• Пожаловаться

Philip Pullman: Bursztynowa Luneta

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman: Bursztynowa Luneta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Philip Pullman Bursztynowa Luneta

Bursztynowa Luneta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bursztynowa Luneta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Philip Pullman: другие книги автора


Кто написал Bursztynowa Luneta? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Bursztynowa Luneta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bursztynowa Luneta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zanim dotarli na skraj lasu, słońce opadło nisko, a powietrze było ciężkie od pyłku. Will kichnął kilka razy i spłoszył ptaka, który z wrzaskiem poderwał się z pobliskich zarośli.

– Pierwsze żywe stworzenie, które dzisiaj widziałem – stwierdził Will.

– Gdzie zamierzasz obozować? – zapytał Balthamos. Od czasu do czasu anioł stawał się widoczny w długich cieniach drzew. Na ile Will zdołał dostrzec, jego twarz wyrażała irytację.

– Muszę zatrzymać się gdzieś tutaj – powiedział Will. – Pomóż mi znaleźć dobre miejsce. Słyszę strumień... spróbuj go znaleźć.

Anioł znikł. Will wlókł się dalej przez niskie kępy wrzosu i mirtu, marząc o ścieżce dla znużonych stóp. Z obawą obserwował zapadający zmierzch: wkrótce musiał wybrać miejsce na nocleg albo ciemność odbierze mu możliwość wyboru.

– W lewo – powiedział głos bliski na wyciągnięcie ręki. – Strumień i uschłe drzewo na ognisko. Tędy...

Will poszedł za głosem anioła i wkrótce znalazł opisane miejsce. Bystry strumyk pluskał wśród omszałych głazów i wpadał przez skalny próg do wąskiej rozpadliny, ciemnej pod wiszącymi nisko gałęziami drzew. Za strumieniem trawiasty brzeg stawał się szerszy i dochodził do gęstych zarośli.

Zanim Will pozwolił sobie na odpoczynek, poszedł nazbierać drewna i wkrótce natrafił na krąg osmalonych kamieni w trawie, gdzie dawno temu ktoś rozpalił ognisko. Zebrał naręcze chrustu i grubszych gałęzi, które pociął nożem na kawałki odpowiedniej długości i spróbował podpalić. Nie znał żadnych sprawdzonych sposobów i zmarnował kilka zapałek, zanim zdołał podtrzymać płomień.

Anioł przyglądał mu się ze znużoną cierpliwością.

Rozpaliwszy ogień, Will zjadł dwa owsiane herbatniki, trochę suszonego mięsa i kawałek miętowego batonu Kendala, który popił zimną wodą. Balthamos siedział obok i milczał, wreszcie Will zapytał:

– Będziesz mnie pilnował przez cały czas? Nigdzie nie pójdę.

– Czekam na Barucha. On wkrótce wróci, a wtedy przestanę zwracać na ciebie uwagę, skoro sobie życzysz.

– Chcesz trochę jedzenia?

Balthamos drgnął lekko; odczuwał pokusę.

– To znaczy, nie wiem, czy ty w ogóle jesz – ciągnął Will – ale jeśli masz na coś ochotę, proszę bardzo.

– Co to jest? – zapytał niepewnie anioł, wskazując miętowy batonik Kendala.

– Głównie cukier, tak myślę, i mięta. Masz.

Will odłamał kwadracik i podał aniołowi. Balthamos schylił głowę i powąchał. Potem wziął poczęstunek; chłodne palce lekko musnęły wnętrze dłoni Willa.

– To chyba mnie nasyci – powiedział. – Jeden kawałek w zupełności wystarczy, dziękuję.

Usiadł i jadł w milczeniu. Will odkrył, że jeśli patrzył na ogień, widząc anioła tylko kątem oka, dostrzegał go znacznie wyraźniej.

– Gdzie jest Baruch? – zapytał. – Czy może porozumieć się z tobą?

– Czuję, że on jest blisko. Niedługo tu będzie. Kiedy wróci, porozmawiamy. Rozmowa jest najlepsza.

Zaledwie dziesięć minut później do ich uszu dobiegł łopot skrzydeł i Balthamos gorliwie wstał. W następnej chwili dwa anioły obejmowały się, a Will, patrząc w płomienie, widział ich wzajemną czułość. Bardziej niż czułość: kochali się namiętnie.

Baruch usiadł obok swojego towarzysza, a Will przeganiał ognisko i kłąb dymu przepłynął obok dwóch aniołów. Dym jakby obrysował ich ciała i po raz pierwszy Will zobaczył ich wyraźnie. Balthamos był smukły; wąskie skrzydła miał elegancko złożone za plecami, a twarz wyrażała wyniosłą pogardę połączoną z żarliwym, czułym współczuciem, jakby anioł mógł pokochać wszystkie stworzenia, gdyby tylko jego natura pozwoliła mu zapomnieć o ich wadach. Lecz z pewnością nie widział żadnych wad w Baruchu. Baruch wydawał się młodszy, zgodnie ze słowami samego Balthamosa, mocniej zbudowany, o śnieżnobiałych masywnych skrzydłach. Miał mniej skomplikowaną naturę; spoglądał na Balthamosa jak na źródło wszelkiej wiedzy i radości. Will poczuł się zaintrygowany i wzruszony ich wzajemną miłością.

