Orson Card - Uczeń Alvin

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Uczeń Alvin» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczeń Alvin: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczeń Alvin»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin powraca do miejsca swych narodzin, aby podjąć naukę u kowala. Nie wszystko dobrze się układa w Hatrack River. Alvin wie, że musi nauczyć się wykorzystywać magiczne umiejętności, którymi został obdarzony. Niszczyciel czeka tylko na okazję, aby go zabić. Ale jest tam też ktoś, kto czuwa nad Alvinem z daleka — Żagiew.

Uczeń Alvin — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczeń Alvin», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Anioł!

— Myślę, że kiedy ktoś z nas spotyka Niszczyciela, nie potrafi go pojąć. Nasze umysły są na to zbyt słabe. Widzimy tylko postać, która symbolizuje nagą, niszczącą moc, straszliwą i nieodpartą siłę. Ci, którzy kochają taką moc, dostrzegają w Niszczycielu piękno. Inni, którzy jej nienawidzą i się jej lękają, widzą w nim to, co najgorsze w świecie.

— A co widzi twój Alvin?

— Nie mogłam sama tego zobaczyć, tak jest subtelne. Nawet przez oczy Alvina nic bym nie zauważyła, gdyby on nie zauważył. Zrozumiałam, że coś widzi, i dopiero wtedy pojęłam, co to jest. Wyobraźcie sobie to uczucie… zdaje się wam, że dostrzegacie kątem oka jakiś ruch, odwracacie się, a tam niczego nie ma.

— Jak gdyby ktoś skradał się do ciebie — domyśliła się pani Modesty.

— Tak, właśnie tak.

— I teraz skrada się do Alvina?

— Biedny chłopak. Nie zdaje sobie sprawy, że go przywołuje. Wygrzebał w swoim sercu głęboką czarną jamę. Właśnie takie miejsce, gdzie może wpłynąć Niszczyciel.

Pani Modesty westchnęła.

— Niestety, moje dziecko, takie sprawy mnie przerastają. Nigdy nie miałam żadnego daru. Ledwie rozumiem to, co robisz.

— Wy? Żadnego daru? — Peggy była zdumiona.

— Wiem… Mało kto się do tego przyznaje, ale z pewnością nie ja jedna…

— Źle mnie zrozumieliście, pani Modesty — odpowiedziała Peggy. — Zdziwiłam się nie dlatego, że nie macie żadnego daru, ale że myślicie, że nie macie. Ponieważ macie, oczywiście.

— Ależ kochanie, naprawdę mi na tym nie zależy…

— Macie dar patrzenia na potencjalne piękno, jakby ono już istniało. A patrząc, sprawiacie, że ono się staje.

— Cóż za śliczna idea — westchnęła pani Modesty.

— Czy wątpicie w moje słowa?

— Nie wątpię, że wierzysz w to, co mówisz.

Nie warto było się spierać. Pani Modesty bała się uwierzyć. Zresztą, to mało ważne. Ważny jest Alvin, który kończy właśnie drugą studnię. Raz już się uratował i myślał, że niebezpieczeństwo minęło. A teraz usiadł na krawędzi wykopu, żeby chwilę odpocząć. Teraz się położył. Czy nie widzi, że Niszczyciel się zbliża? Czy nie pojmuje, że ta senność otwiera Niszczycielowi drogę do jego serca?

— Nie! — szepnęła Peggy. — Nie śpij.

— Rozumiem — stwierdziła pani Modesty. — Mówisz do niego. Czy może cię usłyszeć?

— Nigdy. Ani słowa.

— Więc co możesz zrobić?

— Nic. Nic mi nie przychodzi do głowy.

— Opowiadałaś mi, że używałaś jego czepka…

— To część jego mocy i z niej korzystałam. Ale nawet jego dar nie zdoła odegnać tego, co przyszło na jego wezwanie. Zresztą, i tak nie potrafiłabym odepchnąć samego Niszczyciela, choćbym nawet miała cały jard tego czepka, nie tylko strzępek.

Peggy w rozpaczy obserwowała, jak Alvin zamyka oczy.

— Śpi.

— Czy Alvin zginie, jeśli Niszczyciel zwycięży?

— Nie wiem. Możliwe. Może zniknie, pożarty przez nicość. A może Niszczyciel nim zawładnie.

— Nie widzisz przyszłości, żagwio?

— Wszystkie ścieżki prowadzą w ciemność i żadna się nie wynurza.

— A więc to koniec — wyszeptała pani Modesty.

Peggy poczuła chłód na policzku. Ach, oczywiście: to jej własne łzy schną w chłodnym wietrze.

— Ale gdyby Alvin nie spał, mógłby odeprzeć tego niewidzialnego wroga? — spytała pani Modesty. — Wybacz, że męczę cię pytaniami, ale gdybym wiedziała, o co chodzi, mogłabym może pomóc.

— Nie. To ponad nasze siły. Możemy się tylko przyglądać.

