Zaserwował łagodnie. Z widowni dobiegł go jęk zdziwienia. Większość przyglądających się nie rozumiała, dlaczego tracił punkty i sądziła, że to siła ataków Haira zepchnęła go do defensywy. Uznali, że nierozważnie rezygnuje ze swego najważniejszego oręża. Serw zawsze służył mu do przejmowania inicjatywy. Niektórzy z widzów wychodzili, pewni że Stile już przegrał.
Hair był zadowolony, że może kontynuować ofensywę. Długa wymiana piłeczek nic mu nie dawała. Teraz, gdy Stile zneutralizował przewagę wynikającą z typu rakietki, długie wymiany dawały Hairowi wyłącznie szansę popełnienia większej ilości błędów. Musiał szybko zbierać punkty, by zdążyć, zanim Stile w pełni opanuje technikę gry defensywnej, nawet gdyby miał tracić dwa punkty na zdobycie jednego.
Stile doszedł już do siebie. Wymiany przedłużały się. Hair stracił jeden punkt, zdobył dwa i zaczął się pocić. Nie był przyzwyczajony do utrzymywania ciągłej ofensywy i gdy obrona Stile’a stawała się coraz bardziej konsekwentna, Hair zaczął popełniać błędy. Gra się wyrównała.
Kontuzje bardzo ograniczały Stile’owi swobodę ruchów. Zasięg jego ramienia nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach był niewielki, a teraz stał się jeszcze mniejszy. Czuł, że nie zdoła wygrać.
Zdobyli obaj kolejne punkty, doprowadzając wynik do stanu 17 : 10 podczas serwu Haira. Siedmiopunktowa strata, a Hairowi brakowało jeszcze tylko czterech do zwycięstwa. Źle. Jeśli Stile nie pozbiera się natychmiast, skazany jest na porażkę.
Hair zaserwował. Stile posłał piłeczkę wysoko, w centralną część stołu, tak że uderzyła blisko jego krawędzi; w Cen sposób piłeczka po odbiciu Haira będzie musiała pokonać duży odcinek drogi — dobre ustawienie do silnego uderzenia, ale nie do wymyślnych sztuczek. Hair musiał uderzyć silnie i posłać piłeczkę na dużą odległość. Zrobił to, posyłając ją na bekhend Stile’a, a ten odbił ją, podkręcając z dołu. Piłeczka poleciała łukiem i spadając, zmniejszała prędkość, zmuszając Haira, by odbił ją w taki sam sposób; jedyny, by nie stracić nad nią kontroli.
W dawnych czasach, gdy używano rakietek o powierzchni pokrytej korkiem, papierem ściernym, lub gumą, panowanie nad piłeczką nie było tak skomplikowane; lecz gdy ustąpiły one miejsca piankowej gumie i półprzylepnym materiałom syntetycznym, możliwości rakietek stały się wręcz nieograniczone. Piłeczka mogła zakreślić w powietrzu pętlę, albo odbijając się, wykonać skręt o prawie dziewięćdziesiąt stopni. Sztuczki te wymagały jednak wysiłku i umiejętności oraz doświadczenia gracza, który umiałby na nie odpowiadać. Sztuką było takie podkręcanie piłeczki, by przeciwnik nie zauważył tego, przynajmniej dopóki nie będzie za późno i nie sfuszeruje odbicia.
Stile, który grał z dystansu i często odbierał piłeczki poniżej poziomu stołu, miał teraz większe pole manewru niż Hair. Przeciwnik zdawał sobie z tego sprawę i zaczął się denerwować, ale także jeszcze bardziej uważać. Nie mógł uderzać mocno, bojąc się, że podkręcona niechcąco piłeczka poleci w bok. Biegłość Stile’a, w miarę upływu czasu, ciągle wzrastała i w końcu zaczął uzyskiwać przewagę. Wydawało się jednak, że siedmiopunktowa przewaga gwarantuje Hairowi wygraną.
Stile podesłał przeciwnikowi mocno podciętą piłeczkę, która uderzyła w stół i odbiła się pod zdumiewającym kątem.
Hair był na nią przygotowany. Zlikwidował podkręcenie łagodnym uderzeniem. Piłeczka ledwie minęła siatkę i przed opuszczeniem stołu odbiłaby się pewnie ze trzy razy, gdyby Stile nie zanurkował, by ją odebrać. Udało mu się, ale odbicie było wysokie, proste i łatwe do odebrania.
