szklanej powierzchni i popchnął ją w jej stronę.
Zanim Gypsy zdążyła po nią sięgnąć, Nick błyskawicznym refleksem przechwycił kopertę i otworzył tylną klapkę. Przeskanował grubą kartkę papieru w złotym liście, zanim ponownie spojrzał na nieznajomego. Mężczyzna tylko wpatrywał się w niego, jakby był znudzony.
Gypsy skrzywiła się na nadmierną opiekuńczość Nicka, ale kamienny wyraz jego twarzy powstrzymał ją od zażądania koperty. Zważywszy na to, co się tutaj działo, z tego, co wiedziała, wynikało, że jest to groźba śmierci, choć musiała przyznać, że była cholernie ciekawa.
Nick przeszedł na drugą stronę lady, gdzie stała Gypsy i wyjął spod koszuli kaliber 9 mm. Trzymał broń nisko, tak by nikt inny w pomieszczeniu nie mógł zobaczyć wymiany zdań za ladą, z wyjątkiem mężczyzny stojącego bezpośrednio po jej drugiej stronie. Bicie serca mężczyzny było równomierne, podobnie jak jego oddech, więc Nick uznał, że nie stanowi on większego zagrożenia, ale chciał, żeby Gypsy miała się na wszelki wypadek na baczności.
"Zaraz wracam. Nie zapraszaj nikogo do sklepu, gdy mnie nie będzie i zastrzel go, jeśli będzie zbyt blisko", głos Nicka posiadał nutę ostrzeżenia, patrząc na tego drugiego mężczyznę.
"Co," Gypsy zapytała zszokowanym szeptem i spojrzała na Nicka, jakby stracił rozum. "Co jest napisane w tym liście?"
"To tylko zaproszenie, ale mam przeczucie, że zainteresuje Rena. Wyjaśnię Ci, gdy tylko to przejrzy," odpowiedział Nick i skierował się w stronę zaplecza.
Gypsy przeniosła wzrok z powrotem na stojącego przed nią mężczyznę i zapytała cicho: "Co to za zaproszenie?".
Trzymała pistolet za ladą, ale nie spuszczała go z oka. Nie mogła się powstrzymać, ale zarumieniła się, wiedząc, że gdyby teraz pociągnęła za spust, kula trafiłaby go w miejsce, którego żaden mężczyzna nie chciałby zranić. Miała nadzieję, że weźmie to pod uwagę i nie spróbuje niczego głupiego.
"Na cholernie ważną aukcję" - odpowiedział mężczyzna z seksownym uśmiechem.
Oczy Gypsy rozbłysły, gdy usłyszała słowo "aukcja", ale zaraz potem zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego Nick sądzi, że Ren miałby chcieć zobaczyć zaproszenie na aukcję, nawet jeśli byłaby to aukcja podziemna. To nie był pierwszy raz, kiedy dostała zaproszenie przez posłańca.
"Jak ważna?", zapytała całkowicie zaintrygowana.
"Jeśli mogę najpierw zadać pytanie," zapytał mężczyzna. "Czy jest Pani przypadkiem spokrewniona z Lacey?".
Usta Gypsy rozchyliły się, a ona instynktownie zacisnęła mocniej chwyt na broni i cofnęła się o krok, rozumiejąc teraz, dlaczego Nick wziął zaproszenie do Rena.
Na ustach mężczyzny pojawił się uśmiech, ale nie odpowiedział.
Ren spojrzał w stronę otwartych drzwi do bunkra, gdy usłyszał kroki Nicka, który prawie zbiegał po schodach. Patrzył, jak Jaguar przeskakuje ostatnich kilka stopni, ściskając w dłoniach kopertę, wyszedł mu więc naprzeciw.
"Nie zadawaj pytań, po prostu czytaj" - powiedział pośpiesznie Nick, wręczając Renowi kopertę.
Ren wyjął zaproszenie i dokładnie je przeczytał. Mięśnie w jego szczęce napięły się, gdy walczył z chęcią zgniecenia papieru. Jego ciało jednak rozluźniło się, gdy nagle zmienił zdanie i zerknął przez ramię na Lacey, która przyglądała im się uważnie.
"Wygląda na to, że idziemy na aukcję," poinformował ją Ren.
"Aukcję," powtórzyła Lacey, opierając się z powrotem na sofie i udając, że myśli o tym przez jakieś dwie sekundy, zanim go odrzuciła. "Nie jestem w nastroju, więc nie dziękuję".
"Nie masz zbyt wielkiego wyboru," stwierdził Ren patrząc z powrotem na zaproszenie. "Wygląda na to, że głównym przedmiotem aukcji jest naznaczona dusza, a cena wywoławcza za tę naznaczoną duszę to orb duszy. Aukcja odbędzie się dziś o północy... niedaleko stąd."
Już wyczuwał, jak wzbiera w niej strach, ale nie miał zamiaru narażać jej na niebezpieczeństwo. Jej rola w złodziejskim kręgu zakończy się dziś wieczorem... dopilnuje tego.
Lacey miała wrażenie, że chodzi na gumowych nogach, kiedy zbliżała się do Rena po ofiarowany jej kawałek papieru. Jej wzrok od razu przykuł symbol na dole, gdzie normalnie znajdowałby się podpis, a serce ze strachu zatopiło się w dole brzucha. Szybko podniosła wzrok i zerknęła na słowa.
"Cóż, do diabła z tym. Jeśli nie opuszczę tego budynku, to oni stracą swój główny przedmiot i ich mała aukcja okaże się klapą" - powiedziała Lacey, oddając papier Renowi. "Widzisz tę pieczęć na dole? To pieczęć pierścienia, tego, dla którego pracowałam. Jeśli pójdę na tę aukcję... zabiją mnie."
"Lacey," powiedział Ren spokojnie, wiedząc, że w tej chwili jest totalnie przerażona. "Jeśli są tak blisko, to znaczy, że już wiedzą, gdzie jesteś. Nie możesz ukrywać się tutaj na zawsze. Poza tym, wygląda na to, że mamy coś, czego chcą."
"Tak... mnie," powiedziała Lacey nie przejmując się ukrywaniem strachu w jej głosie. "Już wiem, że mnie zabiją, ale to nie znaczy, że mam im to ułatwiać".
Nick odwrócił się i ruszył z powrotem w górę schodów, nie chcąc zostawiać Gypsy samej na zbyt długo z nieznajomym. Nie oglądając się za siebie powiedział im: "Kiedy zdecydujecie, co zamierzacie zrobić, na górze jest Brytyjczyk, który czeka na odpowiedź, a dwa demony czekają na niego na zewnątrz sklepu."
Ren przeniósł wzrok na Lacey, kiedy usłyszał, jak jej serce nagle zaczyna bić szybciej, a ona sama wystartowała za Nickiem po schodach. Jego wyraz twarzy i myśli nabrały ciemnego odcienia. Lepiej, żeby ten nieznajomy nie był tym brytyjskim draniem, który wpakował ją w te wszystkie kłopoty.
Lacey weszła do głównego pomieszczenia zaledwie kilka sekund po Nicku. Jej usta rozchyliły się widząc Vincenta spokojnie stojącego i patrzącego na Gypsy zza lady. Jej wzrok skierował się w dół prosto na broń w ręku Gypsy. Chciała zaśmiać się z bezużyteczności tej groźby, ale powstrzymała się, wiedząc, że tylko ona zrozumie ten żart.
Читать дальше