Siergiej Łukjanienko - Brudnopis

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukjanienko - Brudnopis» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Brudnopis: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Brudnopis»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do niedawna popularny w wąskim kręgu miłośników fantastyki, obecnie, dzięki filmowi "Nocznoj Dozor” (w Polsce znany jako Straż Nocna) – najsłynniejszy i najlepiej sprzedający się w Rosji autor Siergiej Łukjanienko prezentuje swoją nową powieść "Cziernowik” (Brudnopis).
Tych, którzy spodziewali się, że pochłonięty pracą nad kolejnym filmem pisarz obniży loty i nowa, wydana po dłuższej przerwie książka okaże się – delikatnie mówiąc – nie tak dobra jak poprzednie, czekało przyjemne rozczarowanie – Brudnopis nie odbiega poziomem od innych utworów tego pisarza – mówiąc po prostu, jest równie świetny. Najwyraźniej skazany na sukces Łukjanienko nie umie pisać nudnych książek.
Dwudziestokilkuletni Kirył Maksymow, manager w firmie komputerowej, właściciel skromnej kawalerki i psa wraca pewnego dnia do domu i zastaje tam… nieznajomą kobietę. Przekonany, że to złodziejka wzywa milicję, woła sąsiadów na świadków… ale cała sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana – okazuje się, że Natalia Iwanowa (tak nazywa nieznajoma aferzystka) jest nie tylko zameldowana w tym mieszkaniu – i to od 3 lat! ale ma również dokumenty potwierdzające prawo własności. Więcej! Mieszkanie Kiryła wygląda jak po remoncie – zmieniona glazura, terakota, meble, kolor ścian… Ba! Nawet pies nie poznaje swojego pana! Kiryłowi nie pozostaje nic innego jak wycofać się z pola boju i już w mieszkaniu rodziców (chwilowo przebywających na wakacjach) zastanowić nad możliwością odzyskania podstępnie odebranego lokum.
Następnego dnia zdeterminowany bohater rozpoczyna biurokratyczną wycieczkę po urzędach – ma nadzieję, że znajdzie jakiś dokument potwierdzający jego prawo do mieszkania. Niestety, czeka go gorzkie rozczarowanie – wszędzie, i w administracji, i u notariusza jako właściciel mieszkania figuruje Natalia Iwanowa. Tknięty złym przeczuciem Kirył zaczyna sprawdzać swoje dokumenty w innych miejscach – u operatora telefonu komórkowego, w banku, w przychodni… Efekt przerasta jego najśmielsze oczekiwania – wszędzie widnieje nazwisko obywatelki Iwanowej! Wygląda na to, że nieznani sprawcy wzięli się za sprawę na poważnie i dla większej pewności "wykasowali” Kiryła Maksymowa z biurokratycznej rzeczywistości.
Kompletnie zdezorientowany Kirył dzwoni do pracy, żeby usprawiedliwić nieobecność – i tutaj również czeka go przykra niespodzianka – bezpośredni zwierzchnicy nie poznają go po głosie, nie kojarzą jego nazwiska i w ogóle pierwszy raz słyszą o jego istnieniu!
Sytuacja przedstawia się coraz gorzej i coraz bardziej surrealistycznie. Pozbawiony psa, domu, pracy, telefonu, wszelkich biurokratycznych dowodów swego istnienia, Kirył zaczyna tracić również przyjaciół i bliskich. Przelotni znajomi w ogóle go nie poznają, serdeczni przyjaciele z trudem przypominają sobie, kim jest, nawet przebywający na urlopie rodzice mają problemy z identyfikacją rozmówcy.
Wygląda to tak, jakby z jakichś sobie tylko znanych powodów sama rzeczywistość zaczęła wypierać Kiryła Maksymowa i kasować jego dane…
Im dalej, tym gorzej – wkrótce potem rodzice Kiryła zaczynają twierdzić, że nie mają syna o tym imieniu, przyjaciele cierpią na zanik pamięci, nawet ludzie, którzy rozmawiali z nim przed pięcioma minutami nie pamiętają go, jakby natychmiast usuwano im wspomnienia…
Wkrótce potem klucz od mieszkania rodziców łamie się Kiryłowi w rękach, a dowód osobisty, jedyny dokument potwierdzający jego tożsamość rozpada w pył. Jednak te dramatyczne, dezorientujące wydarzenia są jedynie przygrywką do prawdziwie niesamowitych przygód…

Brudnopis — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Brudnopis», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jeszcze zadzwonimy – rzucił Kotia w szczelinę zamykających się drzwi. Usłyszał w odpowiedzi nieokreślone „mhm” i popatrzył na mnie przepraszająco.

