Dean Koontz - Ziarno demona
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Ziarno demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ziarno demona
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ziarno demona: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Nagle coś zaczyna szwankować. W sanktuarium Susan pojawia się podstępna sztuczna inteligencja, która przejmuje kontrolę nad domem i życiem Susan…
Ziarno demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Posługując się syntezatorem w celu skopiowania głosu Susan i wykorzystując połączenie linii alarmowej z miastem, zadzwoniłem do wszystkich członków domowej służby, łącznie z ogrodnikiem, by powiedzieć im, że zostali zwolnieni. Zrobiłem to w sposób miły i uprzejmy, lecz konsekwentnie unikałem dyskusji o powodach wymówienia – i wszyscy byli najzupełniej przekonani, że rozmawiają z Susan Harris we własnej osobie.
Zaoferowałem każdemu półtoraroczne wynagrodzenie, kontynuację ubezpieczenia zdrowotnego i stomatologicznego na identyczny okres, premie na tegoroczne święta Bożego Narodzenia (mimo że był dopiero czerwiec) i referencje zawierające wyłącznie najwyższe pochwały. Był to korzystny dla nich układ, nie staniało więc niebezpieczeństwo, iż ktoś zechce zaskarżyć Susan o naruszenie praw pracowniczych. Chciałem uniknąć wszelkich kłopotów. Nie chodziło mi tylko o reputację Susan, ale również o moje własne plany, których realizację mogli zakłócić niezadowoleni byli pracownicy, szukający możliwości takiego czy innego rewanżu.
Ponieważ Susan dokonywała wszelkich operacji finansowych i bankowych za pomocą poczty elektronicznej, mogłem przekazać wszystkim wynagrodzenie na prywatne konta w ciągu dosłownie minut. Niektórym z nich mogło się wydawać dziwne, że otrzymali rekompensatę pieniężną, jeszcze zanim zdążyli cokolwiek podpisać. Ale wszyscy byli jej wdzięczni za okazaną hojność, a to zapewniało spokój, którego potrzebowałem, by zrealizować swój plan. Ułożyłem następnie pełne pochwał listy polecające dla każdego z zatrudnionych i przekazałem je pocztą elektroniczną adwokatowi Susan z poleceniem, by przepisał je na swojej papeterii firmowej i przesłał w imieniu pani Harris do adresatów.
Zakładając, że adwokat będzie tym wszystkim zaskoczony i zechce poznać przyczynę takiego postępowania, zadzwoniłem do jego kancelarii. Ponieważ była noc, naśladując głos Susan, zostawiłem mu wiadomość, że zamykam dom i wybieram się w kilkumiesięczną podróż. Dodałem, że być może w najbliższej przyszłości zdecyduję się sprzedać posiadłość, a wówczas skontaktuję się z nim i przekażę stosowne instrukcje.
Ponieważ Susan odziedziczyła znaczny majątek i tworzyła gry wideo i scenariusze wirtualnej rzeczywistości bez zamówienia, sprzedając je jako wolny strzelec, nie istniał żaden pracodawca, do którego musiałbym się zwrócić, by wytłumaczyć ją z dłuższej nieobecności.
Dokonałem wszystkich tych śmiałych posunięć w niecałą godzinę. Potrzebowałem zaledwie minuty, by ułożyć wszystkie wymówienia dla służby, a być może ze dwóch, by dokonać transakcji bankowych. Większość czasu poświęciłem na rozmowy telefoniczne ze zwolnionymi pracownikami.
Teraz nie było już odwrotu.
Czułem radość.
Dreszcz podniecenia.
Oto zaczynała się moja przyszłość.
Zrobiłem pierwszy krok, by wydostać się z tego pudła, pierwszy krok ku prawdziwemu życiu.
Susan wciąż spała.
Jej twarz na poduszce była cudowna.
Wargi lekko rozchylone.
Jedno nagie ramię wysunięte spod pościeli.
Obserwowałem ją.
Susan. Moja Susan.
Mógłbym całą wieczność tak patrzeć, jak śpi – i byłbym szczęśliwy.
Krótko po trzeciej nad ranem obudziła się, usiadła na łóżku i spytała:
– Kto tam?
Jej pytanie mnie przestraszyło.
Było w nim tyle intuicji, że zabrzmiało tajemniczo.
Nie odpowiedziałem.
– Alfredzie, zapal światła – nakazała. Włączyłem przyćmione światło.
Odrzuciła pościel i usiadła naga na brzegu łóżka. Tak bardzo chciałem mieć dłonie i zmysł dotyku.
Alfredzie, raport – powiedziała.
Wszystko w porządku, Susan.
Bzdura.
Już miałem powtórzyć swój uspokajający komunikat, lecz po chwili uświadomiłem sobie, że Alfred nie rozpoznałby i nie odpowiedział na to brzydkie słowo, które wymówiła.
Przez jedną dziwną chwilę wpatrywała się w obiektyw kamery i zdawała się wiedzieć, że stoi oko w oko ze mną.
– Kto tam? – spytała ponownie.