Hair postanowił skorzystać z tej okazji. Ściął z bekhendu. Stile skoczył do tyłu, by ją odebrać, posyłając ją bezpiecznie nad siatką, ale znowu była to łatwa piłka. Hair znowu ściął, tym razem na forhend przeciwnika, zmuszając go do następnego skoku. Stile poczuł ból żeber; udało mu się odebrać, ale za cenę powiększenia odniesionych ostatnio obrażeń. Znalazł się w jeszcze większych kłopotach! Ale nie odda tego punktu; zbyt wiele go już kosztował.
Hair jeszcze raz ściął, zmuszając go do cofnięcia się. Gdyby Hair był zawsze graczem ofensywnym, Stile byłby już wykończony, lecz ścięciom brakowało koniecznej na to stanowczości. Stile odebrał, znowu nie podkręcając. Hair ściął znowu, tym razem silniej. Stile jeszcze bardziej cofnął się i odesłał piłeczkę. Źle jednak ocenił siły i choć piłeczka przeszła nad siatką, to wylądowała za blisko i odbiła się za wysoko. Stile sprężył się, jak przed ciosem…
Hair wysłał mu dropszota. Piłeczka ześlizgnęła się z rakietki, odbiła się od krawędzi stołu i poleciała na podłogę. Strzał dla frajera. Stile dał się nabrać.
Mimo to, bezsensownie, spróbował ją odebrać. Rzucił się do przodu. Jego stopy oderwały się od podłogi i Stile skoczył w kierunku padającej piłki. Wylądował na ziemi i pojechał rozpędem na brzuchu, czując jak pęka mu dalej żebro, lecz udało mu się ulokować rakietkę pod piłką trzy centymetry nad ziemią i podrzucić gwałtownie do góry.
Leżąc na podłodze, przyglądał się, jak piłeczka wirując leci wysoko w powietrze, w górę ku sufitowi i zaraz na dół. Czy wyląduje po właściwej stronie siatki? Jeśli tak, to Hair dokończy bez problemu, gdyż Stile nie zdąży pozbierać się na czas z podłogi.
Spadła gdzieś poza zasięgiem jego wzroku. Hair kręcił się niezdecydowanie, ledwie mogąc uwierzyć, że jego strzał został odebrany, lecz gotów do zadania rozstrzygającego ciosu, gdy nagle piłeczka odbiła się wysoko od stołu. A jednak przeleciała nad siatką!
Stile usłyszał, jak uderza o stół. A potem rozpętało się piekło. Widownia aż jęknęła, gdy Hair rzucił się wokół stołu, próbując odebrać nieodbieralny strzał, tak jak przed chwilą zrobił to Stile. Ale nie udało mu się. Upadł, zahaczając dłonią o obudowę siatki. Przewracając się, wybił ramieniem środkową podporę stołu i stół się zawalił.
Ich spojrzenia spotkały się pod tym przypadkowym namiotem, gdy sędzia robot ogłosił: punkt dla Stile’a. Wynik: 17 : 11.
— Podkręciłeś tak, że piłeczka odbiła się w stronę siatki, zanim zdążyłem do niej dobiec — wyjaśnił Hair. — Gdybym nie zdołał podbić jej z boku, kiedy spadała ze stołu…
— Wcale nie musiałeś jej odbierać — zauważył Stile. — Ja nie miałem innego wyjścia, gdyż stałem w obliczu klęski, ale ty nawet teraz masz sześć punktów przewagi.
— Teraz mi to mówisz — mruknął z żalem Hair. Kiedy walczę o punkt, to nie myślę o takich drobiazgach. — Ręka ci krwawi — zauważył Stile.
Hair uniósł prawą dłoń.
— Krwawi? Nic dziwnego! Właśnie złamałem dwa palce, walcząc o punkt, którego nie musiałem zdobywać.
Nie był to wcale żart. Kiedy wygrzebali się spod ruiny stołu, robot medyczny zbadał mu rękę i opryskał ją środkiem znieczulającym. Szok sprawił, że Hair początkowo nic nie czuł, ale teraz ból zaczął wracać. Błysnęły skalpelki i robot medyczny zabrał się do roboty, przecinając skórę, wstrzykując regenerator kości, nastawiając złamania i usztywniając palce w przezroczystych, plastikowych szynach.
— Myślę, że nie uda mi się dokończyć gry — oznajmił Hair. — Nie jestem miłośnikiem gry lewą ręką.
— Zwyciężył Stile, przez nokaut techniczny! — zawołał ktoś z widowni. Rozległy się skąpe oklaski.
Szczebel Piąty należał do Stile’a. Zakwalifikował się więc do Turnieju. Mimo to nie czuł radości. Chciał wygrać w uczciwej grze, a nie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Teraz nikt już nie uwierzy, że i tak wygrałby ten pojedynek.
Читать дальше