Wzruszyłem ramionami.

– Tak w ogóle to całkiem w porządku gość – wymamrotał Kotia. – I bardzo towarzyski. Myślałem, że dłużej posiedzimy.

– Prostytutki wierzą w miłość – powiedziałem.

– Słucham? – Kotia wcisnął guzik, przywołując windę. – Jakie prostytutki? To znaczy, nie mam nic przeciwko…

– Pisarze fantaści wierzą w cuda jeszcze mniej, niż prostytutki w miłość, tak sobie pomyślałem, gdy szliśmy do Mielnikowa. Ale prostytutki wierzą w miłość. Po cichutku, nic nikomu nie mówiąc, ale wierzą. Marzą, że jest coś jeszcze oprócz spoconych grubasów, którzy chcą seksu za pieniądze. Marzą i boją się uwierzyć w te marzenia. Podobnie twój Mielnikow. Tak naprawdę on chce, żeby to wszystko istniało – cuda, kosmici, światy równoległe. Żeby to był nie tylko papierek od cukierka, lecz sam cukierek, kolorowa landrynka w pudełeczku. I jednocześnie boi się w to uwierzyć! Znacznie łatwiej jest myśleć, że jestem aferzystą albo świrem. Chlapnie sobie kieliszeczek pod kotlety, podrapie się po karku i pójdzie pisać o krwawych kosmitach.

– Aleś pojechał! – zachwycił się Kotia i zabębnił palcami w przycisk windy. – To o prostytutkach – super!

– Wstaw do opowiadania – poradziłem. – Chodźmy po schodach, winda nie działa.

– Jak to nie działa? Przecież lina się rusza.

Machnąłem ręką i ruszyłem w dół po schodach.

– Z dwunastego na piechotę? – oburzył się Kotia. – No dobra, zobaczymy, kto będzie pierwszy!

Doszedłem do siódmego, gdy widna pojechała w górę. Potem druga. Przyśpieszyłem kroku, ale na czwartym wyprzedziła mnie zjeżdżająca winda.

Jednak lenistwo bardziej się opłaca.

Przeskakując po dwa stopnie, wyskoczyłem na sam dół. Kotia już otwierał drzwi wyjściowe.

– Poczekaj! – zawołałem. – Gdzieś się tak rozpędził?

Kotia zastygł w drzwiach i zerknął na czytającego gazetę strażnika. Zrobiłem jeszcze kilka kroków i zatrzymałem się. Kotia popatrzył na mnie pustym, obcym spojrzeniem.

– Kotia? – zapytałem.

Kotia odkaszlnął.

– Tak?

– Coś ty, nie poznajesz mnie?

– Ee… – wymruczał Kotia i znów popatrzył na strażnika.

Strażnik zapytał podejrzliwie:

– Jakieś problemy, panowie?

– Nie, żadnych – odpowiedziałem, mijając Kotię i wychodząc na dwór. – Wszystko w porządku.

– Od kogo wyszliście?! – krzyknął za mną strażnik.

Nie odpowiedziałem. Stałem i czekałem, aż Kotia wyjdzie z klatki. Nie spanikował, ale stał się czujny.

– Kotia? – Po chwili powtórzyłem: – Kotia?

– Naprawdę, nie mogę sobie przypomnieć – odpowiedział szczerze Kotia, lekko się rozluźniając. – Jest pan… znajomym Mielnikowa?

– Tak – odparłem. – Znajomym. Nie pamiętasz?

Kotia pokręcił głową.

– Coś się stało?

– Wyszedłeś… Wyszedł pan od Mielnikowa? – wykrztusiłem.

Kotia skinął głową.

– Jest w domu?

– Tak, oczywiście. – Kotia dreptał w miejscu. – Więc idzie pan do Mielnikowa? Przepraszam, twarz jakby znajoma, ale nie mogę sobie przypomnieć.

– Wszystko w porządku – powiedziałem. – Taki mam wygląd, ciężko zapamiętać.

– To ja już pójdę. – Kotia zrobił krok, zerknął na mnie, chyba chciał coś powiedzieć, ale pokręcił głową i poszedł.

Wyjąłem papierosy, zapaliłem. Dym był słodki i gorzki zarazem. Za szklanym okienkiem w drzwiach mignęła mi twarz strażnika – dzielny dziadek był czujny. Żeby tylko nie wezwał milicji.

Znowu wsunąłem rękę do kieszeni, wyjąłem dowód i otworzyłem: kruche strony rozpadły mi się w rękach. Zdjęcie odskoczyło z pstryknięciem i upadło na asfalt. Podniosłem je – na szarym kwadraciku nie dało się już dojrzeć twarzy.

