Array Gobuss - Desiderium Intimum

Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I to wystarczyło, by wszystkie wydarzenia uderzyły w niego z taką siłą, iż niemal się zachłysnął. Jego mięśnie krzyknęły rozpaczliwie, kiedy zerwał się do pozycji siedzącej.

Łazienka. To była łazienka Snape'a!

Ten paskudny, podstępny...!

Pojękując z wysiłku, podniósł się i na drżących nogach podszedł do drzwi. Wiedział, że to bezcelowe, ale i tak szarpnął za klamkę.

Nie. Nie! Nie mógł mu tego zrobić. Nie mógł...

Zacisnął zęby i rozpaczliwie zaczął ciągnąć za klamkę, chociaż równie dobrze mógłby próbować przebić się przez dwumetrowy mur.

Czuł wibrującą mu pod palcami potężną magię. Drzwi były zapieczętowane. I to tak silnymi zaklęciami, że w powietrzu wokół nich unosiła się iskrząca się mgiełka. Nie miał takiej mocy, by je przełamać, zresztą...

Jego różdżka!

Rozpaczliwie poklepał się po kieszeniach i gdy tylko wyczuł pod palcami podłużne wybrzuszenie, niemal osunął się z ulgi na podłogę. Kiedy tylko zlokalizował różdżkę, natychmiast pochylił się do nogawki i czując, że maleńka fiolka nadal spoczywa w ukrytej kieszonce, przymknął powieki i westchnął.

Miał wszystko, ale co mu to dawało? Jedynie pewność, że nie ma żadnych szans się stąd wydostać. Severus nie zostawiłby mu różdżki, gdyby nie był przekonany, że Harry nie jest w stanie złamać jego zabezpieczeń. Podejrzewał nawet, że gdyby spróbował w jakikolwiek sposób zaingerować w pieczęcie, skończyłoby się to dla niego jedynie bolesnymi magicznymi urazami.

Pozostało mu tylko jedno.

Rzucił się na drzwi, uderzając w nie pięściami i krzycząc rozpaczliwie:

- Wypuść mnie! Natychmiast mnie stąd wypuść! Nie możesz mnie tu trzymać! Wypuść mnie! Słyszysz?!

Przez jakiś czas panowała cisza. Dopiero po chwili Harry usłyszał zza drzwi zbliżające się kroki.

Oparł czoło o drewnianą powierzchnię, oddychając szybko i płytko.

Musi się uspokoić. Severus nie należał do osób, które da się do czegokolwiek zmusić krzykami.

- Severusie, proszę - odezwał się znacznie ciszej, niemal błagalnie. - Nie rób tego.

W tej samej chwili usłyszał głos mężczyzny, który zabrzmiał wyjątkowo wyraźnie pomimo dzielących ich drzwi.

- Zostaniesz tam, dopóki nie wymyślę, w jaki sposób cię powstrzymać. I to moje ostatnie słowo w tej sprawie.

Harry poczuł, jak do jego piersi wpełza lodowate przerażenie.

- Nie możesz mnie tu więzić! - wrzasnął, ponownie rzucając się na drzwi. - Ty przebiegły draniu!

Osunął się na podłogę, wciąż uderzając rękami w drzwi, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bezcelowe to było. Ale gniew i żal były silniejsze niż rozsądek. Znacznie silniejsze.

Wiedział, dlaczego Severus to zrobił. Nie mógł podjąć jakiegokolwiek ryzyka, kiedy na szali było życie Harry'ego i nic innego go nie obchodziło. Do diabła z nim! Do diabła!

- Znajdę jakieś wyjście. - Głos Severusa był tym razem cichszy, jakby przytłumiony. - Musisz mi zaufać.

Harry usłyszał oddalające się kroki i trzask drzwi. Usiadł na podłodze, opierając się plecami o drzwi i ukrył twarz w dłoniach.

Nie. Ten jeden jedyny raz Severus się mylił. Z tej sytuacji nie było wyjścia. Nie mogą przecież na zawsze zostać w Hogwarcie. Severusa wiązała Wieczysta Przysięga i kiedy Voldemort go wezwie, będzie zmuszony stawić się na jego wezwanie. I Voldemort go zabije. A zresztą nawet gdyby... nawet gdyby powiedział o wszystkim Dumbledore'owi, chociaż Harry doskonale wiedział, że tego nie zrobi, to i tak podążyłby na wezwanie z własnej woli. Gdyby tego nie zrobił, zostałby w Hogwarcie nikim, a jego duma na to nie pozwoli. Woli zginąć. Ucieczka także nie wchodziła w grę. Voldemort wszędzie by ich znalazł. Mają związane ręce. Była tylko jedna droga i Harry musiał nią podążyć...

