Andrzej Ziemiański - Zapach Szkła

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Ziemiański - Zapach Szkła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zapach Szkła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zapach Szkła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrzej Ziemiański to jeden z najpopularniejszych i zarazem najbardziej utytułowanych polskich fantastów. Jego teksty były nagradzane na każdy możliwy sposób. Zajdel, Sfinksy, zwycięstwa w plebiscycie Nowej Fantastyki – ten autor zgarnął wszystko.
Kwestią czasu było więc zebranie jego najlepszych opowiadań i wydanie ich w formie antologii. W 2003 roku zrobiła to Fabryka Słów. Oczywiście, jak zawsze w takim przypadku można gdybać nad kwestią powtórnego wydawania wcześniej już publikowanych tekstów, ale tak szczerze – mnie to nie obchodzi.
Zapach szkła to blisko pięćset stron pierwszorzędnej literatury. Wybuchowa mieszanka akcji, bezpośredniości graniczącej z brutalnością i… zadumy. Rzadko kiedy spotyka się autora, który potrafi jednocześnie podnieść czytelnikowi tętno i zmusić go do myślenia, bez konieczności obciążania tekstu długimi wywodami. Ziemiański podaje nam wykwintne danie, a do popicia dostajemy schłodzone piwko.
Mistrzem na tym polu pozostaje też Andrzej, z tym że Sapkowski. Jego Coś się kończy, coś się zaczyna to – według mnie – najlepszy autorski zbiór opowiadań, ale Zapach szkła niewiele mu ustępuje. W obu tych antologiach na pierwszy plan wysuwa się akcja, często okraszona sporą ilością krwi, przez co mogą one być postrzegane jako literatura niższych lotów.
Nic bardziej mylnego. Proza Andrzeja Ziemiańskiego może i nie jest tak refleksyjna, jak chociażby teksty Marka S. Huberatha czy Teda Chianga, ale też trudno nazwać ją płytką rozrywką. Każde opowiadanie niesie ze sobą jakąś wiadomość, ma przekazać nam pewną wizję rzeczywistości, jej alternatywę, bądź po prostu przyszłość.
Najwyraźniej widać to w dwóch tekstach. Pierwszy z nich, Czasy, które nadejdą, to obraz społeczeństwa w pełni skomputeryzowanego. Daleko posunięta informatyzacja pociągnęła za sobą wyraźnie ułatwienia dla ludzi oraz drastyczny spadek przestępczości, ale także narzuciła na obywateli wszechobecną kontrolę. Główny bohater, Paul stał się ofiarą systemu, który uniemożliwia mu podjęcie jakiejkolwiek pracy. Tak zwane uaktualnienia, czyli coś w rodzaju skanowania mózgu i tworzenia charakterystycznego profilu osobowości, to główne narzędzie manipulacji. Bo wystarczy, że skan pokaże chociażby najmniejsze nieprawidłowości i człowiek staje się napiętnowany. Ziemiański, czyniąc centralną postacią opowiadania tak zwanego przeciętnego człowieka, pokazał, jak postępująca komputeryzacja może w przyszłości wpływać na nas wszystkich.
Jednakże mnie do gustu dużo bardziej przypadła Lodowa opowieść. Ta historia o bardzo pesymistycznym wydźwięku to kolejne ostrzeżenie przed postępem, który może wymknąć się spod kontroli i sprowadzić na ludzkość zagładę. W tym opowiadaniu Ziemiański urzekł mnie przede wszystkim wizją nowego świata, tak inną od tego, co do tej pory widziałem. Nie bez znaczenia jest także profesjonalne podejście pisarza do swojej pracy, który treść oparł na solidnym naukowym fundamencie – chodzi mi tu przede wszystkim o zwrócenie uwagi na prawidła ewolucji.
Charakterystyczną cechą stylu tego pisarza jest jego intrygujący dualizm. Uwidacznia się to przede wszystkim w najdłuższym tekście zbioru, czyli Legendzie. Na ogół Ziemiański pisze językiem prostym i bardzo bezpośrednim. Rzadko kiedy ucieka się do rozbudowanych opisów, dużo częściej stawiając na sam przekaz, a nie jego estetykę. Nie oznacza to bynajmniej, że język tych opowiadań jest kiepski. Powiedziałbym raczej, oszczędny i wyważony. W najlepszy sposób odzwierciedla charakter twórczości wrocławskiego autora. Gdyby był bardziej elokwentny, kłóciłoby się to z klimatem zawartych w antologii historii, a jednocześnie sprawiałoby, że byłby trudniejszy w odbiorze. Niestety (i jest to jedyna wada tego zbioru) niekiedy nie byłem w stanie do końca zrozumieć niektórych scen. Najczęściej wiązało się to z dialogami, w których autor zbyt dużo miejsca pozostawiał niedopowiedzeniom i domysłom. Jego sugestie nie zawsze do mnie trafiały, a przekaz niekiedy był nieczytelny. I właśnie to miałem na myśli, pisząc wyżej o dualizmie prozy Ziemiańskiego. Z jednej strony mamy prosty i bezpośredni język, a z drugiej miejscami nie byłem w stanie zrozumieć wszystkich aluzji i dotrzeć do ukrytych znaczeń.
Również przywiązanie autora do Wrocławia jest wyróżnikiem jego twórczości. Miasto to stało się areną dla opowiadanych przez Ziemiańskiego historii, wielokrotnie czerpiących z bogatej przeszłości stolicy Dolnego Śląska. Szczególnie urzekła mnie wizja miasta jako bastionu cywilizacji w Autobahn nach Poznań. Najlepsze opowiadanie antologii to nie tylko świetne kreacje postaci i oryginalne spojrzenie w przyszłość, ale przede wszystkim przedstawienie Wrocławia niemalże w roli edenu, otoczonego przez jałowy i nieprzyjazny świat. Opisy przedzierania się konwoju przez tytułową autostradę to mistrzostwo, i gdy myślałem już, że lepiej być nie może, Ziemiański zaprosił mnie na wycieczkę po swoim rodzinnym mieście.
Zapach szkła to siedem absolutnie wyjątkowych tekstów, dumnie reprezentujących bogaty dorobek literacki Andrzeja Ziemiańskiego. Jeżeli ktokolwiek nie zna tego autora i chciałby mieć okazję przekonać się do jego pióra, ta antologia to najlepszy sposób. A dla tych, którzy te opowiadania znają już z czasopism i innych zbiorów, będzie to powrót do ekscytującej przygody, która nawet w postaci odgrzewanego dania smakuje wyśmienicie.

