Orson Card - Siódmy syn

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Siódmy syn» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Siódmy syn: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Siódmy syn»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

…W rozsądnym świecie na pewno nic by się nie stało. Ale bajarz wiedział już, że ten świat wcale nie jest rozsądny. Alvin Junior miał potężnego, niewidzialnego wroga, który nie przegapił okazji.
Bajarz skoczył do przodu. Poczuł, jak drgnęła ziemia pod stopami, jak zapadł się ubity grunt. Niewiele, parę centymetrów, ale wewnętrzna krawędź kamienia obniżyła się właśnie o taki kawałek. W rezultacie szczyt wielkiego kręgu przesunął się o ponad pół metra i tak szybko, że nic już nie mogło go zahamować. Za chwilę młyński kamień runie na swoje miejsce na fundamencie, a Alvin Junior zostanie pod spodem, zmielony jak ziarno…
Powieść nominowana w 1988 do nagrod Hugo, World Fantasy Award oraz Locus za najlepszą powieść fantasy.

Siódmy syn — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Siódmy syn», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Jak siedmiolatek. — To była wymówka, ale Alvin wcale się nie speszył.

— A dlaczego nie ja? Czemu Cally, a ja nie?

— Bo pozwalam ludziom zapisywać najważniejszą rzecz, jakiej dokonali albo oglądali na własne oczy. O czym byś napisał?

— Sam nie wiem. Może o kamieniu.

Bajarz skrzywił się.

— To może o mojej wizji. Sami mówiliście, że jest ważna.

— I została zapisana w innym miejscu, Alvinie.

— Chcę się wpisać do książki — upierał się chłopiec. — Chcę, żeby było w niej moje zdanie, obok zdania Stwórcy Bena.

— Jeszcze nie.

— A kiedy?

— Kiedy złoisz skórę temu Niszczycielowi, mój chłopcze. Wtedy pozwolę ci zapisać to w mojej książce.

— A jeśli nigdy z nim nie wygram?

— To i książka nie będzie już ważna.

Łzy stanęły chłopcu w oczach.

— A jeśli umrę?

Bajarz poczuł ukłucie lęku.

— Co z nogą?

Alvin wzruszył ramionami. Zamrugał i łzy zniknęły.

— To żadna odpowiedź.

— Nie przestaje boleć.

— Tak już będzie, póki kości się nie zrosną.

— Już się zrosły — uśmiechnął się blado Alvin.

— To dlaczego nie chodzisz?

— Boli mnie, Bajarzu. Nigdy nie przestaje. W kości jest takie złe miejsce i nie wiem, jak je naprawić.

— Znajdziesz sposób.

— Jeszcze nie znalazłem.

— Kiedyś powiedział mi jeden stary traper: „Nieważne, czy zaczniesz od zadu czy od mostka; każdy sposób jest dobry, żeby ściągnąć skórę z pantery”.

— Czy to przysłowie?

— Prawie. Znajdziesz sposób, choć może całkiem inny, niż się spodziewasz.

— Wszystko jest inne, niż się spodziewam — odparł chłopiec. — Nic nie jest takie, jak myślałem.

— Masz dopiero dziesięć lat. Już jesteś zmęczony światem?

Alvin pocierał palcami fałdę koca.

— Bajarzu, ja umieram.

Starzec studiował jego twarz, szukając w niej oznak śmierci. Nie było ich.

— Nie przypuszczam.

— To złe miejsce w nodze… ono rośnie. Wolno, ale bez przerwy. Jest niewidzialne, ale pochłania twarde części kości. Potem zacznie rosnąć szybciej, jeszcze szybciej i…

— I cię zniszczy.

Tym razem Alvin rozpłakał się naprawdę. Ręce mu drżały.

— Boję się śmierci, Bajarzu, ale to we mnie weszło i nie mogę tego usunąć.

Bajarz położył mu dłoń na ręku, by uciszyć drżenie.

— Znajdziesz sposób. Za wiele masz pracy na tym świecie, żeby teraz umrzeć.

Alvin spojrzał ponuro.

— To najgłupsza rzecz, jaką słyszałem w tym roku. Jeśli ktoś ma dużo do zrobienia, to jeszcze wcale nie znaczy, że nie umrze.

— Ale znaczy, że nie chce umrzeć.

— Ja nie chcę.

— Właśnie dlatego znajdziesz sposób, by przeżyć.

Alvin zamyślił się na chwilę.

— Zastanawiałem się nad tym, co będę robił, jeśli przeżyję. Choćby to, co zrobiłem z nogą. Jest prawie zdrowa. Mógłbym tak samo leczyć innych. Kładłbym na nich ręce, szukał drogi we wnętrzu i naprawiał. Dobrze wymyśliłem?

— Uwielbialiby cię za to. Ci wszyscy, których byś wyleczył.

— Pierwszy raz jest chyba najtrudniejszy. Zresztą, nie miałem siły, kiedy próbowałem. Na pewno z innymi wszystko pójdzie szybciej.

— Może i tak. Ale choćbyś codziennie uzdrowił stu ludzi, przeszedł w inne miejsce i uzdrowił następnych stu, dziesięć tysięcy umrze za tobą i drugie dziesięć tysięcy przed tobą. A zanim sam umrzesz, nawet ci wyleczeni będą już prawie wszyscy martwi.

