• Пожаловаться

Dean Koontz: Ziarno demona

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz: Ziarno demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Ужасы и Мистика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Dean Koontz Ziarno demona

Ziarno demona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Susan Harris mieszka w luksusowej, doskonale strzeżonej posiadłości. Wszystkimi czynnościami kieruje automatycznie supernowoczesny komputer, a elektroniczny system zabezpieczeń zapewnia absolutną ochronę. Nagle coś zaczyna szwankować. W sanktuarium Susan pojawia się podstępna sztuczna inteligencja, która przejmuje kontrolę nad domem i życiem Susan…

Dean Koontz: другие книги автора


Кто написал Ziarno demona? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Ziarno demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Teraz. Patrz.

Przestała krzyczeć. Zamilkła.

Bez tchu. Brakło jej tchu.

Jej niezwykłe niebieskoszare oczy nigdy nie były piękniejsze. Obserwowałem ją, śledząc jednocześnie wydarzenia rozgrywające się przed domem. Fritz Arling, który na widok Shenka zareagował błyskawicznie, teraz otworzył gwałtownym ruchem skórzany neseser i chwycił kluczyki od samochodu.

– Patrz – zwróciłem się do Susan. – Patrz. Patrz.

Jej szeroko otwarte oczy. Takie niebieskie. Takie szare. Takie czyste jak deszcz. Shenk walnął tasakiem w drzwi od strony pasażera. W dzikim zapale wywijał wściekle ramieniem, i zamiast w okno, trafił w słupek. W ciepłym letnim powietrzu rozległ się twardy zgrzyt metalu uderzającego o metal. Dźwięcząc niczym dzwon, tasak wysunął się z dłoni Shenka i upadł na podjazd. Arlingowi drżały dłonie, ale zdołał wsunąć kluczyk do stacyjki. Wrzeszcząc z wściekłości, Shenk podniósł tasak. Silnik hondy ożył z warkotem. Shenk, którego ponurą twarz wykrzywiał grymas wściekłości, ponownie zamachnął się tasakiem. Niewiarygodne – stalowe ostrze ześlizgnęło się z szyby. Szkło było zarysowane, lecz nie rozbite. Susan zamrugała. Może poczuła przypływ nadziei.

Arling zwolnił gorączkowym ruchem ręczny hamulec i wrzucił bieg…

…kiedy Shenk wziął następny zamach.

Tasak uderzył we właściwym miejscu. Okno w drzwiach pasażera eksplodowało z głośnym trzaskiem, przypominającym wystrzał z broni palnej, a kawałki hartowanego szkła zasypały wnętrze wozu. Z pobliskiego fikusa wzbiło się w górę stadko przestraszonych wróbli. Niebo rozbrzmiało łopotem skrzydeł. Arling wcisnął pedał gazu i honda skoczyła do tyłu. Przez omyłkę wrzucił wsteczny bieg. Powinien był cały czas jechać. Powinien był cofać się tak szybko, jak to było możliwe, aż do samego końca długiego podjazdu. Nawet gdyby musiał prowadzić, patrząc do tyłu przez ramię, by nie uderzyć w gruby pień którejś ze starych palm po obu stronach drogi, i tak poruszałby się znacznie prędzej niż Shenk. Gdyby walnął tyłem wozu w bramę, nawet z dużą szybkością, pewnie by się przez nią nie przebił, gdyż była to potężna, wykuta z żelaza zapora, ale wygiąłby ją i może nawet częściowo otworzył. Mógłby wówczas wyskoczyć z samochodu i przecisnąć się przez szczelinę między skrzydłami bramy, mógłby wydostać się na ulicę. A tam, wzywając pomocy, byłby już bezpieczny. Powinien cały czas jechać. Jednak Arling, kiedy honda szarpnęła do tyłu, wystraszył się i wcisnął pedał hamulca. Opony zajęczały na brukowanym podjeździe. Arling manipulował przy dźwigni zmiany biegów. Oczy Susan szeroko otwarte. Tak szeroko. Bez tchu, łapała oddech. Piękna w swym przerażeniu. Kiedy wóz zatrzymał się gwałtownie, Enos Shenk rzucił się na roztrzaskaną szybę. Uderzył ciałem w karoserię, nie troszcząc się o własne bezpieczeństwo. Uczepił się drzwi. Arling znów wcisnął pedał gazu. Honda skoczyła do przodu. Przytrzymując się drzwi, sięgając przez rozbite okno prawym ramieniem, piszcząc jak podekscytowane dziecko, Shenk machał tasakiem.

Chybił.

Arling musiał być religijnym człowiekiem. Słyszałem przez mikrofony kierunkowe, stanowiące część zewnętrznego systemu bezpieczeństwa, jak powtarza: „Boże, Boże, proszę, Boże, nie, Boże". Honda nabierała szybkości. Posługiwałem się jedną, dwiema, trzema kamerami – najazd, plan ogólny, panorama, zmienne kąty widzenia, znów zbliżenie – by podążać za samochodem, który zawracał, i ukazywać Susan jak najwięcej szczegółów. Wciąż uczepiony mocno wozu, odpychając się od bruku stopami i piszcząc, Shenk machnął tasakiem i znów chybił. Arling, ogarnięty paniką, cofnął się gwałtownie przed połyskującym ostrzem, które zatoczyło w powietrzu łuk. Samochód zboczył z wybrukowanej nawierzchni i jedno z kół zaryło się w grządce czerwonych i liliowych niecierpków. Arling szarpnął kierownicą w prawo i wyprowadził hondę z powrotem na podjazd, w ostatniej chwili unikając zderzenia z palmą.

