Marek Hemerling - Diabelska Maskarada

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Hemerling - Diabelska Maskarada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska Maskarada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Maskarada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarcza kontynentu falowała jakby stanowiła ją nie skalista równina, lecz powierzchnia wzburzonego oceanu. Jakaś potworna siła napierała od wewnątrz, rozdymając zastygłe od wieków formy geologiczne. Ruchy te miały swoje centrum, w którym upiorny taniec osiągał maksymalne natężenie. Wreszcie kamienna skorupa nie wytrzymała zmiennych naprężeń i poddała się uwalniając gigantyczny gejzer rozgrzanych do czerwoności głazów. Różnica temperatur powodowała, że w zetknięciu z lodowatą atmosferą Gelwony pękały niczym świąteczne fajerwerki.
(fragment książki)

Diabelska Maskarada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Maskarada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Po co tu przyleźli? – zdenerwował się Edgins. – Nie są mi do niczego potrzebni. Jazda stąd.

Zatrzymali się – niepewni, oczekujący rozkazu. Dowódca stał w najbliżej zaparkowanym droblerze i zwlekał z podjęciem decyzji. Edgins poczuł narastającą falę złości. Zrobił krok do przodu, potem drugi. Idealna linia tyraliery drgnęła.

Wiązki kilkunastu przenikaczy trafiły go niemal jednocześnie.

22.

Środek hangaru zajmował masywny wacopter, z którego wysypało się kilkanaście postaci w ciemnowiśniowych kombinezonach. Utworzyły najeżony bronią szpaler, a oficer, rozsunąwszy przyłbicę olbrzymiego bojowego hełmu, ruszył w kierunku galerii widokowej, gdzie czekał komendant z kreatorem w towarzystwie paru sztabowców.

Ubir nuf Dem dostrzegł moment wahania w zachowaniu dowódcy grupy, gdy przyszło do składania pierwszego meldunku. Aby rozwiązać dylemat kaleczący mało inteligentną twarz wyrazem wysiłku przerastającego granice poznania, wysunął się do przodu, wyprzedzając nieco fotel kreatora. Oblicze oficera jakby pojaśniało – stanął przed obel-bortem w regulaminowej odległości i, zezując co chwila na zajmującego swoje stałe miejsce skrzydłaka, obwieścił przybycie roty eskortującej.

– Cóż za niezwykłe spostrzeżenie – pokiwał głową Ubir nuf Dem. – Jaka pogoda na Gelwonie? – spytał.

– Melduję, że bez zmian – wybąkał oficer.

– No myślę – uśmiechnął się komendant. – Jeszcze by tego brakowało.

– Macie go? – Fuertad postanowił przypomnieć, o swojej obecności i jego fotel zatrzymał się o krok od dowódcy roty.

– Jest tam – oficer wskazał wacopter. – Cała czwórka. Jeden nie żyje, reszta pod narkozą. Tu są ich numery kontrolne – wyciągnął z kieszeni mały prostokąt raptogramu, na którym natychmiast zacisnęły się szponiaste palce kreatora.

Ubir nuf Dem zajrzał mu przez ramię. Cztery długie kombinacje cyfr skojarzone z parami czterech imion i nazwisk. Jedno z nich, obwiedzione tłustą ramką, brzmiało: Tom Edgins, przy drugim pysznił się symbol oznaczający definitywnego nieboszczyka. W prawym dolnym rogu widniał podpis komendanta Fortu L na Trzecim Kontynencie.

– Tom Edgins? – zastanowił się Ubir nuf Dem. – Brzmienie dziwnie znajome, jakbym już kiedyś słyszał coś podobnego. Co o tym myślisz, Chief? – spytał szeptem ulubieńca. Skrzydłak poruszył się niespokojnie.

Od strony wacoptera nadjeżdżały cztery platformy transportowe. Zastopowały tuż przed galerią, a Fuertad, wsunąwszy raptogram do skrytki w poręczy fotela, popędził im na spotkanie.

– Szybszy od komety – Ubir nuf Dem ukrył rozbawienie pod maską śmiertelnej powagi i poszedł w ślady kreatora, pociągając za sobą milczącą asystę sztabowców. – Edgins…Edgins… – mruczał pod nosem. – Skąd ja znam to nazwisko? – łopot błoniastych skrzydeł zabrzmiał niemal jednocześnie ze zdziwionym okrzykiem Fuertada.

– Niech pan zobaczy, komendancie!

Leżący na skrajnej platformie hermetyczny pojemnik był właściwie litą bryłą przezroczystego tworzywa, w którym zatopiono zwłoki tykowatego skazańca o opuchniętej twarzy.

Ubir nuf Dem spojrzał pytająco na stojącego obok oficera.

– Tak to już znaleźliśmy – usłyszał w odpowiedzi. – Przy grobie, który kopał tamten – palec wskazał jeden z trzech kanciastych przetrwalników na sąsiednich platformach. – Pozostali dwaj siedzieli w baraku.

– Tom Edgins – zaskrzeczał Fuertad porównując numer wybity na pokrywie z treścią raptogramu.

– Tom Edgins – powtórzył Ubir nuf Dem powoli. – Jak ci się to podoba, Chief? – zagadnął.

– Więzień chodzący bez maski po podziemiach i grzebiący swojego współtowarzysza w pojemniku, którego na pewno nie znalazł ani nie dostał od nikogo w prezencie. Ciekawe, bardzo ciekawe.

