• Пожаловаться

Dean Koontz: Grom

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz: Grom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Ужасы и Мистика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Dean Koontz Grom

Grom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Grom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

GROM… …uderza po raz pierwszy. Laura Shane przychodzi na świat. Odtąd potężne siły będą rządzić jej losem. GROM… …uderza po raz drugi, przynosząc ze sobą zniszczenie. Groza wdziera się coraz głębiej w jej życie. Tajemnicze fatum zmienia jej przeznaczenie. GROM… …uderza raz jeszcze, druzgocząc straszliwie dotychczasowy świat. Otwiera się przed nią nowe życie, pełne niebezpieczeństw i nieznanej grozy. Ale to dopiero początek…

Dean Koontz: другие книги автора


Кто написал Grom? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Grom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Grom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wie pan, gdzie tkwi pański problem, doktorze?

– No, może pan mi to powie.

– Pańskim problemem jest to, że nigdy nie musiał pan o nic walczyć i że nigdy nie spotkał się pan z przeciwnościami. Pana ojcu dobrze się powodziło, więc miał pan to, co chciał. Chodził pan do najlepszych szkół. I choć praktyka rozwijała się nieźle, nigdy nie potrzebował pan pieniędzy – odziedziczył pan spadek. Więc kiedy Lenny zaraził się Heine-Medina, nie potrafił pan sobie poradzić z przeciwnikiem, bo nigdy z taką sytuacją nie miał pan do czynienia. Nie był pan zaszczepiony, a więc i nie uodporniony – i wpadł pan w prawdziwą rozpacz.

Podnosząc głowę i mrugając, aż wzrok mu się przejaśnił, Markwell powiedział:

– Nie mogę się w tym połapać.

– Dzięki tym wszystkim cierpieniom czegoś się pan nauczył, doktorze Markwell, i jeśli tylko będzie pan tak długo trzeźwy, żeby nie uciekać się do wykrętów, może zdoła pan wrócić na właściwą drogę. Ciągle ma pan jeszcze wątłą szansę na odkupienie swoich błędów.

– Może nie pragnę samoodkupienia.

– Obawiam się, że to może być prawda. Myślę, że boi się pan umrzeć, ale nie wiem, czy ma pan wystarczająco dużo sił, żeby żyć.

Oddech lekarza był gorzki od miętówek i od whisky. Miał sucho w ustach i zesztywniały język. Marzył o kieliszku.

Bez przekonania spróbował poruszyć rękoma przywiązanymi do krzesła. W końcu, czując wstręt do tonu samoużalania się we własnym głosie, ale nie mogąc zdobyć się na zachowanie godności, spytał:

– Czego pan ode mnie chce?

– Chcę powstrzymać pana przed udaniem się dziś w nocy do szpitala. Chcę mieć tę cholerną pewność, że nie będzie pan przyjmował dziecka Janet Shane. Stał się pan rzeźnikiem, potencjalnym zabójcą i trzeba pana na czas powstrzymać.

Markwell oblizał suche wargi.

– Ciągle nie wiem, kim pan jest.

– I nigdy się pan nie dowie, doktorze. Nigdy się pan nie dowie.


* * *

Bob Shane nigdy jeszcze tak się nie bał. Powstrzymywał się od płaczu z przesądnej wiary, że otwarte okazanie lęku byłoby kuszeniem losu i sprowadziłoby śmierć na Janet i dziecko…

Pochylił się na krześle, skłonił jeszcze bardziej głowę i modlił się w milczeniu: „Panie Boże, Janet mogła trafić na lepszego ode mnie. Ona jest śliczna, a ja prościuch. Jestem tylko właścicielem małego narożnego sklepu, który nigdy nie będzie miał dużych obrotów, ale ona mnie kocha. Panie, ona jest taka dobra, uczciwa, skromna… nie zasługuje na to, żeby umrzeć. Może Ty zapragnąłeś wziąć ją do siebie, bo już w swojej dobroci dojrzała do nieba. Ale ja jeszcze nie dojrzałem i bez jej pomocy nigdy nie stanę się lepszy”.

Jedno ze skrzydeł poczekalni otwarło się.

Bob podniósł głowę.

Doktorzy Carlson i Yamatta wkroczyli w swoich zielonych szpitalnych fartuchach.

Ich widok tak wystraszył Boba, że powoli wstał z krzesła.

Oczy Yamatty były jeszcze smutniejsze niż zwykle.

Carlson był wysokim, dostojnie wyglądającym mężczyzną, któremu udawało się zachować godną postawę nawet w obwisłym, szpitalnym stroju.

– Panie Shane… przykro mi. Przykro mi… ale pańska żona zmarła podczas porodu.

Bob stał bez ruchu, tak jakby te straszne słowa zmieniły go w kamień. Z tego, co mówił Carlson, docierały do niego tylko strzępy:

– …poważne kłopoty z pracą macicy… jedna z tych kobiet, których budowa w istocie wyklucza poród. Nigdy nie powinna zajść w ciążę. Przykro mi… tak żałuję… wszystko, na co było nas stać… ale dziecko…

Słowo „dziecko” wytrąciło Boba z paraliżu. Zrobił chwiejny krok w kierunku Carlsona.