Zapach Szkła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zapach Szkła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Szykuj się. Facet nazywa się Hofman. Coś czai.

– Jezu…

– Nie panikuj.

– Co czai?

– Zna określenie „Pyskówka”.

– Jeeeeeeezuuuuuu… Bydgoszcz. Pieczyska – sześćdziesięciosiedmioletni umysł Tomeckiego działał cholernie sprawnie. Twardzi ludzie nie miewają sklerozy. – O kur… zapiał!

– Nie panikuj – powtórzył Matysik. – Koniec rozmów z domowych telefonów i komórek. Kontaktujemy się przez budki telefoniczne. Co druga w lewo.

Plan był przygotowany już dawniej. Każdy z nich po wyjściu z domu mógł iść w lewo lub w prawo. „W lewo” oznaczało więc kierunek, a „co druga” – które budki telefoniczne mieli opuszczać. Numery tepeesowskich telefonów mieli spisane już dawno. Tak jak i godziny kontaktu. Spotykać się chwilowo nie zamierzali.

– No to na razie.

– Cześć, zombie.

– Nie wymawiaj tego słowa – Matysik odłożył słuchawkę, a po chwili podniósł ją znowu i wykręcił numer do zegarynki, a potem towarzystwa taksówkowego i banku, żeby wyzerować pamięć automatu telefonicznego. To tak na wypadek, gdyby ktoś go śledził. Nie przejmował się bilingiem budki; Tomecki na pewno właśnie rozwiązywał ten problem.

Miał jeszcze sporo czasu.

Hofman zrobił sobie skręta z aromatycznego tytoniu „Red Bull”. Przyniósł ze sobą butelkę półsłodkiego, białego wina dobrej francuskiej marki, ulubiony trunek „Źródełka”. Właśnie rozlał pierwszą porcję do kieliszków.

