– Spodziewam się – zgodził się ksiądz – ale zrobisz, co trzeba, tak jak robiłeś zawsze przez te wszystkie lata, prawda?
Maguire westchnął ciężko.
– Dobrze – powiedział. – Uczynię wszystko, żeby była zadowolona, ojcze.
Ksiądz skinął głową z aprobatą, wysączył do dna kieliszek i wstał. – Zbieram się więc. Muszę jeszcze odprawić nieszpory. – Odstawił kieliszek na stół. – Będę tutaj, żeby ci pomóc przez to przebrnąć. Niech Bóg ma cię w opiece. – Zakreślił znak krzyża nad swoim gospodarzem i opuścił pokój.
*
Rory Maguire siedział, wpatrując się w ogień. Jasmine miała przyjechać do Maguire's Ford. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia w Dundeal, gdy z wdziękiem schodziła z mostku „Róży Cardiffu”, wsparta na ramieniu męża. Była najpiękniejszą kobietą, jaką zdarzyło mu się widzieć. Szybko poskromiła tego nędznego sługusa, Eamona Feeny'ego. Kiedy parę dni później dotarli do Maguire's Ford, dowiedziała się, że dokuczał wieśniakom, bo byli katolikami. Jasmine natychmiast zwolniła drania i odesłała go do Belfastu.
Ale parę miesięcy później Eamon Feeny powrócił z podłymi zamiarami, ukrytymi w swym czarnym sercu. Próbował zabić Jasmine, lecz zamiast tego zamordował jej męża. Złapali go tego samego dnia. Jasmine, dzika jak każdy celtycki wojownik, powiesiła go na miejscu. Dopiero gdy podlec wydał ostatnie tchnienie, ogarnięta bólem padła zemdlona. Myśleli, że umrze, leżała bowiem nieprzytomna przez kilka dni. Potem jej służący Adali, Hindus w białym turbanie, i ksiądz, jej własny kuzyn, przyszli do Rory'ego. Powiedzieli mu, że zrozpaczona dziewczyna w udręce wzywa swojego męża i że obawiają się, iż sama wpędzi się do grobu, jeśli nie będzie przekonana, że Rowan Lindley powrócił do jej łoża.
Był wstrząśnięty ich sugestią. Szokująco brzmiała już sama propozycja złożona przez służącego, ale na dodatek ksiądz rozgrzeszał coś takiego! Zapewnili go jednak, że w przeciwnym wypadku Jasmine umrze, że może umrzeć także pomimo ich próby. Ale warto było spróbować ją ocalić. Rory Maguire walczył ze swoimi skrupułami, ale pragnął jej tak rozpaczliwie! Znał przypadki ludzi i zwierząt, którzy wpędzali się do grobu ze zmartwienia. Toteż owej nocy z pomocą swoich wspólników wśliznął się do zamku. Kochał się czule z nieprzytomną kobietą, która potem zapadła w głęboki, zwyczajny sen. On zaś powrócił ze złamanym sercem. Jasmine nie będzie miała pojęcia o ich bliskim, krótkim spotkaniu. Nie było też żadnej szansy, żeby go kiedykolwiek pokochała czy dowiedziała się, jak wielkim darzył ją uczuciem.
Przez te wszystkie lata wspomnienie przeszłości ciążyło mu na sumieniu niczym kamień. Nie pomagała mu wcale świadomość tego, że ksiądz i Adali również nosili ten ciężar. Darzyli Jasmine innym rodzajem miłości. Jego wina była największa. Zastanawiał się, co by powiedziała, dowiedziawszy się, iż przez tamtą godzinę był jej kochankiem. Pewnie byłaby przerażona. Wątpił też, aby jej obecny mąż był zachwycony. Jej nieświadomość pozwoliła mu pozostać w rodzinnym domu i przez wiele lat zajmować się dawnymi ziemiami Maguire'ów. Najlepiej będzie, jeśli Jasmine nadal o niczym się nie dowie, on zaś zachowa się jak dojrzały pięćdziesięciolatek, a nie chory z miłości smarkacz. Jasmine nigdy go nie pokocha. Nie było im to pisane. Wiedział o tym i dawno już zaakceptował ten fakt. Jednak chociaż najbliższe miesiące będą najtrudniejszym okresem w jego życiu, wytrwa. Musiał wytrwać, nie tylko ze względu na siebie, ale także ze względu na Jasmine.
MAGUIRFS FORD
Wiosna, 1630 rok
Nie alkohol jest przekleństwem Irlandczyków,
tylko religia.
