Mark Twain
Książę i żebrak
Historię, którą tu opowiem, opowiadał mi ktoś, kto usłyszał ją od swego ojca, ten od swego ojca, ów znów od swego – i tak wstecz, przez przeszło trzy stulecia przekazywali ją ojcowie synom i w ten sposób zachowali dla świata potomnego. Może to jest zdarzenie prawdziwie, a może tylko legenda, podanie. Może tak się przydarzyło, a może się nie przydarzyło, ale mogło się przydarzyć. Może wierzyli w nią dawniej ludzie mądrzy i uczeni, a może tylko prostacy i ludzie nieuczeni lubili ją i dawali jej wiarę.
Rozdział I. Narodziny księcia i żebraka
Pewnego jesiennego dnia w drugiej ćwierci szesnastego wieku urodził się w starożytnym mieście Londynie chłopiec, w ubogiej rodzinie Canty, która nie pragnęła go wcale.
Tegoż dnia urodziło się inne dziecię angielskie w bogatej rodzinie Tudor, która pragnęła go bardzo. Pragnęła go cała Anglia. Anglia tak bardzo pragnęła tego chłopca, takie w nim pokładała nadzieje, tak gorąco błagała o niego Boga, że gdy się wreszcie narodził, cały naród od zmysłów niemal odchodził z radości.
Ludzie zaledwie znajomi ściskali się i całowali, wylewając łzy radości. Dzień ten stał się dla wszystkich dniem święta, a wielcy i mali, bogaci i ubodzy ucztowali, tańczyli i śpiewali, wzruszeni wielce; i trwało to przez wiele dni i nocy.
Wspaniały widok przedstawiał wówczas Londyn za dnia, gdyż z każdego dachu i każdego balkonu powiewały barwne chorągwie, a barwne pochody ciągnęły ulicami miasta. Wieczorem widowisko było niemniej wspaniałe, gdyż na każdym rogu płonęły wielkie ogniska świąteczne, wokół których roił się rozweselony tłum.
W całej Anglii nie mówiono o niczym innym jak o nowo narodzonym chłopcu, Edwardzie Tudorze 1 1 Edward Tudor (1537–1553) – jedyny syn króla Henryka VIII Tudora i jego trzeciej żony Joanny Seymour; od 1547 król Anglii, Edward VI. [przypis edytorski]
, księciu Walii 2 2 książę Walii – Walia jest księstwem w Anglii Zachodniej. Tytuł księcia Walii od 1284 roku przysługuje angielskim następcom tronu. Dlatego to Edward Tudor, choć syn królewski, nie nazywa się tu królewiczem, lecz księciem. [przypis tłumacza]
, który leżąc spowity w jedwabie i atłasy, nie wiedział nic o tym wielkim podnieceniu, nie wiedział, że pielęgnowali go i czuwali nad nim dostojni panowie i panie – i obojętny był zresztą na to.
Nikt jednak nie mówił o drugim dziecku, o Tomku Canty, spowitym w nędzne łachmany, nikt prócz rodziny biedaków, dla której stał się on nowym ciężarem.
Rozdział II. Dzieciństwo Tomka
Przenieśmy się o kilka lat naprzód.
Londyn liczył już tysiąc pięćset lat i był – jak na owe czasy – wielkim miastem. Miał sto tysięcy mieszkańców – albo, jak twierdzą inni, dwa razy tyle. Ulice były bardzo wąskie, powykrzywiane i brudne, zwłaszcza w okolicy, w której mieszkał Tomek Canty, w pobliżu Mostu Londyńskiego. Domy były drewniane, budowane w ten sposób, że drugie piętro wystawało ponad pierwsze, trzecie szersze było od drugiego 3 3 drugie piętro wystawało ponad pierwsze, trzecie szersze było od drugiego – pierwsze piętro oznacza w Anglii to, co u nas nazywa się parterem, drugie piętro to nasze pierwsze, trzecie – nasze drugie itd. [przypis tłumacza]
. I im wyższe były domy, tym szerzej je budowano. Posiadały one zręby z belek, między które dawano mocny budulec i pokrywano to tynkiem. Belki zaś malowano na czerwono, niebiesko lub czarno, zależnie od smaku właściciela; nadawało to domom bardzo malowniczy wygląd. Okna były maleńkie, z kwadratowymi szybkami, trzymały się na zawiasach i otwierały się na zewnątrz jak drzwi.
Dom, w którym mieszkał ojciec Tomka, znajdował się w brudnym zaułku zwanym Offal Court 4 4 Offal Court – znaczy mniej więcej tyle co „śmietnik”. [przypis tłumacza]
, przecznicy uliczki Pudding Lane 5 5 Pudding Lane – pudding : legumina, lane : uliczka. [przypis tłumacza]
.