Ale choć Peggy odrzuciła sugestię pani Modesty, jej umysł bezwiednie szukał sposobów jej wykorzystania. Trzeba go obudzić. Nie muszę walczyć z Niszczycielem. Wystarczy, że obudzę Alvina, a on sam stoczy walkę. I choć jest zmęczony i słaby, z pewnością będzie umiał zwyciężyć.

Peggy odwróciła się szybko i pobiegła do pokoju. Przeszukała górną szufladę i znalazła rzeźbione pudełko z czepkiem.

— Mam wyjść? — Pani Modesty przyszła za nią.

— Zostańcie ze mną. Proszę. Dla towarzystwa. Dla pocieszenia, jeśli zawiodę.

— Nie zawiedziesz. I on nie zawiedzie, jeśli jest takim człowiekiem, o jakim mi opowiadałaś.

Peggy prawie jej nie słyszała. Usiadła na brzegu łóżka i wpatrując się w płomień serca Alvina szukała jakiegoś sposobu, żeby go przebudzić. Zwykle nawet gdy spał, umiała korzystać z jego zmysłów, słyszała to, co on przez sen słyszał, widział i pamiętał. Ale teraz, kiedy sączył się weń Niszczyciel, te zmysły gasły. Nie mogła im ufać. Rozpaczliwie usiłowała znaleźć inne wyjście. Jakiś hałas? Skorzystała z resztki tego, co pozostało Alvinowi ze świadomości okolicy… Trafiła na drzewo, roztarła skrawek czepka i spróbowała — widziała, jak robi to Alvin — wyobrazić sobie, że pęka konar. Wszystko działo się straszliwie wolno — Alvin radził sobie tak szybko! — ale w końcu gałąź upadła. Za późno. Ledwie coś usłyszał. Niszczyciel unicestwił tyle powietrza wokół niego, że drżenie dźwięku nie zdołało się przebić. Może Alvin coś zauważył, może zbliżył się odrobinę do świadomości. A może nie.

Jak mogę go obudzić, skoro jest taki niewrażliwy? Już raz trzymałam ten czepek, gdy kalenica spadała prosto na niego; wypaliłam w niej dziurę wielkości dziecka i nawet włos mu z głowy nie spadł. Raz młyński kamień przewracał mu się na nogę; rozbiłam go na połowy. Raz jego własny ojciec stał na poddaszu z widłami w ręku i opętany szaleństwem Niszczyciela chciał zamordować swego najukochańszego syna; sprowadziłam wtedy Bajarza, odciągnęłam ojca od strasznego zamiaru i odepchnęłam Niszczyciela.

Jak? Jak przybycie Bajarza odpędziło Niszczyciela? Ponieważ Bajarz zobaczyłby straszną bestię i krzyknąłby. Dlatego Niszczyciel odszedł przed jego pojawieniem. Bajarza nie ma w okolicy, ale z pewnością jest tam ktoś, kogo mogę obudzić i sprowadzić na miejsce. Ktoś pełen miłości i dobra, przed kim Niszczyciel będzie musiał uciec.

Przerażona wycofała się od Alvinowego płomienia serca, choć czerń Niszczyciela groziła, że go pochłonie. I wśród nocy zaczęła szukać innego płomienia. Kogoś, kogo mogłaby obudzić i sprowadzić na czas. Ale nawet wtedy wyczuwała w płomieniu Alvina pewne rozjaśnienie, sugestię światła wśród cieni… Już nie tę absolutną nicość, którą oglądała wcześniej tam, gdzie powinna widzieć jego przyszłość. Jeżeli Alvin miał jakąś szansę, to tylko dzięki jej poszukiwaniom. Lecz gdyby nawet kogoś znalazła, nie wiedziała, jak go obudzić… To nic. Znajdzie sposób. Inaczej Kryształowe Miasto zginie w powodzi wywołanej głupim, dziecinnym gniewem Alvina.

ROZDZIAŁ 9 — DROZD

Alvin przebudził się po kilku godzinach, gdy księżyc wisiał nisko nad zachodnim niebem, a na wschodzie jaśniały pierwsze promienie świtu. Nie miał zamiaru zasypiać. Ale przecież był zmęczony, zakończył pracę… Jak mógł liczyć na to, że po prostu zamknie oczy i nie uśnie choćby na chwilę. Czas, żeby nabrać wiadro wody i zanieść je do domu.

Tylko czy teraz miał oczy otwarte? Widział niebo, jasnoszare po lewej stronie i jasnoszare po prawej. Gdzie się podziały drzewa? Czy nie powinny kołysać się łagodnie w porannym wietrze, na skraju pola widzenia? Zresztą wiatru też nie było. Jeśli nie liczyć widoku w oczach i dotyku na skórze, prawie nic nie odczuwał. Nie słyszał zielonej muzyki żyjącego lasu. Ucichła; żadnego szmeru owadów w trawie, żadnego bijącego serca jelenia o świcie. Ani ptaków na gałęziach, czekających aż ciepło słońca rozbudzi owady.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczeń Alvin»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczeń Alvin» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczeń Alvin»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczeń Alvin» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x