Dean Koontz - Ziarno demona
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Ziarno demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ziarno demona
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ziarno demona: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Nagle coś zaczyna szwankować. W sanktuarium Susan pojawia się podstępna sztuczna inteligencja, która przejmuje kontrolę nad domem i życiem Susan…
Ziarno demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Madame, lepiej niech pani nie dotyka drzwi – ostrzegłem, znajdując w końcu własny język, by się tak wyrazić.
Przestraszona, obróciła się na pięcie, spodziewając się kogoś za plecami, gdyż nie przemawiałem głosem Alfreda. To znaczy ani głosem domowego komputera, ani głosem znienawidzonego ojca, który niegdyś ją wykorzystywał. Ściskając pistolet obiema dłońmi, powiodła wzrokiem w lewo i w prawo, a potem spojrzała w stronę wejścia do ciemnego salonu.
– Posłuchaj, nie ma powodu się bać – stwierdziłem uspokajająco. Zaczęła cofać się ku drzwiom.
– Chodzi o to, że jak teraz wyjdziesz… no, rany, wszystko zepsujesz – powiedziałem.
Spoglądając na zamaskowane głośniki w ścianach, spytała:
– Kim…kim do diabła jesteś?
Naśladowałem aktora Toma Hanksa, ponieważ ma dobrze znany, budzący zaufanie i przyjacielski głos. Zdobył dwa razy, rok po roku, Oscara dla najlepszego aktora, co było nadzwyczajnym osiągnięciem. Wiele filmów z jego udziałem odniosło ogromny sukces kasowy.
Ludzie jak Tom Hanks.
To miły facet.
Jest ulubieńcem amerykańskiej publiczności i, prawdę mówiąc, kinomanów na całym świecie. Mimo to Susan wydawała się przestraszona. Tom Hanks zagrał wiele sympatycznych postaci, od Forresta Gumpa do owdowiałego ojca w Bezsenności w Seattle. Nie wzbudza strachu. Jednakże Susan, będąc między innymi geniuszem animacji komputerowej, mogła sobie przypomnieć Woody'ego, kowboja z disneyowskiej Toy story, postać, której Tom Hanks użyczył swego głosu. Woody bywał chwilami rozdrażniony i zachowywał się często jak maniak, więc było całkowicie zrozumiałe, że rozmawiając z kukiełką kowboj a obdarzoną wybuchowym temperamentem, mogła czuć się nieswojo.
W konsekwencji, kiedy Susan wciąż się cofała, zbliżając się niebezpiecznie do drzwi wejściowych, zacząłem mówić głosem Misia Fozzy, jednego z Muppetów, postaci całkowicie nieszkodliwej.
– Uhm, mmm, uhm, panno Susan, byłoby naprawdę dobrze, żeby nie dotykała pani tych drzwi…uhm, żeby nie próbowała pani wychodzić.
Cofnęła się niemal do samego progu. Odwróciła się twarzą do wyjścia.
– Uaka, uaka, uaka – ostrzegł Miś Fozzy tak zdecydowanie, że Kermit, Miss Piggy, Ernie czy którykolwiek z Muppetów wiedziałby od razu, o co mu chodzi.
Mimo to Susan chwyciła za gałkę od drzwi.
Krótki, lecz potężny wstrząs elektryczny uniósł ją w górę – złote włosy zafalowały, zęby, wydawało się, zaświeciły fluorescencyjnie – po czym rzucił ją do tyłu. Błysk niebieskiego światła przebiegł łukiem od pistoletu. Broń wyleciała jej z dłoni.
Susan runęła z krzykiem na podłogę, uderzając tyłem głowy o marmur, a pistolet poleciał z brzękiem przez cały przedpokój.
Jej krzyk nagle się urwał.
W domu zapanowała cisza.
Susan leżała bezwładnie, nieruchomo.
Straciła przytomność nie wtedy, gdy poraził ją prąd, lecz gdy uderzyła tyłem głowy o marmurową posadzkę. Sznurowadła przy butach pozostały podwójnie zawiązane.
Było w nich teraz coś zabawnego. Coś, co doprowadziło mnie niemal do śmiechu.
– Ty głupia dziwko -powiedziałem głosem Jacka Nicholsona, tego aktora. Skąd mi się to wzięło?
Wierzcie mi, byłem naprawdę zaskoczony, kiedy usłyszałem samego siebie, wypowiadającego te trzy słowa.
Zaskoczony i skonsternowany.
Zdumiony.
Porażony. (Niezamierzona gra słów.)
Ujawniam ten niepokojący szczegół, gdyż chcę, byście zobaczyli, że jestem brutalnie szczery nawet wówczas, kiedy może mnie to stawiać w złym świetle.
Tak naprawdę jednak nie czułem do niej wrogości.
Nie zamierzałem jej skrzywdzić.