Ania rozstawiała ośmiomilimetrowy projektor. Nikt w komendzie nie miał już takiego zabytku – musiała pożyczyć od teścia. Dość sprawnie, choć posługując się instrukcją, założyła kliszę przysłaną specjalnym kurierem z Bydgoszczy.

– To co? Puszczać?

– Chcesz się puszczać? – mruknął Hofman. – Jeśli ze mną, to bardzo chętnie.

Roześmiała się. Wzięła kieliszek wina, usiadła obok i pocałowała go w policzek.

– Uch, ty mój taki samiec alfa… – pogłaskała go po szyi. – Jezu, jak ja nienawidzę facetów.

– A jak ja nie lubię bab.

– Nie ma to, jak usłyszeć jakiś komplement – wypiła łyk wina. – Puszczam. Ale nie „puszczam się”. Mam okres i aseksualną bieliznę. Po prostu wielkie, ogromne majty.

– Nie przeszkadza mi to.

Włączyła potwornie terkoczący projektor. Na prześcieradle, rozwieszonym na drzwiach samego Big Bossa, ukazały się najpierw zamazane, skaczące linie, a potem numery producenta taśmy. Dopiero po chwili zobaczyli obraz.

Matysik w spadochroniarskim, wojskowym hełmie, we wnętrzu jakiegoś samolotu. Dźwięk rozsynchronizował się momentalnie. Widzieli, jak coś krzyczał, potem usłyszeli niewyraźne: „Dokumentacja do tyłu!”. Kamera w bok. Opuszczona rampa wejściowa samolotu, który już powoli kołował. Na trawiastej płycie lotniska wycofywali się komandosi, ostrzeliwując jakieś cele poza kadrem. Czterech niosło wielką skrzynię, usiłując wrzucić ją na rampę kołującego samolotu. Dwóch obok biegło z rannym kolegą, opartym na ich ramionach. Usłyszeli jakieś niewyraźne głosy, zupełnie niezrozumiałe w terkocie tego cholernego projektora. Czwórka żołnierzy w spadochroniarskich hełmach dotarła nareszcie do rampy. Mieli problem z umieszczeniem skrzyni, a pilot nie zwolnił ani o włos. Głos Matysika, opóźniony, jak w złym postsynchronie, o parę sekund: „Dalej! Dalej!!!”.

– Czy mnie wzrok myli, czy widzę palmy? – Hofman zerknął na „Źródełko”.

– Nie myli cię. Widzisz.

– No co to, psiakrew, jest? Kuba?

– Trawiaste lotnisko? Na Kubie?

– Cholera ich wie… Co to jest?

– Nie wiem, co to jest.

Matysik pomógł żołnierzom wciągnąć skrzynię na rampę kołującego samolotu. Dwóch komandosów wrzuciło w ślad za nią rannego kolegę. Pozostali przestali ostrzeliwać niewidocznego przeciwnika i runęli do panicznej ucieczki w stronę szykującej się do startu maszyny.

Kamera skakała makabrycznie, trudno było dostrzec jakieś szczegóły – operator usiadł chyba dopiero po zamknięciu rampy. Zobaczyli coś konkretnego dopiero w chwili, gdy zapaliły się żarówki we wnętrzu kadłuba. Jakiś żołnierz, siedzący obok Matysika, otworzył butelkę piwa. Wyraźnie widzieli markę: „Żywiec”. Widzieli też jego poruszające się usta. Po dłuższej chwili dotarły do nich zniekształcone wyciem silników słowa: „Ale mam szczęście, ale mam szczęście! Granat wybuchł tuż obok, a mi nic się nie stało…”. Raptem mężczyzna zwiotczał i upadł na podłogę, w jego piersi błyszczało ostrze komandoskiego noża. Matysik wyjął butelkę z dłoni martwego kolegi, który jeszcze przed chwilą cieszył się swoim szczęściem, i pociągnął wielki łyk.

Cięcie.

