Vernor Vinge - Ogień nad otchłanią

Здесь есть возможность читать онлайн «Vernor Vinge - Ogień nad otchłanią» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ogień nad otchłanią: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogień nad otchłanią»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grupa archeologów zaczyna badać tajemnicze archiwum. Mimo woli uaktywniają oni Plagę — siłę zdolną zniszczyć tysiące systemów gwiezdnych. Statek archeologów trafia na planetę zamieszkaną przez dziwną rasę wilkopodobnych stworzeń, prymitywnych, spiskujących i toczących nieustające wojny. Broni przeciw Pladze poszukują przedstawiciele wielu obdarzonych inteligencją gatunków. Przypadkowo zostaje odnaleziony mechanizm obronny przeciw Pladze. Czy antidotum wynalezione przez archeologów okaże się skuteczne w każdej sytuacji?

Ogień nad otchłanią — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogień nad otchłanią», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— A co z Presforą?

— He, he. Obawiam się, że nasza szanowna towarzyszka to nie lada persona. Założę się, że raczej należy do lordów Ociosa, niżby miała być jedną z niższych sług, na jaką wyglądała. Myślę, że wielu jej podobnych przemyka się obecnie przez góry, szczęśliwych, że udało im się wydostać z Republiki Długich Jezior. Lepiej się schowaj, przyjacielu. Jeśli nas zauważy, niechybnie wpadniemy w łapy tym żołnierzom.

Wędrownik ukrył się głębiej w wyrwach, których pełno było na wrzosowisku. Miał znakomity widok na całą znajdującą się za nim dolinę. Jeśli do tej pory Presforą nie pojawiła się w pobliżu, zauważy ją na długo przedtem, zanim ona dostrzeże jego.

— Wędrowniku!

— Tak?

— Jesteś pielgrzymem. Chodzisz po świecie… niektórzy wierzą, że od zarania dziejów… Jak daleko wstecz możesz sięgnąć pamięcią?

Ze względu na sytuację, w jakiej się obaj znaleźli, Wickwrackrum poczuł się zobowiązany do szczerej odpowiedzi.

— Tak jak się tego spodziewasz: przypominam sobie wydarzenia z ostatnich kilkuset lat. Wszystko, co zdarzyło się wcześniej, może być legendą, wspomnieniami wydarzeń, które być może się zdarzyły, ale dotyczące ich szczegóły mieszają się i są dosyć zagmatwane.

— Cóż, ja nie podróżowałem zbyt wiele, jestem dosyć nowy. Ale za to czytam. Mnóstwo czytam. Coś takiego jak dziś jeszcze nigdy się nie zdarzyło. To coś, tam w dole, ktoś wykonał. Obiekt ten przybył z tak wysoka, że nie da się tego zmierzyć. Czytałeś może Aramstriquesa lub astrologa Belelele? Czy wiesz, co to może być?

Wickwrackrum nie znał tych imion. Ale naprawdę był pielgrzymem. Znał odległe ziemie, na których nikt nie mówił żadnym ze znanych mu języków. Znał mieszkańców mórz południowych, którzy wierzyli, że poza ich wyspami nie ma innego świata, i którzy uciekli w popłochu ze swych łodzi, jak tylko pojawił się na brzegu. Co więcej, jeden z jego obecnych członków był kiedyś takim wyspiarzem, i oglądał jego lądowanie.

Wystawił głowę na otwartą przestrzeń i jeszcze raz przyjrzał się spadłej gwieździe, gościowi, który przybył z miejsca tak odległego, że nawet on nigdy tam nie był… i zastanowił się, gdzie nastąpi koniec tej pielgrzymki.

TRZY

Dopiero po upływie pięciu godzin Tata uznał, że podłoże na tyle się ochłodziło, iż można opuścić trap. Razem z Johanną zeszli ostrożnie, przeskoczyli pas parującej ziemi i stanęli na kawałku względnie nie naruszonego torfu. Miało minąć jeszcze wiele czasu, nim ziemia całkowicie ostygnie. Spaliny wyrzucane przez dyszę były bardzo „czyste”, w niewielkim stopniu reagowały z materią — co oznaczało, że pod statkiem, kilka tysięcy metrów w głąb ziemi, musiała ciągnąć się warstwa rozgrzanej skały.

Mama usiadła na brzegu włazu i spoglądała na rozciągający się pod nimi teren. W dłoni ściskała stary pistolet Taty.

— Widzisz coś? — krzyknął do niej Tata.

— Nic a nic. Jefri też nic nie widzi w oknach.