– Kathleen Kennedy, markiza Hartford
Lady Fortune Lindley, otulona szarą peleryną z miękkiej wełny, z natężeniem wpatrywała się w zielone irlandzkie wzgórza, które powoli wyłaniały się przed jej oczami. Majowy wiatr, nadal jeszcze ostry, poruszał futrzane obszycie kaptura, łaskocząc ją w twarz. Oparta o reling statku obserwowała poranne mgły, które niczym blade, srebrzyste wstążki rozwiewały się, odsłaniając połacie niebieskobiałego nieba. Zastanawiała się, jaka naprawdę okaże się Irlandia i czy w końcu odnajdzie tu miłość. Czy miłość jest jej w ogóle pisana?
Zacisnęła obciągnięte rękawiczką palce na poręczy. Co też się jej roiło? Miłość? Takie rzeczy były dla jej matki i dla jej siostry Indii. Fortune Mary Lindley była jedyną praktyczną osobą w rodzinie. Koleje losu jej matki wydawały się jednocześnie fascynujące i odpychające. Zamordowano jej dwóch mężów, w tym ojca Fortune. Jej brat przyrodni, Charlie, był nieślubnym dzieckiem o królewskim pochodzeniu, gdyż matka i książę Henry byli kochankami. Niestety, nigdy nie mogli się pobrać, gdyż angielska rodzina królewska uważała matkę Fortune za pochodzącą z nieprawego łoża. Jednak w Indiach uznawana była za księżniczkę z królewskiego rodu. Wszystko to za sprawą babki, która została porwana, umieszczona w królewskim haremie i urodziła dziecko hinduskiemu władcy, zanim została odnaleziona przez swą angielską rodzinę i odesłana z powrotem do Szkocji, do męża.
Natomiast jej starsza siostra India, która próbowała uciec statkiem z pewnym młodzieńcem, została schwytana przez piratów i także znalazła się w haremie. Ocalona wróciła do domu w ciąży ze swoim barbarzyńskim panem. Ich ojczym wściekł się i wysłał Indię do swej myśliwskiej siedziby w górach, aby tam powiła dziecko. Fortune udała się z siostrą, żeby dotrzymywać jej towarzystwa. Tuż po porodzie dziecko zostało zabrane siostrze, a Indię wydano za mąż za angielskiego lorda. Miłość? Boże broń! Z pewnością nie miała ochoty na takie melodramaty!
Miłość była niepraktyczna. Kobiecie potrzebny był przyjemny mężczyzna, z którym mogłaby spokojnie żyć. Powinien być dość przystojny i bogaty, bo z pewnością nie zamierzała dzielić się z nim swoim majątkiem. Zachowa go dla dzieci. Będą mieli dzieci w rozsądnym czasie. Dwoje. Syna, który odziedziczy włości ojca, i córkę, której przypadnie Maguire's Ford. To było sensowne rozwiązanie. Miała nadzieję, że polubi Irlandię, ale nawet gdyby jej się to nie udało, i tak tu pozostanie. Posiadłość wielkości trzech tysięcy akrów była nie do pogardzenia i taki prezent ślubny od matki uczyni z niej kobietę nie po prostu bogatą, ale bardzo, bardzo bogatą. Zorientowała się już, że bogactwo było lepsze od ponurej biedy.
– Myślisz o Williamie Deversie? – zapytała matka, stając koło Fortune, żeby popatrzeć na zbliżający się ląd.
– Stale zapominam, jak on się nazywa – odparła. – William nie jest dla mnie swojsko brzmiącym imieniem, mamo.
– Masz przecież kuzyna Williama – odpowiedziała Jasmine. – To najmłodszy syn mojej ciotki Willow. To kuzyn, który przyjął święcenia kapłańskie w kościele anglikańskim. Nie wydaje mi się, żebyś go kiedykolwiek spotkała, skarbie. O ile dobrze pamiętam, był z niego miły młody człowiek. Trochę młodszy ode mnie. Jeśli nie spodoba ci się ten młodzieniec, nie musisz wychodzić za niego za mąż, kochanie – oświadczyła córce chyba już po raz dwudziesty.
Boże! Nie chciała, żeby młodsza córka Rowana była nieszczęśliwa. Wystarczyło to, co się stało z Indią.
– Jeśli nieźle się prezentuje i jest miły, z pewnością będzie mi odpowiadał, mamo – odparła Fortune. – Nie mam awanturniczej duszy jak ty i India, czy reszta kobiet w naszej rodzinie. Pragnę spokojnego, uporządkowanego życia. Księżna Glenkirk roześmiała się głośno.
Читать дальше