Nowe numery taśmy i nowe ujęcie. Kabina pilotów. Obaj krzyczą. Głos jest jeszcze bardziej opóźniony w stosunku do obrazu, i w dodatku zbyt niezrozumiały. Pierwszy pilot wrzeszczał, zdaje się, że nie wyląduje na tej postrzelanej krowie, a Matysik, klnąc, zmuszał go do lądowania właśnie tutaj. Jakieś dziwne manewry, krzyki, kompletnie niezrozumiałe głosy z radia. Wycie maszyny. Matysik coś mówi, pierwszy pilot jest wręcz zamroczony strachem. Niewiele widać. Prawdopodobnie lądowali, kamera skakała jak w „Jumpin’ Jack Flash”. Chyba kołowanie, cholera wie. Wszystko się trzęsło, obraz był właściwie jednym wielkim migotaniem światła i cienia. Wreszcie zatrzymali się. Pierwszy pilot coś powiedział, widzieli tylko po ruchu ust. Matysik wyjął tetetkę i zastrzelił go, a chwilę później drugiego.

Po dłuższej chwili usłyszeli opóźniony rozsynchronizowanym dźwiękiem głos pierwszego pilota.

– „Ale mam fart dzisiaj. Jestem w czepku urodzony! Chyba zagram w totolotka…”.

Odgłos strzału z krótkiej broni Matysika ostatecznie rozstroił projektor. Sprzężenie. Prześcieradło na drzwiach Big Bossa pokryło się czernią, a potem bielą.

Koniec taśmy.

– Co to było? – spytał Hofman.

– Jezus – szepnęła „Źródełko”. – Nie wiem!

– Kurde balans… Jakieś strzelaniny, palmy, nasi podpierdolili komuś wielką skrzynię i usunęli świadków… Dobrze widziałem, czy coś mi umknęło?

– Dobrze widziałeś, Marek. O Jezus Maria!

– Co to było?!

– Nie wiem. W co my wdepnęliśmy, Marek? W co my wdepnęliśmy?

– Czekaj, czekaj… Uspokój się.

– Jezus Maria! Przecież ten gość zastrzelił obu pilotów! Dobrze widziałam, czy coś mi umknęło?

– Dobrze widziałaś, „Źródełko”. Uspokój się.

– W co my wdepnęliśmy?!

– Plissss… uspokój się.

– Jak mam się uspokoić?! – wrzasnęła. – Mam okres, a tu jakiś gościu zabija naszych żołnierzy i chyba już jestem w to wplątana! Jak mam się uspokoić?!

Nalał jej wina. Potem zmrużył swoje wredne, dzikie oczy.

– W tej sprawie będą chyba jeszcze lepsze numery – mruknął.

Na szczęście nie usłyszała, bo pewnie wpadłaby w histerię. Dłuższą chwilę mówił do niej szeptem. I chyba coś uzyskał. Może się nie uspokoiła, ale przynajmniej siedziała nieruchomo, kompletnie skołowana.

– Skąd masz tę taśmę? – zaczął indagację.

– Z komendy w Bydgoszczy.

– W Bydgoszczy przechowują takie coś?

– Nie… To były lata, gdy z taśmy filmowej odzyskiwało się srebro. Wszystko wędrowało do Warszawy, część taśm niszczono, a część utylizowano. No, ale w „lud” poszły plotki o tym srebrze i ktoś z pracowników komendy podpieprzył kilkaset kilogramów taśm. Oczywiście w domowych warunkach nie odzyskał ani grama srebra. Wpadł niedawno na jakiejś aferze z TIR-em wypełnionym papierosami, musiałam im podłożyć recydywistę, żeby nie było, że policja grabi własne magazyny. Nasi przy okazji odzyskali taśmy, powprowadzali sygnatury do komputera i… stąd mam.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zapach Szkła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zapach Szkła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stanisław Supłatowicz - Ziemia Słonych Skał
Stanisław Supłatowicz
libcat.ru: книга без обложки
Andrzej Drzewiński
Andrzej Ziemiański - Przesiadka W Piekle
Andrzej Ziemiański
Andrzej Drzewiński - Zabawa W Strzelanego
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński - Nostalgia za Sluag Side
Andrzej Drzewiński
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom II
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Toy Toy Song…
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom III
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom I
Andrzej Ziemiański
Отзывы о книге «Zapach Szkła»

Обсуждение, отзывы о книге «Zapach Szkła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x