• Пожаловаться

John Crowley: Małe, duże

Здесь есть возможность читать онлайн «John Crowley: Małe, duże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, год выпуска: 2008, ISBN: 978-83-7590-024-8, издательство: Solaris, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

John Crowley Małe, duże
  • Название:
    Małe, duże
  • Автор:
  • Издательство:
    Solaris
  • Жанр:
  • Год:
    2008
  • Город:
    Stawiguda
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    978-83-7590-024-8
  • Рейтинг книги:
    3 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 60
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Małe, duże: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Małe, duże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wielopokoleniowa saga rodziny Drinkwaterów i ich kuzynów, mieszkających w Edgewood i okolicach. Wszyscy wierzą, że obok naszego, realnego świata, istnieje drugi, w którym magia jest możliwa, ryby mówią ludzkim głosem, a las zamieszkują wróżki, gnomy i inne stworzenia. Drinkwaterowie są z tym światem nierozerwalnie związani i chronieni, jednak z czasem – wskutek upływu czasu i zapomnienia – ta więź słabnie i na rodzinę spadają kolejne nieszczęścia. Również świat ogarnia powoli szaleństwo. Aby przywrócić równowagę światu bohaterowie powieści podejmują próbę ponownego zawiązania tej więzi.

John Crowley: другие книги автора


Кто написал Małe, duże? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Małe, duże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Małe, duże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Smoky wybuchnął śmiechem.

— To nie takie proste — stwierdził.

Ona też się roześmiała, przechylając głowę i zasłaniając brzegiem dłoni usta w sposób, który pobudzał bicie jego serca.

— Oczywiście — przytaknęła. — Trwało to chyba całą wieczność.

— To znaczy, że ty…

— Za każdym razem, kiedy myślałam, że już się zbliżam, to miejsce pozostawało odległe, gdzie indziej; a gdy się już tam znalazłam, okazywało się, że stamtąd właśnie przyszłam. W gardle zaschło mi od biegu, a nie posunęłam się ani na krok. Ale ty wiesz, co wtedy trzeba zrobić…

— Odejść stamtąd — rzekł, zaskoczony własnym głosem, ale w jakiś sposób pewien, że tak brzmi właściwa odpowiedź.

— Jasne. To nie takie proste, jak się zdaje, ale…

— Nie, myślę, że nie — przerwał ze śmiechem.

— …ale jeśli zrobisz to we właściwy sposób…

— Nie, zaczekaj — przerwał.

— …po prostu we właściwy sposób, to wtedy…

— One tak właściwie nie dotykają ziemi — powiedział Smoky. — Z pewnością nie.

— Tutaj nie — oznajmiła. — A teraz słuchaj. Poszłam za Sparkiem. Pozwoliłam mu wybrać, bo jemu nie zależało, a mnie tak. Wystarczył jeden krok, jeden obrót i zgadnij, co się stało.

— Co tu zgadywać. Zatopiłaś się w kolorach.

— Nie, nie tak. Na zewnątrz widzisz kolory wewnątrz; tak więc wewnątrz…

— Widzisz kolory na zewnątrz.

— Tak. Cały świat zabarwił się, jakby zrobiono go z cukierków. Nie, jakby był z tęczy. Cały barwny świat, miękki jak światło wokół i w oddali. Chcesz biec, by go zbadać. Ale nie masz odwagi zrobić najmniejszego kroku, bo może to być błędny krok, a więc tylko patrzysz i patrzysz. I tak sobie myślisz: „W końcu się udało” — zatopiła się w myślach. — „Nareszcie” — powtórzyła cicho.

— Jak — zaczął, przełknął ślinę i zaczął od nowa — w jaki sposób ja się tam znalazłem? Wspomniałaś, że ktoś ci powiedział…

— Spark — szepnęła. — Albo ktoś do niego podobny.

Przyjrzała mu się bacznie, a on próbował przybrać przyjemny wyraz twarzy.

— Spark jest psem — odezwał się.

— Tak — wydawało mu się, że ona nie ma ochoty ciągnąć tej rozmowy.

Podniosła łyżeczkę, zobaczyła w niej własne odbicie, maleńkie, odwrócone do góry nogami, i odłożyła ją na bok.

— Albo ktoś do niego podobny. Cóż. To nieważne.

— Zaczekaj — poprosił.

— To trwało tylko minutę. Kiedy tam staliśmy, pomyślałam, ostrożnie, nie patrząc na niego — pomyślałam, że Spark powiedział… — podniosła na niego wzrok. — Czy trudno w to uwierzyć?

— Cóż, raczej tak. Trudno w to uwierzyć.

— A myślałam, że będzie łatwo. Przynajmniej tobie.

— Dlaczego właśnie mnie?

— Ponieważ — zaczęła, ściskając policzek, twarz miała smutną, nawet rozczarowaną, co uciszyło go natychmiast — to o tobie mówił Spark.

Udawanka

W tym momencie — a raczej w chwilę po tamtym momencie — tylko dlatego, że nie miał nic do powiedzenia, wydusił z siebie, w formie dalekiej od perfekcji, to trudne pytanie czy też delikatną propozycję, którą tłumił w sobie przez cały dzień.

— Tak — odpowiedziała, nie odrywając dłoni od policzka, ale za to z nowym uśmiechem rozjaśniającym jej twarz jak poranna tęcza na zachodzie.

I tak, kiedy fałszywy świt świateł Miasta ukazał im sterty głębokiego i kruchego śniegu, nawet na okiennym parapecie, leżeli opatuleni po szyję w głębokiej, kruchej pościeli (ogrzewanie w hotelu chyba przestało działać) i rozmawiali. Nie spali.

— O czym ty mówisz? — odezwał się.

