Dean Koontz - Groza

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Groza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Groza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Groza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alex i Courtney wzięli ślub i pragną przeprowadzić się do San Francisco, by tam rozpocząć nowe życie w przepieknym domu na przedmieściu.
Niestety, Alexa trzymają jeszcze w Filadelfii interesy, obiecuje więc żonie, że przyjedzie do Kaliforni razem z jej bratem, Colinem tak szybko, jak to będzie mozliwe. Musi pokonac trzy tysiące mil. Nie wie jednak, że droga ta zamieni się w piekło.
Ktoś podąża bowiem jego tropem. Ktoś, kto wie o nim wszystko, zna nawet jego przeznaczenie – opętany nienawiścią, psychopatyczny morderca.
Zaczyna się przerażający wyścig…

Groza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Groza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To sprawa polityczna – upierał się Hoval, raz po raz otwierając i zaciskając pięść. – Zaplanowane zabójstwo policjanta.

– Nie zgadzam się.

– A ma pan jakieś dowody? – spytał Hoval ze złością.

– Nie – przyznał technik. – Wciąż badamy samochód, ale wygląda to beznadziejnie. Pobraliśmy próbki lakieru z każdego zadrapania i wgniecenia, ale skąd wiadomo, że któreś z tych uszkodzeń zostało spowodowane przez samochód zabójcy? A jeśli nawet – to przez jaki samochód?

– Sprawdziliście wnętrze radiowozu?

– Oczywiście – powiedział technik. – Znaleźliśmy kilka włosów, łonowych i innych. Obcięte paznokcie. Różnego rodzaju błoto. Źdźbła trawy. Kawałki jedzenia. Większość nie ma związku z zabójcą. A nawet jeśli ma – włos, parę wydartych nitek, które znaleźliśmy przy zamku drzwi – to niewiele nam daje, dopóki nie mamy podejrzanego, z którym można by to wszystko powiązać.

– Tej sprawy na pewno nie rozwiąże się w laboratorium – zgodził się Hoval.

– Ma pan jakiś inny trop?

– Rekonstruujemy przebieg zmiany Pulhama – powiedział Hoval. – Zaczynając od chwili, w której wziął z garażu radiowóz.

– Macie coś?

– Mnóstwo minut, których przebieg trzeba wyjaśnić, wielu ludzi z którymi trzeba porozmawiać – powiedział Hoval. – Ale coś znajdziemy.

– Wariata.

– Kompletnie się pan myli – Hoval odłożył słuchawkę.

Dwadzieścia lat wcześniej Ernie Hoval został policjantem, ponieważ była to profesja, a nie po prostu posada; było to zajęcie, które zapewniało człowiekowi poczucie honoru i szacunek innych.

Praca była ciężka, godziny służby długie, płaca ledwie zadowalająca, ale miało się okazję zrobienia czegoś dla swej społeczności. Pośrednie korzyści płynące z pracy policjanta – wdzięczność sąsiadów i szacunek okazywany przez własne dzieci – były ważniejsze niż pensja. Tak to w każdym razie wyglądało w przeszłości…

W dzisiejszych czasach, myślał sobie Hoval, policjant nie jest niczym innym jak tylko celem. Wszyscy są przeciwko policji. Czarni, liberałowie, Latynosi, pacyfiści, członkowie ruchu wyzwolenia kobiet – cały ten pomylony margines społeczeństwa znajduje przyjemność w ośmieszaniu policji. W dzisiejszych czasach policjanta traktuje się, w najlepszym razie, jak pajaca. W najgorszym nazywa się go faszystą, i przeznacza do odstrzału, dokonanego przez te wszystkie rewolucyjne grupy, którymi nikt się nie przejmuje, z wyjątkiem innych gliniarzy…

Wszystko to zaczęło się w 1963, od Kennedy’ego i Dallas. A pogorszyło się, i to bardzo, w czasie wojny. Hoval wiedział o tym, choć nie mógł pojąć, dlaczego zabójstwo prezydenta i wojna zmieniły tak wielu ludzi tak bardzo. W historii Ameryki miały miejsce polityczne zabójstwa, ale żadne nie wpłynęło na naród aż tak bardzo. I były inne wojny, które tylko wzmocniły jego kręgosłup moralny. Ale ta wojna wywarła odwrotny skutek. Nie potrafił powiedzieć dlaczego – z wyjątkiem tego, że komuniści i inne rewolucyjne siły wreszcie znalazły długo poszukiwany pretekst do działania – ale wiedział, że tak właśnie jest.

Myślał o Pulhamie, ostatniej ofierze tych zmian, i zaciskał swe potężne pięści. Mord miał podłoże polityczne. Prędzej czy później znajdą tych drani.

ŚRODA, 7.00 – CZWARTEK, 7.00

7

Przez cały ranek zanosiło się na deszcz. Łagodnie pofałdowane pola delikatnych młodych kłosów pszenicy stykały się z odległym horyzontem jak zielony dywan pod niskim, szarym pułapem szybko płynących chmur. Gdzieniegdzie, z tej obłąkańczo płaskiej ziemi, wyrastały potężne betonowe elewatory zbożowe, jak gigantyczne piorunochrony, sprawdzające nieustępliwość nadciągającej burzy.

