Orson Card - Uczeń Alvin

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Uczeń Alvin» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczeń Alvin: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczeń Alvin»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin powraca do miejsca swych narodzin, aby podjąć naukę u kowala. Nie wszystko dobrze się układa w Hatrack River. Alvin wie, że musi nauczyć się wykorzystywać magiczne umiejętności, którymi został obdarzony. Niszczyciel czeka tylko na okazję, aby go zabić. Ale jest tam też ktoś, kto czuwa nad Alvinem z daleka — Żagiew.

Uczeń Alvin — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczeń Alvin», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Masz moje słowo — oświadczył mężczyzna. I wyciągnął rękę. Alvin ujął jego dłoń i uścisnął mocno. Większość dorosłych nie pomyślałaby nawet, żeby dobijać targu z takim dzieciakiem. Ale ten człowiek podał mu rękę, jakby byli sobie równi.

— Zobaczycie, że umiem dotrzymać słowa — zapewnił Alvin.

— A w tej okolicy wszyscy ci powiedzą, że Horacy Guester nie łamie obietnic.

Po czym Horacy opowiedział mu, jak to mówią dookoła, że malec to najmłodszy dzieciak Berrych i że oddali go na wychowanie starej Peg, bo sami mają dość, a ona zawsze chciała mieć syna.

— To akurat szczera prawda — dodał Horacy Guester. — Zwłaszcza teraz, kiedy Peggy uciekła.

— Wasza córka — domyślił się Alvin.

I nagle oczy Horacego wypełniły się łzami. Barki mu zadrżały od szlochu. Alvin jeszcze nie widział, żeby dorosły tak płakał.

— Odeszła dziś rano — szepnął Horacy.

— Może chciała tylko odwiedzić kogoś w mieście albo co…

Horacy pokręcił głową.

— Wybacz, że tak się popłakałem. Przepraszam. Jestem okropnie zmęczony, prawdę mówiąc, a na dodatek rano dowiaduję się, że jej nie ma. Zostawiła nam list. Odeszła, to pewne.

— Znacie tego człowieka, z którym uciekła? Może się pobiorą? To już się zdarzało, na przykład tej szwedzkiej dziewczynie w kraju Szumiącej Rzeki…

Horacy poczerwieniał lekko ze złości.

— Jesteś młody, więc nie wiesz, że lepiej nie mówić takich rzeczy. Powiem ci od razu, że nie uciekła z żadnym mężczyzną. To dziewczyna cnotliwa i nikt nie śmiałby twierdzić inaczej. Nie, mój chłopcze. Uciekła samotnie.

Alvin pomyślał, że widział wiele niezwykłych rzeczy: trąbę powietrzną zmienioną w kryształową wieżę, pas płótna z wplecionymi w nie duszami wszystkich mężczyzn i kobiet, morderstwami i torturami, opowieściami i cudami. Znał życie lepiej niż większość jedenastoletnich chłopców. Ale to było najdziwniejsze ze wszystkiego: dziewczyna porzucająca dom ojca bez męża ani nikogo. Nigdy jeszcze nie widział kobiety, która samotnie wyrusza gdziekolwiek poza własne podwórko.

— Czy ona… czy jest bezpieczna?

Horacy zaśmiał się gorzko.

— Bezpieczna? Oczywiście. Jest żagwią, Alvinie, najlepszą, o jakiej słyszałem. Widzi ludzi na całe mile, zna ich serca. Nie urodził się jeszcze taki, co mógłby podejść do niej ze złością w duszy, a ona by nie wiedziała od razu, co zamierza. Nie, to nie o nią się martwię. Lepiej o siebie zadba niż niejeden mężczyzna. Tylko że…

— Tęsknicie za nią — podpowiedział chłopiec.

— Nie trzeba chyba żagwi, żeby to zgadnąć. Dobrze mówię, chłopcze? I trochę mnie zraniła, że tak zwyczajnie wstała rano i odeszła. Nikogo nie uprzedziła. Mógłbym ją pobłogosławić na drogę. Jej mama wyrysowałaby jakiś dobry heks. Co prawda małej Peggy to niepotrzebne, ale przynajmniej zapakowałaby jej jedzenie na drogę. Ale nic z tego. Żadnego bądźcie-zdrowi ani zostańcie-z-Bogiem. Zupełnie jakby uciekła przed jakimś potworem i miała tylko tyle czasu, żeby do węzełka zabrać zapasową sukienkę i wybiec za drzwi.

Uciekła przed potworem. Te słowa ukłuły Alvina w samo serce. Była taką żagwią, że mogła zobaczyć, jak przybywa Alvin. I uciekła tego dnia, kiedy dotarł do celu. Gdyby nie była żagwią, mógłby to być przypadek, że zniknęła akurat dzisiaj. Ale była. Zobaczyła go. Wiedziała, że nadchodzi z nadzieją, że ją spotka i będzie błagał, by mu pomogła stać się tym, kim się urodził. Zobaczyła to wszystko i uciekła.

— Bardzo mi przykro, że jej nie ma.

