Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jeden ruch dziobem i już po helikopterze! Taka jaskółka przemknęła obok… – Po chwili dodała: – To już pierwsi! – Jej słowa zabrzmiały jak wyrzut.

Tocs poczuł, że krew uderza mu do głowy. Wskoczył na podstawę kolumny sygnalizacyjnej i zawołał:

– Uwaga, przyjaciele, posłuchajcie! – Jeszcze dwa razy musiał powtórzyć swoje wezwanie, zanim uciszył rozgorączkowanych towarzyszy. – Nie ma żadnego powodu do paniki ani rezygnacji! Przypomnijcie sobie: podczas naszej podróży zdarzyło to się nam już trzykrotnie i nikomu nie spadł nawet włos z głowy! Helikopter jest hermetyczny, wytrzyma więc tę przygodę bez trudu! Oczywiście zboczy przez to z kursu, ale przecież…

– Tego nie można porównać z łososiami! – zawołała dziewczyna. – Tu nie ma wody. Jeżeli to bydlę wydali z siebie uszkodzony helikopter, to maszyna może się roztrzaskać.

Wrzawa znów narastała.

– Przyjaciele, poczekajcie chwilę! – krzyknął gniewnie Tocs. – Przecież Ennil wie o tym. W końcu takie ptaszysko nie leci wiecznie. A Ennil może wpływać na czas wydalania. Ostatecznie ma kotwicę chwytakową! Ja…

Nagle przerwał im głośnik:

– Halo, dowódco, tu centrala, proszę przyjść natychmiast. Mam łączność z helikopterem!

Tocs spojrzał na uradowane twarze. – A więc jednak – mruknął, po czym szybko zeskoczył na pokład i długimi susami pobiegł w stronę drzwi.

Karl Nilpach przejął stery. Kiedy tylko helikopter oderwał się od pokładu “Oceanu II”, skierował go poziomo.

– Zostaniemy na tej wysokości – zawołał wskazując kciukiem ku górze.

Ennil skinął głową. Zrozumiał. W pobliżu ziemi nie groziło im już tak wielkie niebezpieczeństwo ze strony mew.

Statek był jeszcze widoczny, kiedy nagle Carol krzyknęła przeraźliwie. W milczeniu wskazywała ręką przed siebie. Coś czarnego pędziło im na spotkanie, rosnąc błyskawicznie w oczach. Ujrzeli jeszcze szeroko rozwartą, ogromną czerwoną paszczę, potem ogarnęła ich ciemność. Gramolili się jeden przez drugiego, kiedy silnik zasapał po raz ostatni i zapadła cisza. Jednak ruch nie ustał. Kilka szybko po sobie następujących momentów przyśpieszenia zmusiło załogę do uchwycenia się czegokolwiek.

– Hej – stęknął Karl. – Zdumiewająco krótka była ta podróż. Czy nikomu nic się nie stało?

Chris, zajmujący obok niego miejsce drugiego pilota, wymacał kontakt awaryjny. Kiedy żarówki zabłysły, oczom ich ukazał się obraz, który w mniej groźnych okolicznościach wywołałby na pewno salwę śmiechu: Nilpach i Noloc wisieli w swych fotelach. Czterej pozostali, nienaturalnie wykrzywieni, trzymali się wzajemnie z całych sił lub obejmowali nogi foteli.

Kołysanie ustało. Jednocześnie rozległ się jakiś niesamowity dźwięk podobny do krakania. Powtarzał się co pewien czas, a po nim zawsze następowało szarpnięcie.

– Czy to obżarstwo nigdy się nie skończy? Już po raz czwarty przeżywamy coś podobnego! – zawołał Karl. Znowu rozległ się ten sam dźwięk, a kolejne szarpnięcie wyrzuciło go niemal z siedzenia, gdyż mówiąc puścił się oparcia. Kiedy odzyskał równowagę, krzyknął energicznie:

– No, panie i panowie, nie ma powodów do paniki, wstawajcie szybko!

– Lepiej sprawdź, czy maszyna jest szczelna! – zawołał Charles. Opanował już przerażenie, wynikłe raczej z nagłego obrotu wydarzeń, niż z rzeczywistej groźby. Myślał podobnie jak Nilpach, ale helikoptera nie można było porównać do stabilnego “Oceanu II”.

Kolejny dźwięk, na który tym razem nie zwrócono uwagi. Szarpnięcie było prawie niewyczuwalne.

– Kabina jest szczelna – zameldował Karl. – Nie ma spadku ciśnienia.

– A widzicie! – triumfował Chris.

– A ty, kierowniku wyprawy, nie gadaj tyle! – Gela Nylf filuternie pogroziła Ennilowi palcem. – Powinniśmy raczej ustalić, kto jest naszym gospodarzem, a do tego ty się nadajesz najlepiej. Wtedy będzie nam łatwiej odgadnąć jego dalsze zamiary.

