Juliette Benzoni - Błękitna Gwiazda
Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Błękitna Gwiazda» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Błękitna Gwiazda
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Błękitna Gwiazda: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitna Gwiazda»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Błękitna Gwiazda — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitna Gwiazda», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Nie ma pan chyba zamiaru się upić? - rzekł notariusz z nutą surowości w głosie. - Przed chwilą wspomniałem, że znam chyba sposób na pańskie kłopoty, ale pan mnie nie słuchał.
- To prawda... Proszę o wybaczenie!... Zna pan sposób? Jaki, na Boga!
- Małżeństwo. Bardzo zaszczytne małżeństwo, proszę mi wierzyć, w przeciwnym wypadku nigdy bym go panu nie zaproponował.
Oczy księcia zogromniały ze zdziwienia.
- Czy dobrze słyszę?
- Dobrze pan słyszał. Proszę się ożenić, a obiecuję panu wielką fortunę!
- Tylko tyle? Dobrze, że uprzedził mnie pan, iż propozycja jest zaszczytna. To pozwala wyeliminować wszystkie te damy z wysokich sfer o zimnych sercach i samotne wdowy... ale nie wiekuiste brzydactwa...
- Czegóż pan chce? W wieku trzydziestu pięciu lat człowiek żeni się z młodą kobietą.
- Naprawdę? - odparł Aldo sceptycznie. - A więc, proszę mówić dalej! Umiera pan przecież z niecierpliwości, a ja nie będę panu wchodzić w słowo.
- Sprawy mają się tak: ma dziewiętnaście lat, jest świeża jak pączek róży i ma najpiękniejsze oczy na świecie... to z rzeczy najbardziej oczywistych według pogłosek.
- To znaczy, że pan jej nigdy nie widział? A skąd pan ją wziął?
- Ze Szwajcarii!
- To żart?
- Oto okrutne słowa w stosunku do Szwajcarek! Myślę, że panu wiadomo, iż nie brakuje tam pięknych kobiet? Ale do rzeczy! Otóż, pewien bankier z Zurychu, Moritz Kleder-mann, ma córkę jedynaczkę, Lizę, której niczego nie od-
mawia. Mówi się o niej, że jest urocza, a jej posag może przyprawić o zawrót głowy niejednego księcia.
- To o niczym nie świadczy. W obecnych czasach niektórzy z nich nie mogą związać końca z końcem.
- Co do Lizy, zdaje się, że się zakochała... Morosini wybuchnął wesołym śmiechem.
- Jakie to romantyczne! Zakochała się we mnie... gdy zobaczyła moje zdjęcie z czasów, kiedy byłem przystojny, w jakimś przedwojennym magazynie dla pań.
A ponieważ teraz nie jestem do siebie podobny...
- Czy może mi pan wreszcie nie przerywać? Nie chodzi o pana, ale o Wenecję!
- O Wenecję?... - spytał Morosini z widocznymi oznakami niezadowolenia, że notariusz pozwolił sobie na uśmiech.
- Właśnie, zakochała się w naszym pięknym mieście! Urzekły ją jego czar, jego wąskie uliczki, kanały, pałace i jego historia - odparł notariusz z rozmarzeniem. - Musi pan przyznać, że nie ma w tym nic dziwnego; pani de Polignac, książę de Bourbon, lady de Grey, malarz Daniel Curtis i jego kuzyn Sargent... nie wspominając o jej piewcach z dawnych czasów: Byronie, Wagnerze, Browningu i wielu innych.
- Zgoda, ale w takim razie, dlaczego pańska posaż-na panna nie postąpi tak jak oni? Niech kupi lub wynajmie pałac w Wenecji, zamieszka w nim i cieszy się życiem. Marnuje się tu wiele starych, pięknych siedzib, które wołają o pomoc.
- Ona nie chce zamieszkać w dowolnym pałacu! Poza tym, nie chce być jeszcze jedną turystką. Jej marzeniem jest zintegrowanie się z Wenecją, chciałaby nosić jedno z tych starych, słynnych nazwisk, słowem, stać się wenecjan-ką, i chce, żeby jej dzieci też były wenecjanami. Jedno jest pewne: odpowiada pan w całej rozciągłości wymaganiom panny Kledermann. Jest pan księciem, a w Złotej Księdze Wenecji pańskie nazwisko jest jednym z najznakomitszych, podobnie jak pański pałac. I cieszy się pan doskonałym zdrowiem - co ma swoją wartość dla dziewczyny ze zdrowej Helwecji!
- Jest pan dla mnie zbyt łaskaw! Lecz istnieje pewien szczegół, na który nie zwrócił pan uwagi: zakładając, że rozważę tę propozycję, nie można zrobić księżniczki Morosini ze szwajcarskiej protestantki.
- Kledermann jest z pochodzenia Austriakiem i katolikiem. Liza również.