Alvin odwrócił głowę.

— Jeśli wiem, jak im pomóc, Bajarzu, to muszę im pomóc.

— Musisz tym, którym zdołasz — odparł starzec. — Ale nie to jest dziełem twego życia. Cegły w murze, Alvinie. Tym są oni wszyscy. Nic nie osiągniesz naprawiając pokruszone cegły. Ulecz tych, którzy do ciebie trafią. Ale praca twojego życia jest o wiele poważniejsza.

— Wiem jak leczyć ludzi. Ale nie wiem, jak pokonać tego… Niszczyciela. Nie wiem nawet, czym on jest.

— Póki ty jeden potrafisz go zobaczyć, ty jeden masz szansę go pokonać.

— Może.

Milczeli przez chwilę. Bajarz wiedział, że przyszła pora rozstania.

— Czekajcie.

— Muszę już iść.

Alvin złapał go za rękaw.

— Jeszcze nie!

— Już pora.

— Przynajmniej… przynajmniej dajcie mi przeczytać, co napisali inni.

Bajarz sięgnął do worka i wyjął sakwę z książką.

— Nie mogę ci obiecać, że wytłumaczę, co mieli na myśli — uprzedził, wyjmując książkę z wodoszczelnej osłony.

Alvin szybko odnalazł ostatnie, najnowsze zapisy.

Ręką mamy: „Vigor odepchnoł belkę i nie umar aż chłopiec się urodził”.

Ręką Davida: „Młyński kamień pęk na połowy i zrus się bes śladu”.

Ręką Cally'ego: „Siudmy synn”.

Alvin podniósł głowę.

— Jemu nie chodzi o mnie, wiecie?

— Wiem — potwierdził Bajarz.

Alvin wrócił do książki.

Ręka taty wpisała: „Nie zabił chłopca bo pszybysz zjawił się na czas”.

— O czym tato tu napisał?

Bajarz wyjął mu książkę z dłoni. Zamknął ją.

— Znajdź sposób, by wyleczyć nogę — powiedział. — Wiele dusz, nie tylko twoja, potrzebuje jej siły.

Pochylił się i ucałował chłopca w czoło. Alvin objął go za szyję i przytulił się tak mocno, że gdyby Bajarz wstał, podniósłby go z łóżka. W końcu musiał sięgnąć za głowę i oderwać dłonie chłopca. Policzek miał mokry od łez Alvina. Nie wycierał ich. Pozwolił, by wyschły na wietrze, gdy człapał ścieżką między polami topniejącego śniegu.

Przystanął na drugim zadaszonym moście. Tylko na chwilę, by pomyśleć, czy wróci tu jeszcze kiedyś albo przynajmniej zobaczy ich znowu. I czy Alvin Junior wpisze do książki własne zdanie. Gdyby był prorokiem, pewnie by wiedział. Ale nie miał najmniejszego pojęcia.

Ruszył dalej, kierując swe stopy w stronę poranka.

Rozdział 13

Operacja

Przybysz siedział swobodnie na ołtarzu. Pochylony beztrosko, podpierał się lekko lewą ręką. Wielebny Thrower widział dokładnie taką samą pozę u pewnego dandysa z Camelotu, szatańskiego pomiotu mającego w pogardzie wszystkie wartości, o jakie walczyły purytańskie kościoły Anglii i Szkocji. Poczuł niepokój widząc u Przybysza taką demonstrację lekceważenia.

— Dlaczego? — zapytał Przybysz. — To, że nie potrafisz zapanować nad odruchami ciała inaczej niż siedząc prosto na krześle, nogi razem, dłonie na kolanach, palce splecione, nie oznacza jeszcze, że ja mam się zachowywać tak samo.

— Niesprawiedliwie jest karać mnie za same myśli — odparł zakłopotany Thrower.

— Sprawiedliwie, jeśli te myśli karzą mnie za moje działania. Strzeż się pychy, przyjacielu. Nie sądź, że tak jesteś cnotliwy, by sądzić czyny aniołów.

Po raz pierwszy Przybysz nazwał siebie aniołem.

— Niczym się nie nazwałem. Naucz się panować nad myślami, Thrower. Zbyt łatwo wyciągasz wnioski.

— Dlaczego przyszedłeś?

— W sprawie twórcy tego ołtarza. — Przybysz poklepał jeden z krzyży, wypalonych w drewnie przez Alvina.

— Robiłem co mogłem, ale chłopak jest niepoprawny. Wątpi we wszystko; atakuje każdą tezę teologii, jak gdyby musiała spełnić te same wymagania logiki i spójności, które obowiązują w świecie nauki.

— Innymi słowy, oczekuje, by twoje doktryny miały sens.

— Nie chce się pogodzić z tym, że pewne sprawy pozostają tajemnicą zrozumiałą tylko dla umysłu Boga. Dwuznaczności go drażnią, a paradoksy wywołują otwarty bunt.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Siódmy syn»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Siódmy syn» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Siódmy syn»

Обсуждение, отзывы о книге «Siódmy syn» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x