Orson Card - Uczeń Alvin

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Uczeń Alvin» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczeń Alvin: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczeń Alvin»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin powraca do miejsca swych narodzin, aby podjąć naukę u kowala. Nie wszystko dobrze się układa w Hatrack River. Alvin wie, że musi nauczyć się wykorzystywać magiczne umiejętności, którymi został obdarzony. Niszczyciel czeka tylko na okazję, aby go zabić. Ale jest tam też ktoś, kto czuwa nad Alvinem z daleka — Żagiew.

Uczeń Alvin — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczeń Alvin», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Alvin podszedł do uchwytu miecha. Miał kształt litery T, żeby można było pompować oburącz. Lecz Alvin przekręcił ją, aż miała taki sam kąt jak trzonek młota, kiedy kowal unosił go w górę. A potem zaczął dmuchać w miechy jedną ręką.

— Co ty wyprawiasz, mały! — wykrzyknął jego nowy mistrz. — Nawet dziesięciu minut nie wytrzymasz z jedną ręką.

— W takim razie za dziesięć minut zmienię na lewą — odparł Alvin. — Ale nie przygotuję się do pracy młotem, jeśli ciągle będę się zginał przy miechach.

Kowal spojrzał gniewnie. A potem wybuchnął śmiechem.

— Masz niewyparzoną gębę, mój mały, ale masz też zdrowy rozum. Rób po swojemu, jak długo dasz radę, ale pilnuj, żeby równo dmuchać. Potrzebny mi gorący ogień, a to ważniejsze, niż żebyś tak od razu wyrabiał sobie siłę w ramionach.

Alvin zaczął pompować. Po chwili czuł ból od wysiłku, do jakiego nie był przyzwyczajony — ból kąsający w szyję, pierś i grzbiet. Ale pracował dalej, nie zmieniając rytmu. Uczył ciało wytrwałości. Mógłby od razu rozwinąć właściwe mięśnie, skorzystać ze swej ukrytej mocy i nakazać im wzrost. Ale nie po to zjawił się tutaj — tego był prawie pewien. Dlatego pozwolił, żeby ból nadszedł, kiedy zechce, żeby ciało przekształciło się, jak zechce, żeby każdy nowy mięsień rozrastał się własnym wysiłkiem.

Wytrzymał piętnaście minut z prawą ręką, dziesięć minut z lewą. Czuł obolałe mięśnie i podobało mu się to uczucie. Makepeace Smith wydawał się zadowolony. Alvin wiedział, że zmieni się tutaj, że praca uczyni go silnym i sprawnym mężczyzną.

Mężczyzną, ale nie Stwórcą. Jeszcze nie całkiem stanął na ścieżce do celu, dla którego przyszedł na świat. Ale przecież na świecie już tysiąc lat albo i więcej nie było żadnego Stwórcy. Do kogo miał pójść do terminu, żeby nauczyć się tego fachu?

ROZDZIAŁ 4 — MODESTY

Whitley Physicker pomógł Peggy wysiąść z powozu przed pięknym domem w jednej z najlepszych dzielnic Dekane.

— Wolałbym odprowadzić cię do drzwi, Peggy Guester — oświadczył. — Upewnić się, że są w domu, aby cię przywitać.

Nie spodziewał się jednak, że mu na to pozwoli, i ona o tym wiedziała. Jeśli już ktoś zdawał sobie sprawę, jak bardzo Peggy nie lubi, żeby robić wokół niej zamieszanie, to właśnie doktor Whitley Physicker. Podziękowała mu więc uprzejmie i pożegnała się.

Pukając do drzwi, słyszała odjeżdżający powóz i stuk końskich kopyt na bruku. Otworzyła jej pokojówka, niemiecka dziewczyna, która niedawno zeszła ze statku i nie znała nawet tyle angielskiego, żeby zapytać Peggy o nazwisko. Zaprosiła ją gestem, usadziła na ławie w holu, po czym podsunęła srebrną tacę.

Po co ta taca? Peggy nie mogła zrozumieć tego, co widziała w myślach cudzoziemskiej dziewczyny. Czekała… na co? Małą kartkę papieru… Ale Peggy nie miała pojęcia, dlaczego. Dziewczyna przysunęła tacę bliżej, nalegając. Peggy mogła najwyżej wzruszyć ramionami.

Wreszcie Niemka zrezygnowała i odeszła. Peggy siedziała na ławie i czekała. Rozejrzała się za płomieniami serc i znalazła ten, którego szukała. Dopiero wtedy pojęła, po co była ta taca: na jej wizytówkę. Ludzie z miasta, przynajmniej ci bogaci, mieli małe kartoniki, na których wypisywali swoje nazwisko. W ten sposób się zapowiadali, kiedy przychodzili z wizytą. Peggy przypomniała sobie nawet, że czytała o tym w książce z Kolonii Korony. Nie przypuszczała, że mieszkańcy wolnych krajów podtrzymują takie obyczaje.

