Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Karl, ile żywności mamy na pokładzie? – zapytał Chris.

– No cóż, lot miał potrwać siedem dni. Prowiantu starczy na dziesięć – odparł Nilpach. – To samo jest z tlenem.

– A co ty o tym sądzisz? – zapytał Ennil trochę gniewnie, bo pytanie Chrisa przerwało mu rozmowę.

– No cóż – zaczął przeciągle Nilpach i podrapał się po gęstej, siwej czuprynie. Potem spojrzał na Chrisa i skinął z namysłem głową. – Jeżeli utkniemy tam dalej – wskazał kciukiem za siebie – a można przypuszczać, że droga jest jeszcze długa, to nie zdołamy wydostać się na wolność, a wtedy… – wywrócił zabawnie oczyma. – Byłbym raczej za jakimś działaniem.

– Sytuacja jest już i tak dosyć poważna – powiedział Ennil z naganą w głosie.

– Właśnie – skinął głową Chris, ale nie było to poparcie zarzutu Ennila, lecz wypowiedzi Nilpacha. – Dlatego proponuję, żeby Carol przyrządziła odpowiednią dawkę trucizny. Wiesz – zwrócił się do niej – taką o wysokim stężeniu. Karl i ja wyjdziemy na zewnątrz i wstrzykniemy ją.

Ennil i Gela zaprotestowali. Przez chwilę sprzeciw Geli sprawił Chrisowi przyjemność, ale nie dał się zbić z tropu i mówił dalej:

– Gdyby coś nam się stało, można jeszcze zawsze zastosować drugi wariant: oczekiwanie.

– Nie podoba mi się twój projekt – powiedziała z naciskiem Gela. – Uważam, że ryzyko jest zbyt duże.

– Dziś ryzykujemy w ten, jutro w inny sposób. Nie zawsze można sobie pozwolić na bierne wyczekiwanie – mówił stanowczo Chris. – Wydaje mi się, że do takiego zadania nadajemy się najbardziej Karl i ja. Bo chyba nie Charles ani Carol albo ty?

Gela zacisnęła wargi, potem spojrzała na niego i powiedziała z przekorą w głosie:

– Dobrze, pójdę!

– Zostaniesz! – zawołał Chris gwałtowniej, niż zamierzał. – Charles, nie pozwól jej! – Jego proszące spojrzenie kontrastowało z rozkazującym tonem.

Gela spuściła oczy i odwróciła się. Tego tylko brakuje, żeby przeze mnie i w mojej obecności “coś ci się stało, pomyślał Chris.

– Ta propozycja nie jest zła – powiedział z wahaniem Ennil. – Oczywiście wykluczone, żeby zrobiła to Gela, ale sam rozumiesz, Chris, że nie mogę wam czegoś takiego zlecić…

Daj spokój, Charles – odparł sucho Chris. – Pomóż nam lepiej!

Założyli skafandry i maski ochronne. Karl porozumiał się szeptem z Chrisem, po czym zawiesił sobie na pasie sporą paczkę z materiałem wybuchowym.

– Strzykawka – oświadczył żartobliwie.

Przesłona w hełmie Chrisa nie była jeszcze domknięta. Carol manipulowała przy kilku pojemnikach, zwrócona do reszty załogi plecami. Chris podszedł do niej.

– Już? – zapytał.

W milczeniu podała mu kanister, unikając jego wzroku.

– Co się stało? – szepnął Chris. Ujął ją pod brodę, zmuszając, aby spojrzała na niego. Jej oczy zaszkliły łzy.

– Boisz się? – zapytał.

Skinęła głową, ale już po chwili zmusiła się do uśmiechu, przy którym zadrżały jej wargi.

Chris przyciągnął ją szybko do siebie i pogłaskał po głowie. – Już dobrze – powiedział – wkrótce wrócimy.

Jedynie Gela była świadkiem tej sceny. Karl Nilpach znajdował się już w wąskiej śluzie. Chris zaniknął przesłonę hełmu, ale przedtem podszedł jeszcze do Geli i szepnął:

– Proszę cię, pomóż jej. Ona jest nowicjuszką. Gela skinęła głową. Chris wyciągnął do niej rękę.

Odwzajemniła uścisk i nareszcie spojrzała mu prosto w oczy.

To ładnie z jego strony, że troszczy się o Carol, pomyślała. Raptem zrobiło jej się przykro. Jak by zachował się Harold w podobnej sytuacji? Tak samo, to pewne! Tylko że on nie wrócił z takiej wyprawy… Zatroskana spojrzała na Chrisa, który zamierzał już wejść do śluzy.

