Ben Bova - Saturn

Здесь есть возможность читать онлайн «Ben Bova - Saturn» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: Solaris, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Saturn: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Saturn»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Saturn — fascynująca i tajemnicza planeta z wielkimi pierścieniami i księżycami, z których Tytan jest najprawdopodobniej obdarzony życiem. Wreszcie możliwe jest zbadanie Saturna i nie będzie to zwykły lot załogowy, a wyprawa jakiej dotąd nie było. Wielki habitat „Goddard” to olbrzymi statek, samowystarczalna arka z dziesięcioma tysiącami ludzi na pokładzie. Naukowcami, dysydentami i ludźmi niepokornymi, którym nie podobają się rządy religijnych fanatyków na Ziemi. Płonne są jednak ich nadzieje, że Nowa Moralność czy inni fanatycy nie zechcą mieć kontroli nad habitatem. A wśród uczestników wyprawy jest siostra Pancho Lane, szefowej Astro Corp, i laureatka Nobla za osiągnięcia w dziedzinie nanotechnologii — Kris Cardenas.

Saturn — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Saturn», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oboje mieli na sobie czarne bluzy i spodnie, przez co odróżniali się na tle białych budynków wioski jak kleksy atramentu na świeżym śniegu.

Uśmiechnęła się pod nosem. Zgubię tę parę klaunów, jak tylko znajdę się w tunelu.

Nie zauważyła trzeciego ochroniarza, który szedł przed nią. Ale on mógł ją śledzić bez problemu. Wszystkie ubrania Holly spryskano monocząsteczkowym środkiem zapachowym, dzięki któremu agent mógł ją śledzić jak pies myśliwski.

— Nie będziesz na inauguracji — rzekł Gaeta. Cardenas wzruszyła ramionami.

— To nie będę.

Potężny, opancerzony skafander Gaety stał jak groteskowa statua pośrodku warsztatu. Pomieszczenie wypełniał szum sprzętu elektrycznego i panowała atmosfera cichej, wytężonej pracy specjalistów. Fritz i dwóch techników używało suwnicy, żeby powoli opuścić potężny skafander do pozycji poziomej i umieścić go na ośmiokołowym wózku transportowym. Dla Cardenas wyglądało to jak opuszczanie posągu. Trzeci z techników wpełzł do środka; Cardenas widziała jego rozczochrane włosy barwy piasku w otwartej klapie z tyłu. Z boku, przy stojącej pod ścianą konsoli, Nadia Wunderly śledziła trajektorię pokrytej lodem asteroidy, która ostatni raz zbliżała się do głównego pierścienia przed wpadnięciem na orbitę dookoła Saturna. Berkowitz kręcił się nerwowo między nimi, rejestrując wszystko ręczną kamerą.

Gaeta podszedł powoli do konsoli diagnostycznej i zaczął się przyglądać intensywnie płonącym na niej zielonym światełkom.

On naprawdę próbuje ode mnie uciec, pomyślała Cardenas. Nie powinnam tu być i go rozpraszać. Powinnam odejść i pozwolić mu skupić się na zadaniu.

Ale została, przemykając niepewnie między mężczyznami, którzy wykonywali ostatnie zadania, zanim odtransportowali skafander do śluzy, gdzie miał zostać załadowany na pokład wahadłowca. Ten miał zabrać Manny’ego w pobliże pierścieni.

Gaeta patrzył, jak delikatnie opuszczają skafander. Cardenas zrozumiała, że to urządzenie będzie jego domem przez najbliższe dwa dni, że będzie musiał tam żyć, jeść, może umrzeć…

Przestań, nakazała sobie. Dość rozczulania się. On ma wystarczająco dużo zmartwień, najmniej pragnie, żebyś się nad nim użalała.

Wymagało to od niej wielkiego wysiłku, ale w końcu Cardenas usłyszała swój głos.

— Manny, chyba lepiej będzie, jak wrócę do mieszkania. Ja… — zamilkła, dotknęła jego silnego, muskularnego ramienia i pocałowała go lekko w usta. — Do zobaczenia po powrocie.

Skinął głową ze śmiertelną powagą.

— Za dwa dni.

— Powodzenia — rzekła, czując, że nie może oderwać dłoni od jego ramienia.

— Nie masz się czym martwić — rzekł. — To będzie jak przechadzka po parku.

— Powodzenia — powtórzyła, po czym odwróciła się gwałtownie i ruszyła do drzwi warsztatu. Nic mu nie będzie, powtarzała sobie. Robił już bardziej niebezpieczne rzeczy. Wie, co robi. Fritz nie pozwoliłby mu na zbyteczne ryzyko.

A jednak jakiś głos powtarzał jej w głowie: a potem opuści habitat i wróci na Ziemię. Zostawi cię.

— A zatem — mówił Wilmot — zgodnie z zasadami organizacji tej społeczności ogłaszam, że nowa konstytucja jest obowiązującym prawem dla tego habitatu. Ponadto ogłaszam Malcolma Eberly’ego, wybranego w demokratycznych wyborach, głosami społeczności, głównym administratorem „Goddarda”.