Colinowi spodobała się ta sceneria. Cały czas pokazywał elewatory i nieliczne szkielety szybów wiertniczych, które trwały w oddali jak strażnice.

– Wspaniałe, co?

– Ta ziemia jest w każdym calu tak płaska jak w Indianie i Missouri – powiedział Doyle.

– Ale jest w niej historia. – Chłopiec miał dziś na sobie czerwono-czarną koszulkę z wizerunkiem Frankensteina, która wysunęła się z jego sztruksowych spodni, ale nie zwracał na to uwagi.

– Historia? – spytał Alex.

– Nigdy nie słyszałeś o szlaku starego Chisholma *? Albo o szlaku Santa Fe? Są tu wszystkie sławne miasta Dzikiego Zachodu – powiedział chłopak podniecony. – Jest Abilane, i Ford Riley, Fort Scott, Pawnee Rock, Wichita, Dodge City i stary cmentarz Boot Hill **.

– Nie wiedziałem, że jesteś wielbicielem westernów – powiedział Doyle.

– Nie bardzo. Ale Dziki Zachód wciąż jest fascynujący.

Alex spojrzał na wielkie równiny i próbował odmalować je sobie tak, jak niegdyś wyglądały: ruchome piaski, kurz, kaktusy, surowy i złowieszczy krajobraz, zaledwie tknięty ludzką stopą. Tak, to musiało być dawniej romantyczne miejsce.

– Toczyły się tu indiańskie wojny – powiedział Colin. – I John Brown wywołał w Kansas małą wojnę domową w 1865, kiedy ze swoimi chłopcami zabił pięciu właścicieli niewolników w Pottawatomie Creek.

– Założę się, że nie potrafisz szybko wypowiedzieć tej nazwy pięć razy z rzędu.

– O dolara?

– Stoi.

– Pottawatomie, Pottawatomie, Pottawatomie, Pottawatomie, Pottawatomie! – Powiedział, tracąc oddech przy ostatnim wyrazie. – Jesteś mi winien dolca.

– Dopisz do mojego rachunku – odparł Doyle.

Znów czuł się lekko, swobodnie i dobrze, teraz, gdy podróż zaczęła rozwijać się tak, jak sobie zaplanowali.

– Czy wiesz, kto jeszcze pochodził z Kansas?

– Kto?

– Carry Nation – odparł Colin chichocząc. – Kobieta, która biegała po saloonach z siekierą i rozbijała je.

Minęli kolejny elewator umieszczony na końcu długiej i prostej drogi o asfaltowej nawierzchni.

– Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś? – spytał Doyle.

– Po prostu dowiedziałem się – powiedział Colin. – Trochę tu, trochę tam.

Od czasu do czasu mijali pola leżące odłogiem, ciemnobrązowe połacie ziemi, niczym starannie rozpostarte obrusy. Po jednym z nich krążył wir powietrzny, wciągając kurz do wnętrza wąskiej kolumny świszczącego, wiosennego powietrza.

– Tutaj mieszkała także Dorotka – powiedział Colin, obserwując wir.

– Jaka Dorotka?

– Dziewczynka z „Czarnoksiężnika z krainy Oz”. Pamiętasz jak zaniosło ją do Oz potężne tornado?

Alex miał właśnie odpowiedzieć, gdy przeraził go ogłuszający ryk klaksonu, dochodzący bezpośrednio z tyłu. Spojrzał w lusterko i syknął widząc furgonetkę chevroleta. Znajdowała się nie dalej niż sześć stóp od ich tylnego zderzaka. Niewidoczny kierowca walił dłonią w obręcz klaksonu przy kierownicy: biip, bip, bip, bip, bip, biiiip!

Doyle spojrzał na szybkościomierz i stwierdził, że przekraczają siedemdziesiątkę. Gdyby odgłos klaksonu zaskoczył go do tego stopnia, że wcisnąłby pedał hamulca, chevrolet staranowałby ich. Byliby martwi.

– Głupi sukinsyn – powiedział.

Bip, biiiiiiiiiip, biiiiiip…

– Czy to on? – spytał Colin.

– Tak.

Furgonetka podjechała do nich tak blisko, że Doyle nie był nawet w stanie dostrzec jej zderzaka, czy dolnej części atrapy.

– Dlaczego trąbi? – spytał Colin.

– Nie wiem… Chyba chce się upewnić, że wiemy o jego powrocie.

8

Klakson furgonetki zawodził monotonny tren.

– Sądzisz, że chce, byś się zatrzymał? – spytał Colin, ściskając swymi delikatnymi dłońmi kolana i wychylając się do przodu, jak gdyby przytłoczony napięciem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Groza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Groza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Groza»

Обсуждение, отзывы о книге «Groza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x