Julia Quinn - Gwiazdka Z Nieba

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Quinn - Gwiazdka Z Nieba» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiazdka Z Nieba: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdka Z Nieba»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hrabia Robert Kemble i Victoria Lyndon, córka pastora, zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jak było do przewidzenia, ich ojcowie nie zaakceptowali planów dwójki młodych na wspólną przyszłość. Victoria i Robert zdecydowali się na ucieczkę z domu, bo tylko w ten sposób mogli się połączyć na zawsze. Zamiar ten jednak spalił na panewce.
Po siedmiu latach Victoria i Robert spotykają się niespodziewanie w domu pewnej arystokratki, gdzie ona jest guwernantką, on zaś mile widzianym gościem. Czy mimo urazy i gniewu, jaki żywią do siebie, a także dzielącej ich przepaści towarzyskiej, ich miłość może się odrodzić?

Gwiazdka Z Nieba — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdka Z Nieba», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Kwestia przyzwyczajenia.

– Łatwo powiedzieć. Ty się urodziłeś do takich spraw. Ja nie mam najmniejszego pojęcia, jak sobie z tym poradzić.

– Przecież siedem lat byłaś guwernantką. Na pewno nauczyłaś się czegoś od lady… Nie, cofam to. – Zmarszczył brwi – Staraj się nie naśladować lady Hollingwood. Po prostu bądź sobą. Prawdziwa dama wcale nie musi zadzierać nosa i robić wyniosłą minę.

– No dobrze – powiedziała niepewnie.

Robert chwycił za klamkę, ale drzwi otworzyły się, zanim zdążył popchnąć. Lokaj złożył głęboki ukłon i mruknął:

– Panie hrabio.

– Chyba zawsze czeka na mnie w oknie – szepnął Victorii do ucha. – Ani razu nie udało mi się samemu nacisnąć klamki.

Mimowolnie się zaśmiała. Robert tak bardzo dbał o jej spokój, że postanowiła go nie zawieść. Może i jest przerażona, ale zamierzała zostać idealną hrabiną. Choćby miała to przypłacić życiem.

– Yerbury – rzekł Robert do lokaja, podając mu kapelusz. – Pozwól, że ci przedstawię moją żonę. Oto hrabina Macclesfield.

Jeżeli Yerbury był zaskoczony, to w żaden sposób tego nie okazał.

– Najszczersze gratulacje – odezwał się, a potem zwrócił się do Victorii. – Pani hrabino, będę pani służyć z największą przyjemnością.

Na te słowa omal nie zachichotała ponownie. Myśl, że ktoś może jej służyć, wydawała jej się kompletnie absurdalna. Ale obiecała sobie zachowywać się stosownie, więc opanowała się i ograniczyła do przyjaznego uśmiechu.

– Dziękuję, Yerbury. Jestem zaszczycona, że znajdę się pod twoją opieką.

W surowych oczach Yerbury'ego pojawił się cieplejszy błysk, gdy powiedziała „pod twoją opieką”. Potem zdarzyła się rzecz nie do pomyślenia. Yerbury kichnął.

– Och! – zawołał. Wyglądał, jakby chciał się zapaść pod ziemię. – Pani hrabino, tak strasznie mi przykro.

– Nie przesadzaj, Yerbury – odparła. – To tylko kichnięcie.

Zanim skończyła, kichnął jeszcze raz.

– Dobry lokaj nigdy nie kicha. – Po czym kichnął cztery razy pod rząd.

Victoria jeszcze nigdy w życiu nie widziała bardziej strapionego człowieka.

– Nie przejmuj się, Yerbury – powiedziała przyjaźnie. – Lepiej pokaż mi kuchnię. Znam doskonałe lekarstwo. Raz dwa się wyleczysz. Wtedy na twarzy Yerbury'ego odmalowało się więcej emocji niż przez całe minione czterdzieści lat i prowadząc panią na tyły domu, nie przestawał dziękować.

Robert uśmiechnął się i zniknął w holu. Skoro niecałe dwie minuty zajęło jej zauroczenie Yerbury'ego, przewidywał, że do rana cała służba będzie jeść jej z ręki.

Minęło kilka dni, a Victoria stopniowo przyzwyczajała się do zmian w swoim życiu. Nie przypuszczała, aby kiedykolwiek nauczyła się wydawać służącym polecenia w najdrobniejszych sprawach. Dostatecznie dużo czasu spędziła w ich kręgach, aby zdawać sobie sprawę, że także są ludźmi, mają swoje marzenia i nadzieje. I chociaż służba nie dowiedziała się o pochodzeniu Victorii, najwyraźniej wyczuwała, że młoda hrabina darzy ich szczególną atencją.

Pewnego razu, gdy Robert i Victoria jedli śniadanie, jedna ze szczególnie gorliwych służących uparła się, że podgrzeje swojej pani czekoladę, bo nie jest dostatecznie gorąca. Gdy służąca zabrała filiżankę, odezwał się Robert:

– Torie, oni chyba życie by za ciebie oddali.

– Nie żartuj!

