Baronowa Orczy - Eldorado

Здесь есть возможность читать онлайн «Baronowa Orczy - Eldorado» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Eldorado: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eldorado»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Eldorado” jest dalszym ciągiem książki pt. „Szkarłatny kwiat”.
W Paryżu, w okresie największego terroru rewolucji francuskiej działa tajemniczy „Szkarłatny Kwiat”, który ratuje niewinnych ludzi od śmierci. Policja dużo by dała, aby wpaść na jego trop. Owym tajemniczym, nieuchwytnym bohaterem jest młody Anglik, który wraz z grupą przyjaciół utworzył tajną ligę. Jeden z jej członków, Armand, zakochuje się w aktorce i swym nieostrożnym zachowaniem naprowadza policję na trop „Szkarłatnego Kwiata”. Dostaje się on do więzienia oskarżony o uprowadzenie syna Ludwika XVI aresztowanego przez rewolucjonistów.
„Szkarłatny Kwiat” bestialsko torturowany zgadza się na wydanie młodego delfina. Komisarz policji w licznej asyście i w towarzystwie „Szkarłatnego Kwiata” i jego ukochanej jadą do rzekomej kryjówki syna Ludwika XVI. Jest to jednak podstęp.
Czy naszemu bohaterowi uda się uratować i czy Armand odzyska swoją piękną aktorkę? O tym już opowie ta książka.

Eldorado — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eldorado», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A pomimo wszystkiego Małgorzata siedziała przy nim, trzymała go za rękę i razem patrzyli na błotnistą drogę, przysłuchując się szumowi wiatru i turkotowi karety, jadącej na przedzie. I było coś beznadziejnego w tym bezustannym deszczu, w jękach wichru w obnażonych drzewach i w tym krajobrazie błota i rozpaczy pod wiecznie ołowianym niebem.

Rozdział X. Postój w Cr~ecy

– Nie zasypiaj, obywatelu, jesteśmy w Cr~ecy, naszym ostatnim postoju.

Armand zbudził się. Jechali bez przerwy od Abbeville, skąd wyruszyli o świcie. Kołysanie karety i plusk deszczu uśpiły go prawie.

Chauvelin wysiadł z powozu i podał rękę Małgorzacie. Armand wyprostował zesztywniałe członki i pośpieszył za siostrą. Wciąż ci nędzni żołnierze w swych przemoczonych niebieskich mundurach i czerwonych czapkach na głowie.

Małe, brudne miasteczko rozciągało się przed nimi. Na nierównym bruku wąskich ulic głębokie kałuże odbijały szare niebo, a dachówki domów błyszczały w zimnym, wietrznym świetle. Oto Cr~ecy! Ostatni postój w podróży, jak powiedział Chauvelin. Gromadka zatrzymała się przed małym, jednopiętrowym budynkiem o drewnianej werandzie, biegnącej wzdłuż domu.

Niski, wąski pokój przywitał Armanda i Małgorzatę, gdy przestąpili próg. Na bielonych wapnem ścianach widniały dużymi literami nakreślone słowa: „Wolność, równość, braterstwo”. Wciąż ten sam zaduch, zapach cebuli i spleśniałego sera, wciąż te same twarde, proste ławki wkoło stołu o brudnej podartej serwecie.

Małgorzata była trochę oszołomiona i zmęczona jazdą. Pięć godzin spędziła w zamkniętej karecie, pogrążona w myślach, których nic nie przerywało, chyba szary monotonny krajobraz.

Armand usadowił ją na ławce, a ona oparła się o stół łokciami i ukryła twarz w dłoniach.

– Gdybyż się to już raz skończyło! – jęknęła. – Armandzie, zdaje mi się chwilami, że nie jestem przytomna, że postradałam zmysły. Powiedz mi, czy masz to samo wrażenie co ja?

Siadł przy niej i usiłował rozgrzać jej lodowate ręce.

Zapukano do drzwi. Do pokoju, nie czekając na odpowiedź, wszedł Chauvelin.

– Wybacz, lady Blakeney – rzekł grzecznie – ale gospodarz tego domu twierdzi, iż nie ma innego pokoju i tu musi podać wieczerzę; dlatego wszedłem bez pozwolenia.

Choć przemawiał z pozorną grzecznością, ton jego głosu był rozkazujący i bez ceremonii usiadł naprzeciwko Małgorzaty, rozprawiając w dalszym ciągu:

– Tutejszy gospodarz to prawdziwy gbur; przypomina mi całkiem naszego przyjaciela Brogarda w zajeździe pod „Burym Kotem” w Calais. Czy pamiętasz go, lady Blakeney?

– Moja siostra jest zmęczona – przerwał mu twardo Armand. – Proszę cię, obywatelu, miej względy dla niej.

– Ależ naturalnie, obywatelu St. Just – zawołał Chauvelin swobodnie. – Myślałem, że te wesołe wspomnienia rozerwą ją nieco. Ale oto zupa – dodał, gdy człowiek w niebieskiej bluzie, w chodakach na nogach wszedł z wazą do pokoju. – Jestem pewien, że w Anglii nie dostajesz nigdy tak doskonałego dania, chwały naszej kuchni. Lady Blakeney, pozwól trochę zupy.

– Dziękuję, sir – szepnęła.

– Proszę cię, nie odmawiaj, mateczko – rzekł jej do ucha Armand. – Podtrzymuj swe siły dla niego, nie dla mnie.

Zwróciła ku niemu z uśmiechem bladą twarz.

– Spróbuję, kochanie – rzekła.