Był to mały, zapadły, chylący się do upadku domek, zaludniony jednak gęsto najnędzniejszym ludem.
Rodzina Canty zajmowała izbę na trzecim piętrze. Ojciec i matka mieli rodzaj łóżka w kącie; natomiast Tomek, jego babka i dwie siostry nie doznawali ograniczenia co do miejsca, mieli do swego rozporządzenia całą podłogę i mogli spać, gdzie chcieli. Posiadali postrzępione kołdry i nieco brudnej słomy, czego nie można było jednak nazwać posłaniem, gdyż rano rzucało się to wszystko na kupę, a wieczorem każdy chwytał, ile zdołał.
Elżunia i Ania były bliźniętami i liczyły teraz po piętnaście lat. Dobre to były dziewczęta, niemyte, odziane w łachmany, nieokrzesane. Matka była taka sama jak one. Ale ojciec i babka byli z gruntu źli. Upijali się często i wówczas bili się nawzajem, a także łoili każdego, kto im zaszedł drogę; a niezależnie od tego, czy byli pijani, czy trzeźwi, usta ich pełne były zawsze wyzwisk i przekleństw; Jan Canty był złodziejem, matka jego – żebraczką. Dzieci musiały także żebrać, do kradzieży nie dawały się jednak skłonić.
Pośród tego ohydnego zbiorowiska, nie należąc jednak do niego, mieszkał stary, dobry kapłan, odprawiony przez króla z bardzo skromną pensyjką i zajmujący się potajemnie dziećmi; on to wskazywał im prawe drogi życia.
Ojciec Andrzej nauczył Tomka nieco łaciny, a także czytania i pisania; tej ostatniej sztuki byłby nauczył i dziewczęta, ale obawiały się one drwin towarzyszek, gdyby sobie przyswoiły umiejętność nieodpowiednią dla ich stanu.
W całym zaułku Offal Court płynęło takie życie jak w domu Cantych. Po całych dniach i aż do późna w noc trwało pijaństwo, kłótnie, bijatyki. Pokrwawione głowy były tam rzeczą równie powszednią jak głód.
Mały Tomek nie czuł się jednakże nieszczęśliwy. Było mu źle, ale nie wiedział o tym, gdyż wszyscy chłopcy w Offal Court żyli tak samo, myślał więc Tomek, że tak być powinno. Jeżeli wracał wieczorem do domu z próżnymi rękoma, wiedział, że ojciec złaje go i zbije, a kiedy skończy, babka rozpocznie na nowo i to okrutniej jeszcze; a potem, późno w nocy, jego biedna, słaba matka zakradnie się do niego i wetknie mu w rękę kawałek suchego chleba, który ukryła dla niego; wolała sama pójść spać głodna, choć nieraz przyłapał ją mąż na tym zakazanym czynie, a wtedy dostawały się jej za to tęgie razy.
Nie, Tomek nie uważał swego życia za złe, zwłaszcza latem. Żebrał tyle tylko, aby nie narażać się na bicie w domu, gdyż i prawa przeciw żebractwu były surowe i nakładały wielkie kary; pozostawało mu więc wiele czasu na słuchanie pięknych historyjek i bajek ojca Andrzeja, który opowiadał o olbrzymach i wróżkach, krasnoludkach i duchach, zaczarowanych zamkach, potężnych królach i królewiczach. Głowa chłopca pełna była tych cudowności, a nieraz w nocy, leżąc w ciemności na twardej, cuchnącej słomie, zmęczony, głodny, pobity i dręczony bólem puszczał wodze wyobraźni i zapominał o swojej niedoli, wyobrażając sobie życie pieszczonego księcia w zamku królewskim. Z wolna opanowało go jedno pragnienie, nieopuszczające go we dnie ani w nocy: pragnął ujrzeć na własne oczy prawdziwego królewicza. Wypowiedział kiedyś to pragnienie wobec rówieśników z Offal Court, ale oni wydrwili go i wyszydzili tak nielitościwie, że odtąd ukrywał swe marzenie w tajemnicy.
Raz po raz odczytywał stare księgi kapłana, kazał sobie wszystko jak najszczegółowiej opowiadać. Czytanie i rozmyślania wywołały w nim z czasem pewną zmianę. Owe postacie bajkowe podobały mu się tak bardzo, że począł się wstydzić swoich łachmanów i swego niechlujstwa, zapragnął być czysty i nosić lepsze odzienie. Co prawda bawił się jeszcze na brudnej ulicy i to bardzo chętnie, ale gdy się teraz pluskał w Tamizie, czynił to nie tylko dlatego, że była to wesoła zabawa, ale i ze względu na czystość.
Читать дальше