Po chwili zjawiła się pani domu. Młoda Niemka podążała za nią jak cień, zerkając zza pięknej sukni. Po płomieniu serca damy Peggy poznała, że ta nie uważa swojego stroju za wyjątkowo wspaniały. Jednak dla Peggy była jak sama królowa.

Peggy zajrzała w jej płomień serca i znalazła to, na co liczyła: dama wcale się nie rozzłościła, widząc ją w holu. Była tylko zaciekawiona. Oczywiście, oceniała ją — Peggy nie spotkała jeszcze żywej duszy, która nie wydawałaby jakiegoś sądu o napotkanym człowieku — ale tutaj osąd był łagodny. Patrząc na prostą sukienkę Peggy, dama widziała wiejską dziewczynę, nie nędzarkę. Patrząc na jej surową, chłodną twarz, dama widziała dziecko, które poznało ból, nie brzydką dziewczynę. A kiedy dama wyobraziła sobie cierpienie Peggy, jej pierwszą myślą było pocieszyć ją. W ogóle dama była dobrą kobietą. Peggy nie pomyliła się, przychodząc tutaj.

— Nie sądzę, żebym miała już przyjemność cię poznać — powiedziała dama. Głos miała słodki, łagodny i piękny.

— Raczej nie, pani Modesty — odparła Peggy. — Mam na imię Peggy. Myślę, że znała się pani z moim tatą. Wiele lat temu.

— Może gdybyś zdradziła mi jego imię…

— Horacy. Horacy Guester z Hatrack w Hio.

Peggy widziała chaos, jaki zapanował w płomieniu serca damy na samo wspomnienie taty — szczęśliwe wspomnienie, ale i mgnienie lęku przed tym, do czego może zmierzać ta niezwykła dziewczyna. Lecz lęk zgasł szybko — jej mąż umarł parę lat temu i nic już nie mogło go zranić. Żadna z tych emocji nie ujawniła się na twarzy, z idealną gracją zachowującej wyraz przyjazny i pełen słodyczy. Pani Modesty zerknęła na pokojówkę i płynnie rzuciła kilka słów po niemiecku. Pokojówka dygnęła i odeszła.

— Czy przysłał cię tu ojciec? — spytała dama.

Nie wypowiedziane głośno pytanie brzmiało raczej: „Czy ojciec powiedział ci, co dla niego znaczyłam, a on dla mnie?” — Nie — zapewniła ją Peggy. — On nie wie, że tu przyszłam. Umarłby chyba, gdyby odgadł, że panią znam. Widzi pani, pani Modesty, jestem żagwią. Tato nie ma przede mną żadnych tajemnic. Ani nikt inny.

Peggy wcale nie zdziwiło, jak pani Modesty przyjęła tę wiadomość. Prawie wszyscy natychmiast pomyśleliby o swoich sekretach z nadzieją, że ich nie odkryje. Lecz ta dama myślała, jakie to straszne dla Peggy: wiedzieć o sprawach, o których wiedzieć się nie powinno.

— Jak długo to trwa? — spytała cicho. — Chyba nie od czasu, kiedy byłaś małą dziewczynką? Pan nasz zbyt jest łaskawy, by pozwolił takiej wiedzy wypełnić umysł dziecka.

— Nasz Pan chyba nie bardzo się mną przejmował.

Pani Modesty dotknęła policzka Peggy. Zauważyła — Peggy wiedziała o tym — że jej gość jest trochę brudny i zakurzony. Ale nie zwracała uwagi na czystość ani odzienie. Żagiew, myślała. Dlatego ta młoda dziewczyna ma twarz tak zimną i surową. Wiedza odebrała jej radość.

— Dlaczego tu przyszłaś? — zapytała pani Modesty. — Z pewnością nie zamierzasz wyrządzić krzywdy mnie ani swojemu ojcu za występek tak dawny.

— Nie, psze pani. — Jeszcze nigdy w życiu własny głos nie wydawał się Peggy tak szorstki. W porównaniu z tą damą skrzeczała jak wrona. — Jeśli jestem żagwią i poznałam waszą tajemnicę, to przekonałam się też, że było w tym coś dobrego. Nie tylko grzech. Tato wciąż za niego płaci, płaci podwójnie i potrójnie każdym rokiem swojego życia.

Łzy błysnęły w oczach pani Modesty.

— Miałam nadzieję… — szepnęła. — Miałam nadzieję, że czas złagodzi wstyd i że w końcu wspomnienie będzie mu sprawiać radość. Jak jeden z tych starych gobelinów w Anglii, których kolory już wyblakły, ale obraz na nich jest cieniem czystego piękna.

Peggy mogła wyjaśnić, że tato odczuwa więcej niż radość, że przeżywa swoje uczucia na nowo, jakby to zdarzyło się ledwie wczoraj. Ale to był sekret taty i nie wolno było o tym wspominać.

Pani Modesty przetarła chusteczką oczy, osuszyła błyszczące łzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczeń Alvin»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczeń Alvin» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczeń Alvin»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczeń Alvin» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x