– Dostarczyć do laboratorium – zadysponował Fuertad i odwracając się w stronę obel-borta dodał:

– Należy nawiązać kontakt z Głównym Modyfikatorem. Centrum Wybiórcze na pewno jest zaniepokojone przedłużającą się izolacją Gelwony. A jeszcze w dodatku to… – wykonał nieokreślony ruch ręką.

– Blokada wywozu sprawia, że jest kłopot z magazynowaniem produktu końcowego – wtrącił któryś ze sztabowców. – Mimo zmniejszonej mocy produkcyjnej składy są przepełnione, a z planety ciągle idą nowe dostawy.

– I niespodzianki – stwierdził Ubir nuf Dem w duchu. – Bawimy się w wojnę, a tu nagle coś bawi się nami. Co myśli dowódca ołowianych żołnierzyków, gdy zacznie zdawać sobie sprawę, że sam jest również odlany z metalu?

Ruszył w stronę zastrzeżonego pionu komunikacyjnego i po minucie stanął przed wejściem do komendanckiej kwatery.

– Jak by to powiedzieć, Chief? Nie czuję się dziś najlepiej – mruknął przekraczając próg apartamentu. – Wygląda na to, że męczy mnie rzeczywistość, ludzie i cały ten kosmiczny bałagan, który rozpętaliśmy. Wojna z Rindu, tajna broń, podchody… Coś zawsze będzie stało nad nami, choćbyśmy wyleźli ze skóry. Coś, czego nie zrozumiemy ani jutro, ani za miliard lat. O ile oczywiście będziemy jeszcze wtedy istnieć – dodał po chwili zastanowienia.

Skrzydłak zeskoczył z ramienia obel-borta i przycupnąwszy na brzegu stołu, czochrał się z pasją mogącą rozbawić największego mruka. Ubir pogłaskał skudloną sierść ulubieńca i zasiadł w olbrzymim fotelu, który otulił go i delikatnie rozkołysał. Do szczęścia brakowało tylko…

– Moja droga Liz – smutek zagościł na twarzy ostatniego z nuf Demów. – Gdybyś wiedziała, jak bardzo cię teraz potrzebuję.

Poczucie beznadziejności rosło z każdą chwilą. Nie pokazała się, nie dała znaku życia. A przecież zrobił to wszystko dla jej własnego dobra. Czy ona nie potrafi tego zrozumieć? A może nie chce? Pójść tam? Nie! Na to się po prostu nie odważy. Dwukrotnie wysyłane służboty wracały bez odpowiedzi. Nie miała ochoty otworzyć albo w ogóle jej nie było. Okropnie się to wszystko skomplikowało.

Spojrzenie obel-borta wędrowało po okrytych wzorzystymi kobiercami ścianach, bajecznie kolorowych posągach i mozaikowych płaszczyznach telewibrazów, które czekały tylko muśnięcia świetlnych promieni, by wyczarować ze swego wnętrza przestrzenną wizję uśpionego piękna. Na koniec wzrok Ubira zatrzymał się na godle nuf Demów. Wargi – drgnęły, a pamięć przywołała dźwięczne strofy Epody Kolonizatorów. W wykonaniu obel-borta brzmiały one jednak jak pogrzebowy rapsod.

Krótki, chrapliwy okrzyk dobiegł od strony stołu, gdzie Chief – podobny teraz do wielkiej, kosmatej kuli drapał pazurami marmurowy blat. Błoniaste skrzydła wystrzeliły na boki i zaczęły młócić powietrze, wydając przy tym furkoczący odgłos.

– Jesteś głodny – domyślił się Ubir nuf Dem. – Niestety, chyba nie będę ci towarzyszył przy kolacji. Nie mam apetytu – podniósł się z fotela i przewędrował kilka pomieszczeń, by stanąć przed ścianą, za którą ukryto starannie zamaskowany sejf. Rodowy pierścień wciśnięty w cokół niewielkiej statuetki z czarnego śrutowca uruchomił mechanizm – posążek obrócił się wokół swojej osi, a imitacja ceglanego muru po prostu przestała istnieć. W płytkiej wnęce, na podwyższeniu obitym szkarłatną materią, leżała masywna księga w skórzanej oprawie, ze złoconymi, okuciami na rogach… Godło nuf Demów zdobiło geometryczny środek antycznej okładki.

– Pokłon wam oddaję czcigodni przodkowie moi – wyszeptał Ubir w nabożnym skupieniu, wyciągając rękę po wiekowe dzieło.

Z ciężkim tomiskiem pod pachą ruszył w stronę najbliższego stołu. Tam z drżeniem, jakie zawsze u niego wywoływał widok rodowej kroniki, zabrał się do wertowania pożółkłych, szeleszczących kart.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska Maskarada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Maskarada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Robert Sheckley - Diabelska maszyna
Robert Sheckley
Terry Pratchett - Maskarada
Terry Pratchett
Jo Beverley - Diabelska intryga
Jo Beverley
libcat.ru: книга без обложки
Ireneusz Kamiński
Martin Kat - Diabelska wygrana
Martin Kat
Stephanie James - Diabelska cena
Stephanie James
Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Frederick Forsyth
Marek Huberath - Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Отзывы о книге «Diabelska Maskarada»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Maskarada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x