• Пожаловаться

Marina i Siergiej Diaczenko: Armaged-dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko: Armaged-dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Armaged-dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Armaged-dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marina i Siergiej Diaczenko: другие книги автора


Кто написал Armaged-dom? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Armaged-dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Armaged-dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A po tygodniu okazało się, że skoro w żaden sposób nie można wyrzucić Zarudnego, to nie będą ruszać i Sotowej. Dali jej publiczną naganę i zostawili - niech pamięta, jaką jej okazano łaskę.

Ojciec przyszedł z liceum spięty, ale rumiany i z blaskiem w oczach. „No, jakoś się udało” - powiedział mamie. - „A ty milcz” - zwrócił się do Janki, która chciała już coś wtrącić. Do Lidki się uśmiechnął i pogłaskał ją po głowie, jakby chciał powiedzieć: no, wszystko w porządku, jutro zbieraj się do szkoły.

Lidka wyobraziła sobie, jak to będzie, gdy wejdzie do klasy. Jak usiądzie w pierwszej ławce z Rysiukiem. A dwadzieścia par oczu będzie się na nią gapić, jakby wszyscy zobaczyli ją pierwszy raz...

Spojrzała na rozkład zajęć - dwudziesty pierwszy października, środa - i włożyła do teczki odpowiednie podręczniki. Ale nie poszła do szkoły, tylko nad morze.

Obłoki wabiły wzrok rozmaitymi odcieniami szarości, a niebo wyglądało tak, jakby ktoś obsypał je brudnymi i nastroszonymi piórami. Wyglądało, jak leżąca na plaży zdechła mewa. Od morza dął nieprzyjazny wiatr; Lidka usadowiła się pomiędzy kamieniami i otworzyła książkę. Najbardziej nudną z nudnych powieści na świecie „Biedną Annę” należało zgodnie z programem przeczytać jeszcze w zeszłym roku, ale Lidka zabrała się do niej dopiero niedawno, przedzierając się przez długie opisy przyrody i niekończące się monologi. Bohaterka nie mogła mieć dzieci, zbliżała się do końca okresu płodności, a jej mąż zamierzał odejść do innej kobiety; Lidka przewracała kartki, o niczym prawie nie myśląc. Ależ problemy mają ci ludzie... przecież przeżyli bezpiecznie swoją mrygę, i teraz przed nimi dwadzieścia lat beztroskiego życia...

Lidce zostało siedem miesięcy i dwa tygodnie.

W ostateczną apokalipsę wierzą tylko idioci. Ona, Lidka, uczyła się historii. Jest mądra.

Litery zlewały jej się przed oczami.

Gdzieś tak koło południa do zatoki ze wszystkich stron spłynęły kutry patrolowe. Zatrzymały się daleko od brzegu - tam, gdzie Lidce udało się przedtem zobaczyć dalfiny. Czarne sylwetki rozciągnęły się w łańcuch od cypla do cypla. Okrętów było nie mniej niż dwadzieścia, a od strony bazy Obrony Państwa nadleciały dwa śmigłowce. Przeleciały się nad morzem, zrobiły kilka kręgów i odleciały. Lidka wstała, żeby odejść.

- Co ty tu robisz?

Niespodziewane pytanie prawie wytrąciło jej teczkę z rąk. Patrol wyrósł jak spod ziemi - dwaj żołnierze i oficer, uzbrojeni, w maskujących mundurach polowych.

- Co ty tu robisz, dziewczynko?

- Wagaruję - odpowiedziała Lidka cichutko.

Żołnierze wymienili spojrzenia. Uczciwa i szczera odpowiedź nastroiła ich mniej wrogo.

- Ogłoszono stan wojenny - ostrym głosem oznajmił oficer. - Dzieci powinny siedzieć po domach.

Lidka mocniej ścisnęła teczkę. Wargi zaczęły jej drżeć wcześniej, niż zrozumiała sens tego, co jej powiedziano.

- Jak to... co się...

- Chodź, szybko!

Ujęli ją pod łokcie i poprowadzili - nie za szybko, ale i tak co chwila się potykała. Ze strachu zatkało jej uszy.

Po betonowych schodkach wyciągnęli ją na nabrzeże - z kramów zostały tu tylko metaliczne szkielety, pod nogami szeleściły pomięte gazety i nikogo już tu nie było - ani handlarzy, ani spacerowiczów. Tylko same wojskowe samochody z siatkami na oknach. I ludzie z OP, z których co drugi miał radiotelefon. Składane anteny trzęsły się miarowo i wyglądały jak wąsiska karaluchów.

Był jeszcze Igor Rysiuk. Stał przylepiony do jednego z pojazdów i patrzył gdzieś w bok, jakby to wszystko go nie obchodziło.

- Ej, ty... to ta dziewczyna?

Rysiuk rzucił na Lidkę krótkie spojrzenie i natychmiast się odwrócił: - Ta.