Nie każdy miał kogoś bliskiego na “Oceanie I”, a jednak była przekonana, że nie tylko ona nie mogła zapomnieć zaginionych towarzyszy. Łączyło ich zbyt wiele wspólnych przeżyć, w szkole, podczas przygotowań do ekspedycji. Niektórzy z obecnej załogi powinni byli już wtedy wziąć udział w wyprawie, ale z niewiadomych przyczyn przesunięto ich na późniejszy termin… A nie minęły nawet jeszcze trzy lata.

Gela postąpiła krok ku śluzie, uklękła obok Chrisa, sprawdziła szczelność jego przesłony, po czym szepnęła: – Uważaj na siebie, Chris…

– Uważaj, Chris! – krzyknął zupełnie innym tonem Karl, kiedy jego przyjaciel usiłował wydostać się ze śluzy. Chris odniósł nagle wrażenie, jak gdyby podcięto mu nogi, po czym runął jak długi. Poorane bruzdami podłoże okazało się niezwykle śliskie i nierówne. Ze wzmacniacza rozległ się śmiech Nilpacha.

– Wybacz – powiedział wreszcie – ale to naprawdę wyglądało śmiesznie. – Podszedł do Chrisa, aby mu pomóc, ale jaskółka wykonała w tym momencie ostry skręt i obaj runęli.

– Co za cholerna bestia! – zaklął Karl. – No, poczekaj!

Sięgnął ręką do otwartej jeszcze śluzy i wydobył z niej dwie laski.

Chris wskazał przed siebie. Przedłużenie przełyku ginęło w ciemnościach.

Karl skinął głową i skierował tam światło lampy. Przełyk zwężał się stopniowo.

Powoli posuwali się do przodu.

Wkrótce Karl dał przyjacielowi do zrozumienia, żeby nie szedł po dnie, lecz bardziej bokiem, gdzie nie było tak ślisko. Zaledwie Chris zdążył usłuchać tej rady, wydarzyło się coś nieoczekiwanego: we wnętrzu przełyku zamigotało nikłe światło. Śliskie dno zadygotało, włókna i pierścienie przesunęły się elastycznie.

– Trzymaj się! – krzyknął Chris. Wbił swoją laskę między pierścienie i wsunął się w powstałe wgłębienie. Poczuł, że coś przycisnęło go na moment do ściany, po czym przemknęło dalej. Wstał spiesznie, zaświecił lampę i przetarł rękawem przesłonę hełmu. Ogarnęło go przerażenie. To, co rozpoznał w świetle lampy, było ogromnym, zgniecionym ciałem skrzydlatego zwierzęcia, które szybko przesuwało się w kierunku helikoptera.

– Karl! Karl! – krzyczał Chris.

– Tak – usłyszał sapanie i odetchnął z ulgą. – Idę już… pociągnęło mnie kawałek… Nic ci się nie stało, Chris? – Karl przedzierał się do niego z trudem. – Ta bestia żre nadal, nie przeszkadza jej nawet to, że tkwimy w jej przełyku.

Skierowali światło na helikopter. Chris ścisnął Karla za ramię, wstrzymując ze strachu oddech. Ostatni łup jaskółki widniał nie opodal, zaczepiony o maszynę. Ruchy przewodu przybrały na sile i po chwili były tak intensywne, że mężczyźni musieli się mocno trzymać.

– Mam nadzieję, że kotwica wytrzyma! – Chris zgrzytnął zębami.

– Pomyśl, co by było, gdybyśmy jej nie zarzucili – Karl poruszył ramieniem imitując lot ślizgowy.

Wtem na skutek gwałtownego ruchu ciało zwierzęcia przesunęło się w ich kierunku, zatrzymało, po czym zniknęlo w ciemnościach.

– Uff – jęknął z ulgą Karl.

– Chodź, musimy się spieszyć – nalegał Chris. – Jeszcze sto kroków, dopiero taka odległość od helikoptera jest bezpieczna.

Przewód zwężał się coraz bardziej.

– Tak, to tu – oświadczył wreszcie Chris. W tym miejscu mogli stać wyprostowani. Na dnie widoczna była szczególnie wypukła wiązka włókien. Tam założyli ładunek wybuchowy. Następnie pobiegli z powrotem. Karl pośliznął się, przewrócił i znieruchomiał w jakimś wgłębieniu.

Tuż po eksplozji nastąpiło znowu gwałtowne przyśpieszenie. Jaskółka zmieniła widocznie kierunek lotu, bo znaleźli się przez chwilę niemal w pionowym położeniu.

– No – odezwał się Karl. – Teraz przygotuj się do wielkiego lotu! – Chwycili pojemniki z trucizną i przeszli znów do przodu. Krater odznaczał się wyraźnie ciemną plamą. Wiązka włókien rozerwana była na szerokość dziesięciu stóp, z postrzępionych brzegów ciekła krew.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dwaj filozofowie
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Ekspedycja Mikro»

Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x