Patricia McKillip - Harfista na wietrze

Здесь есть возможность читать онлайн «Patricia McKillip - Harfista na wietrze» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: MAG, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Harfista na wietrze: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Harfista na wietrze»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mistrz zagadek Morgan nadal nie zna celu, dla którego żyje ani znaczenia gwiazdek, widniejących na jego czole. Królestwo drży w posadach, pustoszą je hordy tajemniczych zmiennokształtnych, którzy wydali wojnę rodzajowi ludzkiemu. Wobec zupełnej bierności Najwyższego, Morgan zmuszony jest wziąć na siebie odpowiedzialność za cały świat.
Nominowana do nagrody Hugo w 1980.

Harfista na wietrze — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Harfista na wietrze», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— No dobrze — burknęła. — Naucz mnie sztuki zmieniania postaci.

4

Kiedy obudziła się przed świtem, zaczął ją uczyć. Słońce jeszcze nie wzeszło; otaczał ich chłodny, cichy las. Słuchała w milczeniu jego wykładu, obserwowała, jak budzi i przywabia sokoła śpiącego na wysokim drzewie. Sokół kwilił przeszywającym głosem, siedząc mu na przedramieniu; był głodny i chciał polować. Morgon uciszył ptaka umysłem. Potem spojrzał na Raederle i widząc w jej oczach niepokój, zwrócił sokołowi wolność.

— Nie zmienisz postaci, jeśli nie będziesz tego chciała — powiedział.

— Ja chcę — zaprotestowała.

— Nie, nie chcesz.

— Morgonie…

Odwrócił się, podniósł z ziemi siodło i zarzucił je na grzbiet jednego z koni.

— Rozumiem — mruknął, zaciskając popręgi.

— Nic nie rozumiesz — fuknęła. — Nawet nie spróbowałeś. Poprosiłam cię, żebyś mnie nauczył, a ty obiecałeś, że to zrobisz. Zależy mi na naszym bezpieczeństwie. — Zastąpiła mu drogę, kiedy podnosił z ziemi drugie siodło. — Morgonie.

— Wszystko w porządku — powiedział, siląc się na spokój. — Coś wymyślę.

Nie odzywała się do niego przez kilka godzin. Z początku jechali szybko, ale potem ruch na drodze wzmógł się i zwolnili, bo swoim pośpiechem zaczęli zwracać na siebie uwagę. Przejazd blokowały skutecznie stada świń, owiec i młodych białych byczków, które pędzono z odległych gospodarstw do Caithnard, przez co kupieckie wozy oraz kmiece furmanki wypełnione rzepą i kapustą wlokły się niemiłosiernie. W południe żar lejący się z nieba zamienił nawierzchnię drogi w suchy pył, którym musieli oddychać. Przed smrodem zwierząt i zgiełkiem nie było ucieczki. Kosmyki brudnych, spoconych włosów raz po raz wysuwały się Raederle spod kapelusza i lgnęły do twarzy. Zirytowana tym, zatrzymała konia, wzięła kapelusz w zęby, na oczach staruchy prowadzącej świnię na targ skręciła włosy w węzeł i z powrotem wcisnęła kapelusz na głowę. Morgon widział to, ale nic nie powiedział. Jej milczenie zaczynało mu doskwierać tak samo jak upał i tłok na drodze. Nie wiedział już, czy dziewczyna czeka, aż on pierwszy się odezwie, czy może woli, żeby nic nie mówił; zastanawiał się, czy czasem nie żałuje, że w ogóle opuściła Anuin. Spróbował sobie wyobrazić podróż bez niej; byłby już w połowie drogi przez Ymris, lecąc do Lungold szlakiem kruków, by stanąć tam znowu oko w oko z Ghisteslwchlohmem.

Otrząsnął się z tych rozważań i rozejrzał dookoła. Wszędzie był kurz i poszarzała od niego zieleń, widział odblaski słońca odbijającego się rytmicznie w mosiężnych kociołkach na wózku przekupnia. Otarł pot z twarzy i w tym momencie Raederle zdecydowała się przerwać milczenie.

— Co ja źle zrobiłam? — spytała urażonym tonem. — Przecież postępowałam zgodnie z twoimi wskazówkami.

— Powiedziałaś “tak”, a pomyślałaś “nie” — odparł znużony. — Dlatego się nie udało.

Spojrzała na niego, marszcząc brwi.

— Co ci jest?

— Nic.

— Żałujesz, że mnie ze sobą zabrałeś. Ściągnął cugle.

— Przestaniesz? Ranisz mi serce. To ty żałujesz, że się ze mną wybrałaś.

Raederle też zatrzymała konia. Na jej twarzy odmalowała się rozpacz. Patrzyli na siebie oszołomieni, sfrustrowani. Za ich plecami zaryczał muł. Ruszyli dalej w ciężkim, dusznym milczeniu, od którego, tak jak z wieży bez drzwi, najwyraźniej nie było ucieczki.

Nagle Morgon zatrzymał oba konie i sprowadził je z drogi nad brzeg rzeki. Zgiełk ścichł; powietrze było tu czystsze i rozbrzmiewało łagodnym śpiewem ptactwa. Morgon przykląkł nad rzeką, napił się chłodnej, orzeźwiającej wody, a potem obmył nią twarz i skropił włosy. Widział w nurcie odbicie stojącej nad nim sztywno Raederle. Nie odrywając od tego odbicia wzroku, przykucnął. Po chwili odwrócił powoli głowę i spojrzał na dziewczynę.

