Анджей Трепка - Zagubiona Przyszłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Трепка - Zagubiona Przyszłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1953, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagubiona Przyszłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagubiona Przyszłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Более четырёх столетий длится полёт космического корабля поколений "СМ-2" от Солнечной системы к планетам Альфы Центавры. Несколько тысяч человек разделились на касты рабов, рабочих, техников, учёных и правителей. Вспыхивает мятеж…
Роман "Zagubiona Przyszłość" (Загубленное будущее) — первый из Космической трилогии (Kosmiczna trylogia) польских писателей-фантастов Кшиштофа Боруня и Анджея Трепки. Добротная, увлекательная фантастика. Срочно нуждается в переводе и издании на русском языке

Zagubiona Przyszłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagubiona Przyszłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Niech pan spojrzy — inspektor wskazał konstruktorowi miejsce obok siebie i nacisnął jakiś guzik.

— Wtedy będziemy się bronili… — posłyszał Kruk zakończenie czyjegoś monologu. Przez chwilę dobiegały go jeszcze krzyżujące się w powietrzu słowa, po czym zaległa przyczajona, wyczekująca cisza.

Pod nimi znajdowało się duże pomieszczenie służące kilkunastu rodzinom niewolników za stałe miejsce noclegu. Teraz zaś panował tu ścisk do granic możliwości. Kobiety i dzieci cofnęły się ku ścianom robiąc miejsce dyskutującym, którzy siedzieli przeważnie na pryczach ciasno jak cygara w pudełku.

W rogu pomieszczenia, na trybunie skleconej z dwóch prycz nałożonych jedna na drugą, stanął Murzyn, rosły, barczysty, o pomarszczonej jak jabłko na wiosnę twarzy. Smolistoczarnymi, żarzącymi się gniewem oczami obrzucił zgromadzenie, sprężył się w sobie, wyciągnął naprzód dłonie dla powitania czy skupienia uwagi zebranych i dobył głosu.

Wyrazy padały zrazu wolno, w równych odstępach czasu, jak wymierzone kroki, potem pobiegły szybciej. Głos potężniał, chwilami, przy takich określeniach jak „podłość” lub „zbrodnia” przechodził w dudniący łoskot. Ciepłą, serdeczną nutą obejmował „obronę życia”, „wyzwolenie” potem ściszał się do szeptu, by w trójnasób wybuchnąć niepohamowanym ładunkiem mocy. Było w tym coś niedoskonałego artystycznie, a zarazem wstrząsającego wyobraźnią.

— W kilku takich pomieszczeniach trzeba będzie zainstalować możliwie szybko kamery — wyjaśnił Clips. — Dyrektor Godston prosił, aby pan wydelegował zaufanego człowieka.

Kruk nic nie odpowiedział. Pierwszym wrażeniem było zdumienie na widok czegoś, co nosiło wszelkie znamiona akcji zorganizowanej. I to gdzie? — między czarnymi. Nic mógł ukryć ogarniającej go coraz bardziej ciekawości. Kiedy jednak spoglądał na sylwetkę inspektora policji, przyklejoną do podłogi — czuł, jak coś odpycha go od tego miejsca.

„Po co tu przyszedłem? — zadawał sobie pytanie. — Jakaż tu jest moja rola? Czy inna od roli tych dwóch policjantów, łowiących skrzętnie nieprawomyślne słowa tamtych biedaków spod podłogi?”

Uczuł obrzydzenie do siebie samego. Jeszcze tylko tego brakowało, aby kierowa! instalacją policyjnych urządzeń podsłuchowo-obserwacyjnych.

Poruszył się, mając zamiar odejść, ale Clips lewą ręką ujął jego prawicę w przegubie i szepnął mu do ucha:

— Chwileczkę! Małą chwileczkę! Zobaczy pan zaraz, gdzie się podzieli pańscy monterzy. Chyba się nie mylę?…

Kruk spojrzał na trybunę, którą Murzyn dopiero co opuścił, i mimo woli przetarł oczy, jakby chciał się upewnić, że nie śni. Opustoszałe miejsce zajął… „człowiek”. Skórę miał białą, a co więcej, Kruk znał go dość dobrze. Był to Lett Cornick — monter od Kuhna, pierwszy z tych, którzy odmówili pracy przy budowie miotacza. Ale nie tylko on jeden spośród białych uczestniczył w zebraniu. Sięgając wzrokiem poprzez mrowie głów do przeciwległej ściany Kruk spostrzegł w panującym tam półmroku, że tylko niektóre twarze były czarne. Dopiero teraz pojął, że kojarzenie przez Clipsa zamieszek ze sprawą miotacza nie jest tylko pozbawioną realnych podstaw prowokacją policji.

Miotacz! Słowo to wdarło się złowrogim zgrzytem w życie mieszkańców Celestii. Osłanianie tajemnicą celu przebudowy drażniło i podniecało umysły. Ludzie, którzy do niedawna, snując się ospale wśród hal, warsztatów i korytarzy poddawali się biernie przeklinanemu co dnia losowi — teraz jakby się przebudzili z długiego, męczącego snu.