– Co pan powiedział o dziecku?

– To dziewczynka – powiedział Carlson. – Zdrowa, mała dziewczynka.

Jeszcze przed chwilą Bob myślał, że wszystko stracone. Teraz wpatrywał się w Carlsona, myśląc z kiełkującą nadzieją, że jakaś część Janet nie umarła i że jednak nie został całkowicie sam na świecie.

– Naprawdę? Dziewczynka?

– Tak – powiedział Carlson. – Wyjątkowo śliczne maleństwo. Urodziła się z gęstą ciemnobrązową czuprynką.

Patrząc na Yamattę Bob odezwał się.

– Moje dziecko żyje.

– Tak – powiedział Yamatta. Wyrazisty uśmiech szybko przemknął mu po twarzy. – I zawdzięcza pan to doktorowi Carlsonowi. Obawiam się, że pani Shane nie miała żadnych szans. W mniej doświadczonych rękach dziecko również mogłoby nie przeżyć.

Bob odwrócił się do Carlsona, ciągle lękając się uwierzyć w to, czego się dowiedział.

– Moje… dziecko żyje i to jest jakaś pociecha, prawda?

Lekarze stali w dziwnym milczeniu. Potem Yamatta położył dłoń na ramieniu Boba Shane. Jakby czuł, że taki kontakt z drugim człowiekiem przyniesie tamtemu pocieszenie.

Bob był o pięć cali wyższy i o czterdzieści funtów cięższy niż filigranowy lekarz. Ale to on potrzebował wsparcia. Płakał, złamany smutkiem, a Yamatta obejmował go.


* * *

Obcy pozostał z Markwellem jeszcze przez godzinę, ale teraz już się nie odzywał i nie odpowiadał na żadne z jego pytań. Leżał na łóżku, wpatrując się w sufit, tak pogrążony we własnych myślach, że prawie się nie poruszał.

Lekarz, w miarę jak trzeźwiał, czuł, że narasta w nim pulsujący ból głowy. Jego pijackie ciągi zwykle zaczynały się od użalania nad sobą, a kac powodował, że z kolei sięgał po kieliszek.

W końcu napastnik spojrzał na zegarek.

– Wpół do dwunastej. Muszę iść.

Wstał z łóżka, podszedł do krzesła i znowu wyciągnął spod płaszcza nóż.

Markwell zesztywniał.

– Nadetnę trochę pańskie więzy, doktorze. Jeśli powalczy pan z nimi przez jakieś pół godziny, będzie mógł się pan uwolnić. A mnie starczy czasu na wydostanie się stąd.

Mężczyzna stanął za krzesłem i przystąpił do pracy. Pomimo jego słów Markwell oczekiwał, że ostrze wbije mu się między żebra.

Ale po niespełna minucie obcy odłożył nóż i podszedł do drzwi sypialni.

– Naprawdę ma pan szansę na samoodkupienie, doktorze. Chyba że jest pan na to za słaby, ale miejmy nadzieję, że się mylę.

I wyszedł.

Przez dziesięć minut, w czasie których Markwell usiłował się uwolnić, od czasu do czasu dochodziły go z dołu jakieś hałasy. Oczywiście, napastnik szukał kosztowności. Chociaż wydawał się tak tajemniczy, chyba był tylko włamywaczem o dziwacznym modus operandi.

Dwadzieścia minut po północy Markwell w końcu uwolnił się. Przeguby, boleśnie poobcierane, krwawiły. Chociaż od pół godziny z parteru nie dobiegały żadne dźwięki, wyjął pistolet z szafki przy łóżku i ostrożnie zszedł po schodach. Wchodząc do części domu służącej mu jako biuro przypuszczał, że zastanie apteczkę ogołoconą ze środków narkotycznych, ale zawartość żadnej z dwóch wysokich białych szafek nie była naruszona.

Pospieszył do gabinetu, spodziewając się, że marnie zabezpieczony sejf ścienny będzie otwarty. Był nietknięty.

Zbity z tropu już zamierzał wyjść, kiedy dojrzał puste butelki. Szkła po whisky, ginie, tequili i wódce piętrzyły się w barowym zlewie. Napastnik zatrzymał się tylko po to, żeby odnaleźć i wylać alkohole.

Do barowego lustra był przyklejony krótki list. Napastnik zostawił wiadomość napisaną wyraźnymi, drukowanymi literami.

Читать дальше

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Grom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Grom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Dean Koontz: Groza
Groza
Dean Koontz
Dean Koontz: Łzy Smoka
Łzy Smoka
Dean Koontz
Макс Лукадо: Нежный гром
Нежный гром
Макс Лукадо
Геннадий Мельников: Гром и молния
Гром и молния
Геннадий Мельников
Отзывы о книге «Grom»

Обсуждение, отзывы о книге «Grom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.