– Czy zaniosłeś chleb i mięso obywatelom do karety? – zwrócił się Chauvelin do odchodzącego gospodarza.

– Tak – mruknął.

– Postaraj się, by żołnierze dostali dobry obiad, inaczej będzie źle.

– Dobrze – mruknął znów gospodarz, trzaskając za sobą drzwiami.

– Obywatel H~eron nie chce odstąpić na krok swego więźnia – tłumaczył Chauvelin – a teraz, gdy dojechaliśmy do najważniejszego punktu podróży, spożywa razem z sir Percy'm obiad w powozie.

Zjadł zupę ze smakiem, zwracając się wciąż z ugrzecznieniem do Małgorzaty. Przysuwał jej mięso, chleb, masło i obstalował dla niej leguminę. Zdawał się być w najlepszym humorze.

Po obiedzie wstał i skłonił się przed nią głęboko.

– Wybacz, lady Blakeney, ale muszę rozmówić się z naszym więźniem co do dalszej podróży i udać się na posterunek, który znajduje się po prawej stronie miasta. Zamówię tam nowy oddział żołnierzy z pułku kawalerii, stojącego zwykle w Abbeville. Mieli tu robotę w mieście, które jest przesiąknięte zdradą. Muszę zrobić przegląd oddziału i pomówić z sierżantem, naznaczonym na komendanta. Obywatel H~eron pozostawia mnie te inspekcje, bo nie chce tracić z oczu więźnia. Tymczasem odprowadzę cię do powozu, a gdy powrócę, zmienimy wartę i pojedziemy dalej.

Małgorzata miała niepohamowaną chęć zadać mu kilka pytań, dotyczących męża, ale Chauvelin nie czekał. Wypadł śpiesznie z pokoju; Armand i Małgorzata słyszeli, jak wydawał żołnierzom rozkazy.

Gdy wychodzili z zajazdu, usłyszeli drugi powóz, stojący o pięćdziesiąt metrów dalej. Wyprzężono konie, które wiozły ich z Abbeville, i dwóch żołnierzy w podartych koszulach i czerwonych czapkach, nasuniętych na lewe ucho prowadziło dwa wypoczęte konie. Straż przechadzała się wciąż przed powozami. Małgorzata byłaby oddała dziesięć lat życia, by móc pomówić teraz z mężem, popatrzeć na niego i przekonać się, jak się czuje. Przez chwilę przeszła jej przez głowę szalona myśl przekupienia sierżanta podczas nieobecności Chauvelina. Nie miał on wyglądu człowieka złego, a musiał być bardzo biedny, gdyż lud francuski cierpiał wówczas wielki niedostatek, choć bogatych wyzuto ze wszystkiego, a piękne pałace splądrowano, by pomóc rzekomo biednym.

Miała już przemówić, gdy odpychająca twarz H~erona, wstrętniejsza jeszcze teraz wskutek brudnego bandaża, zakrywającego mu czoło, ukazała się w oknie powozu.

Zaklął siarczyście i wrzasnął:

– Co tam robią ci przeklęci arystokraci?

– Wsiadają właśnie do karety, obywatelu – odparł śpiesznie sierżant.

Wepchnięto Armanda i Małgorzatę czym prędzej do powozu. H~eron pozostał w oknie jeszcze przez chwilę. Trzymał w ręku wykałaczkę, którą posługiwał się po sutym obiedzie.

– Jak długo jeszcze będziemy stać w tej dziurze? – zawołał na sierżanta.

– Jeszcze chwileczkę, obywatelu. Obywatel Chauvelin powróci zaraz ze strażą.

Po upływie kwadransa uwagę Małgorzaty zwrócił tętent kopyt końskich na nierównym bruku. Spuściła szybę karety i spojrzała na ulicę. Był to Chauvelin ze swoją nową eskortą.

Zsiadł z konia przed zajazdem. Widocznie wziął na siebie komendę nad ekspedycją, gdyż prawie zupełnie nie porozumiewał się z H~eronem, który, nie mając nic do roboty, klął na ludzi i pogodę lub leżał na pół upity w swej karecie.

Zmiana warty odbyła się spokojnie i w porządku. Nowa eskorta składała się z dwudziestu ludzi, nie licząc dwóch sierżantów i dwóch woźniców na każdym koźle. Na czele pochodu jako straż przednia miała jechać część jeźdźców, potem kareta z Małgorzatą i Armandem otoczona konnymi żołnierzami, a o parę kroków za nią druga kareta z H~eronem i więźniem, strzeżona również przez konną eskortę.

Chauvelin sam doglądał tych przygotowań i wydawał rozkazy sierżantom i woźnicom. Zbliżył się do okna drugiego powozu widocznie celem porozumienia się z H~eronem lub więźniem, gdyż Małgorzata zobaczyła, jak stanął na stopniu i zapisał kilka słów na kartce, którą trzymał w ręku.

Grupka ludzi w podartych bluzach stała w wąskiej ulicy, patrząc tępym wzrokiem na żołnierzy, powozy i obywateli w trójkolorowych szarfach. Widzieli już nieraz arystokratów, eskortowanych do Paryża i więźniów, wysyłanych do Amiens, toteż blada twarz Małgorzaty nie przejmowała ich zbytnio. Palili tytoń lub rozmawiali między sobą, oparci o drewnianą werandę. Małgorzata zadawała sobie pytanie, czy żaden z nich nie miał żony, siostry, matki lub dziecka i czy wszelka litość w tych biedakach zamarła z nędzy i strachu?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eldorado»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eldorado» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Eldorado»

Обсуждение, отзывы о книге «Eldorado» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x