Tata obszedł człon ładunkowy dookoła, dokonując przeglądu wsporników, na których postawiony został statek, a które przecież służyły do łączenia się jednostek na orbicie. Co dziesięć metrów zatrzymywali się, aby ustawić projektor dźwięku. To był pomysł Johanny. Oprócz pistoletu Taty nie mieli żadnej broni. Projektory były zupełnie przypadkowym ładunkiem, wcześniej stanowiły wyposażenie izby chorych, dzięki nieskomplikowanemu programowi emitowały głośny i nieprzyjemny dźwięk na wszystkich częstotliwościach. Mogło to się okazać wystarczające do odstraszenia miejscowych zwierząt. Johanna szła za ojcem, nie odrywając oczu od otaczającego ich krajobrazu, czując, jak rośnie w niej strach. Wokół było tak pięknie i chłodno. Stali na szerokim polu, pośród wysokich wzniesień. Na zachodzie wzgórza opadały w stronę cieśnin i wysp. Na północy teren gwałtownie urywał się na skraju szerokiej doliny; widziała wodospady po drugiej stronie. Ziemia, po której stąpała, przypominała wilgotną gąbkę. Lądowisko było mocno pofałdowane, tak że przypominało znieruchomiałe morskie fale. Niewielkie spłachcie śniegu pokrywały stoki wyższych wzgórz. Mrużąc oczy, Johanna obróciła wzrok na północ, prosto w słońce. Na północ?

— Która godzina, Tato?

Olsndot zaśmiał się, wciąż wpatrując się w spodnią część kadłuba.

— Północ czasu miejscowego.

Johanna wychowała się na środkowych szerokościach geograficznych Straumy. Większość szkolnych wycieczek leciała w kosmos, gdzie niecodzienna geometria obiegu słońca była na porządku dziennym. Niemniej jednak nigdy nie przyszło jej do głowy, że takie rzeczy można zaobserwować na powierzchni planet… To znaczy, nie wiedziałam, że można zobaczyć słońce świecące tuż nad biegunem globu.

Po pierwsze, należało wyciągnąć połowę pojemników hibernacyjnych na powietrze i poustawiać inaczej te, które zostały wewnątrz statku. Mama twierdziła, że powinno to zlikwidować problemy z temperaturą nawet w pojemnikach pozostawionych na pokładzie.

— Teraz, kiedy każdy pojemnik ma oddzielne zasilanie i wentylację, sytuacja powinna się poprawić. Wszystkie dzieciaki będą bezpieczne. Johanno, ty będziesz kontrolować, jak Jefri radzi sobie z tymi w środku, dobrze?…

Po drugie, należało uruchomić program odbierający wiadomości z systemu Przekaźnika oraz nawiązać komunikację nadświetlną. Johanna trochę obawiała się tego kroku. Czego się dowiedzą? Zdawali sobie sprawę, że w Górnym Laboratorium stało się coś niedobrego i że katastrofa przewidziana przez Mamę już się zaczęła.

Jak duża część Królestwa Straumy zginęła? Wszyscy pracownicy Laboratorium myśleli, że robią tyle dobrego, a teraz… Nie myśl o tym. Może ci z Przekaźnika będą mogli jakoś im pomóc. Gdzieś przecież musi istnieć ktoś, kto potrafi zrobić użytek z tego, co jej starzy zabrali z Laboratorium.

Uratują ich, a reszta dzieci zostanie rozhibernowana. Czuła się trochę winna wobec kolegów i koleżanek. Rzecz jasna, Mama i Tata potrzebowali dodatkowych rąk do pomocy pod koniec lotu, a Johanna należała do najstarszych dzieci w całej szkole. Ale i tak wydawało jej się niesprawiedliwe, że spośród dzieciaków tylko ona i Jefri mieli okazję przeżyć to wszystko. Kiedy lądowali, czuła, że Mama się boi. Założę się, że chcieli, abyśmy byli razem, nawet jeśli miał to być ostatni raz. Lądowanie było naprawdę niebezpieczne, mimo iż Tata zrobił wszystko, aby wyglądało na prosty manewr. Johanna widziała miejsca w powłoce kadłuba, w których gwałtowne uderzenie obłoku pary pozostawiło wgłębienia. Gdyby część takiego obłoku dostała się przez dyszę do komory spalinowej, wszyscy wraz ze statkiem zamieniliby się w parę.

Prawie połowa pojemników hibernacyjnych była już wystawiona na ziemię po wschodniej stronie statku. Mama i Tata rozstawiali je w taki sposób, aby ochładzacze nie przeszkadzały sobie wzajemnie. Jefri siedział w środku, sprawdzając, czy jeszcze jakieś pojemniki wymagają szczególnej troski. Kiedy nie rozrabiał jak mały brzdąc, był całkiem dobrym chłopcem. Odwróciła się w stronę, skąd padały promienie słoneczne, poczuła, jak chłodna bryza owiewa szczyt wzgórza. Usłyszała dźwięk, który zabrzmiał jak nawoływanie ptaka.

Niespodziewane natarcie zastało Johannę na zewnątrz, ustawiała projektory dźwięku. Podłączyła swój dannik do sterownika projektora i zajmowała się wprowadzaniem nowych poleceń. Widać było, jak ograniczonymi środkami dysponowali — nawet jej stary dannik okazał się niezbędny. Ale Tata chciał, by projektory nadawały sygnały odstraszające o jak najszerszym paśmie częstotliwości, robiąc ciągły harmider wzbogacany co jakiś czas serią przenikliwych sygnałów. Dla jej Różowego Olifanta było to zadanie, z którym bez trudu mógł sobie poradzić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogień nad otchłanią»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogień nad otchłanią» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ogień nad otchłanią»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogień nad otchłanią» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x