Marina i Siergiej Diaczenko - Kaźń
Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Kaźń» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kaźń
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kaźń: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaźń»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kaźń — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaźń», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Drogi są tu spokojne, Ireno. I w ogóle – procent przestępstw przeciwko życiu i prywatnej własności jest tu skrajnie niski... Twój były mąż uzyskał tu pewne rezultaty.
Uśmiechnęła się z przymusem.
– Byłaby to wielka szkoda, gdyby szukając z Rekiem Mrocznego Interpretatora... znaleźli właśnie ciebie. Przecież już raz wzięłam cię za Andrzeja.
– Nie zapomnę tego do samej śmierci – wymamrotał adwokat pod nosem.
Dzień był słoneczny i ciepły. Panowało wczesne, pogodne lato. Równie długie jak piosenka w karczmie.
– Spójrz, jak tu pięknie, Ireno. Choćby ten las... I góry na horyzoncie... Malowniczy modelik, prawda?
Odruchowo przytaknęła.
– Jeśli masz rację, Ireno... – głos Semirola uległ subtelnej zmianie. – Jeśli masz rację i po prostu przeszliśmy z jednego modelu w drugi... to jakaż to w końcu różnica? Nawet jeśli nie uda nam się wrócić?
– Janie...
– Tak?
– Ja nie przybyłam z modelu. Ja muszę wrócić.
Skrzypiały koła. Strzygł uszami rześki muł.
– Jesteś tego pewna? Że miejsce, z którego przybyłaś...
– Tak! Tak, jestem o tym przekonana. I proszę, nie rób żadnych aluzji... Znam modelatora, Janie. Znam go doskonale. I świat, w którym się urodziłam, nie został przez niego stworzony! Już wystarczy, Janie, nie chcę o tym rozmawiać.
Cisza. Skrzypią koła.
– Ireno... Tam, u siebie, jesteś jedynie początkującą, skromną pisarką. A tutaj stałaś się prawdziwą władczynią dusz... pewnie tworzysz klasykę. Jesteś geniuszem. Sam bym w to nie uwierzył, gdybym na własne uszy nie słyszał, w jaki sposób ludzie szepcą tu o „Tym, który okazał skruchę". Zastanów się nad tym.
Opanował ją strach.
Przez wszystkie te dni i noce trzymała ją przy życiu wiara w rychły powrót do domu. Może nie taki znów rychły, jednak nieunikniony. Może był to cel odległy, ale absolutnie jasny – musiała odszukać Andrzeja, znaleźć wyjście...
A teraz jedyny człowiek, który zna prawdę o tym świecie, usuwa jej grunt spod nóg. Gdyby nie miał pewności, że powrót jest możliwy, na pewno by się tak nie wystraszyła... On jednak wątpił, czy w ogóle warto wracać.
– Nad czym mam się zastanowić? – zapytała tak cicho, że nie usłyszała własnego głosu.
Semirol usłyszał.
– A masz do kogo wracać? Zamknęła oczy.
Sensej, żółw... Tak na dobrą sprawę żółw nie zorientuje się, kiedy przeniosą go pod inną lampę. Na przykład do szkolnego terrarium. A Sensej... Tak, Senseja szkoda. Ale przecież Ireny nie ma już od dawna; na pewno zdążył się z tym oswoić.
Kto jeszcze na nią czeka? W tym prawdziwym świecie? Pacyfikatorka? Profesor orientalistyki? Studenci? Niewątpliwie jest lubiana, jednak na pewno o niej zapomną – rok po ukończeniu studiów w ogóle nie będą o niej pamiętać.
A jej opowiadania. Nędzny cień tego, co swego czasu dał jej do przeczytania Semirol. Nie wspominając „O tym, który okazał skruchę".
I co pan na to, Nikołan?!
Uśmiechnęła się krzywo do swych wspomnień.
– Tu nie ma kawy, Janie.
– Znajdziemy – obiecał Semirol z powagą.
– Ty rzeczywiście...
– Na początek zorganizujemy sobie schronienie. Znajdziemy akuszerkę... Nasz rycerz na pewno sobie z tym poradzi. Niewątpliwie wiele się nauczył od swojej niani, specjalistki od nastawiania kości...
Zachichotała. Śmiech zabrzmiał żałośnie.
– Nie podobają mi się takie żarty, Janie... Zamieszkamy w opuszczonym zamku w górach. Do diabła, przecież już coś takiego czytałam. Na pewno czytałam! A po kilku miesiącach z całej okolicy zbiegną się wieśniacy uzbrojeni w osikowe kołki...
– Nie zbiegną się – głos Semirola zabrzmiał z takim przekonaniem, że Irena od razu zamilkła. – Nie zbiegną się. Wiem, jak rozwiązać ten problem.