– Wcale nie jestem pewien, czy dla mnie zrobiliby to samo.

Już miała powtórzyć swój komentarz, gdy do jadalni wszedł Yerbury.

– Panie hrabio, pani hrabino – odezwał się. – Przyszła pani Brightbill z panną Brightbill. Mam powiedzieć, że państwa nie ma w domu?

– Tak, Yerbury, dziękuję – rzekł Robert, wracając do gazety.

– Nie! – zawołała Victoria.

Yerbury natychmiast się zatrzymał.

– Ciekawe, kto tu właściwie rządzi? – mruknął Robert, widząc, jak lokaj ignoruje jego polecenie, a stosuje się do życzenia żony.

– Robert, to nasza rodzina – powiedziała Victoria. – Musimy je przyjąć. Zranilibyśmy uczucia twojej cioci.

– Moja ciotka ma wystarczająco grubą skórę. A ja chciałbym czasami pobyć sam na sam z żoną.

– Nie sugeruję, że mamy cały Londyn zapraszać na herbatę. Ale swojej cioci mógłbyś poświęcić kilka minut. – Victoria znów spojrzała na lokaja. – Yerbury, wprowadź je, proszę. Być może przyłączą się do śniadania.

Robert jęknął, ale Victoria wiedziała, że wcale nie jest zły. Kilka sekund później do jadalni weszła pani Brightbill i Harriet. Robert natychmiast wstał z miejsca.

– Mój drogi, drogi siostrzeńcze! – zapiszczała pani Brightbill. – Niedobry z ciebie chłopak.

– Mamo – wtrąciła Harriet, spoglądając nieśmiało na Roberta. – Chyba już nie można nazywać go chłopakiem.

– Nonsens, mogę go nazywać, jak mi się podoba. – Odwróciła się do Roberta i zrobiła srogą minę. – Czy ty zdajesz sobie sprawę, jak rozzłościłeś ojca?

Robert odczekał, aż kobiety usiądą, i z powrotem zajął miejsce.

– Ciociu, ojciec złości się na mnie od siedmiu lat.

– Nie zaprosiłeś go na ślub!

– Nikogo nie zapraszaliśmy.

– To nie ma nic do rzeczy.

Harriet odwróciła się do Victorii i powiedziała, zasłaniając usta dłonią:

– Mama uwielbia przypadki szczególne.

– A co tu jest szczególnego?

– Uzasadnione oburzenie – odparła Harriet. – Nie może być nic lepszego.

Victoria spojrzała na męża, który z zadziwiającą cierpliwością znosił gderanie ciotki.

– Jak długo on to wytrzyma? – zwróciła się do Harriet.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i po chwili odpowiedziała na pytanie.

– Moim zdaniem zbliża się do kresu.

Jakby na potwierdzenie tych słów Robert walnął pięścią w stół, aż zabrzęczała zastawa.

– Wystarczy – eksplodował.

W drzwiach prowadzących do kuchni pojawiła się przerażona służąca.

– To znaczy, że nie podawać już czekolady? – zapytała cichutko.

– Nie! – Victoria poderwała się na nogi. – Pan nie mówił do ciebie, Joanno. A my z przyjemnością się napijemy, prawda, Harriet?

Nastolatka ochoczo skinęła głową.

– Mama na pewno także, prawda, mamo? Pani Brightbill odwróciła się na krześle.

– Czego ty tam chcesz, Harriet?

– Czekolady – odparła cierpliwie córka. – Też się napijesz?

– Oczywiście – powiedziała pani Brightbill i pociągnęła nosem. – Żadna rozsądna kobieta nie odmawia czekolady.

– A moja mama zawsze szczyci się swoim rozsądkiem – szepnęła Harriet do Victorii.

– Oczywiście – oznajmiła głośno Victoria. – Przecież twoja mama jest rozsądna.

Pani Brightbill złożyła ukłon.

– Mogę ci wybaczyć, Robercie – mówiła wzburzona – że nie zaprosiłeś mnie i Harriet na ślub, ale tylko dlatego, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy i wybrałeś za żonę wspaniałą pannę Lyndon.

– Wspaniała panna Lyndon – rzekł dobitnie Robert – nazywa się teraz lady Macclesfield.

– Oczywiście – odparła. – I twierdzę, że jak najszybciej powinieneś wprowadzić ją do towarzystwa.

Victoria poczuła ucisk w żołądku. Zdobyć sobie przychylność służby to jedno, ale odnaleźć się w towarzystwie to zupełnie coś innego.

– Sezon już się kończy – zauważył Robert. – Lepiej poczekać do przyszłego roku.

– Do przyszłego roku?! – wykrzyknęła oburzona pani Brightbill. – Czyś ty zwariował?

– Najbliższym przyjaciołom mogę przedstawić Victorię podczas kolacji i innych drobnych przyjęć. A po co zabierać ją na wielkie bale, skoro potrzebujemy nieco prywatności.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdka Z Nieba»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdka Z Nieba» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdka Z Nieba»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdka Z Nieba» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x