• Пожаловаться

Gene Wolfe: Urth Nowego Słońca

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe: Urth Nowego Słońca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Katowice, год выпуска: 2008, ISBN: 978-83-245-7527-5, издательство: Książnica, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Gene Wolfe Urth Nowego Słońca
  • Название:
    Urth Nowego Słońca
  • Автор:
  • Издательство:
    Książnica
  • Жанр:
  • Год:
    2008
  • Город:
    Katowice
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    978-83-245-7527-5
  • Рейтинг книги:
    5 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 100
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Urth Nowego Słońca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urth Nowego Słońca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Naprawdę mam na imię Severian. Przyjaciele, których nigdy nie miałem zbyt wielu, nazwali mnie Severianem Kulawym. Żołnierze, których niegdyś miałem mnóstwo, choć nie aż tak wielu, jakbym chciał, nazywali mnie Severianem Wielkim. Nieprzyjaciele, którzy mnożyli się jak muchy na bitewnych polach zasłanych trupami, nazywali mnie Severianem Oprawcą. Byłem ostatnim Autarchą Wspólnoty, a tym samym jedynym prawowitym władcą planety znanej podówczas jako Urth.

Gene Wolfe: другие книги автора


Кто написал Urth Nowego Słońca? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Urth Nowego Słońca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urth Nowego Słońca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Uderzenie było tak silne, że powietrze z głośnym ni to westchnieniem, ni to jękiem uciekło mi z piersi. Przez co najmniej sto uderzeń serca leżałem bez ruchu, dysząc ciężko, tak jak dyszałem całkiem niedawno, kiedy udało mi się dostać do wnętrza statku. Do mojego umysłu powoli torowała sobie drogę świadomość, że choć istotnie doświadczyłem upadku, to jego konsekwencje nie były wiele groźniejsze od tych, jakich zaznałbym wypadłszy z łóżka na dywan. Usiadłem i obmacałem się pobieżnie, ale nie stwierdziłem żadnego złamania.

Istotnie wylądowałem na czymś w rodzaju dywanu z plików papieru; przemknęła mi myśl, że widocznie Sidero doskonale wiedział, iż nic mi nie grozi, ale zaraz potem tuż obok dostrzegłem jakąś przechyloną pod dziwacznym kątem maszynę, najeżoną dźwigniami i pokrętłami.

Podniosłem się na nogi. Wysoko w górze pomost był pusty, drzwi, przez które weszliśmy z korytarza, zamknięte. Rozejrzałem się w poszukiwaniu drabiny, ale maszyna, obok której stałem, zasłaniała mi niemal całą ścianę. Ruszyłem powoli wzdłuż jej boku, brodząc po kolana w zadrukowanym papierze. (Paczki były powiązane konopnym sznurkiem, który w wielu miejscach popękał, w związku z czym kartki rozsypały się po podłodze jak śnieg). Szło mi się dość trudno, choć z pewnością wielce pomocna była zmniejszona waga mego ciała.

Ponieważ patrzyłem pod nogi, wyszukując najlepszą drogę, zauważyłem stojącą przede mną istotę dopiero wtedy, kiedy niemal na nią wpadłem.

Rozdział III

Kajuta

Moja ręka odruchowo sięgnęła po pistolet. Dobyłem go i wycelowałem, zanim zdążyłem o tym pomyśleć. Kosmate stworzenie przypominało sylwetką przygarbioną salamandrę, która kiedyś o mało nie spaliła mnie żywcem w Thraksie. Podświadomie oczekiwałem, że lada chwila całkiem się wyprostuje, odsłaniając płonące serce.

Tak jednak nie uczyniło, a ja nie nacisnąłem spustu. Przez jakiś czas oboje staliśmy bez ruchu, a potem stworzenie rzuciło się do ucieczki, gramoląc się przez skrzynie i przeskakując worki niczym nieporadne szczenię goniące żywą futrzaną kulkę, którą było ono samo. Dopiero teraz uległem temu okrutnemu instynktowi, nakazującemu ludziom zabijać wszystko, co okazuje przed nimi lęk, i strzeliłem. Promień (potencjalnie wciąż śmiertelnie niebezpieczny, mimo iż przesunąłem regulator w najniższe położenie, aby zasklepić szczelinę między wiekiem a ściankami ołowianego pojemnika) trafił w jakąś metalową sztabę, która zadźwięczała jak dzwon. Włochata istota, kimkolwiek była, uskoczyła w bok, a w następnej chwili znikła za wielkim posągiem spowitym w ochronny kokon.

Ktoś krzyknął; odniosłem wrażenie, iż poznaję zmysłowy kontralt Gunnie. Zaraz polem rozległ się odgłos bardzo podobny do śpiewu strzały wypuszczonej z łuku, potem zaś drugi okrzyk, już z pewnością nie kobiecy.

Kudłaty stwór pojawił się w tym samym miejscu, w którym przed chwilą zniknął, ale tym razem zdołałem nad sobą zapanować i nic nacisnąłem spustu. Strzelił natomiast Purn, trzymając arkebuz w taki sposób, jakby to była włócznia. Zamiast oślepiającej ognistej kuli, którą spodziewałem się ujrzeć, z lufy wytrysnął jakby sznur, giętki i czarny w tym niezwykłym świetle, i pomknął w kierunku ofiary z owym świszcząco-śpiewnym odgłosem, który nie tak dawno dotarł do moich uszu.