Ale jak ma się stąd wydostać? Severus nie zamknąłby go w miejscu, z którego istnieje jakakolwiek droga ucieczki, więc nawet nie próbował sprawdzać ścian. Drzwi zostały zablokowane. Nie było żadnych okien. Nie było niczego, co pozwoliłoby mu się stąd uwolnić.

Która w ogóle była godzina? Jak wiele czasu spędził nieprzytomny? A jeżeli jest już za późno? Jeżeli dawno przespał godzinę spotkania i Voldemort obmyśla właśnie najboleśniejszy sposób zabicia Severusa...?

Harry poderwał głowę, przerażony nagłą wizją.

A jeżeli... jeżeli zamierza w swej furii zaatakować Hogwart?

Nie, do tego by się chyba nie posunął. Nie, kiedy Dumbledore stał na straży zamku. Nie zaatakowałby otwarcie. Ale mógłby z wściekłości przypuścić szturm na niestrzeżone placówki i wymordować tysiące niewinnych ludzi. Nieświadomych tego, że giną tylko i wyłącznie dlatego, że Harry wciąż żyje...

Zacisnął powieki i opuścił głowę, opierając czoło o kolana.

Wszystko poszło na marne. Ocalenie Severusa, wszelkie przygotowania... to okropne uczucie ściskania w żołądku, które stawało się coraz silniejsze z każdym dniem, przybliżającym go do spotkania z jego największym wrogiem. Dwa tygodnie życia w ciągłym, narastającym strachu. I kiedy już się z tym pogodził, kiedy prawie udało mu się pokonać ten strach, wiedząc, że prędzej czy później i tak by do tego doszło, że śmierć wcale nie jest najgorszym, co mogłoby go spotkać w porównaniu z tym, jak wiele istnień może ocalić... właśnie wtedy Severus ponownie wkroczył w jego życie, przysłaniając mu cały widok i za wszelką cenę powstrzymując od rzucenia się w przepaść.

I nic innego go nie obchodziło. Najwyraźniej dla niego naprawdę cały świat mógłby przestać istnieć...

Harry westchnął i uniósł głowę, rozglądając się wokół.

Równie dobrze może zaprzestać walki. Złość i gniew nie pomogą mu się stąd wydostać, nie zmuszą też Severusa do tego, by szybciej go uwolnił. Sprawiają jedynie, że robi się coraz bardziej zmęczony i senny. Przespał się przecież jedynie trochę. I poza wczorajszym obiadem, nie miał w ustach niczego niemal od dwóch dni.

Skoro i tak ma tu siedzieć nie wiadomo do której, to równie dobrze mógłby coś zjeść... Ale skąd miałby teraz wziąć coś do jedzenia?

Zmarszczył brwi.

Racja, skrzaty... Jakie to szczęście, że zawsze mógł je wezwać.

Odetchnął głęboko i zawołał:

- Zgredku!

Niemal w tej samej chwili na środku podłogi pojawił się skrzat. Z ogromnym rondlem w jednej ręce i szczotką do szorowania w drugiej. Kiedy tylko ujrzał Harry'ego, jego pomarszczona twarz rozjaśniła się w uśmiechu, przez co wyglądał jak szczerzące się zgniłe jabłko.

- Harry Potter wzywał Zgredka? Zgredek właśnie sprzątał po śniadaniu, ale rzucił wszystko, żeby przybyć do Harry'ego Pottera!

Harry popatrzył na rondel, a jego oczy rozszerzyły się w zrozumieniu.

- Po śniadaniu? To oznacza, że jest dopiero po ósmej?

Skrzat pokiwał żarliwie swoją wielką głową.

- Czyli dopiero zaczęły się lekcje... jeszcze nie jest za późno. - Oczy Harry'ego zaczęły biegać po pomieszczeniu, na nowo rozświetlone nadzieją, chociaż nadzieję tę tłumiła niemożność wydostania się z więzienia, w którym zamknął go Severus i dopiero po pewnym czasie zatrzymały się na wpatrującym się w niego Zgredku. I w tej samej chwili Harry przypomniał sobie, dlaczego właściwie go wezwał.

- Jestem głodny, Zgredku. Przynieś mi coś do jedzenia.

- Ależ oczywiście! Dla Zgredka to prawdziwy zaszczyt przynieść jedzenie Harry'emu Potterowi! Niech Harry Potter nigdzie się nie rusza. Zgredek zaraz wróci!

Po tych słowach zniknął z głośnym pyknięciem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Desiderium Intimum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Desiderium Intimum»

Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x