Stanisław Lem - Głos Pana

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem - Głos Pana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głos Pana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głos Pana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczeni odkrywają przypadkiem, że na Ziemię dociera z Kosmosu sygnał, który mógłby być komunikatem od rozumnych istot. Jak jednak odczytać to przesłanie, nie wiedząc nic o nadawcach – nawet: czy istnieją? Głos Pana jest książką nietypową: brak w niej awanturniczej akcji, ale zmagania z tajemnicą poruszają i przykuwają uwagę mocniej niż w niejednej powieści przygodowej, zwłaszcza że dotknięcie Nieznanego prowokuje do zadania elementarnych pytań o istotę świata, naturę człowieka i źródła defektów Bytu.

Głos Pana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głos Pana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powiedział to oczywiście daleko dokładniej, podparł, jak mógł, obliczeniami, podczas wykładu zrobiło się bardzo cicho, a gdy skończył, rozpoczęły się ataki.

Zarzucono go pytaniami: Jak tłumaczy „życiosprawczość” sygnału? Skąd się wzięła? Czy jest, według niego, „czystym przypadkiem”? I najpierw – skąd się nam wziął Żabi Skrzek?

– Myślałem o tym, naturalnie – odparł Learney. – Pytacie mnie, kto to zaplanował, ułożył i wysłał. Gdyby nie ta życiosprawcza strona emisji, życie, byłoby w galaktyce fenomenem niezwykle rzadkim! Otóż, zapytam z kolei, a jak jest na Ziemi z własnościami fizycznymi wody? Gdyby woda o temperaturze czterech stopni nie była lżejsza od wody o temperaturze zera i gdyby lód nie pływał, wszystkie zbiorniki wodne zamarzałyby do dna i żadne wodne stworzenia nie mogłyby przetrwać poza strefą równikową. A gdyby woda miała inną, nie tak wysoką stałą dielektryczną, drobiny białkowe nie mogłyby w niej powstać, więc nie byłoby i białkowego życia. Czy jednak ktoś pyta w nauce, czyja tu interweniowała życzliwość, jak i kto sprawił stałą dielektryczną wody albo lekkość względem niej – lodu? Nikt o to nie pyta, bo mamy takie pytania za bezsensowne. Gdyby woda miała inne własności, albo powstałoby życie niebiałkowe, albo żadnego by nie było. Analogicznie też nie można pytać, kto wysłał biofilną emisję. Zwiększa ona prawdopodobieństwo przetrwania ciał wysokomolekularnych, co jest albo takim samym przypadkiem, jeśli chcecie, albo taką samą koniecznością tkwiącą w naturze rzeczy, jak ta, co uczyniła z wody substancję „sprzyjającą życiu”. Cały problem należy odwrócić, postawić na nogi, a wtedy brzmi on: dzięki temu, że woda ma takie to własności, jak i dzięki temu, że w Kosmosie istnieje promieniowanie, które stabilizuje biogenezę, życie może wynikać i przeciwstawiać się wzrostowi entropii skuteczniej, niżby to zachodziło w przeciwnym razie…

– Żabi Skrzek! – wołano. – Żabi Skrzek!

Bałem się, że za chwilę wszyscy zaczną skandować – sala miała już temperaturę spotkania bokserskiego.