— Dziękuję ci za współczucie, przyjacielu. To ładnie z twojej strony. Mam tylko nadzieję, że to nie na długo. Że zrobi, co sobie zaplanowała, i wróci. Może za parę dni, może tygodni. — Zaśmiał się znowu czy może załkał, co brzmiało prawie tak samo. — Nie mogę nawet zapytać żagwi w Hatrack River o jej przyszłość, bo to właśnie żagiew odeszła.

Horacy znów się rozpłakał. Potem chwycił Alvina za ramiona i spojrzał mu w oczy, nie próbując nawet ukrywać łez.

— Alvinie, zapamiętaj, że widziałeś mnie, jak płaczę nie po męsku. I wiedz, że tak czują się ojcowie, kiedy odchodzą ich dzieci. Twój tato tak czuje się teraz, kiedy ty jesteś daleko.

— Wiem — odparł Alvin.

— A teraz, jeśli pozwolisz, chciałbym zostać tu sam.

Alvin położył mu dłoń na ramieniu, tylko na chwilę, i odszedł. Nie w dół, do zajazdu, na obiad obiecany przez Peg Guester. Był zbyt poruszony, żeby siąść z nimi do stołu. Jak mógłby wyjaśnić, że jemu także ucieczka żagwi złamała serce? Nie, musiał to zmilczeć. Odpowiedzi, jakich szukał w Hatrack River, zniknęły wraz z szesnastoletnią dziewczyną, która nie chciała się z nim spotkać.

Może poznała moją przyszłość i teraz mnie nienawidzi? Może jestem paskudnym potworem, o jakim nikomu się nie śniło?

Podążył za głosem kowalskiego młota. Doprowadził go do źródlanej szopy łączącej brzegi strumienia wypływającego ze zbocza. Ruszył z prądem po łące, aż doszedł do kuźni. Gorący dym unosił się z paleniska. Alvin zaszedł od frontu i zobaczył kowala za szerokimi, rozsuwanymi drzwiami: przekuwał gorący żelazny pręt w zakrzywioną podkowę.

Alvin przyglądał mu się z ciekawością. Nawet tutaj wyczuwał żar ognia; w środku musi być gorąco jak w piekle. Mięśnie kowala przypominały pięćdziesiąt różnych okrytych skórą powrozów trzymających ramię. Przemieszczały się i przesuwały względem siebie, kiedy młot wznosił się w górę, potem napinały równocześnie, kiedy opadał. Stojąc blisko, Alvin z trudem wytrzymywał straszny huk żelaza o żelazo, kowadło niby kamerton podtrzymywało dźwięk. Pot ściekał z ciała kowala. Rozebrany do pasa, białą skórę miał zaczerwienioną od żaru, poznaczoną sadzami z paleniska i strużkami potu. Przysłali mnie na naukę do diabła, pomyślał Alvin.

Ale od razu wiedział, że to głupia myśl. Miał przed sobą ciężko pracującego człowieka, nic więcej. Zarabiającego na życie sztuką potrzebną każdej osadzie, jeśli miała się rozwijać. Sądząc po wielkości zagród dla koni czekających na nowe podkowy i po stosach prętów czekających na przekucie w pługi, sierpy, topory i tasaki, ten człowiek nie narzekał na brak zleceń. Jeśli nauczę się tego fachu, myślał Alvin, nigdy nie zaznam głodu, a ludzie będą mnie witać z radością.

I jeszcze coś. Coś związanego z gorącym ogniem i czerwonym żelazem. To, co działo się w tym miejscu, było jakoś zbliżone do tworzenia. Alvin pamiętał, jak pracował z granitową skałą, kiedy ciosał młyński kamień do ojcowskiego młyna. Potrafiłby pewnie sięgnąć do wnętrza żelaza i skłonić je, by ukształtowało się wedle jego woli. Jednak powinien się czegoś nauczyć przy kowadle i młocie, miechach i palenisku, wodzie w wiadrach… czegoś, co pomoże mu wypełnić przeznaczenie.

Dlatego patrzył teraz na kowala nie jak na potężną obcą istotę, ale jak na samego siebie w przyszłości. Widział, jak ukształtowały się mięśnie na grzbiecie i ramionach kowala. Sam był silny. Rąbał drwa, stawiał płoty, dźwigał i przenosił na farmach sąsiadów, żeby zarobić kilka miedziaków. Jednak przy takiej pracy całe ciało włączało się w każdy ruch. Człowiek wznosił siekierę, a potem opuszczał ją tak, jakby było częścią styliska. Nogi, biodra i grzbiet wspomagały uderzenie. Ale kowal trzymał w kleszczach rozżarzone żelazo, trzymał równo i nieruchomo na kowadle, a kiedy prawa ręka uderzała młotem, reszta ciała nie mogła nawet drgnąć, lewe ramię pozostawało niewzruszone jak skała. Taka praca inaczej formowała mięśnie, ramiona stawały się silniejsze, mięśnie zaczepione na barkach i mostku sterczały tak, jak nigdy u parobka na farmie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczeń Alvin»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczeń Alvin» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczeń Alvin»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczeń Alvin» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x