– Bardzo śmieszne. To przecież sypialnia twojego ojca?
– Tak. I tu właśnie pracuje twoja stara. Odwala tu kawał dobrej roboty. Poczciwa Jean.
W tym momencie Tana miała ochotę złapać go za włosy i skopać mu tyłek, ale zmusiła się do przemilczenia jego słów i miała właśnie zamiar wyjść z pokoju, gdy on złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Pchnął drzwi, a one zamknęły się cicho.
– Puść mnie, ty gówniarzu!
Tana rozpaczliwie próbowała się uwolnić z jego uścisku, ale z przerażeniem stwierdziła, że jest od niej znacznie silniejszy. Złapał ją za obie ręce i przycisnął do ściany. Z trudem oddychała.
– Chcesz mi pokazać, jak pracuje twoja mamusia, ty mała dziwko!
Na chwilę złapała oddech. Bolało ją, gdy krępował jej ręce. Oczy zaszły jej łzami, bardziej ze złości niż ze strachu przed nim.
– Już dość, wychodzę stąd.
Spróbowała się jeszcze raz uwolnić, ale ponownie pchnął ją brutalnie, aż uderzyła głową o ścianę. Gdy spojrzała na niego, w jego oczach znalazła jedynie chciwe, obleśne pożądanie. Teraz przeraziła się już naprawdę. On śmiał się.
– Nie wygłupiaj się.
Głos Tany drżał, wyczuwała narastającą w nim wściekłość i brutalność.
Oczy Billy'ego rzucały dzikie spojrzenie. Z siłą, jakiej się nie spodziewała, ścisnął jedną ręką jej dłonie. Drugą ręką otworzył rozporek, eksponując swoją męskość. Chwycił jej dłoń i rozkazał:
– Weź go, ty mała suko.
Teraz była już śmiertelnie przerażona. Zbladła i próbowała odsunąć się od niego. Przyciskał ją do ściany, a Tana z całej siły starała się go odepchnąć, jak najdalej od siebie. Ale to nic nie pomagało, a on śmiał się z niej tylko. I nagle zobaczyła, że jego sflaczały penis, którego wyjął ze spodni, zaczyna pęcznieć i prężyć się w jej kierunku. Sterczał jak obrzydliwy diabelski kikut, a Billy bez przerwy popychał ją na ścianę. Wtedy zdała sobie sprawę, że horror dopiero się zaczyna. Nagle jednym szarpnięciem rozerwał jej sukienkę wzdłuż całej długości, wściekle podarł ją na kawałki, by ujrzeć wreszcie jej ciało. Jego ręce osaczały ją ze wszystkich stron, przesuwały się po brzuchu, piersiach, udach. Napierał na nią całym ciałem, zgniatał ją, ślinił językiem jej twarz. Czuła na sobie obmierzłą woń alkoholu. A on dotykał jej, obmacywał, ciągnął, jakby chciał ją rozerwać. I nagle brutalnie wcisnął między jej nogi swoje palce. Tana krzyknęła i walnęła go z całej siły w szyję, ale on nie zareagował. Okręcił jej blond włosy wokół dłoni jakby miał zamiar je wyrwać i z impetem uderzył ją w twarz. Rzuciła się na niego, próbując walczyć, kopiąc nogami. Brakowało jej tchu, walczyła bardziej o własne życie niż o cnotę. Płakała ze złości, piszczała, z trudem chwytała powietrze. Nagle poczuła, że traci równowagę. Pchnął ją tak mocno, że przewróciła się na miękki dywan. Zdarł z niej resztki sukienki, rozszarpał majtki z białej koronki i oto leżała przed nim piękna, bezbronna i naga, błagając go, płacząc, zgrzytając z wściekłości zębami. Szlochała histerycznie, gdy zsunął spodnie i rzucił w kąt pokoju. Przygniótł ją całym swoim ciężarem, po to tylko by zmiażdżyć jej ciało, zbezcześcić je centymetr po centymetrze. Penetrował je swoimi brutalnymi rękami, szarpał je i wysysał, a ona broniła się i próbowała za wszelką cenę uwolnić. Jednak za każdym razem powalał ją znowu na ziemię. Była prawie nieprzytomna, gdy nagle z całej siły wbił się w nią, a po chwili dywan zalała kałuża krwi. Używał sobie na niej, aż do orgastycznego spełnienia. Dziewczyna leżała jak nieżywa, ledwie oddychała, oczy miała czerwone i spuchnięte od łez. Z ust i nosa sączyła się krew. Billy Durning podniósł się zadowolony. Zaczął zakładać spodnie, ale ona nadal się nie ruszała. Gdy spojrzał na nią, wyglądała jakby była martwa.
– Dzięki.
