— Przykro mi, panie, ale nie posiadam nic takiego.
— Szkoda. — Obywatel wzruszył ramionami. — Zakład dodałby blasku naszemu pojedynkowi. — Zupełnie jakby przyszłość, o którą grał Stile, nie interesowała Strzelca. Lecz oczywiście obywatel myślał tylko o sobie.
— Tak, panie. Bardzo mi przykro. Chętnie przyjąłbym zakład, gdybym miał co zaoferować w zamian.
— Czyżbyś nie wiedział, że możesz przyjąć zakład, a potem, w razie przegranej, wyprzeć się go? W końcu nie masz tak wiele do stracenia.
Stile, i tak zdenerwowany samą koniecznością udziału w Turnieju, stracił panowanie nad sobą.
— To karygodne! — I po dłuższej chwili dodał: — Panie.
— Ach, więc należysz do tych uczciwych.
— Tak myślałem. Podoba mi się to. Większość mistrzów ceni sobie uczciwość.
Interwencja komputera oszczędziła Stile’owi dalszej konwersacji:
— Para 281 zamelduje się przy planszy.
— To my. Powodzenia, Stile. — Strzelec wstał i wyciągnął rękę.
Stile, straszliwie zdumiony, uścisnął dłoń obywatela. Nigdy jeszcze nie słyszał, by niewolnik wymieniał uścisk dłoni z obywatelem. Był to gest przypominający mu postępowanie Głównego Ogiera na Phaze: walka miała toczyć się między przeciwnikami, którzy darzą się szacunkiem.
Phaze! Nagle Stile uświadomił sobie, że ma coś do zaoferowania. Wiedzę o istnieniu alternatywnego świata! Informacja mogła nie przynieść obywatelowi żadnej bezpośredniej korzyści, gdyż większość osób nie potrafiła dostrzec rozdzielającej oba światy zasłony, nie mówiąc już o przekroczeniu jej, lecz z pewnością byłaby dla niego interesująca. Stile miał pełne prawo podzielić się z innymi tą wiadomością, choć wolałby tego nie czynić. Jeśli wygra grę, będzie mógł milczeć. Ryzyko wydało mu się możliwe do przyjęcia.
— Panie — powiedział szybko — mam pewną informację. Właśnie sobie przypominałem. Sądzę, że mogłaby zainteresować…
— Przyjmuję zakład — odrzekł obywatel, ściskając dłoń Stile’a.
— Tak, panie. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz, panie, dzielił się nią z innymi, gdyby…
— W porządku. Niech ta sprawa pozostanie tylko między nami, ale obowiązuje to obie strony.
— Tak, panie.
— Powtórnie wzywam parę 281 — oznajmił głos komputera. — Macie dziesięć sekund na podporządkowanie się albo zostaniecie wykluczeni z Turnieju.
— Ty zardzewiała blaszanko! — warknął Strzelec. — Nie wiesz, do kogo mówisz?
Soczewki komputera zwróciły się w kierunku obywatela. Odpowiedź była natychmiastowa.
— Najmocniej przepraszam, panie. Cofam ograniczenie czasowe.
Strzelec rozejrzał się po milczącym tłumie.
— Możecie już się śmiać.
Niewolnicy wybuchnęli śmiechem.
— Pozycja daje pewne przywileje — oznajmił Strzelec.
Ujął Stile’a za łokieć i poprowadził do planszy. Była to jawna oznaka łaski, która zrobiła wielkie wrażenie na wszystkich obecnych niewolnikach, nie wykluczając samego Stile’a. Strzelec już wcześniej był przyjacielski i pełen dobrej woli, lecz teraz robił to publicznie.
— Ty draniu — zaśmiał się jeden z obywateli. — Teraz wszyscy będziemy zmuszeni do okazywania łaski naszym niewolnikom!
— Do czego nas to doprowadzi? — zapytała jakaś obywatelka.
Miała wyszukaną fryzurę i piękną suknię, przeguby jej rąk i kostki nóg zdobiły błyszczące szafiry, czoło zaś, kawałek protonitu, co przypomniało Stile’owi Neysę i jej symboliczny róg, gdy występowała w postaci dziewczyny. Obywatelka mówiła z uśmiechem i wydawała się nieomal ludzka.
Stile uświadomił sobie, że nawet obywatele mogą czuć się znudzeni swym jednostajnym życiem i z radością powitają okazję do śmiechu. Turniej czynił wszystkich równymi sobie!
Przeciwnicy stanęli po obu stronach planszy. Była to kolumna z wmontowanymi po przeciwległych stronach ekranami. Ciężar obu graczy uruchomił ją i ekrany zapaliły się. U góry widniały następujące opcje: 1. FIZYCZNE, 2. UMYSŁOWE, 3. LOSOWE, 4. UMIEJĘTNOŚĆ; z boku zaś cztery następne: A. NAGO, B. NARZĘDZIA, C. MASZYNA, D. ZWIERZĘ. Strona z literami była podświetlona; to z niej mógł wybierać Stile.