– Żabi Skrzek? Wiecie lepiej ode mnie, że nie udało się odczytać tak zwanego „listu” w całości, a tylko jego „fragmenty” – z nich powstał Żabi Skrzek. Oznacza to, że jako całość sensowna „list” nie istnieje poza waszymi wyobrażeniami, a Żabi Skrzek jest po prostu rezultatem wyekstrahowania informacji zawartej w promieniowaniu neutrinowym, z którą dało się coś zrobić. Przez „szczelinę światów”, ginącego i powstającego, wyrwał się kłąb fali neutrinowej, rozdymanej jak bańka mydlana; energia tej fali starczy do „wydmuchania” następnego Wszechświata, a czoło tej fali jest impregnowane informacją odziedziczoną niejako po fazie, co już sczezła; otóż w tej fali tkwi informacja kreująca atomy, jak już mówiłem, i taka co „sprzyja” biogenezie, a nadto są tam też frakcje, które z naszego stanowiska „niczemu nie służą”, są „do niczego”. Woda ma takie cechy, jak te, o których mówiłem, „sprzyjające” życiu, i ma cechy obojętne dla życia, jak na przykład przezroczystość; mogłaby nie być przezroczysta i dla powstania życia nie miałoby to znaczenia. Tak jak nie wolno pytać: „a kto zrobił wodę przejrzystą?” – nie wolno pytać: „kto zrobił receptę na Żabi Skrzek?” Jest ona jedną z cech danego Kosmosu, własnością, którą możemy badać jak przejrzystość wody, ale której sens „pozafizyczny” nie istnieje.

Zrobił się wielki szum; nareszcie Baloyne spytał, jak Learney tłumaczy kołowość powtarzania się sygnału oraz to, że cała reszta emisyjnego spektrum nieba w promieniowaniu neutrinowym jest zwykłym szumem, a w jednym, jedynym paśmie tkwi tyle informacji?

– Ależ to proste – odparł kosmogonista, który zdawał się czerpać satysfakcję z powszechnego wzburzenia. – Początkowo cała emisja była skoncentrowana właśnie w owym paśmie, gdyż właśnie w tej strefie widma „wyostrzyła” ją, ścisnęła, zmodulowała „szczelina światów”, jak strumień wody otoczonej przez wąski otwór; na początku było pasmo igłowe – nic więcej! Potem, wskutek rozbiegania się, rozrzutu, desynchronizacji, dyfrakcji, uginania, interferencji – coraz większe ilości rozszczepiały się, rozmazywały, aż wreszcie po miliardach lat trwania naszego Kosmosu powstał z informacji pierwotnej – szum, ze zogniskowania ostrego – szerokie spektrum energetyczne, bo wszak tymczasem uruchomione zostały szumowe generatory neutrin „wtórne” – gwiazdy – to zaś, co odbieramy jako „list”, jest ostatkiem „pępowiny”, resztką, która jeszcze się nie rozpuściła, nie rozpłynęła do końca w niezliczonych odbiciach, pasażach z kąta w kąt Metagalaktyki. Obecnie normą wszechobecną jest szum – a nie informacja. Ale w chwili powstawania naszego Kosmosu, jego eksplozywnego porodu, ten bąbel neutrinowy zawierał w sobie pełną informację o wszystkim, co materialnie powstało potem z niego, i przez to właśnie, że stanowi niejako relikt z owej epoki, której poza tym żadnych śladów nie spostrzegamy, wydaje się nam zdumiewająco odmienny od przejawów „zwyczajnej” materii i promieniowania.

Było to wcale zręczne, ani słowa… ta piękna, logicznie spójna budowa, którą nam przedstawił. Przyszła potem następna porcja matematyki; ukazał, jakie własności powinna mieć „szczelina światów”, żeby dokładnie odpowiadała, jako „matryca”, właśnie temu miejscu neutrinowego widma, w którym znajduje się emisja, zwana przez nas „kodem gwiazdowym”. Była to bardzo ładna robota, przyciągnął do dzieła teorię rezonansu, a wreszcie udało mu się wyjaśnić, wewnątrz wywodu, nawet ciągłe powtarzanie się sygnału: to samo dotyczyło i miejsca, owego radiantu Małego Psa, z którego przybywał rzekomy „list”.

Zabrałem wtedy głos i powiedziałem, że właściwie to on postawił rzecz na głowie, ponieważ dorobił do „listu” cały Wszechświat, taki, który mu odpowiadał, do DANEJ energetyki sygnału – przez zwyczajne dopasowanie, odpowiednie „rozmiary” tej swojej „szczeliny”, i nawet tak wyznaczył geometrię tego ad hoc sprodukowanego Kosmosu, żeby kierunek, z którego nadchodzi „sygnał”, okazał się losowy.

