• Пожаловаться

Vernor Vinge: Ogień nad otchłanią

Здесь есть возможность читать онлайн «Vernor Vinge: Ogień nad otchłanią» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1998, ISBN: 83-7180-678-7, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Космическая фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Vernor Vinge Ogień nad otchłanią

Ogień nad otchłanią: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogień nad otchłanią»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grupa archeologów zaczyna badać tajemnicze archiwum. Mimo woli uaktywniają oni Plagę — siłę zdolną zniszczyć tysiące systemów gwiezdnych. Statek archeologów trafia na planetę zamieszkaną przez dziwną rasę wilkopodobnych stworzeń, prymitywnych, spiskujących i toczących nieustające wojny. Broni przeciw Pladze poszukują przedstawiciele wielu obdarzonych inteligencją gatunków. Przypadkowo zostaje odnaleziony mechanizm obronny przeciw Pladze. Czy antidotum wynalezione przez archeologów okaże się skuteczne w każdej sytuacji?

Vernor Vinge: другие книги автора


Кто написал Ogień nad otchłanią? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Ogień nad otchłanią — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogień nad otchłanią», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teren był raczej pofałdowany niż skalisty, a „trawa” przypominała mech. Jednakże Arne Olsndot wciąż się wahał. Główna dysza służyła przede wszystkim do regulowania szybkości po skokach międzygwiezdnych. Mogli tak stać zawieszeni w powietrzu przez dobrą chwilę. Ale jeśli chodzi o lądowanie, to lepiej, żeby udało im się za pierwszym razem. Usłyszała kiedyś, jak rodzice o tym rozmawiali, Jefri poprawiał wtedy coś przy pojemnikach hibernacyjnych i nie mógł ich słyszeć. Jeśli w glebie byłoby zbyt dużo wody, błyskawicznie powstałaby znaczna ilość pary o ogromnym stężeniu, mogłaby uformować coś na kształt wielkiego pocisku, który nawet dałby radę przebić powłokę kadłuba. Lądowanie wśród drzew mogło mieć pewne zalety, w pewnym stopniu zapewniłoby im amortyzację przy zetknięciu z podłożem, a także warstwę izolacyjną, chroniącą przed bezpośrednim zetknięciem z potężną chmurą pary. Ale teraz statek będzie miał bezpośredni kontakt z ziemią. Tu przynajmniej widzieli, na czym lądowali.

Trzysta metrów. Płomień przeciął powłokę roślinną okrywającą powierzchnię. Miękkie podłoże eksplodowało. Przez moment ich statek zachwiał się w potężnym strumieniu pary. Obraz przekazywany przez dolną kamerę zgasł. Nie wycofali się i po chwili kłopoty z równowagą ustały; ogień przepalił znajdującą się pod nimi zmarzlinę. W kabinie robiło się coraz goręcej.

Olsndot powoli opuszczał statek coraz niżej, orientując się w sytuacji dzięki obrazom z bocznych kamer oraz chlupotowi i sykowi pary. Wyłączył dyszę. Przez pół sekundy opadali w szaleńczym tempie, a później usłyszeli łomot wsporników uderzających o podłoże. Stanęli pewnie, ale po chwili po jednej stronie rozległ się dźwięk przypominający stęknięcie i statek przechylił się na bok.

Zaległa cisza, jeśli nie liczyć syku gorącej pary wokół kadłuba. Tata spojrzał na manometr mierzący ciśnienie chwilowe. Uśmiechnął się do Mamy.

— Żadnej usterki. Założę się, że w razie potrzeby mógłbym nawet ponownie poderwać tę maszynkę do góry!

DWA

Gdyby znalazł się w tym miejscu godzinę wcześniej albo godzinę później, życie Wędrownika Wickwrackruma potoczyłoby się całkiem inaczej.

Trzej podróżni szli na zachód, od strony Lodowych Kłów w kierunku zamku Ociosa na Ukrytej Wyspie. Bywały chwile w jego życiu, kiedy nie mógł znieść towarzystwa, ale przez ostatnie dziesięć lat Wędrownik bardzo się zmienił. Obecnie nawet lubił podróżować w większej kompanii. Kiedy niedawno przemierzał Wielkie Piaski kompania taka liczyła pięć sfor. Po części było to warunkowane względami bezpieczeństwa: zważywszy na fakt, że odległości pomiędzy oazami mogły sięgać tysiąca mil, śmierć niektórych członków wydawała się nie do uniknięcia, nie mówiąc już o tym, że oazy często znikały. Pomijając jednak względy bezpieczeństwa, dzięki rozmowom z innymi Wędrownik dowiadywał się wielu nowych rzeczy.

Jednakże obecne towarzystwo nie bardzo mu odpowiadało. Żaden z towarzyszy podróży nie był prawdziwym pielgrzymem, natomiast każdy z nich taił przed innymi jakiś sekret. Skryba Jaqueramaphan był zabawnym bęcwałem, źródłem nie uporządkowanych informacji, najprawdopodobniej również… szpiegiem. Wędrownikowi specjalnie to nie przeszkadzało, dopóki inni nie będą podejrzewali go o współpracę z tamtym. Trzeci towarzysz podróży wzbudzał w nim niepokój. Presfora była nowikiem, nie całkiem jeszcze uformowanym, nie miała nawet przybranego imienia. Mówiła, że jest nauczycielką, lecz było w niej (a może w nim? preferencja płciowa nie była jeszcze wyraźnie zaznaczona) coś z zabójcy. Nie ulegało wątpliwości, że jest fanatyczną wyznawczynią Ociosa, sztywną i zachowującą dystans przez większość czasu. Z pewnością uciekała przed czystkami, jakie nastąpiły po nieudanej próbie Ociosa przejęcia władzy na wschodzie.