Shenk znów machnął tasakiem. Tym razem ostrze dosięgło celu. Jeden z palców Arlinga został odcięty. Najazd kamerą. Przednia szyba zbryzgana krwią. Czerwona jak płatki niecierpków. Arling krzyknął. Susan również krzyknęła. Shenk roześmiał się. Odjazd kamery. Honda wymknęła się spod kontroli. Panorama. Opony zaryły się w następnej grządce. Spod kół wystrzeliły kwiaty i poszarpane liście. Końcówka ogrodowego spryskiwacza drgnęła. W czerwcowe niebo wytrysnął na wysokość pięciu metrów gejzer wody. Kamera w górę. Srebrna woda chlustała wysoko, migocząc w słońcu niczym fontanna płynnego złota. Natychmiast wyłączyłem system nawadniania. Połyskujący gejzer skurczył się jak składany teleskop. Zniknął. Ostatnia zima była deszczowa. Jednak Kalifornia co jakiś czas przeżywa susze. Nie powinno się marnować wody. Kamera w dół. Panorama. Honda uderzyła w jedną z palm. Shenka odrzuciło od wozu. Potoczył się po kamiennym podjeździe. Tasak wysunął mu się z dłoni. Poleciał z brzękiem po płytach. Dysząc, sycząc z bólu, wydając dziwne, niezrozumiałe odgłosy rozpaczy, ściskając zdrową ręką zranioną dłoń, Arling pchnął ramieniem drzwi po swojej stronie i wygramolił się z samochodu. Shenk, ogłuszony, próbował się podnieść na kolana. Arling potknął się. Niemal upadł. Zdołał jednak utrzymać równowagę. Shenk, z którego gardła dobywał się świst, starał się złapać oddech. Arling niepewnym krokiem oddalał się od wozu. Myślałem, że starszy człowiek idzie po tasak. Najwidoczniej jednak nie wiedział, że broń wypadła Shenkowi z dłoni, poza tym za żadne skarby świata nie chciał znaleźć się po drugiej stronie hondy, tam gdzie leżał jego prześladowca. Shenk, wciąż na kolanach, podpierając się rękami, zwiesił głowę jak zbity pies i potrząsnął nią. Jego wzrok odzyskał ostrość. Arling ruszył biegiem. Na oślep. Shenk uniósł wzrok, a jego przekrwione oczy skupiły spojrzenie na broni.

– Dziecinko – powiedział, jakby zwracał się do tasaka.

Ruszył na czworakach przed siebie.

– Dziecinko.

Ujął tasak za trzonek.

– Dziecinko, dziecinko.

Słaby z bólu i upływu krwi, Arling zdążył zrobić dziesięć, dwadzieścia chwiejnych kroków, nim się zorientował, że zmierza w stronę domu. Przystanął i odwrócił się na pięcie, mrugając przez łzy i szukając wzrokiem bramy. Shenk, odzyskawszy broń, dostał nowy zastrzyk energii. Zerwał się na równe nogi. Kiedy Arling ruszył ku bramie, zaszedł mu drogę. Zdawało się, że Susan, obserwując wszystko ze swego łóżka, zaraziła się wiarą Fritza Arlinga. Nie znałem wcześniej jej przekonań religijnych, lecz teraz słyszałem, jak powtarza monotonnie: „Proszę, Boże, dobry Boże, nie, proszę, Jezu, Jezu, nie…"

I, ach, te jej oczy. Jej oczy. Promienne oczy. Dwa głębokie, migotliwe rozlewiska niesamowitego i pięknego światła w mrocznej sypialni. Na zewnątrz zaś, w końcówce gry, Arling zwrócił się w lewo, a Shenk zastąpił mu drogę. Ten sam ruch w prawo, i Shenk znów zastąpił mu drogę. Arling próbował zwieść przeciwnika, ale Shenk nie dal się wyprowadzić w pole. Nie mając dokąd uciekać, Arling wycofał się, na frontowy ganek. Drzwi były otwarte, tak jak je pozostawił Shenk. Wciąż żywiąc nadzieję, że się uratuje, Arling przeskoczył próg i zatrzasnął za sobą drzwi. Próbował je zamknąć. Nie pozwoliłem mu na to. Kiedy się zorientował, że zasuwka jest unieruchomiona, przytrzymał drzwi całym ciężarem ciała, opierając się o nie plecami. To jednak nie mogło powstrzymać Shenka. Wtargnął do środka. Arling poleciał w kierunku schodów, aż zatrzymał się na słupku balustrady. Shenk zatrzasnął drzwi wejściowe, a ja przesunąłem zasuwę. Szczerząc zęby i ważąc tasak w dłoni, Shenk zbliżał się do starszego człowieka. – Dziecinka zagra muzyczkę. Mała dziecinka zagra sobie mokrą muzyczkę-powiedział. Teraz potrzebowałem tylko jednej kamery, by przekazać Susan pełną relację wydarzeń. Shenk zbliżył się na jakieś dwa metry do Arlinga. Kim jesteś? – spytał starszy mężczyzna. Zagraj mi mokrą muzyczkę – powiedział Shenk, nie do Arlinga, tylko do siebie albo do tasaka. Doprawdy dziwną istotą był ten człowiek. Chwilami nieprzeniknioną. O wiele bardziej złożoną, niż ktoś mógłby podejrzewać. Posługując się kamerą w przedpokoju, robiłem powolny najazd do planu średniego.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno demona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Susan Donovan: Take a Chance On Me
Take a Chance On Me
Susan Donovan
Susan Mallery: Only Yours
Only Yours
Susan Mallery
Susan Mallery: Only His
Only His
Susan Mallery
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Dean Koontz
Susan Anderson: No More Brothers
No More Brothers
Susan Anderson
Susan Shelley: Tackled
Tackled
Susan Shelley
Отзывы о книге «Ziarno demona»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.