- Ależ pan ma odpowiedź na wszystko! A jednak nie zamierzam ożenić się z nieznajomą w celu podreperowania fortuny. Gdybym na to przystał, nie mógłbym spojrzeć prosto w twarz doży Francescowi. Proszę uważać mnie za wariata, jeśli pan chce, ale przysiągłem sobie, że nigdy nie upadnę tak nisko.
- Czy nisko upaść to ożenić się z panną ładną, inteligentną, łagodnego usposobienia i szlachetną? Ostatnimi czasy opiekowała się rannymi w szpitalu...
Morosini oddalił się od kominka, przy którym zrobiło się za gorąco, podszedł do gościa i położył swą wielką dłoń na jego ramieniu.
- Drogi przyjacielu, jestem panu niezmiernie wdzięczny za pańskie starania, ale sytuacja nie zmusza mnie jeszcze do tego typu kupczenia. Chciałbym, jeśli kiedyś się ożenię, wziąć przykład z moich rodziców i zawrzeć prawdziwe małżeństwo z miłości, choćby narzeczona była biedna jak mysz kościelna. Wystaw sobie pan, że ja mam być może lepszy sposób, żeby wywinąć się cało z opresji.
- Wizygocki szafir pańskiej matki? - spytał Massaria bez zmrużenia oka. - Czy nie sądzi pan, że szkoda go sprzedawać? Tak bardzo była do niego przywiązana...
- Mówiła panu o nim? - spytał Aldo, nie kryjąc zdziwienia.
We wzroku starego człowieka pojawiła się melancholia.
- Donna Izabela raczyła mi go pokazać pewnego wieczoru, który był chyba najpiękniejszym w moim życiu, gdyż ten gest zaufania upewnił mnie, że traktowany jestem jak prawdziwy przyjaciel. Równocześnie byłem zdruzgotany. Proszę sobie wyobrazić, że pańska matka właśnie sprzedała większość klejnotów, aby utrzymać pałac, i myśl o pozbyciu się tego rodzinnego cudeńka była dla niej bolesna.
- Sprzedała swoją biżuterię? - krzyknął Aldo przybity tą wiadomością.
- Owszem, i na dodatek to mnie, pomimo mojej odrazy do tego typu posunięć, przypadło dokonanie transakcji. Ale szafir Receswinthe'a*1 nadal do niej należy. Został panu przekazany w depozycie i ma go dostać pański najstarszy syn, jeśli Bóg da panu dzieci. Oto dlaczego powinien pan zastanowić się naprawdę poważnie nad moją propozycją.
- Po to, aby pozwolić wnukom jakiegoś szwajcarskiego bankiera, by zostały powiernikami ponadtysiącletniego królewskiego klejnotu?
- A dlaczego nie? Niech się pan tak nie zżyma! Pan, który kocha kamienie, musi wiedzieć, że Kledermann posiada wspaniałą kolekcję klejnotów, a wśród nich znajduje się kolia z ametystów, która należała do Katarzyny Wielkiej, szmaragd przywieziony z Meksyku przez Corteza i dwa diamenty Mazarina*2.
- Niech pan przestanie! Jeszcze mogłoby się okazać, że kolekcja ojca pociąga mnie bardziej niż posag jego córki. Zna pan moją pasję i pociąg do kamieni, które zawdzięczam poczciwemu panu Buteau. Ale nie uda się panu wpędzić mnie w zasadzkę. Na razie zapomnijmy o tym wszystkim i zjedzmy razem obiad.
- Nie, dziękuję. Czeka na mnie prokurator Alfonsi, lecz przyjdę chętnie innym razem skosztować potraw wyczarowanych przez Cecinę.
Notariusz wstał, uścisnął dłoń Morosiniemu, a następnie wraz z nim skierował się do drzwi biblioteki, przy których się zatrzymał.
- Niech mi pan obieca, że zastanowi się nad moją propozycją. Jest bardzo poważna.
- Nie wątpię i obiecuję, że o niej pomyślę... ale tylko po to, by zrobić panu przyjemność.
Kiedy Aldo został sam, zapalił papierosa, opierając się chęci nalania sobie jeszcze jednego kieliszka. Zazwyczaj nigdy nie pił i sam był zdziwiony tą nagłą pokusą. Być może było to spowodowane tym, że od powrotu został zbyt szybko przeniesiony z jednego świata do drugiego. Jeszcze wczoraj więzień, dzisiaj wracał do dawnego życia i dawnej osobowości. Tak bardzo pragnął znaleźć się pośród znajomego otoczenia i kochanych twarzy! Ledwo jednak zdołał wysiąść z pociągu, już musiał stawić czoło przyziemnym problemom życia codziennego. W głębi serca miał żal do mecenasa Massarii, że nie dał mu trochę więcej czasu, nawet jeśli jego wizyta była spowodowana wyłącznie względami przyjaźni.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Błękitna Gwiazda»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitna Gwiazda» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Błękitna Gwiazda» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.