– Już go rozwiązałeś – rzekła Irena szeptem. – Bardzo mądrze... spryciarze, którzy chcą oszukać Objawienie...
– ...decydują się na zasięgnięcie porady u Mrocznego Interpretatora i sami przekraczają pewną granicę. A zrobienie tego kroku jest znacznie trudniejsze niż nadstawienie szyi. Trudno to zrozumieć, ale takie panują tu obyczaje... Tak, biorę zapłatę w naturze. A Objawienia kompletnie to nie obchodzi – nie traktuje tego jako zbrodni, lecz jako zapłatę. I z naiwnością kretyna jeszcze mnie za to nagradza – za spełnienie dobrego uczynku. Sędzia traktujący swoje obowiązki jak tutaj Objawienie nie utrzymałby się w naszym departamencie nawet miesiąca!
Matowo brzmiał dzwoneczek. Irenie było zimno i miała mdłości.
– Pasożyt – rzekła szeptem.
– Co?
– Pasożyt... istota żywiąca się kosztem innych. I dotknęła swego brzucha.
Semirol milczał.
– Wciąż chcesz odebrać mi dziecko? – zapytała powoli.
– Jeszcze dokładnie rozważymy tę kwestię.
– Niczego nie będziemy rozważać.
Muł zarżał ze strachem. Zza zakrętu, siedząc wierzchem na koniu, wypadł Rek Dzika Róża.
– Zasadzka... Zawracajcie. Tam jest zasadzka! Zagłuszając jego słowa, rozległ się tętent wielu kopyt.
Początkowo Rek jakoś się trzymał, jednak pod wieczór stracił przytomność. Miał dwie głębokie rany cięte i przypuszczalnie wstrząs mózgu. Człowieka w podobnym stanie wiezie się na reanimację, a wieczorna wilgoć, zimno i podgłówek z rogoży nie byli najlepszymi lekarzami.
– Co możemy zrobić, Janie?
Semirol milczał.
– Chyba możemy coś dla niego zrobić?
W obliczu niebezpieczeństwa muł, o dziwo, zachował zimną krew. Co prawda jego rola ograniczyła się do ucieczki po bezdrożach i przez rzadki las. Nie bacząc na całość dwukółki, musiał wydostać z pola bitwy rannego rycerza, przerażoną kobietę i wampira.
Kiedyś Irena unikała opisywania bitew. Nie miała pojęcia, co czuje człowiek rozpruwający innego ostrzem miecza. I nawet po naczytaniu się odpowiednich książek nie potrafiła używać odpowiedniej terminologii. Gdy w utworach kolegów po piórze natykała się na opis walki bohatera z dwudziestoma barbarzyńcami, jedynie uśmiechała się protekcjonalnie i przerzucała od razu kilka kartek. Albo w ogóle odkładała książkę.
Rek walczył z ośmioma przeciwnikami naraz. Tylko dlatego, że nie miał innego wyjścia – Semirol nie zdążył skierować muła w zarośla i jeźdźcy, którzy wysypali się zza zakrętu, na widok dwukółki rzucili się wprost na nią. A w zasadzie niewątpliwie by tak uczynili, gdyby nie stanął im na drodze bezinteresowny rycerz.
Wątpliwe, by Irena była kiedyś w stanie opisać tę bitwę. Wydarzenia rozwijały się w zbyt szybkim tempie i nie miała czasu ich zarejestrować. Semirol, kulejąc, dopiero dobiegał do pola bitwy, gdy napastnicy byli już w odwrocie – było ich teraz tylko pięciu, wszyscy ranni; pozostała trójka leżała na drodze z porzuconą bronią – o Boże, zdążyła tylko pomyśleć Irena, co na to Objawienie?
Rek także wycofał się z pola walki. Semirol pomógł mu wydostać się spod końskiego trupa.
Dwukółka zaskrzypiała, dając do zrozumienia, że nie uniesie ich trójki. Jednak wampir ciął muła batem i popędzili przed siebie, myląc ślady, łamiąc szprychy; na granicy katastrofy.
Bardzo szybko Irena zrozumiała, że jeśli rycerz natychmiast nie zostanie opatrzony, ta ucieczka tak naprawdę nie będzie miała sensu.
Schronili się w jakimś wiatrołomie. Irena opróżniła „podróżną apteczkę" i jak w najlepszym literackim romansie podarła na bandaże własną halkę. Przez minutę siedziała, patrząc przed siebie i przypominając sobie ilustracje z podręcznika pierwszej pomocy. Rycerz nie przypominał zbytnio ofiary katastrofy samochodowej, Irena zaś nie przechodziła żadnego kursu na markietankę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kaźń»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaźń» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kaźń» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.