- Ta, co opuszcza lekcje?

- Przeżywa osobisty dramat - odpowiedział Rysiuk, prawie nie otwierając ust. - Nieszczęśliwa miłość.

Ktoś zachichotał.

- No dobra, mały... wygląda na to, że nie kłamałeś. Dokąd was oboje odwieźć... może do punktu rozdzielczego?

- My niczego nie zrobiliśmy - odezwała się Lidka cienkim, nieśmiałym głosikiem.

- A jednak, nie wolno łazić, dokąd się chce... Adres?

- Co? - dość głupio spytała Lidka.

- Gdzie mieszkacie? Daleko?

- Na Kątowej...

Igor się nie odezwał. Mieszkał znacznie dalej, na Zielonej Górce.

- No dobra... Do Kątowej was podrzucimy, ale potem nigdzie mi nie łazić! Jasne?

Wspięli się do ciasnego wnętrza wozu w ślad za nieprzyjemnie i ostro pachnącym żołnierzem. Maszyna drgnęła - Igor i Lidka mimo woli objęli się rękoma.

- Czemu nie przyszłaś do szkoły? - zapytał Rysiuk kłótliwym szeptem.- Zarudny chodzi i nic...

- Odczep się...

- Czemu jesteś taka nieuprzejma?

- A czemu ty jesteś takim kretynem?

Gdzieś wyła syrena. Jej wycie najpierw narastało, trwało przez chwilę, a potem cichło, jakby się oddalała. Samochód z syreną pognał w przeciwnym kierunku - ku morzu.

- A w szkole, co było?

Rysiuk wzruszył ramionami.

- Alarm. Wszystkich odesłali do domów.

- A ty skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?

- Skąd ci przyszło do głowy, że cię szukałem?

Lidka ugryzła się w język.

- Hej, dzieciaki - odezwał się kierowca. - Na Kątowej który numer?

- Dwadzieścia siedem - wymamrotała Lidka. - Obok domu towarowego.

Wóz wydostał się na ulicę i ruszył szybciej.

- Posłuchaj, Rysiuk...

Pytanie zamarło jej w krtani.

- Mryga! Dzisiaj? - drwiąco zapytał Igor. - A co z twoją ulubioną datą? Co z dziewiątym czerwca?

Lidkę ogarnęła fala gniewu. Nagle zapragnęła strzelić niewysokiego Igora w pysk, żeby ten jego krótko ostrzyżony kaczan walnął o burtę wozu.

- Nie bój się, to zwykły kryzys - uśmiechnął się Igor. - Jakiś wojskowy zamach stanu, czy coś w tym guście. Gdybyś się porządnie uczyła historii, to byś wiedziała, że kilka lat przed każdą apokalipsą następuje...

Wóz zahamował.

- No, dzieci, spadajcie! I żebym was więcej na mieście nie widział, jasne?

- Nie jesteśmy już dziećmi... - warknął Rysiuk pod nosem. - Wiesz, zdążyliśmy już przywyknąć...

Kierowca dodał gazu i maszyna pomknęła dalej, zostawiając obojgu na pożegnanie falę smrodu z rury wydechowej.

* * *

Wypracowanie

UCZENNICY MŁODSZEJ GRUPY

Klasy III B

LIDII SOTOWEJ

na temat: „Ludzie i dalfiny”

Pewna dziewczyna poszła kiedyś nad morze. Pogoda była piękna. W wodzie pluskały się rybki. Świeciło słońce. Dziewczyna postanowiła, że się wykąpie.

Weszła za daleko w głąb morza i zaczęła się topić. Zaczęła wzywać pomocy, ale nikt jej nie usłyszał.

I nagle z głębi morza przypłynął dalfin. Dziewczyna się przestraszyła, ale dalfin popchnął ją ku brzegowi i uratował.

Dziewczyna się bardzo ucieszyła. Dalfin pływał obok niej i pokazywał jej grzbiet. Zaprzyjaźnili się. Dziewczyna często zaczęła chodzić nad morze i spotykać się z dalfinem.

Potem dziewczynka dorosła i nastąpił koniec świata. Dalfiny pozrzucały skóry i prze... [skreślone] się w poczwarki, to znaczy w glefy. Wyszły na brzeg. Dziewczynka [skreślone]. On ją poznał i nie zjadł. Ale ją poranił. I dlatego nie zdążyła dostać się do Wrót, do Schronu.

Dalfiny to niebezpieczne stworzenia. W okresie cyklu pływają daleko od brzegu i nie wychodzą na brzeg. Ale gdy następuje koniec świata, stają się larwami glefami i wychodzą na ląd. Dzieci powinny uważać!

OCENA: trzy z plusem

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Armaged-dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Armaged-dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Marina Diaczenko: Tron
Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko: Zoo
Zoo
Marina Diaczenko
Отзывы о книге «Armaged-dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Armaged-dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.