Napotkał tych dwoje przy Bramie Wschodniej, po tej stronie Lodowych Kłów, po której leżały ziemie Republiki. Oboje udawali się do zamku na Ukrytej Wyspie. Dla niego oznaczało to tylko zboczenie o jakieś sześćdziesiąt mil od głównego szlaku wiodącego do Snycerii. I tak wszyscy musieli przejść przez góry. Poza tym od lat chciał odwiedzić dominium Ociosa. Może jedno spośród tych dwojga zdołałoby go tam wprowadzić. Po świecie krążyło tak wiele złych opinii o wyznawcach Ociosa. Wędrownik Wickwrackrum nie miał jasno ukształtowanych poglądów na zło: uważał, że gdy złamie się ileś zasad, to na skutek okrutnych rzezi może powstać coś dobrego.

Tego popołudnia wreszcie dojrzeli przed sobą wyspy u morskich wybrzeży. Wędrownik był tu zaledwie pięćdziesiąt lat temu. Pomimo to nie był przygotowany, że ujrzy coś równie pięknego. Północno-zachodnie wybrzeże było obszarem o najłagodniejszym klimacie arktycznym na świecie. W pełni lata, podczas nie kończącego się dnia, polodowcowe doliny porastały zielenią. Bóg, wielki rzeźbiarz, raczył dotknąć tych ziem swą ręką… a Jego dłuta były z lodu. Teraz pozostałości lodu i śniegu tworzyły zamglone łuki zamykające widnokrąg od wschodniej strony i niewielkie spłachcie pokrywające tu i ówdzie pobliskie wzgórza. Śniegowa pokrywa rozpuszczała się przez całe lato, dając początek małym strumyczkom, które łączyły się w większe strugi i kaskadami spływały w dół stromych stoków dolin. Prawa część Wędrownika przemierzała połać zalanego wodą terenu. Chłód, jaki czuł w łapach, działał na niego wspaniale, nie przeszkadzały mu nawet wirujące wokół niego roje malutkich komarów.

Presfora szła równolegle do niego, ale ponad wrzosowiskiem. Była całkiem rozmowna, dopóki nie weszli w zakręt doliny, gdzie ich oczom ukazały się rolnicze wioski i widniejące w oddali wyspy. Gdzieś tam oczekiwał na nią zamek Ociosa i tajemnicze spotkanie.

Wszędzie było pełno Skryby Jaqueramaphana, biegającego wokół nich w szaleńczym podnieceniu. Zbierał się w dwójki lub trójki, wyprawiając figle, które wywoływały śmiech nawet u surowej Presfory, a następnie wspinał się na pobliskie wzniesienia i relacjonował im, co widzi. On pierwszy dostrzegł morski brzeg. To podziałało na niego otrzeźwiająco. Cała błazenada była wystarczająco niebezpieczna, nawet gdyby nie znajdowali się w okolicach zamieszkanych przez słynnych gwałtowników.

Wickwrackrum zarządził przerwę i zebrał się w jedno miejsce, aby poprawić poluzowane troki bagażu. Przygotowywał się do spędzenia reszty popołudnia w rosnącym napięciu. Będzie musiał zdecydować, czy rzeczywiście chce wejść do zamku razem ze swymi nowymi przyjaciółmi. Umiłowanie przygód i awanturniczy duch mają swoje granice, nawet jeśli jest się pielgrzymem.

— Hej, czy słyszycie jakiś niski dźwięk? — zawołała Presfora. Wędrownik nastawił uszu. Słychać było jakiś grzmot — potężny, ale jakby na granicy słyszalności. Na chwilę jego zdziwienie zmieszało się ze strachem. Jakieś sto lat temu miał okazję być świadkiem przerażającego trzęsienia ziemi. Dźwięk ten wydał mu się znajomy, ale ziemia pod jego stopami pozostawała nieruchoma. Czy posępny ryk nie zwiastował czasem obsuwania się całych połaci terenu i silnych strumieni wody płynących we wszystkie strony? Przyczaił się, kucając i rozglądając się na wszystkie strony.

— To na niebie! — wskazywał Jaqueramaphan.

Niewielki błyszczący punkt wisiał nad ich głowami: mała, świetlista strzała. Na próżno Wickwrackrum starał się odszukać w umyśle wspomnienia lub chociażby legendy, które w jakiś sposób pomogłyby mu wyjaśnić to, co widział. Rozproszył się kierując wszystkie oczy na sunącą wolno plamę światła. Boży Chór! To coś musiało znajdować się kilka dobrych mil ponad nimi, a mimo to słyszał dziwny dźwięk bardzo wyraźnie. Spuścił wzrok, a przed przymrużonymi z bólu oczyma zaczęły mu tańczyć różnokolorowe plamy.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogień nad otchłanią»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogień nad otchłanią» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Vernor Vinge: Across Realtime
Across Realtime
Vernor Vinge
Jack McDevitt: Boża maszyneria
Boża maszyneria
Jack McDevitt
Vernor Vinge: The Witling
The Witling
Vernor Vinge
Отзывы о книге «Ogień nad otchłanią»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogień nad otchłanią» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.