– Dowiedziałeś się, gdzie jest Lyra? – zapytał niecierpliwie.

– Tak – odparł Baruch. – W Himalajach jest dolina, bardzo wysoko, w pobliżu lodowca, gdzie lód rozszczepia światło na tęczę. Narysuję ci mapę na ziemi, żebyś nie zabłądził. Dziewczynka jest uwięziona w jaskini wśród drzew, uśpiona przez kobietę.

– Uśpiona? A kobieta jest sama? Nie ma z nią żołnierzy?

– Tak, sama. Ukrywa się.

– Czy Lyry nie spotkała żadna krzywda?

– Nie. Ona tylko śpi i śni. Pokażę ci, gdzie one są.

Bladym palcem Baruch nakreślił mapę na gołej ziemi obok ogniska. Will wyjął notes i skopiował ją dokładnie. Przedstawiała lodowiec o dziwnym wężowym kształcie, spływający w dół pomiędzy trzema niemal identycznymi górskimi szczytami.

– Teraz – powiedział anioł – podejdziemy bliżej. Dolina z jaskinią schodzi od lewej strony lodowca, płynie przez nią rzeka zasilana topniejącym lodem. Początek doliny jest tutaj...

Narysował następną mapę, którą Will skopiował; a potem trzecią, jeszcze dokładniejszą, toteż Will poczuł, że znajdzie drogę bez trudu – pod warunkiem, że pokona sześć czy siedem tysięcy kilometrów dzielących tundrę od gór. Nóż wycinał przejścia pomiędzy światami, ale nie mógł skrócić odległości wewnątrz nich.

– Obok lodowca jest świątynia – zakończył Baruch – z czerwonymi jedwabnymi flagami, trochę podartymi przez wiatry. Mała dziewczynka przynosi żywność do jaskini. Oni myślą, że kobieta to święta, która ich pobłogosławi, jeśli zatroszczą się o jej potrzeby.

– Doprawdy – mruknął Will. – I ona się ukrywa... Nie rozumiem tego. Ukrywa się przed Kościołem?

– Tak się zdaje.

Will starannie poskładał mapy. Wcześniej postawił blaszany kubek na kamieniu na skraju ogniska, żeby zagrzać trochę wody. Teraz nasypał do niego kawy w proszku, zamieszał patykiem i owinął dłoń chusteczką, zanim podniósł kubek do ust.

Płonący patyk osunął się w ogień; odezwał się nocny ptak.

Nagle, bez żadnego widocznego powodu, anioły podniosły wzrok w tym samym kierunku. Podążył za ich spojrzeniem, ale nic nie zobaczył. Widział kiedyś, jak jego kotka zrobiła to samo: przebudziła się z drzemki i śledziła wzrokiem niewidzialne coś lub kogoś, kto przeszedł przez pokój. Sierść jej się zjeżyła i jemu też wtedy włosy stanęły dęba.

– Zgaś ogień – szepnął Balthamos.

Will zgarnął zdrową ręką garść ziemi i zasypał płomienie. Natychmiast chłód przeniknął go do kości, aż chłopiec zadrżał. Owinął się płaszczem i znowu podniósł wzrok.

Tym razem coś zobaczył: ponad chmurami jaśniał jakiś kształt, który nie był księżycem.

Will usłyszał stłumiony głos Barucha:

– Rydwan? Czy to możliwe?

– Co to jest? – szepnął Will. Baruch nachylił się bliżej i odszepnął:

– Wiedzą, że tutaj jesteśmy. Znaleźli nas. Will, weź swój nóż i...

Nagle coś spadło z nieba i uderzyło w Balthamosa. W ułamku sekundy Baruch skoczył na pomoc, a Balthamos szarpał się, żeby uwolnić skrzydła. Trzy istoty szamotały się w ciemnościach niczym wielkie osy zaplątane w mocnej pajęczynie, nie wydając żadnego dźwięku; Will słyszał tylko trzaskanie gałązek i szelest liści deptanych przez walczących.

Nie mógł użyć noża: poruszali się zbyt szybko. Zamiast tego wyjął z plecaka elektryczną latarkę i zapalił.

Żaden nie spodziewał się tego. Napastnik rozłożył skrzydła, Balthamos zakrył oczy ramieniem i tylko Baruch wykazał tyle przytomności umysłu, żeby wytrzymać. Teraz Will zobaczył wroga: inny anioł, znacznie większy i silniejszy od nich, któremu Baruch zatykał ręką usta.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bursztynowa Luneta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bursztynowa Luneta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bursztynowa Luneta»

Обсуждение, отзывы о книге «Bursztynowa Luneta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.