Uderzywszy w plecy włochatego stworzenia owinął się wokół niego dwa razy, lecz choć wytężałem wzrok, nie dostrzegłem żadnego innego efektu. Purn krzyknął triumfalnie i podskoczył jak konik polny. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że przecież w tej wielkiej ładowni mogę wykonywać takie same skoki jak na pokładzie statku; natychmiast wybiłem się z całej siły w górę (nie chciałem nigdzie odchodzić, aby nie stracić okazji do zrewanżowania się Siderowi za jego niedawny postępek) i niewiele brakowało, bym roztrzaskał sobie czaszkę o jakże odległy, zdawałoby się, sufit.

Będąc w powietrzu mogłem dokładnie obserwować toczącą się w dole walkę. Futrzasta istota — w blasku słońca Urth jej sierść byłaby chyba płowa — broniła się zaciekle, lecz do dwóch pętli ze sznura wystrzelonego przez Purna dołączyły trzy kolejne, kiedy przemówił arkebuz Sidera, a potem jeszcze dwie, gdy spust nacisnęła Gunnie, skacząca z budzącym respekt wdziękiem wśród worów, skrzyń i poustawianych byle jak maszyn.

Wylądowałem w pobliżu niej. wdrapałem się na sterczącą ukosem w powietrze lufę ogromnego działa, ale zanim zdołałem się dobrze rozejrzeć, kudłaty stwór pojawił się nie wiadomo skąd i niemal wpadł mi w ramiona. „Niemal”, gdyż ani ja go nie chwyciłem, ani on mnie, a mimo to staliśmy się jakby jednym ciałem, sklejeni lepkimi zwojami, którymi był owinięty. Przy okazji okazało się, że to, co wziąłem za futro, jest czymś w rodzaju ubioru składającego się z mnóstwa pasków jakiegoś materiału.

Zaraz po tym, jak runęliśmy z lufy działa, odkryłem jeszcze jedną właściwość czarnych zwojów: rozciągnięte, kurczyły się do mniejszych rozmiarów niż poprzednio, ściskając ofiarę ze znacznie większą siłą. Choć robiłem co mogłem, by odzyskać swobodę ruchów, z każdą chwilą miałem jej coraz mniej; Gunnie i Purn zaśmiewali się do rozpuku.

Sidero owinął więźnia kilkoma dodatkowymi zwojami czarnego sznura, a następnie polecił Gunnie, żeby mnie uwolniła. Zrobiła to przecinając więzy sztyletem.

— Dziękuję — wysapałem.

— To się ciągle zdarza — odparła. — Kiedyś przykSeiłam się w ten sposób do ustępu. Nie przejmuj się.

Idas i Purn ruszyli za Siderem, niosąc we dwóch spętane stworzenie. Podniosłem się z zasłanej papierami posadzki.

— Obawiam się, że zdążyłem już odwyknąć od szyderstw.

— A kiedyś byłeś do nich przyzwyczajony? Nie wyglądasz na takiego.

— Owszem, jako uczeń. Wszyscy naśmiewali się z młodszych uczniów, szczególnie ci starsi.

Gunnie wzruszyła ramionami.

— Jeśli się nad tym zastanowić, to każdy z nas bez przerwy robi coś zabawnego. Weź na przykład spanie z otwartymi ustami: jeśli jesteś oficerem, nikt nie da po sobie poznać, że cokolwiek zauważył, ale jeśli nim nie jesteś, musisz liczyć się z tym, że najlepszy przyjaciel wrzuci ci do ust jakiegoś śmiecia. Nie próbuj ich oderwać.

Fragmenty czarnego powrozu przywarły do mojej atłasowej koszuli.

— Powinienem nosić nóż — mruknąłem.

— Chcesz powiedzieć, że go nie masz? — Zmierzyła mnie współczującym spojrzeniem wielkich, ciemnych oczu. Były łagodne jak oczy krowy. — Każdy powinien mieć przy sobie nóż.

— Zazwyczaj używałem miecza, ale potem przestałem go nosić naturalnie z wyjątkiem większych uroczystości. Wychodząc z kabiny sądziłem, że pistolet okaże się aż nadto wystarczający.

— Do walki, owszem. Ale czy ktoś o twoim wyglądzie musi walczyć? — Cofnęła się o krok i udała, że bacznie mi się przygląda. — Chyba niewielu jest takich, którzy odważyliby się stawić ci czoło.

Tymczasem prawda przedstawiała się w ten sposób, że w butach na grubej podeszwie Gunnie prawie dorównywała mi wzrostem, a tam, gdzie każdy materialny przedmiot miał swoją wagę, z pewnością sporo by ważyła, gdyż grube kości i solidne mięśnie okrywała spora warstwa tłuszczu.

Roześmiałem się i przyznałem, że nóż najbardziej przydałby mi się w chwili, kiedy Sidero zrzucał mnie z pomostu. Pokręciła głową.

— Och, nie. Nóż nawet by go nie zadrasnął. — Uśmiechnęła się, po czym dodała: — Jak powiedział właściciel burdelu, kiedy marynarz zgłosił się do niego z pretensjami. — Ponownie wybuchnąłem śmiechem, ona zaś objęła mnie przyjaźnie. — Poza tym, nóż potrzebny jest nie tylko do walki, ale przede wszystkim do pracy. Jak przetniesz linę, jeśli nie masz noża, albo jak otworzysz pojemnik z żywnością? Rozglądaj się uważnie dokoła; w tych ładowniach można znaleźć wiele interesujących rzeczy.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urth Nowego Słońca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urth Nowego Słońca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Urth Nowego Słońca»

Обсуждение, отзывы о книге «Urth Nowego Słońca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.