Krzysztof Kochański - Zabójca Czarownic

Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Kochański - Zabójca Czarownic» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zabójca Czarownic: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zabójca Czarownic»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najważniejszym jego tekstem pozostaje opowiadanie Zabójca czarownic, które pojawiło się najpierw w Fantastyce w 1984 roku, a dwa lata później w antologii autora, której zresztą dało tytuł. Jest to opowieść o łowcy-inkwizytorze, polującym gdzieś w przyszłości na czarownice. Ścigając kolejną ofiarę, niespodziewanie zakochuje się w niej. Ciekawostką jest sposób powstania opowiadania, narodziło się ono w wyobraźni Kochańskiego z tytułu tekstu Harlana Ellisona: Zabójca światów i pewnego hiszpańskiego filmu, w którym pojawia się kobieta oskarżona o czary. Z połączenia tych dwóch elementów narodził się tytuł, a dopiero później powstało samo opowiadanie. Zostało ono zaliczone w poczet najlepszych tekstów dekady i pojawiło się w 1991 roku w antologii Jawnogrzesznica obok tak znanych tekstów jak Wiedźmin A. Sapkowskiego czy opowiadanie Rafała A. Ziemkiewicza. Bywał zresztą Kochański w większości antologii tamtych czasów, na przykład w Dira neccesitas z tekstem Nazywam się Mageot, który później rozbudowany stał się podstawą powieści Mageot. Wówczas był to jeden ze znaczących przejawów tego, że i do nas zawitała literatura fantasy.

Zabójca Czarownic — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zabójca Czarownic», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– We wszystko. Że Djorn żyje. Że żyjeee…! – zaczął krzyczeć.

– Bo to prawda – rzekł po chwili Wendeek. – To prawda. Djorn żyje. Dziwnie wygląda, nie boi się zimna, ale jest żywy. Jak ja i ty. Rozmawialiśmy przecież.

– Zamknij się! To trup! Trup!

Wendeek wstał.

– Wiozę lekarstwo na mroźnicę – wskazał wiszący na plecach tornister. – To się skończy.

Esgin uśmiechnął się drwiąco.

– Za późno. Wiesz ilu zmarłych na mroźnicę jest ukrywanych?

– Myślisz, że oni też…

– Jestem pewien. Jak wszyscy, wstaną, załatwią nas. Jak amen w pacierzu. Teraz Djorn udaje, bo jest sam.

– A może… – Wendeek nie dokończył zaczętego zdania. Nagle zmienił się na twarzy. Skurcz usztywnił mu policzki.

– Moje łyżwy! – krzyknął. – Zostały tam!

Podbiegł do drzwi. Chwycił za rygiel. Esgin rzucił się w jego kierunku. Ciężarem ciała zwalił Astela na ziemię.

– Co robisz?!

– Przed bunkrem zostały łyżwy. Z tego wszystkiego zapomniałem o nich. Puść! – Wendeek odepchnął Esgina. – Muszę wyjść.

– Astel! – Esgin chwycił go mocno za ramię. – Nie zostawiaj mnie.

– Muszę. Tam są łyżwy. Też jesteś Łyżwiarzem, wiesz co dla mnie znaczą.

– Jak wyjdziesz, to nie wrócisz. Nie wpuszczę cię.

– Wychodzę!

– Zabiorą ci leki.

– Wychodzę.

Astel Wendeek wyszedł z bunkra. Drzwi za nim momentalnie zatrzasnęły się. Na kamiennej ławie siedział Djorn, a przy jego nogach leżały łyżwy. Astela znowu zaczął ogarniać paniczny strach. Niesamowicie wyglądał człowiek noszący w środku zimy letnie odzienie. Djorn spoglądał na Astela, lecz nie poruszył się. Ten spokój działał odprężające.

Zza bunkra wyszedł Lejt.

– Cześć Wendeek – powiedział łagodnie i wyciągnął rękę. Wendeek uścisnął dłoń w grubej, futrzanej rękawicy.

– Co się dzieje, panie Lejt? – zapytał pośpiesznie.

– To jest Djorn – Lejt wskazał w kierunku ławki. Człowiek w krótkich spodenkach uniósł pokojowo rękę.

– Cześć Djorn – wykrztusił Wendeek. – Oddaj mi łyżwy.

– Są twoje. Wcale ich nie zabierałem.

Wendeek niepewnie podszedł do ławki. Gwałtownym ruchem chwycił łyżwiarskie buty.

Nic się nie wydarzyło.

– Chodźmy do mnie – zaprosił Lejt. – Strasznie zimno dzisiaj.

– Nie! – zaprotestował Wendeek. – Muszę jechać – bacznie rozejrzał się. Wciąż nie był pewien, czy ktoś nie spróbuje go zatrzymać. Lejt nie nalegał.

– Pytałeś co się dzieje – powiedział. – Dzieją się wielkie rzeczy. Wkrótce Alceda będzie dla ludzi rajem. Wiemy już jak się przystosować.

– … Kto wie?

– Djorn, ja i paru innych. Niedługo będą wiedzieli wszyscy. Mroźnica to choroba adaptacyjna. Kto przez nią przejdzie, tego organizm przystosowuje się do tutejszych warunków klimatycznych. Wiem, że logika burzy się przeciwko temu, ale taka jest prawda.

– Dlaczego mam panu wierzyć? – zawahał się Wendeek.

– A dlaczego nie? Czy wyglądam na szaleńca?

