– To nie był błąd, to było szaleństwo! Jak mogła pani udawać dublerkę madame Vestris i… – przerwał. – Dobrze już. Nieważne, co pani zrobiła.
Chcę wiedzieć dlaczego.
– Jeżeli powiem panu całą prawdę – rzekła Ilonka bardzo cichutko – czy przyrzeknie mi pan, czy mi pan przysięgnie na wszystko co dla pana święte, że nie powie pan nic mojej mamie?
– Domyślam się w związku z tym, że zdecydowanie powinienem jej wszystko opowiedzieć – mruknął hrabia.
Ilonka krzyknęła z cicha.
– Proszę pana, błagam…! Jeśli pan jej powie, nie tylko będzie na mnie zła, lecz także poczuje się niewymownie zawiedziona, że mogłam się zachować w tak naganny sposób.
– Wcale mnie to nie dziwi – stwierdził hrabia.
– Nie spodziewałam się spotkać pana w pałacu Buckingham- wyznała dziewczyna impulsywnie.
– Myślałam… że jeśli jeszcze kiedykolwiek się spotkamy, zdołam wcześniej uprosić pana, by nie odsłaniał przed mamą mojego… nietaktu.
– Aha, więc tak to pani nazywa. Ja potrafiłbym znaleźć kilka znacznie bardziej trafnych i dosadnych określeń na pani zachowanie.
– Wiem. – Ilonka była do głębi nieszczęśliwa.
– Tylko że… po prostu zostałam… uwikłana i nie zdawałam sobie sprawy… co się może wydarzyć.
– Zapewne nie zdawała sobie pani sprawy, jakim niebezpieczeństwom umknęła.
Ilonka pomyślała o lordzie Marlowe i zadrżała.
– Ale… pan mnie uratował.
Nastała chwila ciszy.
– Tak – odezwał się w końcu hrabia Lavenham oschłym tonem, który tak dobrze znała – uratowałem panią od lorda Marlowe a, lecz nie od siebie samego. – Przyglądał się, jak rumieniec ogarnia policzki dziewczyny.
– Nigdy nie sądziłam- szepnęła- nawet przez chwilę, że może się zdarzyć coś takiego. Ja… jedynie próbowałam pomóc panu Archerowi.
– Czy nie zdawała sobie pani sprawy, że podszywając się pod dublerkę madame Vestris kusi pani mężczyzn takich jak Marlowe, by się z panią spoufalali?
– Przysięgam panu… nigdy mi to nie przyszło do głowy. Oczywiście słyszałam o madame Vestris…
i wiedziałam, że mama uważa ją za… nieprzyzwoitą, ponieważ występowała na scenie w bryczesach… ale nie rozumiałam innych spraw, dopóki… – przerwał a, bo zbrakło jej słów.
– Dopóki nie zaoferowałem pani protekcji – dokończył hrabia Lavenham spokojnie. – Mogę chyba przypuszczać, że teraz już pani rozumie, co to oznacza?
– Tak… teraz tak- potwierdziła dziewczyna cicho. – Pan Archer powiedział, że panna Ganymede, której miejsce zajęłam, straciła swego protektora i dlatego właśnie… chciała… potrzebowała pieniędzy, które pan był gotów zapłacić za występ.
– Co się przydarzyło pannie Ganymede?
Ilonka wstrzymała oddech.
– Ona i moja dama do towarzystwa, Hanna, zginęły w wypadku dyliżansu pocztowego – rzekła z prostotą.
Hrabia patrzył na nią z niedowierzaniem.
– Chyba się przesłyszałem. Dyliżans pocztowy, którym pani podróżowała, uległ wypadkowi? – powtórzył.
– Tak. Mój ojczym nie życzył sobie wysyłać mnie powozem, bo to podróż zbyt męcząca dla koni, więc Hanna i ja… pojechałyśmy do Bedfordshire liniowym dyliżansem.
– Po co pani tam jechała?
– Córka mojego ojczyma… Muriel… mnie nie nawidzi… i miał przyjechać lord Denton… chciała, żeby się z nią ożenił… – Dziewczyna bezradnie rozłożyła ręce. – Och, wszystko jest takie skomplikowane… to długa historia. I tak dziwna, że trudno w nią uwierzyć.
– Spróbuję – rzekł hrabia – choć to z całą pewnością niejasna sprawa.
– Och, tak, bardzo skomplikowana – przytaknęła Ilonka. – Nie przypuszczał pan chyba ani przez chwilę, że mogłabym rozmyślnie… udawać aktorkę albo przyjechać do pana domu, jeślibym nie znalazła się w sytuacji, gdy odmowa byłaby wyjątkowym okrucieństwem? – spytała z pasją. – Błagam pana, zaklinam – dodała zupełnie innym tonem- niech pan spróbuje zrozumieć… i nie gniewa się na mnie.
