Piers Anthony - Błękitny Adept

Здесь есть возможность читать онлайн «Piers Anthony - Błękitny Adept» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitny Adept: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny Adept»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zielonej, magicznej krainie, zwanej Phaze, Stile jest potężnym, budzącym lęk Błękitnym Adeptem. Pojedynkuje się z jednorożcem, zabija wielkiego, prastarego smoka i zdobywa miłość damy swego serca.
W równoległym, technokratycznym świecie Protonu prosty niewolnik Stile walczy o zdobycie statusu obywatela, rozgrywając sterowaną przez komputery grę. Wychodzi też zwycięsko z serii ataków na swe życie, zgotowanych przez tajemniczego nieprzyjaciela…

Błękitny Adept — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny Adept», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teraz to trolle bełkotały w panice, lecz nie było dla nich ucieczki, gdy zebrały się na centralnym placu, kryjąc twarze, plecami zwrócone do ognia. Płomienie zbliżały się nieuchronnie, skazując trolle najpierw na tortury, a potem na śmierć. I gdyby nie obraz rozdartej kobiety i dziecka pozbawionego głowy, pożałowałabym ich. Lecz nie ma litości dla tych, którzy nikomu jej nie okazali. Trolle walczyły między sobą o miejsce we wciąż zawężającym się kręgu, nie okazując swym towarzyszom najmniejszych oznak współczucia, kierując się wyłącznie egoizmem.

W końcu straszliwy ogień wypalił się, a jego magia pożarła tak ciała, jak i drewno. Pozostały tylko popioły i kopce. Wszystkie trolle zginęły. Lecz… nagle coś poruszyło się w jednym z kopców i wygrzebał się z niego mały troll, ukryty tam pewnie przez matkę, dzięki której ocalał. Rozejrzał się wokoło i rozpłakał, przerażony światłem dnia.

Dostrzegł go błękitny chłopiec, lecz zrozumiawszy, że malec nie mógł nikogo zabić, rzucił zaklęcie mroku, którym okrył trolla, i pozwolił mu uciec.

— Jesteś taki jak ja — powiedział. Odwrócił się plecami do tego, co tak niedawno było jego domem, i odszedł.

Muzyka umilkła i wizja rozpłynęła się. Spojrzałam na błękitnego chłopca. Obnażył przede mną drugi ze swych darów: moc. Nie rozumiałam jednak wtedy, lub też nie chciałam zrozumieć, znaczenia tej śmiertelnie groźnej siły.

— Ty… ty jesteś taki sam! — zawołałam. — Nie zmieniłeś się wcale, nie urosłeś! A wioskę spalono przed dziesięciu laty! Jak…

— Miałem siedemnaście lat — odparł.

— A teraz… dwadzieścia siedem? — spytałam, pojmując nagle prawdę. — Sądziłam, że dwanaście!

— Nie bardzo urosłem — uśmiechnął się.

Był starszy ode mnie, a ja myślałam, że jest dzieckiem. To nie dwunastoletni chłopiec, a dorosły mężczyzna.

— Ja… ja… — zaczęłam zakłopotana.

— Pytałaś, jak ktoś w moim wieku może tak dobrze grać — przypomniał.

— Tak było — przyznałam ze skruchą. Teraz, gdy żart obrócony został przeciwko mnie, poczułam się lepiej.

Błękitny chłopiec — nie, błękitny mężczyzna — zawołał nasze konie i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy szybko i następnego dnia ujrzeliśmy moją wioskę. Bałam się trochę, że zobaczę tylko dymiące ruiny, lecz była to tylko głupia gra wyobraźni pobudzonej straszliwą wizją. Rodzice wybiegli na moje powitanie, a Śnieżynka została zwrócona matce i wszystko skończyło się dobrze.

Wtedy błękitny pan zwrócił się do swego ogiera: „Idź i usłuż Hinny. Umowa została dotrzymana”. I ogier oddalił się z Hinny do lasu. Klacz była podniecona — pewnie miała ruję, od chwili gdy po raz pierwszy ujrzała błękitnego ogiera. Ucieszył mnie ten widok. Będzie miała źrebaka, na którego tak ciężko zapracowała.

Ojciec popatrzył za nimi.

— Co za ogier! Co za klacz! — powtarzał. — Ich źrebię niepodobne będzie do żadnego z naszych zwierząt.

Błękitny człowiek wzruszył ramionami.

— Pani, gdybyś kiedykolwiek mnie potrzebowała, zawołaj tylko: „Błękitny Panie, przyjdź na żądanie”. — I odwrócił się do mego ojca, myśląc, że jestem zaabsorbowana pocieszaniem zapłakanej matki, którą moja długa nieobecność bardzo niepokoiła. — Panie, czy mogę poślubić twoją córkę? — spytał takim tonem, jakby mówił o pogodzie.

Otworzyłam usta w niebotycznym zdumieniu, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć.

— Czy jesteś Błękitnym Adeptem? — ojciec zadał w odpowiedzi pytanie.

Domyśliłam się prawdy i przeżyłam jeszcze jeden szok. Jak mogłam tego nie zauważyć, ja, która widziałam jego moc!

Błękitny Adept uścisnął ojcu dłoń i odszedł w kierunku, w którym zniknęły konie. Nie padła żadna odpowiedź, lecz nie była ona konieczna. Zwykli ludzie nie utrzymują kontaktów z Adeptami i nie zawierają z nimi małżeństw.