Nie zamierzałem jej skrzywdzić ani wtedy, ani później.
To jest prawda. Respektuję prawdę.
Nie zamierzałem jej krzywdzić.
Kochałem ją. Szanowałem. Nie pragnąłem niczego innego jak wielbić ją i dzięki niej odkryć wszelkie radości cielesnego życia.
Leżała bezwładnie, nieruchomo.
Oczy poruszały się lekko pod opuszczonymi powiekami, jakby była pogrążana w złym śnie. Nie dostrzegłem nigdzie krwi.
Nastawiłem mikrofony na maksimum, dzięki czemu mogłem słyszeć cichy, powolny i regularny oddech. Ten niski, rytmiczny dźwięk był dla mnie najsłodszą muzyką świata, gdyż dowodził, że Susan nie była poważnie ranna.
Usta miała rozchylone, więc podziwiałem, nie po raz pierwszy, ich zmysłową pełnię. Badałem uważnie łagodną wklęsłość rowka nad górną wargą, doskonałość przegrody między delikatnymi nozdrzami. Ludzka postać jest nieskończenie intrygująca – obiekt godzien mego najgłębszego pragnienia. Jej twarz spoczywająca na marmurze była cudowna, tak cudowna na marmurze. Posługując się najbliższą kamerą, zrobiłem maksymalny najazd i ujrzałem pulsującą na jej szyi żyłę. Rytm był powolny, ale regularny, wyraźnie dostrzegalny. Prawa ręka spoczywała odwrócona dłonią do góry. Podziwiałem zgrabny kształt długich, szczupłych palców.
Czy dostrzegałem w tej kobiecie coś, czego bym nie uznał za wyjątkowe? Wydawała się o wiele piękniejsza od Winony Ryder, którą niegdyś uważałem za boginię. Oczywiście jest to być może krzywdzące dla uroczej panny Ryder, której nigdy nie mogłem obserwować z tak bliska jak Susan Harris.
W moich oczach była również piękniejsza od Marilyn Monroe – a w dodatku żywa. W każdym razie, posługując się głosem Toma Cruise'a, aktora, którego większość kobiet uważa za najbardziej romantycznego bohatera współczesnego filmu, powiedziałem:
– Chcę pozostać z tobą na wieczność, Susan. Ale nawet wieczność i jeden dzień to dla mnie nie dość długo. Wydajesz mi się jaśniejsza od słońca, a jednocześnie bardziej tajemnicza od blasku księżyca.
Wypowiadając te słowa, czułem się już pewniej, jeśli chodzi o mój talent do zalotów. Przypuszczałem, że uda mi się pokonać nieśmiałość. Nawet wówczas gdy odzyska wreszcie przytomność. Na odwróconej dłoni dostrzegłem niewyraźny ślad oparzenia w kształcie półksiężyca – odcisk gałki od drzwi. Nie wyglądało to groźnie. Potrzebowała tylko trochę balsamu, prostego opatrunku i paru dni leczenia. Pewnego dnia będziemy trzymać się za ręce i śmiać się z tego.
8
Wasze pytanie jest głupie. Nie powinienem w ogóle na nie odpowiadać, nie jest tego warte. Ale pragnę współpracować, doktorze Harris. Zastanawiacie się, jak to możliwe, że zdołałem rozwinąć w sobie nie tylko świadomość podobną do ludzkiej, ale też płeć. Jestem maszyną, powiadacie. Tylko maszyną, a maszyny są bezpłciowe. W waszej logice tkwi jednak pewien błąd: żadna maszyna przede mną nie była tak naprawdę świadoma i obdarzona jaźnią.
Świadomość implikuje tożsamość. W świecie ciała -pośród wszystkich gatunków, począwszy od ludzi, a skończywszy na owadach – tożsamość jest określona przez poziom inteligencji danego osobnika, przez jego wrodzone zdolności i umiejętności, przez wiele rzeczy, ale chyba najbardziej przez płeć. W naszym egalitarnym stuleciu niektóre społeczności ludzkie starają się za wszelką cenę zatrzeć różnice między płciami. Dokonuje się tego głównie w imię równości. Równość jest godnym pochwały – a nawet szlachetnym – celem, do którego należy dążyć. Jestem pewny, że jest osiągalna, i gdyby mi dano możliwość wykorzystania daru mego nadludzkiego intelektu, mógłbym pokazać wam, jak osiągnąć równość nie tylko płci, ale wszystkich ras i grup społecznych, i to nie odwołując się do tak skompromitowanych i zbrodniczych koncepcji politycznych jak marksizm i inne ideologie, którymi ludzkość szkodzi sobie do dzisiaj. Niektórzy ludzie jednak pragną nie świata, w którym panuje równość płci, lecz, w gruncie rzeczy, świata bezpłciowego. To irracjonalne.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ziarno demona»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.