– Dlaczego to dla pani ważne, bym się nie gniewał? – zdziwił się hrabia Lavenham.
Na chwilę zapadła cisza.
– Obawiam się, by nie był pan na mnie zły – rzekła w końcu Ilonka – i nie powiedział wszystkiego mamie…
– Nie powiem nic pani matce, jeśli przyrzeknie pani nie zrobić już nigdy, do końca życia, nic tak nagannego. Jednak w dalszym ciągu chciałbym wiedzieć, dlaczego zależy pani, bym się nie gniewał.
Ilonka mogła mu powiedzieć dokładnie, czego się obawiała. Chciała, by zamiast traktować ją ze wzgardą i lekceważeniem, zawstydzać i ganić, raczej podziwiał ją i szanował.
Nie, jednak znów kłamała. Tym razem okłamywała samą siebie. W rzeczywistości chciała, żeby ją po prostu kochał! Pragnęła, by ją całował tak samo jak wtedy, a jeśli było to niemożliwe, jakie miało znaczenie, co o niej sądził?
Zapatrzyła się przed siebie, jej profil ze zgrabnym prostym noskiem rysował się delikatnie na tle krzewów.
– Z pewnością wyrobił pan sobie opinię o mnie – odezwała się wreszcie – i tak naprawdę nie ma już sensu, bym cokolwiek więcej mówiła.
– Może tak, a może nie – rzekł hrabia. – Jestem zainteresowany poznaniem powodów, dla których zachowała się pani w taki sposób.
Ilonka uparcie milczała.
– Przyjechała pani do mojego domu – ciągnął hrabia- by dać wspaniałe przedstawienie, tak różne od wszystkiego, co kiedykolwiek widziałem.
W rezultacie sprowokowała pani jednego z moich gości do bardzo niestosownego zachowania!
Niesprawiedliwość jego słów zabolała Ilonkę.
– Nie wolno panu tak mówić – zaprotestowała.
– Lord Marlowe jest strasznym człowiekiem…
Wypił zbyt wiele, a pan nie może mnie obarczać winą za to, że się dobijał do drzwi mojej sypialni. Nigdy mi w głowie nie postało, że dżentelmen mógłby się zachowywać w podobny sposób.
– Żaden dżentelmen nigdy by się tak nie zachował… w stosunku do damy.
– Rozmyślałam już o tym – stwierdziła Ilonka spokojnie. – Ponieważ nie uważa mnie pan za damę i… gardzi mną, nie widzę celu dalszej naszej rozmowy. Mogę tylko powiedzieć… że jest mi wstyd… a mimo to wiem, że czułabym się winna do końca życia, gdybym odmówiła prośbie pana Archera. Przekreśliłabym jego ostatnią szansę i odebrała resztkę nadziei.
– Właśnie tę historię bardzo chciałbym usłyszeć – rzekł hrabia spokojnie.
– Nie rozumiem, dlaczego miałby pan być nią zainteresowany.
Głos jej troszkę drżał, bo czuła, że niełatwo będzie wszystko mu opowiedzieć, a większość powodów bardzo trudno było wyjaśnić.
Podniosła na niego wzrok.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, zniknął cały jej gniew złość i uraza.
Widziała tylko jego szare oczy. Zamknął się w nich cały świat.
Proszę wiec mnie wysłuchać – zaczęła Ilonka. – Przysięgam panu, że to wszystko prawda. Nie widziałam innego wyjścia.
Opowiedziała wszystko, co się działo od momentu, gdy ojczym oznajmił rodzinie o przyjeździe lorda Dentona, a Muriel zaczęła nalegać, by Ilonki w tym czasie nie było w Towers. Czuła na sobie współczujące spojrzenie hrabiego, gdy wyjaśniała, jak bardzo Muriel była o nią zazdrosna.
Kiedy przeszła do opisu wypadku oraz śmierci Hanny i Lucille Ganymede, odniosła wrażenie, że jego oczy stwardniały. Wargi zacisnął w wąską linię.
Ze zdenerwowania cokolwiek nieskładnie opowiedziała o tym, że kierowało nią nie tylko pragnienie pomocy panu Archerowi, lecz także chęć wykorzystania okazji, by nie śpieszyć zbytnio do Bedfordshire. Miała świadomość, że może zbytnio się odsłania będąc szczerą, ale jednocześnie coś jej radziło mówić hrabiemu całą prawdę, bez względu na to, jak mógłby ją ocenić.
Читать дальше