Drzwi pokoju otworzyły się i stanął w nich jeden z przyjaciół
Billy'ego.
Chryste, co ty jej zrobiłeś?
Tana nadal się nie poruszyła, mimo że gdzieś z bardzo daleka słyszała głosy.
Nie ma sprawy – Billy wzruszył ramionami. – Jej matka jest płatną dziwką mojego starego.
Chłopak zaśmiał się.
Wygląda na to, że przynajmniej jedno z was dobrze się bawiło.
Nie można było nie zauważyć kałuży krwi na dywanie, w której leżało ciało Tany.
– Ma okres?
– Chyba tak.
Billy'ego to nie obchodziło. Zapinał spodnie, podczas gdy ona leżała z rozrzuconymi nogami, jak gumowa lalka. Jego przyjaciel przyglądał się temu z zainteresowaniem. Billy pochylił się i klepnął ją w policzek.
– No, dobra Tan, wstawaj.
Nie poruszyła się jednak. On poszedł do łazienki, zmoczył ręcznik i rzucił go na nią. Uważał, że powinna wiedzieć co ma z nim zrobić. Upłynęło jeszcze z dziesięć minut, zanim z trudem poruszyła się, pomału zwinęła w kłębek i zaczęła wymiotować. Na oczach kolegi podniósł ją za włosy i krzyknął:
– O, cholera, nie rób tego tutaj, ty mała świnio.
Silnym szarpnięciem zmusił ją, żeby wstała i zawlókł do łazienki. Pochyliła się nad miską i słabym kopnięciem zatrzasnęła drzwi. Wydawało się, że upłynęły godziny, zanim doszła do siebie, ale w gardle nadal czuła pieczenie nadszarpniętych strun głosowych. Dawno już przegapiła zamówioną taksówkę. Odjechał też ostatni Pociąg, ale to było nieistotne w porównaniu z tym odrażającym doświadczeniem, jakie ją spotkało. Nigdy tego nie zapomni. Została zgwałcona. Nadal dygotała, ciągle jeszcze trzęsła się z przerażenia, szczękając zębami. Zaschło jej w ustach, głowa bolała, nie miała siły, by zastanawiać się, w jaki sposób dostanie się do domu. Sukienka była w strzępach, pantofle wymazane krwią, a ona sama siedziała w kucki w łazience, skulona i przestraszona. Otworzyły się drzwi i Billy rzucił w nią jakimiś ciuchami. To była sukienka i pantofle po Ann. Billy popatrzył na nią obojętnie, widać było po nim, że ciągle jeszcze był bardzo pijany.
– Ubieraj się. Zawiozę cię do domu.
– I co dalej? – Nagle zaczęła na niego krzyczeć. – A jak wytłumaczysz to swojemu ojcu?
Wrzeszczała histerycznie, wskazując wnętrze pokoju za jego plecami.
– Chodzi ci o te plamy na dywanie?
Wyglądał na zdenerwowanego, a ona rozkleiła się zupełnie.
– Chodzi o to, co mi zrobiłeś!
– To nie moja wina, ty mała kokietko.
Jego bezczelność przyprawiła ją o mdłości i chciała już tylko uciec stąd jak najdalej, choćby miała wrócić do Nowego Jorku na piechotę. Nagle odepchnęła go i ściskając ubranie, które jej rzucił, wtargnęła do pokoju, gdzie ją zgwałcił. Jej oczy kipiały wściekłością, włosy były matowe i zmierzwione, twarz opuchnięta i czerwona od płaczu. Z impetem przemierzyła nago pokój i zderzyła się z przyjacielem Billy'ego, który zaśmiał się nerwowo.
– No jak tam, dobrze się bawiliście z Billym?
Ominęła go obojętnie, ignorując jego kpiący śmiech. Schowała się w łazience po przeciwnej stronie. Włożyła szybko ubranie i pobiegła schodami w dół. Było za późno na pociąg, nie chciała już wzywać taksówki. Na dole było prawie pusto, nawet zespół muzyczny już odjechał. Pobiegła wzdłuż szosy, nie myśląc już o podartej sukience i pozostawionej torebce. Było jej wszystko jedno. Chciała się znaleźć jak najdalej od tego miejsca. Może złapie okazję albo zatrzyma wóz policyjny… cokolwiek… łzy krzepły jej na twarzy, biegła przed siebie ciężko oddychając. Nagle z tyłu dostrzegła zbliżające się długie światła nadjeżdżającego samochodu. Przyspieszyła, czując instynktownie, że to on jedzie za nią. Usłyszała skrzypienie kół na żwirowej drodze i zaczęła uciekać od drzewa do drzewa, cicho szlochając, a łzy zasychały na jej włosach. Billy zatrąbił i krzyknął do niej:
Читать дальше