Czuł typowe, poprzedzające grę napięcie potęgowane teraz faktem że nie był to zwykły pojedynek, lecz runda Turnieju. A co gorsza jego przeciwnikiem był obywatel. Którą kolumnę wybierze Strzelec? Prawdopodobnie FIZYCZNE lub UMYSŁOWE; nie był bowiem ani hazardzistą ani artystą, pragnął za to interesującego pojedynku. Na pewno życzyłby sobie opcji 1B lub 1C, a więc dyscyplin fizycznych z wykorzystaniem narzędzi lub maszyn, na przykład tenis czy strzelanie, w którym był mistrzem, lub też 2B, gdzie miałby szansę na szachowy pojedynek. Stile przypomniał sobie teraz, że Strzelec wygrał jedną z rund Turnieju właśnie dzięki świetnej grze w szachy; w ciągu ostatnich piętnastu lat na pewno doskonalił tę umiejętność, Lepiej było trzymać się od tego z daleka; Stile co prawda dobrze grał w szachy, lecz nie miał tylu lat praktyki.
Jego przeciwnik był prawdziwym mistrzem gry. Drugiego takiego mógł nie spotkać przez resztę Turnieju. Ciekawy, lecz przegrany pojedynek nie interesował Stile’a; potrzebował zwycięstwa. Jedyną jego szansą była opcja D. ZWIERZĘ. Mógłby potem wybierać wyścigi konne lub tresurę lwów. Kolana miał co prawda słabe, ale dawało mu się to we znaki tylko wtedy, gdy je zginał do końca; w normalnej jeździe przewyższał wszystkich, których znał; dobrze też sobie radził z akrobatyką na koniu. Niewielka waga ciała też zwiększała jego przewagę, gdyż w czasie Turnieju wzrost czy płeć nie były brane pod uwagę. Nie stosowano handicapu. A poza tym Stile lubił zwierzęta, a Strzelec, doskonały myśliwy, był z pewnością z trudem przez nie akceptowany. Tak.
Stile dotknął przycisku z literą D. Od razu na ekranie pojawiła się nowa plansza: 1D, FIZYCZNE/ZWIERZĘ. Strzelec wybrał zgodnie z przewidywaniami.
U góry planszy widniały cyfry: 1. INDYWIDUALNIE, 2. INTERAKCJA, 3. WALKA, 4. WSPÓŁPRACA, z boku zaś litery: A. TEREN PŁASKI, B. TEREN ZRÓŻNICOWANY, C. NIECIĄGŁOŚĆ, D. PŁYN. Stile znowu wybierał spomiędzy liter, z czego był zresztą zadowolony. Wyścigi konne odbywały się w terenie płaskim, a to on kontrolował wybór powierzchni. Nie chciałby rywalizować w tresowaniu rekinów lub zapasach z ośmiornicami, co groziło im przy opcji PŁYN. Obawiał się też wyboru NIECIĄGŁOŚCI, czyli powietrza; Strzelec mógł być doświadczonym sokolnikiem. Górskie rodeo z opcji NIECIĄGŁOŚĆ mogłoby okazać się interesujące; Stile uprawiał już jazdę na górskich kozicach. Do tej samej kategorii zaliczano jednak też przeciąganie pytona na drzewie, a tego Stile wolałby nie robić. Dlatego też zdecydował się pozostać przy opcji A. TEREN PŁASKI.
Strzelec wybrał 2. INTERAKCJA, a więc 2A. Nie było szansy na wyścigi konne, ale może polo albo…
Pojawiła się nowa plansza z dziewięcioma polami, które mieli na zmianę wypełniać. Z boku komputer wyświetlił listę gier i zwierząt.
Strzelec spojrzał zza planszy na Stile’a.
— Zaczynaj — powiedział z uśmiechem, oferując przeciwnikowi przewagę jednego ruchu. Zwykle to komputer losował rozpoczynającego rozgrywkę, ale takie drobne ustępstwa były dozwolone; ułatwiały i przyspieszały proces wyboru konkurencji.
— Dziękuję, panie. — Stile umieścił opcję POLO/KOŃ na środkowym polu.
Obywatel wybrał BASEBALL/ANDROID, wpisując je w prawy górny róg.
Och, nie! Stile wiedział, że androidy mogą być zaliczane do zwierząt. Baseball opierał się na zmodyfikowanych dwudziestowiecznych regułach: każdy zespół liczył dziewięciu graczy. Była to jedna z gier w piłkę, a tu różnice między poszczególnymi kategoriami były często nieostre i gry te pojawiały się w wielu częściach głównej planszy. Gra, którą wybrał Strzelec, odbywała się z udziałem zwierząt, podobnie jak polo, tyle tylko że zwierząt było wiele i występowały nie jako wierzchowce, lecz gracze.
Читать дальше