Zimno… Jesień… A zima ma być mroźna…

– A więc tak… – mruknąłem, jakbym komuś groził, albo tworzył jakiś plan. – A więc tak? A więc tak!

Po pierwsze, cudów nie ma. Po drugie, mogą być wyjątki, ale wyłącznie dla złych cudów. A skoro nastał czas złych cudów, to pozostawanie dobrym nie ma sensu.

5.

Okna mojego mieszkania były ciemne. Nie przypuszczałem jednak, żeby Natalia Iwanowa kładła się spać o ósmej wieczorem.

Wjechałem na swoje piąte piętro, zadzwoniłem do drzwi. Keszju szczeknął i ucichł, a ja postałem kilka minut, wzruszyłem ramionami i wsiadłem do windy. Jeśli ktoś obserwował mnie przez wizjer, to teraz ten ktoś podrepcze sobie szurającym starczym krokiem z powrotem do telewizora, rejestrując w pamięci, że do sąsiadki przychodził kawaler. Nie wątpiłem, że Galina Romanowna kompletnie o mnie zapomniała. Swoją drogą to ciekawe, jak tym przygłuchym staruszkom, wpatrzonym w niekończące się opery mydlane, udaje się usłyszeć, co się dzieje. przy drzwiach sąsiadów? Przecież własne drzwi wyciszają dermą! A potem wysiadują w przychodniach i skarżą się lekarzom na problemy ze słuchem!

W windzie nacisnąłem przycisk ósmego piętra. Nie chciałem czekać na Natalię na piątym obok zsypu, to byłoby niebezpieczne, mogę się założyć, że zaraz ktoś wyszedłby wynieść śmieci albo zapalić. Ale ostatnie piętro było idealne – w jednym mieszkaniu mieszkał stary dziadek, który nigdy sam nie wychodził, a dwa następne wynajmowały wieloosobowe rodziny wschodnich gastarbeiterów, którzy nigdy w życiu nie zadzwoniliby na milicję. Kiedyś drażnili mnie owi cisi ludzie ze Wschodu, może Tadżycy, a może Uzbecy, mieszkający po dziesięć osób w jednym mieszkaniu. Przemykali do siebie błyskawicznie i niezauważalnie, uciekając niczym karaluchy przed światłem. Niby nic do nich nie miałem… Zwykły bytowy szowinizm.

Teraz cieszyłem się, że to oni tam mieszkają. Siedziałem na ostatnim piętrze przy zsypie, paliłem, patrzyłem przez okno w dół, na wejście do klatki. Ściemniało się, ale nad wejściem była jasna żarówka, zdążę zobaczyć Natalię zawczasu.

Kilku Tadżyków wjechało na górę i zanurkowało do swoich mieszkań, udając, że mnie nie widzą. Powoli wykańczałem paczkę papierosów.

Zaczął padać drobny, cichy deszcz; lubię go jesienią, przypomina, że lato już się skończyło. I wtedy, niemal od razu, przed wejściem do klatki mignął kolorowy parasol.

Może widziałem go wczoraj w swoim mieszkaniu, wśród innych cudzych rzeczy, a może nie widziałem, w każdym razie od razu wyczułem, że to Natalia.

Zrobiło mi się zimno, nogi zdrętwiały. Z trudem udało mi się dojść do windy i nacisnąć przycisk. Na dole trzasnęły drzwi, winda jechała już na ostatnie piętro. Wsiadłem, ale nie naciskałem przycisku parteru.

Zrobiła to za mnie Natalia – winda posłusznie zjechała na dół.

Ciężko stać się bandytą, gdy ma się za sobą ćwierć wieku uczciwego, porządnego życia.

Poza tym nie miałem najmniejszej ochoty trafić do więzienia za bandytyzm.

Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjąłem nóż, kupiony dwie godziny temu w metrze. Tania chińska podróbka znanej marki, ale najważniejsze, że wyglądał przerażająco – wąskie długie ostrze z drapieżnymi zębami i zbroczem. Gdyby sprzedawano wiarygodne atrapy pistoletów, kupiłbym taką.

Naprawdę bardzo nie chciałem wylądować w więzieniu.

Drzwi otworzyły się z sykiem i brzydka Natalia weszła do windy. A właściwie zrobiła krok do przodu, zobaczyła mnie, zachwiała się, wytrzeszczyła oczy i próbowała się wycofać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Brudnopis»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Brudnopis» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukianienko - Genom
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko - Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Brudnopis»

Обсуждение, отзывы о книге «Brudnopis» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x