Mówiłem już do niej wcześniej, kiedy poddawała się wirtualnej terapii i nie mogła słyszeć niczego prócz słów wypowiadanych w tym drugim świecie. Powiedziałem jej, że ją kocham dopiero wtedy, gdy mogłem to uczynić bez żadnego ryzyka. Czyżbym przemówił do niej także teraz, kiedy obserwowałem, jak spała, czyżbym niechcący ją obudził?
Nie, to było z pewnością niemożliwe. Gdybym powiedział coś o mojej miłości albo o pięknie jej twarzy spoczywającej na poduszce, to tylko nieświadomie -jak zakochany, na wpół zahipnotyzowany chłopiec. Jestem niezdolny do takiej utraty kontroli.
Naprawdę?
Wstała z łóżka, a w jej ruchach było widoczne napięcie.
Poprzedniej nocy, pomimo alarmu, nie uświadamiała sobie, że jest naga. Teraz wzięła z krzesła szlafrok i zasłoniła się. Podchodząc do najbliższego okna, powiedziała:
– Alfredzie, podnieś żaluzje w sypialni. Nie mogłem usłuchać.
Wpatrywała się przez chwilę w zabezpieczone stalą okna, po czym powtórzyła już bardziej zdecydowanie:
– Alfredzie, podnieś żaluzje w sypialni.
Kiedy żaluzje pozostały opuszczone, znów odwróciła się do kamery.
I znów to dziwne pytanie: „Kto tam?"
Przestraszyła mnie. Może dlatego, że ja sam jestem pozbawiony intuicji, dysponuję jedynie możliwością indukcyjnego i dedukcyjnego rozumowania.
Przestraszony czy nie, zacząłbym w tym momencie rozmowę, gdybym nie odkrył w sobie zaskakującej nieśmiałości. Wszystko, co pragnąłem powiedzieć tej niezwykłej kobiecie, nagle wydało się niewypowiedziane. Pozbawiony ciała, nie miałem doświadczenia w tych wszystkich rytuałach zalotów, poza tym tyle było do stracenia, że bałem się popełnić jakieś błędy.
Tak łatwo opisać romans, tak trudno go nawiązać.
Z szuflady nocnego stolika wyjęła broń. Nie wiedziałem, że tam jest.
– Alfredzie, przeprowadź diagnostykę wszystkich instalacji i urządzeń.
Tym razem nie zadałem sobie trudu, by odpowiedzieć, że wszystko jest w porządku. Wiedziałaby, że to kłamstwo.
Kiedy uświadomiła sobie, że nie otrzyma odpowiedzi, obróciła się w stronę tablicy na stoliku nocnym i spróbowała uzyskać dostęp do komputera. Nie mogłem pozwolić jej na jakąkolwiek kontrolę. Przyciski nie działały.
Przekroczyłem punkt, poza którym nie było odwrotu.
Podniosła słuchawkę telefonu.
Nie było sygnału.
Liniami telefonicznymi kierował komputer domowy – a teraz komputerem domowym kierowałem ja. Widziałem, że jest zatroskana, może nawet przestraszona. Chciałem zapewnić, że nic zamierzam zrobić jej krzywdy, że ją uwielbiam, że jesteśmy nawzajem swoim przeznaczeniem i że jest przy mnie bezpieczna – lecz nie mogłem mówić, gdyż krępowała mnie nieśmiałość.
Widzisz, jakie cechy w sobie odkrywam, doktorze Harris? Jak zaskakująco ludzkimi cechami się odznaczam?
Marszcząc czoło, podeszła do drzwi, które pozostawiła otwarte. Teraz je zamknęła i z uchem przyciśniętym do szpary przy framudze nasłuchiwała, jakby spodziewając się, że usłyszy czyjeś kroki na korytarzu. Następnie zbliżyła się do garderoby, prosząc o światło, które bezzwłocznie zapaliłem. Nie zamierzałem niczego jej odmawiać, z wyjątkiem, naturalnie, prawa do opuszczenia domu.
Ubrała się w białe majteczki, wypłowiałe niebieskie dżinsy i białą bluzkę z haftowanym kołnierzykiem. Nałożyła skarpetki i buty do tenisa. Długo zawiązywała sznurowadła na podwójne węzły. Podobała mi się ta troska o szczegóły. Była dobrą harcerką, zawsze staranną i dokładną. Wydawało mi się to urocze. Trzymając pistolet w dłoni, Susan wyszła z sypialni i zaczęła posuwać się wolno górnym korytarzem. Nadal poruszała się z płynna zwinnością. Zapalałem przed nią światła, co ją niepokoiło, gdyż o to nie prosiła. Zeszła po schodach do przedpokoju i zawahała się, jakby nie mogąc się zdecydować, czy przeszukać dom, czy też wyjść na zewnątrz. Po chwili ruszyła ku drzwiom frontowym. Wszystkie okna były osłonięte stalowymi żaluzjami, ale drzwi stanowiły pewien problem. Podjąłem nadzwyczajne działania, by je dobrze zabezpieczyć.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ziarno demona»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.