– A ja? – odezwał się Djorn i wstał z ławki. – Czy nie jestem dowodem? – rozchylił poły koszuli i wskazał obnażony tors.

Wendeek wzdrygnął się. Jego własne ciało, choć okryte kombinezonem, drętwiało od mrozu.

Djorn zbliżył się.

– Nie podchodź! – krzyknął Wendeek. Djorn zatrzymał się.

– Chyba nie wierzysz w duchy? – zapytał Lejt.

* * *

Naprzód!

Astel Wendeek mknął po lodowej tafli. Znów był w swoim żywiole. Odczuwał zmęczenie, ale do osiedla Ornina było już niedaleko. Na plecach ciążył tornister z lekami.

Naraz gładką taflę skutego lodem jeziora przecięło spiętrzenie zamarzniętej, nieruchomej kry. Astel nie zwolnił tempa. Ocenił szerokość przeszkody i uznał, że nietrudno mu będzie sobie z nią poradzić. Podjechał bliżej i wyskoczył w górę. W locie podkurczył nogi, bacząc by nie zahaczyć łyżwą o bryły lodu. Wprawnie opadł po drugiej stronie zapory. Jechał dalej.

Naprzód!

Wciąż myślał o Djornie. Nagle przyszło mu do głowy, że gdyby zdjął z pleców tornister i rzucił go w najbliższą, lodową zaspę, to może wtedy wreszcie przestałby być nikim.

CZCICIEL SŁOWA Łowcy niewolników wypływali w morze łupili okoliczne wyspy i - фото 3

CZCICIEL SŁOWA

Łowcy niewolników wypływali w morze,

łupili okoliczne wyspy i przywozili ludzi,

którymi handlowali jak bydłem.

Pewnego dnia schwytali córkę Czciciela Słowa.

Eric Martinet był pijany. Wracał do domu, lecz nie najkrótszą z możliwych dróg, gdyż jego błędnik nie kontrolował kierunku. Żadna cząstka jego mózgu nie kontrolowała niczego.

Przechodząc obok rynku usłyszał gwar i dostrzegł skupisko ludzi otaczających handlową platformę. Zbliżył się i wcisnął pomiędzy gapiów; przekrwionymi oczami spojrzał na przedmiot zainteresowania tłumu. Na platformie stała kobieta, przepasana jedynie biodrową opaską. Była piękna – tyle widział Eric Martinet – piękna – widział to mimo mgły mamiącej jego pijacki wzrok.

Otumaniony trunkami nie zauważył zimnej obojętności malującej się na twarzy dziewczyny, ani gorejących nienawiścią oczu. Nie mógł tego zauważyć, tak samo jak większość zebranych nie dostrzegała fioletowego tatuażu na jej nagich plecach.

Tatuaż przedstawiał wielką pięść ściskającą głowę węża z długim rozdwojonym językiem, lecz mogli podziwiać go tylko ci, którzy stali z tyłu platformy.

Minęło sporo czasu nim Eric zorientował się, że licytacja już trwa. Kobietę sprzedawano jako niewolnicę. Padały sumy wykrzykiwane głównie przez mężczyzn. Początkowo prowadzący licytację nie mógł nadążyć z powtarzaniem ofert, jednak w miarę, gdy kwoty były coraz wyższe, atmosfera stawała się mniej gorączkowa, zyskując wszakże na napięciu.

Dziewczyna słała nieruchomo, jakby nieobecna, jakby nie o nią trwała walka wykrzykiwanych cyfr. Nie wstydziła się swojej nagości, ani też jej nie eksponowała. I nagle – nie! To niemożliwe – nagle Ericowi wydało się, że ta piękna istota spojrzała na niego i uśmiechnęła się.

– Dwieście – krzyknął bez namysłu.

Prowadzący licytację jak echo powtórzył liczbę i zamarł. Dziesiątki twarzy zwróciło się w stronę Erica. Dwieście siejów było olbrzymią sumą, nawet najpiękniejsza kobieta świata nie była jej warta.

– Ten człowiek jest pijany! – padł okrzyk.

– Nie wie co mówi!

– Wypraszam sobie – powiedział Eric i zatoczył się.

– To Martinet – ktoś go rozpoznał. – Ten bokser. Nie słuchajcie go, jest skończony.

– Ja sobie wypraszam – powtórzył z uporem Eric.

– Dwieście! – krzyknął po raz drugi.

Prowadzący rozejrzał się niepewnie, ale zmuszony był powtórzyć ofertę. Tym razem nikt się nie odezwał.

– Dwieście… – powiedział po raz trzeci Prowadzący. – Sprzedana! Proszę kupca o podanie nazwiska i uiszczenie opłaty.

Eric Martinet roztrącając zebranych dotarł do platformy. Wspiął się na nią, korzystając z pomocy kilku najbliższych mężczyzn. W głowie miał straszliwy mętlik; świat wciąż nabierał rozpędu, przymierzając się do wirowania… W końcu Eric nie wytrzymał i poddał się chaosowi. Upadł na deski.

„Jeden, dwa, trzy…” – liczył sędzia ringowy. Eric usiłował wstać. Nie dał rady. -… Cztery, pięć…” – widzowie zaczęli gwizdać i krzyczeć -,,.,. sześć, siedem, osiem…”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zabójca Czarownic»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zabójca Czarownic» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zabójca Czarownic»

Обсуждение, отзывы о книге «Zabójca Czarownic» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x