Nie wiedział, jak długo tak na nią patrzył, ale w końcu drgnęła i uklękła obok niego.

— Jak możesz tak na mnie patrzeć?

— Wspominałem — odparł. Raederle zdjęła kapelusz. Pogłaskał ją po włosach. — Przez ostatnie dwa lata bardzo często o tobie myślałem. Teraz wystarczy mi odwrócić głowę i widzę cię obok siebie. Wciąż mnie to zaskakuje, mam wrażenie, że to jakieś czary.

— Morgonie, co z nami będzie? Boję się… tak się boję mocy, która we mnie drzemie.

— Zaufaj sobie.

— Nie potrafię. Widziałeś, jak ją wykorzystałam w Anuin. Nie byłam wtedy sobą; byłam cieniem innego dziedzictwa — tego, które próbuje cię zgładzić.

Przygarnął ją do siebie.

— Przywołałaś mnie tylko do porządku — wyszeptał. Tulił ją przez długą chwilę, potem podjął niepewnie: — Chcesz posłuchać zagadki?

Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.

— Posłuchać mogę.

— Żyła sobie kiedyś kobieta, góralka z Herun imieniem Arya, która kochała zwierzęta. Pewnego dnia znalazła maleńkie, czarne stworzonko, którego nazwy nie znała. Zabrała je do swojej chaty, nakarmiła, zaopiekowała się nim. Stworzonko rosło i rosło. Wyrosło tak, że z chaty czmychnęły wszystkie inne zwierzęta, i zostało tylko ono, ciemne, olbrzymie, bezimienne. Snuło się po izbach za przerażoną Aryą, która nie wiedziała, co z nim począć, i bała się z nim zadrzeć…

Raederle zakryła dłonią usta Morgona i wsparła głowę na jego ramieniu. Czuł bicie jej serca.

— I co zrobiła? — wyszeptała po chwili.

— A co ty zrobisz?

Czekał na jej odpowiedź, ale nawet jeśli jej udzieliła, to szum rzeki uniósł ją w dal, zanim dotarła do jego uszu.

Kiedy wrócili na drogę, było tam już pusto i cicho. Cienie wydłużyły się, słońce chyliło się ku zachodowi i kryło za koronami drzew. Morgonowi nie podobało się to, że są sami. Nic nie powiedział Raederle, ale odetchnął z ulgą, kiedy godzinę później dogonili dużą grupę podróżnych. Ich wozy, furmanki i konie stały przed gospodą, starą chałupą wielkości stodoły z przylegającymi do niej stajniami i kuźnią. Sądząc po dolatującym ze środka gwarze i wybuchach śmiechu, przybytek był dobrze zaopatrzony i interes się kręcił. Morgon napoił konie w korycie ustawionym pod stajniami. Marzył o piwie, ale wolał nie pokazywać się w gospodzie. Kiedy wrócili na drogę, cienie już zblakły; zmierzch wisiał przed nimi niczym widmo.

Wjechali weń. Ptaki umilkły; ciszę mącił tylko stukot kopyt i parskanie wierzchowców. Minęli kilka obozowisk handlarzy koni. Ludzie siedzieli przy wielkich ogniskach, nieopodal pasły się spętane zwierzęta. Morgon przenocowałby chętnie w ich sąsiedztwie; czułby się bezpieczniej. Ale coś kazało mu jechać dalej. Ludzkie głosy ścichły, a oni zagłębiali się w zapadający zmierzch. Morgon wyczuwał niepokój Raederle, ale się nie zatrzymywał. W pewnej chwili poczuł jej rękę na swoim ramieniu i obejrzał się. Patrzyła za siebie na drogę, którą przebyli. Pobiegł za jej wzrokiem i ściągnął ostro cugle.

Jakąś milę za nimi majaczyła grupka jeźdźców. Jechali ani za szybko, ani za wolno, w sarn raz tak, jak pozwalały na to gęstniejące ciemności. Morgon obserwował ich przez chwilę w milczeniu, potem pokręcił głową i odpowiadając na nieme pytanie Raederle, mruknął:

— Nie wiem…

Szarpnął za cugle i sprowadził konia z drogi między drzewa. Posuwali się brzegiem rzeki i zatrzymali dopiero, kiedy zrobiło się tak ciemno, że nic już nie widzieli. Nie rozpalili ogniska. Posilili się suchym chlebem i suszonym mięsem. Rzeka w tym miejscu była głęboka i wolno toczyła swe wody. Jej cichy szmer nie mógł zagłuszyć tętentu kopyt, a przecież Morgon nie słyszał, żeby jeźdźcy ich minęli. Wrócił myślami do milczącej postaci, którą widział wśród drzew, do tajemniczego krzyku, który rozbrzmiał w samą porę. Dobył miecza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Harfista na wietrze»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Harfista na wietrze» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Patricia McKillip - The Tower at Stony Wood
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Harfner im Wind
Patricia McKillip
Patricia McKillip - The Bell at Sealey Head
Patricia McKillip
Patricia McKillip - The Bards of Bone Plain
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Voci dal nulla
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Una culla in fondo al mare
Patricia McKillip
Patricia McKillip - La maga di Eld
Patricia McKillip
Patricia Mckillip - La citta di luce e d'ombra
Patricia Mckillip
Patricia McKillip - Dziedziczka Morza i Ognia
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Harpist In The Wind
Patricia McKillip
Отзывы о книге «Harfista na wietrze»

Обсуждение, отзывы о книге «Harfista na wietrze» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x