Błękitna Pani zakończyła swoją opowieść i spojrzała uważnie na Stile’a. — Teraz możesz odejść do swych zajęć, Adepcie — rzekła.

— Dziękuję, pani — odparł Stile i opuścił komnatę.

Rozdział 3

PROTON

Neysa zawiozła Stile’a do lasu, gdzie znajdowało się najbliższe dogodne przejście przez zasłonę.

— Kiedy mnie i Hulka tu nie będzie, ty musisz opiekować się i bronić Błękitnej Pani — szeptał jej do ucha Stile w czasie jazdy. — Nie mam lepszego od ciebie przyjaciela.

Jednorożec parsknął melodyjnie. Przecież Stile nie musi tego powtarzać! Czyż nie są przyjaciółmi?

Dotarli do zasłony, słabo migoczącej na tle cienistej polany.

— Spróbuję wrócić już jutro — rzekł Stile. — Gdybym nie…

Neysa zagrała tylko jeden dźwięk: — Hulk.

— Racja. Wyślij po mnie Hulka. Zna dobrze Proton, zna reguły gry. Gdyby zdarzył mi się tam jakiś nieszczęśliwy wypadek…

Gwałtowny protest. Róg Neysy potrafił wydawać bardzo jednoznaczne dźwięki.

— Och, będę na siebie uważał — zapewnił. — Sheen będzie mnie ochraniać. Już wiele razy uratowała mi życie. Ale gdyby zdarzyło się, że… wiesz, powinnaś wrócić do stada i urodzić źrebaka…

Neysa przerwała mu jedną tylko nutą i Stile zdecydował się porzucić ten temat. Wystarczająco trudno było mu namówić ją, by zaakceptowała jego status Adepta; na pewno nie pogodzi się teraz z myślą o jego śmierci. Miał nadzieję, że jej nie rozczaruje.

Stał przed zasłoną. Po drugiej stronie widział słaby zarys jakiegoś oświetlonego pomieszczenia i stosy skrzynek. Ktoś właśnie przechodził i Stile poczekał, aż droga będzie wolna. Większość ludzi zupełnie nie zdawała sobie sprawy z istnienia zasłony, a ci, którzy mogli ją przekraczać, milcząco zgadzali się ze sobą, że nie należy wyprowadzać ich z błędu. Stile, nucąc pod nosem, rozebrał się, złożył Starannie odzież i ukrył ją w rozwidleniu gałęzi.

Kiedy stanął nagi, Neysa przemieniła się dziewczynę, objęła go, pocałowała i zawołała ze śmiechem: — Ja też jestem z Protonu!

— Nagość nie czyni cię Protonką — odburknął Stile. Żartujesz sobie, jednorożcu. — Odsunął się od niej i nucąc stanął przed zasłoną. — Wyślij mnie całego do korytarza tego! — zadeklamował śpiewnie i zrobił krok naprzód…

Przechodząc przez zasłonę, poczuł lekkie mrowienie. Znalazł się, nagi i samotny, po drugiej stronie. Odwrócił się do Neysy, ledwie widocznej za zasłoną. Powróciła już do swej naturalnej postaci.

— Do widzenia, przyjaciółko! — zawołał i pomachał do niej.

Odwrócił się śmiało i ruszył w dół korytarza. Przyzwyczaił się już do życia w innym świecie, toteż czuł się dziwnie bez butów.

Wkrótce korytarz doprowadził go do głównej drogi, którą maszerowało wielu nagich robotników zmierzających do pracy. Wmieszał się pomiędzy nich, natychmiast zyskując anonimowość. Był niższy od każdego z mężczyzn, większości kobiet i niektórych dzieci, lecz zdążył już do tego przywyknąć. Pogardliwe spojrzenia niektórych niewolników wciąż jeszcze budziły w nim gniew, lecz Stile starał się nie zapominać, że osoba oceniająca go tylko na podstawie wzrostu, w rzeczywistości wydaje sama sobie nie najlepsze świadectwo. Mimo to był zadowolony, opuszczając miejsca publiczne i wchodząc do swego mieszkania.

Przyłożył dłoń do drzwi, które natychmiast stanęły otworem. Wszedł do środka.

Jakiś nagi mężczyzna patrzył na niego, marszcząc brwi. Przez, chwilę przyglądali się sobie. Wreszcie ten drugi wstał.

— Sheen nie uprzedziła mnie, że przyjdziesz. Zaraz zniknę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitny Adept»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny Adept» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Piers Anthony - Robot Adept
Piers Anthony
Piers Anthony - Phaze Doubt
Piers Anthony
Piers Anthony - Out of Phaze
Piers Anthony
Piers Anthony - Blue Adept
Piers Anthony
Piers Anthony - Split Infinity
Piers Anthony
Piers Anthony - The Source of Magic
Piers Anthony
Piers Anthony - Sos Sznur
Piers Anthony
Piers Anthony - Rings of Ice
Piers Anthony
Piers Anthony - Chthon
Piers Anthony
libcat.ru: книга без обложки
Piers Anthony
Piers Anthony - Neq the Sword
Piers Anthony
Отзывы о книге «Błękitny Adept»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny Adept» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x