Zaśmiała się, dotykając go palcami stóp. Poczuł się nieswojo, zakręciło mu się w głowie, po raz pierwszy od czasu dojrzewania, co było niezwykłe; uczucie całkowitego spełnienia, w czubkach palców i w głowie poczuł mrowienie, być może nawet promieniał. Wszystko było możliwe.

— To taka udawanka, prawda? — zapytał, a ona przekręciła się na bok z uśmiechem. Ich ciała ułożyły się w podwójną literę „s”.

Udawanka. Kiedy był jeszcze dzieckiem i kiedy wraz z innymi znajdował jakiś zakopany przedmiot — szyjkę od brązowej butelki, zaśniedziałą łyżeczkę, a nawet chropowaty kamień — przekonywali się wzajemnie o jego pradawnym pochodzeniu. Z pewnością był tam już za czasów George’a Washingtona. Albo jeszcze wcześniej. Był zabytkiem o ogromnej wartości. Przekonywali się o tym kolektywnym aktem woli, którą jednocześnie przed sobą skrywali: mała udawanka, ale inna.

— Teraz rozumiesz? — spytała. — Tak miało być. A ja o tym wiedziałam.

— Ale dlaczego? — zapytał zachwycony, cierpiący. — Dlaczego jesteś tego taka pewna?

— Bo to jest Opowieść. A Opowieści się sprawdzają.

— Ale ja nie wiem, czy to Opowieść.

— Ludzie w opowieściach nie wiedzą, nigdy. Ale w nich są.

Pewnej zimowej nocy, gdy był chłopcem i zamieszkiwał w jednym pokoju ze swym przyrodnim bratem, umiarkowanie religijnym, po raz pierwszy zobaczył pierścień wokół księżyca. Gapił się na niego, na ten bezgraniczny lodowy pierścień, prawie tak szeroki jak nocne niebo, i zapewniał sam siebie, iż zwiastuje on Koniec Świata. Czekał na podwórku podniecony, aż ta cicha noc rozleci się na kawałki w apokalipsie, wiedząc w głębi ducha, że tak się nie stanie, że nic takiego nie zdarza się na tym świecie, że nie ma takich niespodzianek. Tej nocy śnił o Niebie: Niebo było ciemnym lunaparkiem, małym i ponurym, tylko żelazne Diabelskie Koło kręciło się w wieczności, a posępna arkada zabawiała wiernych. Obudził się z ulgą i już nigdy potem nie wierzył w swe modlitwy, choć odmawiał je bez żalu za brata. Odmówiłby i za nią, gdyby go o to poprosiła, z wielką przyjemnością; ale nie zamówiła żadnej. Zamiast tego poprosiła, by zgodził się na coś tak dziwacznego, tak niewyobrażalnego we współczesnym świecie, do którego należał, że zaśmiał się, zaskoczony.

— Opowieść — powiedział.

— Tak mi się zdaje — stwierdziła sennym głosem.

Pociągnęła go za rękę i oplotła ją wokół siebie.

— Tak mi się zdaje, jeśli tylko chcesz.

Wiedział, że musi uwierzyć, by udać się tam, gdzie była; wiedział, że jeśli uwierzy, dotrze tam, nawet jeśli tego miejsca nie ma, jeśli to tylko udawanka. Przesunął dłonią po jej smukłym ciele, a ona z cichym westchnieniem przytuliła się do niego. W myślach szukał tego starego życzenia, niestosowanego od dawna. Jeśli się tam udała, nie miał zamiaru zostać z tyłu; nie chciał być od niej dalej niż teraz.

Życie jest krótkie albo długie

W maju w Edgewood, w mroku lasu, Daily Alice przysiadła na lśniącej skale, która wystawała nad głębokim stawem, stawem, do którego spadała woda ze szczeliny w wysokiej, skalistej ścianie. Strumień, lejący się bez końca przez szczelinę i rozbijający się o taflę stawu, przemawiał ciągle tak samo, ale zawsze ciekawie. Daily Alice słuchała, choć znała to już na pamięć. Wyglądała jak dziewczynka na butelce wody sodowej, choć nie tak subtelnie, poza tym brakowało jej skrzydeł.

— Dziadku Pstrągu — rzuciła w stronę stawu. I jeszcze raz: — Dziadku Pstrągu.

Zaczekała chwilę, a kiedy nic się nie wydarzyło, podniosła dwa kamyczki i włożyła je do wody (zimnej i jedwabistej wody w kamiennym stawie) i zastukała nimi, a w wodzie rozległ się huk — jakby wystrzał odległych dział — i trwał dłużej niż podobny stukot na powierzchni. I wtedy, gdzieś z okrytej wodorostami, podwodnej kryjówki przy brzegu, wypłynął wielki, biały pstrąg, albinos bez najmniejszej cętki lub paska, jego różowe oko było rozwarte i poważne. Zdawało się, że w drobnych falach mknących od wodospadu cały drży, mruży potężne oko albo trzęsie się od łez (czy ryby mogą płakać? — zastanowiła się, nie po raz pierwszy).

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Małe, duże»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Małe, duże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Dorota Terakowska: Tam, gdzie spadają anioły
Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Sarah Waters: Niebanalna więź
Niebanalna więź
Sarah Waters
John Crowley: Little, Big
Little, Big
John Crowley
Anne-Lise Boge: Księżycowa noc
Księżycowa noc
Anne-Lise Boge
Doris Lessing: Piąte dziecko
Piąte dziecko
Doris Lessing
John Lescroart: Wyścig z czasem
Wyścig z czasem
John Lescroart
Отзывы о книге «Małe, duże»

Обсуждение, отзывы о книге «Małe, duże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.