Kilkaset osób rozproszonych po prowizorycznej widowni wstało z krzeseł i zaczęło klaskać. Orkiestra zaczęła grać, Wilmot uściskał niemrawo dłoń Eberly’ego i wymamrotał:

— Cóż, gratuluję.

Eberly ujął w dłonie krawędź mównicy i rozejrzał się po niezbyt licznej publiczności. W pierwszym rzędzie siedziała Morgenthau, wpatrując się w niego jak nauczycielka szkoły podstawowej, czekająca, by uczeń zaczął recytować mowę, którą kazała mu napisać.

Eberly stworzył swoje expose czerpiąc obficie ze słów Churchila, Kennedy’ego, obu Rooseveltów i Szekspira.

Spojrzał na pierwsze linijki, wyświetlone na ekranie mównicy. Potrząsając głową, by było to widoczne dla wszystkich zgromadzonych, podniósł wzrok i rzekł:

— To nie jest moment na wyrafinowane przemówienia. Dotarliśmy bezpiecznie do celu. Niech wierzący podziękują Bogu. Wszyscy powinniśmy zrozumieć, że jutro zacznie się prawdziwa praca. Mam zamiar przedłożyć rządowi światowemu wniosek o uznanie nas niepodległym i niezależnym narodem, jak uznano Selene i Ceres.

Na chwilę zapadła wypełniona zdumieniem cisza, po czym wszyscy zerwali się na równe nogi i zaczęli klaskać. Wszyscy z wyjątkiem Morgenthau, Kanangi i Vyborga.

START

Raoul Tavalera oglądał wejście na orbitę i inaugurację Eberly’ego w swoim mieszkaniu, choć pojawiające się przed nim obrazy rzadko do niego docierały. Myślał o Holly. Wpakowała się w tarapaty i potrzebowała pomocy. Tylko że kiedy tę pomoc zaproponował, odrzuciła ją.

Oto historia mojego życia, poskarżył się w duchu. Nikt mnie nie chce. Nikt się mną nie przejmuje. Jestem Panem Nikt.

Zdziwił się, jak bardzo go to zabolało. Holly była dla niego dobra od chwili, gdy znalazł się na pokładzie tego habitatu. Przypomniał sobie ich randki. Kolacje w bistrze, a nawet raz w Nemo. Piknik niedaleko przegrody, gdzie powiedziała mu o starym Don Diego. Ona mnie lubi, pomyślał, wiem, że tak jest. To czemu nie chce, żebym z nią był? Dlaczego?

Próbował do niej jeszcze raz zadzwonić, ale system łączności powiedział mu, że jej telefon został wyłączony. Wyłączony? Dlaczego? I nagle zrozumiał. Ona znowu ucieka. Próbuje ukryć się przed Kanangą i jego małpami. Dlatego wyłączyła telefon, żeby nie dało się jej namierzyć.

Tavalera wstał powoli z krzesła, na którym przesiedział większość dnia. Holly jest w tarapatach i potrzebuje pomocy, bez względu na to, czy tak uważa, czy nie. Mojej pomocy. Muszę ją znaleźć, pomóc jej, niech wie, że nie jest sama.

Po raz pierwszy w życiu Raoul Tavalera uznał, że należy działać, bez względu na konsekwencje. Nadszedł czas, żeby przestać być Panem Nikt, powiedział sobie. Muszę znaleźć Holly, zanim zrobią to pawiany Kanangi.

Skup się, powiedział sobie Gaeta. Wyrzuć wszystko z umysłu z wyjątkiem zadania, jakie masz wykonać. Zapomnij o Kris, zapomnij o wszystkim, z wyjątkiem celu.

Stał przy wewnętrznej klapie śluzy w towarzystwie Fritza, Berkowitza i Timoshenki, który miał pilotować wahadłowiec podczas lotu w pobliże pierścieni. Za nim stali inni technicy i sprawdzali skafander po raz ostatni.

Berkowitz rozmieścił mikrokamery na ścianach przedsionka śluzy, w samej śluzie, a nawet przypiął jedną do opaski, która miała poskromić jego starannie ufryzowane i ufarbowane na brązowo włosy.

— Jakie to uczucie przygotowywać się do pierwszej podróży przez pierścienie Saturna? — spytał Berkowitz, nieomal tracąc oddech z przejęcia.

— Nie teraz, Zeke — odparł Gaeta. — Muszę się skupić na robocie. Fritz wszedł między nich z poważnym wyrazem twarzy.

— On nie może teraz udzielać wywiadów.

— Dobrze, dobrze — rzekł ugodowym tonem Berkowitz, choć w jego oczach wyraźnie było widać rozczarowanie. — Tylko za rejestrujemy przygotowania w dokumentalnym stylu i dołożymy wywiady później.

Gaeta zwrócił się do Timoshenki.

— Tam będziemy tylko we dwóch.

— Nie ma sprawy — odparł poważnym tonem Timoshenko. — Podrzucam cię do pierścienia B, przelatuję przez szczelinę Cassiniego i zabieram cię z drugiej strony płaszczyzny pierścienia.

— Zgadza się — skinął głową Gaeta.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Saturn»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Saturn» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Saturn»

Обсуждение, отзывы о книге «Saturn» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x