Fantastyczne plotki krążyły po wszystkich poziomach Celestii. Począwszy od pogłosek o przygotowanej likwidacji niewolników, a skończywszy na pochodzących rzekomo „z najlepszego źródła” informacjach, iż Summerson zamierza dla celów oszczędnościowych wyłączać stałą strefę ochronną Celestii — wszystkie te wieści budziły rosnący niepokój wśród czarnych i białych mieszkańców małego świata. Coraz częściej podnoszące się głosy przeciw przebudowie miotacza przeradzały się w otwarty protest. Nie było tu istotne, kto i w jakim celu podsycał plotkami buntownicze nastroje. Sprawa miotacza rozdarła cienką powłokę nabrzmiałego od lat wrzodu.

Bernard spojrzał znów na Cornicka. Młody, chudy człowiek o pożółkłej twarzy jak wszyscy tu mówił o miotaczu, wszakże zgoła inaczej. I chociaż, podobnie jak inni, uważał tę niezwykłą przebudowę za groźną dla wszystkich tajemnicę, patrzył na nią z szerszej perspektywy i użyczał zebranym tego spojrzenia. Swój stosunek do zagadnienia sprecyzował jasno i szczerze. Nie zawężał go tylko do sprawy miotacza. W słowach jego sprawa ta stopiła się w jedną całość z ogromem krzywd znoszonych biernie od lat przez ludzi zepchniętych na dno nędzy i poniżenia. Mówił o białych i Murzynach, jakby ulepieni byli z jeden gliny. Wzywał do jedności.

Kruk czuł, że coś się w nim łamie.

Już miał się podnieść i odejść, gdy nagłe spostrzeżenie przykuło go do miejsca. Na granicy pola widzenia spostrzegł Malleta. John rozłożył dłonie szeroko na obu kolanach, głowę podał nieco naprzód i z badawczym spokojem wpatrywał się w twarz mówcy, który wciąż nie schodził z trybuny. Mallet sprawiał niedwuznaczne wrażenie, że choć trwa w tak skupionym bezruchu, odgrywa na tym zebraniu o wiele ważniejszą rolę niż rola biernego widza.

Czyżby naprawdę Nieugięci znów istnieli i John był jednym z nich? Może znów, jak przed laty, chcą podjąć beznadziejną walkę przeciw władcom Celestii? Dlatego tak zależy Malletowi, aby on — Kruk — sprawdził plany budowy reflektora Green-Bolta. Ale przecież to szaleństwo! Znów tylko poleje się wiele krwi. Czyż istnieje siła, która mogłaby obalić rządy „wielkich rodów”?

Bernarda przeszły dreszcze na myśl, że Mallet może wpaść w ręce policji.

— Czy…czy… macie zamiar ich wszystkich… teraz? — zapytał usiłując ukryć niepokój. Inspektor pokręcił przecząco głową.

— Mamy czas. Nie uciekną…

Nagle posłyszeli lekkie, bardzo ostrożne kroki.

Zbliżył się do nich agent, ten sam, z którym tu przyszli. Clips wręczył mu szpulkę nagranej taśmy magnetofonowej.

— Oddasz to natychmiast do rąk dyrektora Godstona — rozkazał.

— Co tu się dzieje?

Bernard podniósł zdziwiony wzrok na grupkę mężczyzn szamoczącą się pośrodku długiej hali.

— Zabierają ich! — wołał rozpaczliwym głosem Jini Bradley biegnąc ku konstruktorowi.

— Kogo? Kto? — Kruk spojrzał pytająco na swego asystenta.

— Przed chwilą policja aresztowała dwóch fachowców od stopów — wyrzucił z siebie Jim oddychając gwałtownie. — Tych, których dopiero co pan wypożyczył od Frondy'ego.

Rumieniec oblał twarz Kruka.

— To skandal! — zawołał z gniewem. — Co oni sobie w ogóle myślą? Szybkim krokiem podszedł ku przybyłym.

Trzech policjantów przynaglało do wymarszu aresztowanych, którzy gestami i słowami zapewniali o swojej niewinności. Bernard podchodził do nich właśnie w chwili, kiedy rosły drągal w mundurze chwycił za kark Steye'a Browna wrzeszcząc na całe gardło:

— Dosyć tej gadaniny! Obydwaj naprzód i już! Chcemy ich prowadzić jak ludzi, żeby ich palcami po drodze nie wytykano, a świnia jedna z drugą gardłuje, że nie wic, o co chodzi. Dowiecie się w dyrekcji policji. Skoro otrzymaliśmy rozkaz przymknięcia was, to znaczy, że jesteście dobre numery. Szybciej!

Pchnął Browna tak raptownie, że ten przewrócił się uderzając głową o posadzkę.

— Co tu się dzieje? — zawołał Bernard. Policjanci obrzucili go obojętnym spojrzeniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagubiona Przyszłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagubiona Przyszłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Збых - Пароль
Анджей Збых
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Сапковский
Анджей Сапковский - Сезонът на бурите
Анджей Сапковский
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Джевинский
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Ясинский
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Земянский
Анджей Стасюк - На пути в Бабадаг
Анджей Стасюк
Анджей Сапковский - Цири (сборник)
Анджей Сапковский
Krzysztof Boruń - Zagubiona Przyszłość
Krzysztof Boruń
Отзывы о книге «Zagubiona Przyszłość»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagubiona Przyszłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x