Learney, uśmiechnięty, do pewnego stopnia przyznał mi rację. Lecz dodał, że gdyby nie jego „szczelina”, kolejne światy powstawałyby i ginęły bez więzi koherencyjnej, każdy byłby inny, to jest: mógłby być inny, albo też Kosmos mógłby stale pozostać w fazie „antyświata”, bezenergetycznej, i byłby koniec wszelkiej kreacji, koniec wszechmożliwych światów, ani nas by nie było, ani gwiazd nad nami, i nikt nie mógłby łamać sobie głowy nad tym, co się NIE stało… Lecz stało się właśnie. Monstrualna złożoność „listu” tłumaczy się tak: potworna koncentracja „agonii” sprawia, że ginący świat, jak człowiek duszę, „oddaje” swoją informację, ona nie ulega unicestwieniu, lecz – dzięki prawom już nam nie znanym, bo wszak fizyka ustaje w owej kompresji, w rozkawałkowaniu przestrzeni – ta informacja zespala się z tym, co jeszcze trwa: z neutrinowym zgęstkiem w samej „szczelinie”.

Baloyne, który przewodniczył, spytał nas, czy chcemy od razu rozpocząć dyskusję, czy też najpierw wysłuchać jeszcze Sinestera. Przegłosowaliśmy to drugie, z ciekawości, rzecz jasna. Learneya znałem trochę, bo widywałem go u Hayakawy, ale o Sinesterze nawet nie słyszałem dotąd. Był to niewielki młodzieniec z kartoflowatą twarzą, co zresztą nie ma żadnego znaczenia.

Zaczął dziwnie podobnie do Learneya. Kosmos stanowi twór pulsujący, z naprzemiennymi fazami niebieskich skurczów i czerwonych rozkurczów. Każda faza trwa około trzydziestu miliardów lat. W fazie czerwonej, ucieczki mgławic, po dostatecznym rozbiegnięciu się materii i ochłodzeniu ciał planetopodobnych powstaje na nich życie, które czasem daje formy rozumne. Kiedy rozprężenie się kończy i Kosmos poczyna zbiegać się dośrodkowo, z wolna, w tej fazie niebieskiej powstają olbrzymie temperatury i coraz bardziej twardniejące promieniowanie, które niszczy całą materię żywą, jaką w ciągu paru miliardów lat zdążyły obrosnąć planety. Oczywiście, w fazie czerwonej, takiej jak ta, w której zdarzyło się nam urodzić, istnieją cywilizacje rozmaitego stopnia rozwoju. Muszą, też istnieć szczytujące pod względem technologicznym, które, dzięki rozwojowi nauk z kosmogonią, zdają sobie sprawę z przyszłości własnej – i Kosmosu. Cywilizacje takie, albo, dla wygody, powiedzmy, cywilizacja, znajdująca się w jakiejś określonej mgławicy, wie zatem, że proces uorganizowań przejdzie przez szczyt i zacznie się proces wszechzniszczenia w rosnącym żarze. Jeśli posiada daleko więcej wiedzy niż my, potrafi też w jakimś stopniu przewidzieć dalszy – po „błękitnym końcu świata” – bieg wypadków, a jeśli jeszcze bardziej wzbogaci swą wiedzę, może na ten stan przyszły wpłynąć…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głos Pana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głos Pana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stanisław Lem - Podróż jedenasta
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Podróż ósma
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Ananke
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Patrol
Stanisław Lem
libcat.ru: книга без обложки
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Fiasko
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Planeta Eden
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Příběhy pilota Pirxe
Stanisław Lem
Отзывы о книге «Głos Pana»

Обсуждение, отзывы о книге «Głos Pana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x