– Czy… czy ktoś jest ranny? – spytała lekarka, Carol Mieh. Nie doszła jeszcze całkowicie do siebie, a teraz siedziała na ławce wodząc po nich oczyma.

Chris nacisnął kilka przycisków. Potem ujął mikrofon i zawołał:

– Centrala, halo, centrala, tu “Orzeł”. Słyszysz mnie?

Widoczna w oscylografie linia drgnęła.

Karl zaśmiał się radośnie.

– No, proszę! Wszystko w porządku. Niech Tocs podejdzie – zażądał Chris. Podłączył dodatkowo głośnik pokładowy. Wkrótce w kabinie rozległ się przytłumiony głos:

– Tu dowódca Tocs. Cieszę się, że was słyszę! – Tocs nie mógł jeszcze złapać tchu.

Karl zwiększył maksymalnie siłę głosu. – Nieźle ekranuje to bydlę – narzekał cicho.

Charles balansował po przechylonej podłodze kabiny. Chris podał mu mikrofon.

– Robert, będę się streszczał – powiedział Ennil. – Chodzi o oszczędność energii. Chciałbym, żebyś dał mi nieograniczone pełnomocnictwo w podejmowaniu decyzji. Wydaje mi się, że śruba zakleszczyła się w gardzieli. Trzeba będzie użyć siły, żeby wyjść na wolność. Czy wiecie, jakie to zwierzę?

– Jaskółka – poinformował go Tocs.

– Widzicie ją jeszcze?

Tocs milczał przez chwilę. Potem, jak gdyby nieco skonsternowany, oświadczył:

– Nie. – Normalnym głosem dodał: – Rób, co uważasz za stosowne.

– Dziękuję – odparł Ennil. – Zameldujemy się znowu, kiedy w naszej sytuacji coś się zmieni. Skończyłem.

Chris wyłączył nadajnik, a Ennil zwrócił się do Nilpacha:

– Karl, włącz reflektor dziobowy!

Stłoczyli się przy szybie. Tuż przed nimi światło odbijało się od różowej, lśniącej wilgocią ściany. Gigantyczna rura, w której utknęli, składała się prawdopodobnie z elastycznych włókien; ściana wykazywała strukturę pierścieniową.

Chris stanął na fotelu. W ten sposób mógł widzieć, co dzieje się w górze. Karl włączył pozostałe reflektory.

Przez otaczającą ich ścianę przeszło drżenie. Chris usiłował przekrzyczeć narastający ponownie hałas:

– A więc jest tak, jak przypuszczaliśmy. Ugrzęźliśmy na amen. Śruba sterownicza odcięta, koniec ugrzązł w tej rurze. Być może jest to przełyk. – Chris opadł z powrotem na fotel i dodał szyderczo: – Dla naszego gospodarza nie jest to zbyt przyjemne.

Kolejno stawali na fotelach, oceniając sytuację, w jakiej się znaleźli.

– Chyba nie uda się nam prześliznąć – powątpiewał Karl.

– I tak byłoby to zbyt niebezpieczne – zauważył Ennil. – Nie znajdujemy się w wodzie. Jeżeli to zwierzę wydali nas w locie, nie wiem…

– Przecież nie może latać wiecznie – wtrąciła Carol.

– Wiecznie nie, ale długo – wyjaśnił Ennil. – One odżywiają się niemal wyłącznie tym, co schwytają w locie…

– Niestety to prawda – przerwał mu Karl.

– Lecą zwinnie i szybko – mówił dalej Ennil, nie dając się zbić z tropu. – Swoje gniazda budują na skałach, przeważnie w górze pod występami, a więc i tam niebezpieczeństwo nie zmniejsza się… No, dobrze – urwał. Potem zapytał: – Co proponujecie? Co o tym myślisz, Gela?

Dziewczyna zawahała się przez moment, potem zaczęła wyliczać:

– Wysiąść, wyrąbać sobie wolną drogę, odczekać, zamocować w kabinie porządne uchwyty, które pomogłyby nam znieść upadek z dużej wysokości.

– A ty, Chris?

– Ja… chwileczkę… – Chris nie bardzo wiedział, o co chodzi. Właśnie pytał o coś Carol.

– Carol?

– Właściwie jestem tego samego zdania co Gela. Wydaje mi się, że moglibyśmy zupełnie dobrze znieść upadek z dużej wysokości, jeżeli zastosujemy się co propozycji Geli. Poza tym odchody prawdopodobnie zamortyzują wstrząs. – Nie zwracając uwagi na wykrzywione grymasem wstrętu twarze towarzyszy, dodała rzeczowo: – To łagodzi upadek. – Tu uśmiechnęła się po raz pierwszy od momentu katastrofy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dwaj filozofowie
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Ekspedycja Mikro»

Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x